Propozycja

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

EREN.POV

Levi zaproponował mi pojechanie i porozmawianie z jego znajomym, który organizuje wybiegi. Nie byłem jakoś do tego przekonany, ale "kto nie ryzykuje, ten szampana nie pije", a ja bardzo lubię szampana, więc zaryzykuje. Rozmawialiśmy też o projekcie szkolnym i o tym jak będzie wyglądała wystawa w domu kultury. Spodziewałem się tego co mi Levi powiedział, więc to nie było zaskoczeniem. Siedziałem właśnie na czarnym i dużym narożniku. Czekałem z modelem, żeby pojechać do tego znajomego, ale Levi zniknął gdzieś w łazience. Na drugim końcu siedział blondyn, który przyglądał mi się z pełną uwagą. Jego wzrok skanował mnie od góry do dołu, i tak w kółko. Czułem jego wzrok na sobie, ale się tym nie przejąłem. Oglądałem widok z apartamentu. Było widać całe nasze miasto. Dosłownie całe. Nagle wyszedł brunet z łazienki. Spojrzałem w jego stronę i nasz wzrok się spotkał. Levi może nie jest taki zły, jak myślałem.

-Zbieraj się. Pojedziemy moim autem, to około pół godziny drogi- powiedział i podszedł do Erwin'a. Poszedłem na korytarz i zacząłem się ubierać. Levi jeszcze wymienił kilka słów z blondynem i też poszedł na korytarz. Ubrałem moje trampki i kurtkę, brunet ubrał eleganckie buty i długi, beżowy płaszcz. Pasował mu lecz ładniej by wyglądał w szarym płaszczu. Przyglądałem mu się jeszcze przez chwilę.

-Erwin, wychodzimy! Będziemy za około 2 godziny!- krzyknął z korytarza

-Mhm, okej!- odkrzyknął mu niebieskooki.

Może oni żyją w jakimś tajnym związku? Podpytam go kiedyś może. Wyszliśmy i zjechaliśmy windą do dużego, podziemnego parkingu. Szliśmy w ciszy. On przede mną. Był niższy z 20 centymetrów. Nie wiem jakim cudem on jest modelem, może przez jego twarz. Takiej urody to daleko szukać. Zbliżaliśmy się powoli do czarnego bmw. Było mega.

-Wsiadaj na miejsce obok kierowcy, z tyłu mam ubrania Hange, które muszę jej zawieźć. Wariatka- powiedział siadając na miejscu pasażera. Zrobiłem to co mi kazał. W środku było normalnie, ale i ładnie. Byłem trochę spięty.

-Rozluźnij się, bachorze, przecież nie gryzę. Nawet jeśli, to nie pożeram w całości.- powiedział z obojętnością. Jak on może takie żarty mówić z obojętnością? Ale jednak trochę się rozluźniłem. Brunet włączył jakieś radio na tyle, żeby było słychać i nie przeszkadzało w rozmowie.

LEVI.POV

Włączyłem jakieś radio, żeby nie było zbyt cicho. Dzieciak się spinał. Nie wiem dlaczego. Odpaliłem silnik i ruszyłem, jechaliśmy do miasta obok. Nawet nie wiem jak się nazywa, mam słabą pamięć. Przyszło mi powiadomienie na telefon, spojrzałem i była to wiadomość od Erwin'a. Co on znowu chce? Przecież wie, że kieruje.

Pan brewka
Bądź ostrożny i chciałem ci tylko powiedzieć, że nie ufam temu Eren'owi.

Teraz mu zebrało się na takie wiadomości? Niech spierdala. Spojrzałem na dzieciaka, który patrzył przez okno samochodu.

-Oi, Eren, co dziś robiłeś do południa?- spytałem, żeby atmosfera nie była taka ciężka. Spojrzał on na mnie tymi swoimi oczami. Nadal się zastanawiałem, które oczy były ładniejsze. Farlan'a czy Eren'a. Szybko odwróciłem wzrok, bo przecież kieruję. Nie chcę żadnego wypadku.

-Ja? Uh. Nic ciekawego. A ty?- spytał. Pierwszy raz odezwał się do mnie, jak mu kazałem.

-też nic ciekawego, może oprócz tego, że był u mnie Erwin- odpowiedziałem. Mam nadzieję, że Erwin się uwinie z mojego apartamentu.

-Uh, okej. Tak się zastanawiałem... czy to jest pana, znaczy twój apartament? Myślałem, że mieszkasz w Tokio.- powiedział. Miał rację. Mieszkam w Tokio, ale przyjechałem na cały miesiąc, więc wolałem wynająć niż jechać do hotelu i płacić za jedną noc.

-Nie jest mój, wynająłem. Mówiłem chyba, że jestem tu na cały miesiąc i wolałem wynająć niż płacić za jedną noc w hotelu.-

-A dobra, okej. Bardzo ładnie masz u siebie-

-Oi, tam przestań, to tylko jakiś apartament. Musiałbyś zobaczyć moją chatę w Tokio. Cóż, może kiedyś zobaczysz- puściłem do niego oczko i popatrzyłem, jak zaczął się rumienić.

-No i co się rumienisz?-

-Nie, nic, tylko o czymś pomyślałem...-

-Sprośne myśli? Oi, nieładnie, nieładnie- parsknąłem. Wątpię, żeby miał takie myśli.

-Nie! Myślisz, że mam o tobie sprośne myśli? Wybij sobie to z głowy.- odpyskował. Pf.

-Może. Jutro będę na spotkaniu klubu. Zrobimy ci z fotografem trochę fotek dla Oscar'a-

-Oscar'a? Kto to?-

-Mój znajomy od wybiegów do którego właśnie jedziemy-

- a dobra. Twój menadżer dziś mnie zabijał wzrokiem.- powiedział. Erwin już lekko przegina. Pisze mi takie wiadomości i jeszcze patrzy na niego z góry. Oi, chyba będę musiał z nim porozmawiać. Nie będę on na bachora tak patrzył.

-Oi, nie przejmuj się nim, on tak ma. Jak go lepiej poznasz, to zobaczysz, że jest inny-

-Okej. Levi?- zaczął Eren innym głosem. Ciekawego o co spyta.

-No co tam?-

-Czy ciebie coś łączy z Erwin'em?- spytał. Zakrztusiłem się własną śliną. Ja i Erwin? Chciałby. Znaczy, może ja też bym chciał, ale nie.

-Mnie i Erwin'a? Co ty sobie wyobrażasz? Nigdy w życiu-

-dobra, uff- usłyszałem mało wyraźne "uff" co to ma znaczyć?

-Czemu "uff"?-

-Yyy, nie nic. Patrz na drogę, żebyśmy nie mieli wypadku.-

-Będziemy za 5 minut- nawet nie mrugnąłem, a już byliśmy prawie u Oscar'a

SKIP.TIME

Dojechaliśmy właśnie pod chatę Oscar'a. Napisałem mu chwilę temu, że zaraz będziemy.

JA
Będe zaraz z Eren'em.

Oscar.
Okej.

Zapukałem do jego drzwi. Po dwóch lub trzech sekundach otworzył mi mój znajomy. Normalnie jakby czekał przy tych drzwiach. Wszedłem i Eren zaraz za mną.

-Hej, przywiozłem ci tobie nowego kandydata na moje miejsce- parsknąłem.

-Cześć, no właśnie widzę- podszedł do Eren'a i podał mu rękę. -Cześć, ty pewnie jesteś Eren Jaeger? Levi mi troszkę o tobie opowiedział.- Eren nie zdążył nawet zdjąć butów i już Oscar do niego poleciał.

-Dzień dobry, tak to ja.- odpowiedział ściągnąć buty i kurtkę. Pokazałem mu gestem ręki, żeby mi podał kurtkę. Podał i powiesiłem nasze kurtki. -Oscar, już go tak nie męcz. Chodźmy lepiej usiąść.- powiedziałem ruszając do salonu. Bywałem tu tak często, że czułem się jak u siebie. Eren ruszył za mną, a zanim Oscar. Chyba wpadł mu w oko.

Usiadłem na szarej sofie obok Eren'a. Oscar poszedł zrobić nam po herbacie i nalać bachorowi wody. Widać było po szatynie, że się stresuje.

-on cię nie zje, spokojnie- powiedziałem. Przytaknął na to i usiadł wygodniej. Po chwili przyszedł Oscar. Usiadł i zaczął rozmowę.

-To co, Eren? Będziesz modelem na najbliższy wybieg?- spytał prosto z mostu.

-Nie wiem, raczej tak.-

-No i pięknie. Myślę, że Levi ci o większości powiedział, ale myślę, że nie wiedział o jednej sprawie.-

-Jakiej sprawie?- spytałem zirytowany. Nie lubiłem być niedoinformowany.

-O tym, że będziesz na okładce magazynu "Vogue" razem z Eren'em, o ile oczywiście się zgodzi.- spojrzał na Eren'a, jak pies na kość.

-No dobra, zgodzę się na ten wybieg i zdjęcia.- odpowiedział mu bachor.

-No i pięknie! Jeśli nie wiesz, jestem też fotografem. Chciałbym ci zrobić parę zdjęć. Mogę?- spytał. Nie podoba mi się to.

-No okej-

EREN.POV

Poszedłem gdzieś z brunetem i blondynem. Tak, Oscar był blondynem. Zaprowadził mnie gdzieś do pokoju i pokazał w co mam się ubrać. Był to jakiś dziwny kombinezon. Po chwili męczenia się w końcu założyłem i poszedłem w stronę pokoju, który wskazał mi blondyn, żebym tam się odrazu skierował. Wszedłem i ich miny były bezcenne. Rozszerzyli bardzo oczy. Aż tak dziwnie w tym wyglądam.

-Pasuje jak ulał- powiedział Levi. Zarumieniłem się. Brunet pokazał gdzie i jak mam się ustawić. Oscar zrobił parę fotek i po chwili pokazał Levi'owi. Byli zadowoleni. Podszedłem, żeby też zobaczyć. Pokazali mi.

Wow. Nieźle. Drugie najlepsze moje zdjęcie.

-Możesz się iść przebrać- powiedział do mnie Levi. Szybko popędziłem do drugiego pokoju się przebrać.

Wyszedłem po około 7 minutach. Gdy szedłem do salonu spojrzałem na telefon. Mikasa do mnie napisała.

Mika
Mama się pyta o której będziesz.

JA
Za godzinę.

Wszedłem do salonu gdzie czekał na mnie Levi i Oscar.

-Zbieraj się, wracamy.- spojrzał z złością na Oscar'a. Poszliśmy w trójkę na korytarz i zaczęliśmy się ubierać. Gdy już to zrobiliśmy odezwał się blondyn.

-Dziękuję wam za wizytę. Mam nadzieję, że niedługo się spotkamy-

-Ta- odpowiedział Levi.

Oscar jeszcze powiedział coś na ucho Levi'owi. Zauważyłem, że jeszcze bardziej się zezłościł i wyszedł z domu.

-Do widzenia- powiedziałem i wyszedłem z kobatlookim.

LEVI.POV

Jak on kurwa może? Chcę wykorzystać Eren'a seksualnie. Nie pozwolę mu. Jeszcze mi na ucho powiedział, że go znajdzie na instagramie i do niego napisze. Nie ma mojej warcie. Byliśmy już w samochodzie.

-Nie pisz z nim lepiej- powiedziałem.

-Dlaczego miałbym z nim pisać?-

-Nieważne, po prostu nie pisz-

-Uh, okej-

-Odwiozę cię do domu, podaj adres.-

-****** 6/7- odpowiedział i rozsiadł się wygodniej na fotelu. Nie pozwolę nikomu go skrzywdzić.

————————-
Dzisiaj znowu krótszy, ale mam wenę na pisanie!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro