2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Leżałam na łóżku i czytałam książkę, gdy do mojego pokoju ktoś zapukał.
- Proszę! - Zawołałam. Drzwi mojego pokoju się otworzyły i zobaczyłam w nich ojca, ubranego w garnitur.
- My z mamą już jedziemy bo muszę jeszcze coś załatwić. Dojedziesz później sama. Nie spóźnij się - powiedział i zamknął drzwi. Dzisiaj był dzień, w którym miałam się po raz pierwszy spotkać z Vincentem Monetem, moim przyszłym mężem. Zwlekłam się z łóżka i spojrzałam na zegarek. Jeśli nie chcę się spóźnić, powinnam już zacząć się szykować. Postanowiłam założyć cielistą sukienkę, trochę jaśniejszą od mojej skóry. Sukienka jest na ramiączkach, ma dekolt w serek, sięga mi do połowy łydki i ma wcięcie na prawej nodze sięgające do połowy uda. Do tego założyłam szpilki w tym samym kolorze. Moje blond włosy delikatnie zakręciłam lokówką, pozwalając im zakręcić się w naturalne fale. Zrobiłam lekki makijaż i pomalowałam usta czerwoną szminką. Była 19:50. Postanowiłam poczekać jeszcze chwilę, by specjalnie się spóźnić i zrobić tak zwane "wielkie wejście". Po dziesięciu minutach wsiadłam do auta, ignorując SMS od taty, w którym pytał gdzie jestem. Po pięciu minutach byłam pod restauracją i ruszyłam w poszukiwaniu naszego stolika.





Tutaj macie zdjecie sukienki Seraphine:

A tutaj zdjęcie Seraphine:


Dajcie znać czy chcecie by następny rozdział był z perspektywy Vincenta

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro