7.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-P-Peter? – podniósł głowę i otarł łzy ze swojej twarzy.

-Pan Bruce?

Chłopak w pierwszym momencie nie poznał mężczyzny. Co się stało, że był w takim stanie?

Pov.Bruce

Nie próbowałem już udawać. Łzy ciekły po mojej twarzy jak z wodospadu. Byłem zmęczony już tym wszystkim. Miałem zwyczajnie dość, nic mi nie wychodziło, nie było już tak jak kiedyś.

-Co się stało? – wpatrywał się we mnie, a ja pomimo złego stanu uśmiechnąłem się.

-Wiesz... Czasami u człowieka występują złe dni. Nie jest to kontrolowane, a... – nie pozwolił mi dokończyć.

-Widzę, że coś się stało. Nie wygląda to na zwykły gorszy dzień. Wiem jak to jest...

Usiadł obok mnie. Mimowolnie na mojej twarzy pojawił się nikły uśmiech. Peter był teraz takim promykiem. Promykiem nadziei, której zupełnie mi brakowało...

Siedzieliśmy w ciszy aż do momentu, gdy Peter wstał. Myślałem, że ma zamiar już wyjść lecz on zrobił zupełnie coś innego. Zaczął sprzątać porozrzucane papiery i probówki, które zacząłem rozrzucać wcześniej w przypływie furii bezsilności, która dopadła moją już zupełnie zniszczoną osobę.

Dołączyłem do chłopaka i po niecałej godzinie pomieszczenie było czyste.

-Dzięki – powiedziałem siadając na krześle przy jednej z wysepek, na której były najróżniejsze rzeczy.

-Nie ma za co. Opowie mi pan co tutaj się stało? – tego właśnie pytania bałem się najbardziej... Powiedzieć prawdę czy lecieć w kulki jak całe życie?

-Bezsilność – jedno słowo. Jedno słowo, ale gdy spojrzałem w oczy nastolatka widziałem, że zrozumiał cały przekaz. Jakby sam przeżywał coś podobnego.

-Chce się pan wygadać?

-Może... Ale przejdźmy proszę na ty, bo czuję się staro.

-Tak więc słucham.

-To wszystko zaczęło się, gdy "zyskałem" tego gnoja. Starałem się go pozbyć, po wielu, na prawdę wielu próbach straciłem nadzieję i stałem się zwyczajnie bezsilny. Już wtedy wiedziałem, że nie mogę na nikogo liczyć. Gdy przyznałem, że próbowałem się zabić...nikt nie zareagował. Żaden "przyjaciel" nie zwrócił uwagi na to, że potrzebuję pomocy. Nikt nie zapytał jak się czuję...aż do teraz.
Wciągnąłem się w wir pracy próbując stworzyć środek, który zabije go...i mnie. W międzyczasie nauczyłem się w miarę z nim żyć, ale na prawdę jest ciężko...
Dzisiaj próbowałem ostateczności. Ostatnia substancja, którą miałem na liście... Nie zadziałała.
Zacząłem niszczyć wszystko dookoła przeistaczając się w tą zieloną zarazę. Na szczęście udało mi się jakoś opanować i jedyne co zrobiłem to porozrzucałem jakieś rzeczy. Eh...Nie wiem nawet czemu ci to mówię. Jesteś jedyną osobą, która o tym wie...

-Dziękuję – odpowiedział. Nie rozumiem.

-Z-za co? – zapytałem zmieszany.

-Za to, że mi powiedziałeś. Na pewno musi być ci lżej – oh...nawet nie wiesz jak bardzo.

Wpatrywałem się w nastolatka, a on we mnie. Czułem, że chce coś powiedzieć.

-Wyduś to wreszcie – odezwałem się.

-C-czy nadal chcesz to zrobić? – wypalił.

-Tak...

-Na pewno?

-Na pewno – potwierdziłem stanowczo.

-Chcę ci pomóc.

-Nie do końca rozumiem – w czym on chce mi pomóc?

-Słuchaj... Ja wiem, że może nie wyglądam na jakiegoś mądrego, ale myślę, że znalazłoby się jeszcze parę pomysłów w mojej głowie. Nie wiem czy robię dobrze, ale chcę ci pomóc. Może chociaż ty będziesz w końcu szczęśliwy...

Zacząłem się poważnie zastanawiać nad słowami nastolatka. Po upływie chwili wyszedł z labolatorium mówiąc, że przyjdzie tutaj jutro po szkole i nie pozwalając mi odpowiedzieć, trzasnął drzwiami.

Nie wiem czy zrobiłem dobrze mówiąc mu o tym. Boję się co może z tego wszystkiego wyjść. Nie chce żeby jakiś dzieciak miał na głowę mnie i... moje samobójstwo. Nie wiem w jakim kierunku to zmierza.

Pov.Peter

Nie wiem czy robię dobrze chcąc mu pomóc. Nie mam pojęcia co z tego wyjdzie. Boję się, ale może chociaż dla niego uda mi się wskazać właściwy tor, na którym tak bardzo chce być. Czy mogę to w ogóle nazwać pomocą? MAM POMÓC MU SIĘ ZABIĆ?

***

Dochodziła druga w nocy, a chłopak przekręcał się z boku na bok z głową pełną myśli.

Zasnął z obrazem zabijającego się Bruce'a...

To źle wpłynie na psychikę tego biednego chłopaka.

************************************************************

632 słowa

Hejka!

Długo czekać nie musieliście XD

HEHE no to ten

Chyba zaczyna być ciekawie

Mam nadzieję, że rozdział się spodobał i ogólnie pomysł na rozwinięcie tej historii

No i mam nadzieję, że kolejne rozdziały też się spodobają

Przypływ weny miałam, napisałam ten i poprzedni rozdział, a kolejny idk kiedy będzie XD

Tak więc miłego czekania haha <3

Trzymajcie się ciepło, PAA!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro