Rozdział 2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Nie wiem czy to dobry pomysł. - Mruknęłam, malując sobie rzęsy. Kiedy skończyłam rozmawiać z Aaronem, od razu zadzwoniłam do Karen, by do mnie przyszła.

- Ohhh, nie marudź. - Burknęła, pokazując mi dwie sukienki. Obie były bardzo krótkie, jednak pierwsza była cała czerwona, a druga cekinowa. - Ta czy ta?

- Czerwona. - Usiadłam na łóżku, głośno wzdychając. Nie chcę się wpakować w jakieś gówno. Imprezy na które chodziłam wcześniej nigdy nie kończyły się dobrze. Teraz kiedy mieszkam sama, muszę podchodzić do wszystkiego dużo poważnej.

*

- To tutaj? - Zapytałam zdziwiona, wskazując palcem na ogromny dom. Blondynka pokiwała głową potwierdzając. - O boże. - Budynek był wypełniony nastolatkami, którzy wili się w rytmie muzyki.

- Karen! - Kiedy wysiadłyśmy z samochodu, podbiegła do nas bardzo roznegliżowana dziewczyna i przytulila blondynkę.

- Ashley?! - Krzyknęła uradowana. - Kurwa, kogo jak kogo, ale ciebie to bym się tu nie spodziewała.

- No trochę mi się plany pojebały. - Mruknęła, drapiąc się po karku. - Ale kurwa! Przedstaw mi tą czarnowłosą lafiryndę.

Trzymajcie mnie, bo jak jej zaraz przypierdolę...

- Ash. - Skarciła ją, ukradkiem spoglądając na mnie. - To jest Vivian. Pracuję z nią w Sturbucksie.

- Vivian... - W zamyśleniu przyłożyła plec do brody. - Chyba jeste...

- Ashley, kochanie. Szukam Cię i szukam. - Obok dziewczyny pojawił się wysoki blondyn, który był ubrany w białą koszulę i czarne jeansy. Kiedy para zaczęła się nachalnie całować, Karen złapała mnie za rękę i prowadziła w sam tłum.

Gdy przekroczyłyśmy próg domu, automatycznie do moich nozdrzy doleciał zapach potu, alkoholu i narkotyków. Dziewczyny były tak skąpo ubrane, że bez problemu mogłam zauważyć jaki kolor mają ich majtki.

Nagle poczułam mocne szarpnięcie za rękę i spojrzałam się na miejsce do którego prowadzi mnie Karen. Na kanapie siedział Aaron, a obok niego piękna brunetka oraz kilku innych znajomych. Przy ich kanapie zabrało się również dużo innych osób, ponieważ ktoś krzyknął, że grają w butelkę. Z mocnym zawahaniem zdecydowałyśmy się do nich dołączyć. Kiedy usiadłyśmy w kręgu, oczy Aarona zwróciły się w moją stronę, patrząc na mnie w cwany sposób.
Dłonie siedzącej obok bruneta dziewczyny sunęły wzdłuż jego nogi, a po chwili ścisnęła jego krocze. Chłopak wyprostował się, głośno wciągając powietrze.

- Suka. - Suknęła pod nosem Karen. Na to słowo delikatnie uniosłam kąciki ust. - To Emily. Nie przejmuj się nią, oni tylko się bzykają.

Nie przeżyłabym bez tej informacji. Serio.

- Dobra, ludzie! Ja zaczynam! - Chłopak w czerwonej bluzce krzyknął i nachylił się do butelki. - Zasady są proste! Całujesz albo odpowiadasz na pytanie!

Chłopak wylosował blondynkę, która z tego co się dowiedziałam, nazywa się Penny, a ona jakiegoś rudasa. Później padło na Karen, przez co prawie udławiłam się śmiechem. Mina dziewczyny była tak zniesmaczona, że z daleka można było zauważyć, że nie jest w jej typie. Na moje szczęście Karen wylosowała mnie. Blondynka położyła mi ręce na kolanach, po czym subtelnie zaczęła mnie całować. Kiedy odsunęłyśmy się od siebie, zawstydzona spuściłam głowę w dół i wróciłam na swoje miejsce. Ludzie cały czas obserwowali mnie z ciekawością, ale w ogóle mi to nie przszkadzało. Od zawsze lubiłam zwracać na siebie uwagę chociażby przez częste farbowanie włosów na różne kolory. I nadeszła moja kolej. Nie wiem dlaczego, ale momentalnie spojrzałam na Aarona i zakręciłam butelką, która się kręciła i kręciła. Kiedy zauważyłam, że zwalnia, zamknęłam oczy i zacisnęłam kciuki w swoje dłonie. Po chwili usłyszałam piski i śmiech blondynki siędzącej obok mnie.

Aaron.

***

Wróciłam! Przepraszam wszystkich za swoją nieobecność, ale za niecały miesiąc mam test dojrzałości i chcę zdać go jak najlepiej, więc muszę się przyłożyć do nauki.

anonymouspisareczka x

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro