#2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Szedłem chodnikiem. Michał i Marcin chcieli się ze mną spotkać. Jednak ja myślałem o niej. Niby zerwała ze mną, bo ją zaniedbywałem. Jednak powinna wiedzieć, że to nie tylko moja pasja, lecz także praca. Jestem pewien, że inna dziewczyna wspierała by mnie w tym i nawet ucieszyła się, że załatwiłem jej najlepsze miejsca podczas meczu. Jednak to była Kamila, jej nie zrozumiesz, choćbyś chciał. Mimo tego, ja próbowałem ją zrozumieć i pokochałem jej oryginalność. Nigdy nie sądziłem, że to właśnie ta jej oryginalność i moja praca będą powodem zerwania. Westchnąłem. Nim się obejrzałem, już byłem w odpowiednim barze. Kozłowski i Janusz już siedzieli przy stoliku. Dosiadłem się.

- No wreszcie jesteś, Szymek. Ej, co jest? Wszystko w porządku? - zaczął Marcin. Ta, muszę popracować nad ukrywaniem uczuć.

- Hej. Dobrze jest. Zamówimy coś?

- Coś nie wierzę, ale później zmienię się w śledczego. No dobra to zamawiamy.

Zamówiliśmy i po chwili dostaliśmy to, co chcieliśmy.

- Jeśli chodzi o tamten mecz ze Skrą to Janusz wpadł na fajny pomysł pojechania do Bełchatowa i zagrania z nimi w ramach rewanżu, ale tak nie widowiskowo. Nie na hali, tylko na przykład na dworzu. Chłopaki uznali to za fajny pomysł, tylko wszyscy nie będą mogli się stawić, ale będzie dobrze.

- Uzgodniliśmy to z Mariuszem i także uznał to za wręcz genialny pomysł. Wyruszamy za dwa dni. Graban nawet załatwił nam autobus bez naszych twarzy, żebyśmy pojechali tam incognito. I co ty na to?

- No, naprawdę fajny pomysł, ale nie wiem czy mógłbym pojechać. Chciałem odpocząć trochę od tego wszystkiego...

- Szymon, czy ty dobrze się czujesz? Odpocząć od siatkówki? Powiedz, że to żart. Przecież kto cię pocieszy, gdy rzuci cię dziewczyna? No właśnie ona- siatkówka. - stwierdził Michał.

- Sorry stary, ale ja wyznaję zasadę- tylko żelki są mi wierne, tylko pizza mnie nie zdradzi. - oznajmił Marcin.

- No okej, akceptuję to, ale my mówimy o Szymku, a nie o tobie Janusz.

- Wiesz co? Nie mówi się do kogoś po nazwisku. To jest niemiłe.

- Ale Janusz to też  imię i jak będę tak do ciebie mówić, to ludzie pomyślą, że masz na imię Janusz, a nie Marcin.

- No i co ci to da?

- No nic, ale jak taki Sebix to usłyszy to może zacząć wyzywać cię od cebulaków i będzie śmiesznie.

- Ej no. Focham się na ciebie. - udał oburzenie.

Chcąc, nie chcąc zaśmiałem się. Niekiedy wiedzą jak poprawić humor, trzeba im to przyznać. Wzięliśmy łyk naszych wódek. Przy chłopakach czasem zapominałem o swoich własnych problemach.

- Dobra wróćmy do tematu, bo trochę odpłynęliśmy. A więc Szymek jedziesz i nie ma, że nie. Jak się uprzesz, że nie to i tak cię zaciągnę do autokaru. Po dobroci lub po męsku. - oznajmił Michał.

- Niech ci będzie.

Na ustach Kozłowskiego pojawił się uśmiech zwycięstwa.

- No dobra Jakubiszak, opowiadaj czemu od początku wydajesz się trochę jakby nieobecny i jakiś taki smutny? - zaczął swoje dochodzenie Janusz.

- Nie, nic... Jest okej.

- Młody, gdy ktoś mówi, że jest okej to tak naprawdę tak nie jest. No to co jest?

- Eee... No... Nie ważne...

- Na pewno chodzi o dziewczynę. - stwierdził Michał.

- Co? Nie...

- Ooou, co się stało? Wreszcie doszedłeś do wniosku, że to dziewczyna nie dla ciebie? To dobrze. Serio nigdy nie spotkałem takiej płytkiej i mało inteligentnej...

- Ej, Kozłowski nie przeginaj. Młody powiedz swoją wersję wydarzeń.

- No... W sumie to ona ze mną zerwała przez siatkówkę...

- Sam nie wiem co ty w niej widziałeś. Miłość zdecydowanie jest ślepa. Jak można nie lubić siatkówki i chodzić z siatkarzem? Ty mi tu nie rozpaczaj nad jej tępym zachowaniem, bo nie warto.

- Może Michał troszeczkę przesadza, ale faktycznie nie warto nad tym długo myśleć. Zwyczajnie nie była ciebie wart.

- Może była nieidealna, ale myślałem, że stworzymy idealny związek.

- I właśnie dlatego nie powinieneś myśleć, młody.

- Mam wrażenie, że nie potrafisz trzymać języka za zębami, Koza.

- Ale ty za to powinieneś wiedzieć, że nie lubię tego przezwiska, Januszek.

- A ja nie lubię jak zdrabniasz moje nazwisko. Jakby było imieniem to rozumiem, ale chłopie to nazwisko. N.A.Z.W.I.S.K.O.

- Dobra nie rozmawiamy w tej chwili o tym tylko o Szymonku i jego sprawach sercowych.

- No właśnie. No dobra Szymek. Podsumowując nasz wywód, nie łam się. Uśmiechnij się i idź dalej do przodu, nie wracając do tego, bo naprawdę nie warto.

- Marcin dobrze mówi. Słuchaj się nas, młody, a na pewno nie pogubisz się w życiu.

- No dobra, dobra dzięki. Muszę już spadać. Pa.

- Na razie i pamiętaj widzimy się za dwa dni na hali.

Zapłaciłem za zamówienie i wyszedłem. Poszedłem wprost w stronę swojego domu. Czasem pogadanie z chłopakami z drużyny pomaga. Poprawia humor i czasem palnom coś mądrego. Jednak sam musiałem dojść do tego, co mi powiedzieli. Musiałem się ogarnąć, ale na razie nie potrafiłem normalnie patrzeć na przechodzące obok mnie pary czy osoby, łudząco podobne do Kamili. Może i nie była idealna, ale co serce pokochało, rozum nigdy nie wymaże. Zastanawia mnie także fakt, czemu złamane serce nadal bije? Westchnąłem przed drzwiami swojego mieszkania. Otworzyłem i wszedłem do środka. Nie było żywego ducha, choć miałem nadzieję, że powita mnie jej głos i uśmiech. Jednak wczorajsze zerwanie naprawdę miało miejsce. To naprawdę już koniec. Już nie ma nas. Zostałem sam. Wyjąłem piwo z lodówki i włączyłem "M jak miłość".

Rozdział dla m_korytkowska 💘 ploszę :) ludu wbijać tam na ten profil. Fajny, polecam ja 😇😎

No i dajcie znać co sądzicie i nie bić za usterki, ale zgłaszać można. Przepraszam za błędy 😺

Kotełki są fajneeee 😸😻🐱😺

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro