Rozdział 25

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Szły w ciszy, jedyne, co było słychać to ich kroki na schodach, Camila nie odważyła się odezwać po tym jak zielonooka bezceremonialnie wyminęła ją nie chcąc kompletnie zachować bliższego kontaktu, jaki mógłby być, jeśli odważyłyby się iść razem za rękę. Brunetka w myślach klęła na siebie za to, co zrobiła, doskonale wiedziała sama, że chce się trzymać jak najdalej od kobiety a jednak, ten jeden jedyny raz poddała się wewnętrznemu pragnieniu dotknięcia jej ponownie. Niestety nie było jej to dane, może to i lepiej w końcu gdyby ponownie poczuła ten przeszywający prąd oraz ciepło, gdy tamtego pamiętnego dnia złapała jej przedramię by zwrócić uwagę na siebie, zapewne nie mogłaby już powstrzymać się od bycia tak jakby z daleka. Nie chodziło o to, że zbliżyłaby się emocjonalnie do wolontariuszki, Camila w tym momencie rozmyślała o chęci bliskości fizycznej, coś ciągnęło ją do kobiety, aby była jak najbliżej, w taki sposób żeby nawet kartka papieru nie mogła się między nie dostać. To było głupie, jej zdaniem irracjonalne w końcu takie odczucia ma się, kiedy czuje się pociąg seksualny i osoba myśli tylko o jednym, lecz ona nie czuła czegoś takiego, oczywiście wbrew pozorom kobieta pociągała ją niezmiernie, ale to nie zmieniało faktu, iż Camila kompletnie nie czuła tego rodzaju przyciągania. Nie rozumiała siebie i tego, co się dzieje, z każdą chwilą było jej coraz trudniej zachować nawet odpowiednią odległość między nimi.

Nie chcąc więcej o tym rozmyślać i tym bardziej pozwalać sobie na snucie domysłów, co do swojego zachowania jak i Lauren, rozejrzała się wokół zwilżając suche wargi.

-Gdzie my idziemy?- szepnęła zauważając, iż nie są już na piętrach gdzie znajdują się pacjenci jak i inni pracownicy szpitala.

-Zaufaj mi.- równie cicho, co brunetka, kobieta odpowiedziała przykładając do ust wskazujący palec.- Zachowaj cisze.

Nie ufała jej, były w kompletnie obcym i nieznanym dotychczas miejscu przynajmniej dla brązowookiej. Nie odpowiadając przełknęła ciężko ślinę, wkładając drżące z zimna dłonie do bluzy uważała na to żeby się nie przewrócić. Jeszcze by tego brakowało, aby się połamała lub spadła na swoją towarzyszkę, która była o kilka kroków przed nią.

Wcześniej schody, które były wyremontowane teraz z każdym stopniem stawały się coraz bardziej popękane i betonowe kompletnie nieprzystosowane do bezpiecznego przemieszczania się po nich. Odpadający tynk ze ścian kruszył się wprost na ziemie, dzięki czemu kawałki spadały z cichym łoskotem, gdy tylko któraś z nich je potrąciła. Pomijając fakt, iż dziewczyna coraz gorzej widziała przez mrok, jaki rozpościerał się przez głębsze schodzenie w dół, to na dodatek słyszała ciche syczenia oraz odgłosy brzdęków i pukania. Czuła się strasznie, miała przed sobą stare sceny z tych wszystkich horrorów gdzie bohaterowie później giną w męczarniach, może ten żart o prawdopodobnym morderstwie nie był na miejscu gdyż tak naprawdę kobieta zamierzała to zrobić? Bała się, na pewno nie wyobrażała sobie takiej śmierci, jaka w tej chwili nawiedzała jej umysł. Camila nie nadawała się do takich wędrówek i przygód, wolała już siedzieć w domu pod stosem koców, grzejąc swój tyłek na wygodnej kanapie i ze stosem filmów spędzić tak całe dnie oraz noce.

Tak, to wyobrażenie o wiele bardziej ją upewniło, że zrobiła błąd zgadzając się na to wszystko. To było wręcz oczywiste, że po takim czasie nie powinna nigdzie się wybierać z wolontariuszką, cholera wie czy była na pewno nią a nie jakimś chorym psychopatą czyhającym tylko na swoje bezbronne ofiary. Oczywiście również żeby nie było aż tak pięknie jak już jest, dziewczyna sięgnęła do kieszeni gdzie znajdował się telefon, mając nadzieje, że mogłaby do kogoś zadzwonić, jeśli jej czarne scenariusze spełniłby się.

-Cholera.- zaklęła widząc brak zasięgu.

-Mówiłaś coś?- marszcząc brwi Lauren przystanęła spoglądając na górę gdzie znajdowała się Camila.- Wszystko w porządku?

Wcale nie było w porządku, lecz ona nie zamierzała nic takiego mówić, zawsze, gdy w horrorach bohaterowie zdradzali swój strach ginęli jeszcze szybciej lub potwory goniły ich po całym miejscu, w którym się znajdowali, więc nie chcąc być głupia jak oni uśmiechnęła się sztucznie wymijając kobietę jak najszybciej mogła. Prędzej wolałaby być na początku by móc znaleźć jakąś kryjówkę niż żeby ta wariatka zagrodziła jej możliwość ucieczki.

-Wiesz, że teraz możemy rozmawiać normalnie, bo nikt tu nas już nie usłyszy?- cichy szept obok jej ucha sprawił, że momentalnie krzyknęła.

-Po, co my tu jesteśmy?!- warknęła stając przed metalowymi drzwiami mającymi wybite wąskie szyby.

-Jak to, po co? – zdziwiona uniosła brew do góry a zielone jak dotąd tęczówki teraz były prawie, że czarne, otwierając przy okazji z nieprzyjemnym skrzypnięciem drzwi uśmiechnęła się krzywo.- Mówiłam, że chce wydłużyć twój spacer.

Nie mogąc nic wykrztusić z siebie przez coraz większy strach wypełniający ją całą, spojrzała się w głąb przejścia oświetlonego ledwo kilkoma kinkietami, w których były wkręcone żarówki oddające żółte ciepłe światło. Korytarz, jaki miały przed sobą był zrobiony z całego szarego betonu, na końcu rozwidlał się w dwa inne przejścia, dzięki czemu osoby będące tutaj miały dwie drogi do wyboru. To nie pocieszało brunetki, wręcz coraz mocniej przerażało.

Niepewnie wchodząc usłyszała za sobą trzask zamykanych metalowych drzwi, drżąc cała jednak nie pozwoliła sobie na rezygnacje, chciała udowodnić, że da radę stawić czoła swoim lękom a tym bardziej nie mogła sobie pozwolić żeby Lauren pomyślała o niej jak o jakimś dziecku. Dlatego zaciskając ręce w pięści wyprostowała się dumnie unosząc głowę, aby po chwili iść bez wahania tuż obok zdziwionej kobiety.

-Na pewno wszystko dobrze?- chcąc powstrzymać śmiech nie dała rady spojrzeć na dziewczynę bez kpiącego uśmiechu.

-Tak, jest wprost wyśmienicie.- prychnęła rozglądając się wokół.- Długo jeszcze?

-Jeśli będziesz taka blada jak teraz to zapewne nie, bo nie dotrwasz do końca.- jej głos był beznamiętny sprawiając u brunetki jeszcze większe dreszcze.- Camila ja tylko żartuje.

-To nie jest śmieszne.- jęknęła pocierając ramiona by się rozgrzać.

Docierając na koniec długiego betonowego korytarza skręciły w prawą stronę, oczywiście w wyglądzie wciąż się nic nie zmieniło. Tak jak był beton wcześniej, to również w tym momencie miał miejsce, lecz tym razem był bardziej popękany, wybrakowany oraz podrapany. Camila ledwo wytrzymywała, próbując oddychać głęboko spojrzała się kątem oka na wolontariuszkę. W nikłym świetle sączącym się z żarówek była jeszcze piękniejsza niż mogłoby się wydawać, długie czarne włosy opadały kaskadą na ramiona zakrywając pół twarzy, blada skóra teraz wyglądała na zdrowszą niż w naturalnym świetle, pełne wargi tym razem nie były pokryte żadną szminką lub choćby błyszczykiem, były różowe może nawet i jeszcze bardziej przyciągające przynajmniej dla brunetki. Srebrny kolczyk umieszczony na lewym płatku nosa odbijał lekko światło, gdy bezszelestnym krokiem mijała kolejne metry pokryte na ścianach czarnymi kinkietami.

Całe szczęście, że z całego tego miejsca, chociaż światło dawało przyjemną atmosferę, ponieważ jeśli by było zimne już dawno dziewczyna by uciekła stąd z krzykiem. Doprawdy nie mogła uwierzyć w to, że aż tak się boi, ale od zawsze tak miała, dlatego również wolała oglądać bajki w wieku dwudziestu pięciu lat niż zasłaniać twarz, aby uchronić się przed krzywymi twarzami z horroru. Nigdy nie rozumiała ludzi, którzy kochali oglądać takie filmy, dla niej byli po prostu nienormalni.

-Lauren? – szepnęła widząc w oddali ponownie metalowe drzwi tym razem mające w sobie umieszczone zabrudzone szyby.

-Tak?

-Dlaczego non stop ubierasz się na czarno?- pytając spojrzała się wymownie na bawełnianą czarną koszulę jak i tego samego koloru spodnie.

Kobieta nie odpowiedziała, szła w milczeniu zaciskając, co jakiś czas szczękę. Może nie powinna o to pytać, zapewne był to drażliwy temat, gdyż reakcja zielonookiej nie była zbytnio przyjazna. Nie chcąc naciskać wzruszyła ramionami zapinając do końca bluzę. Odległość między drzwiami a nimi zmniejszała się coraz bardziej, mijając ostatnie oświetlenia spojrzały się na siebie niepewnie rozciągając swoje usta w uśmiechu.

-Widzisz? Dotrwałaś.- oznajmiając to, kobieta otworzyła przejście, przed którymi były wysokie schody.

Sapiąc głośno Camila minęła ją chcąc jak najszybciej dotrzeć na górę, nie wiedziała, dlaczego w jej mniemaniu wariatka wybrała taki sposób przechodzenia przez budynki, równie dobrze mogły przejść się korytarzami szpitala i nie naraziłby się na żadne czyhające w ciemnościach potwory z piwnic. Wielkimi krokami mijała jeden stopień za drugim zostawiając za sobą nic niewzruszoną Lauren. Dziewczyna miała już ją głęboko w poważaniu, jedyne, o czym marzyła to odpoczynek w swoim łóżku i uspokojenie wybujałej wyobraźni, która od początku wcale nie pomagała jej zrelaksować się tak jak zamierzała wcześniej.

Szczerze mówiąc brunetka spodziewała się odgłosów lekarzy, rozmów pacjentów i okropnego zapachu choroby oraz środków dezynfekujących zaś zamiast tego w jej nozdrza trafiła mieszanka świeżego powietrza, kurzu oraz zwietrzałych starych materiałów. Dziwiąc się zmarszczyła brwi, barierka, jakiej dotknęła była drewniana i poniszczona, mając wrażenie, że złamie się przy mocniejszym naparciu na nią, zabrała rękę nie chcąc ponosić kosztów za naprawę. Obserwując wszystko z jak największą dokładnością coraz bardziej zauważała szczegóły, które oznajmiały, iż na pewno nie jest w znanej dla niej dotychczas części szpitala. Schody pokryte gruzem oraz metalowymi narzędziami coraz mocniej dawały wrażenie jakby nikt tutaj od bardzo dawna nie zaglądał, ściany były obłożone białymi kafelkami, które przez upływ czasu odpadały tłukąc się o ziemię, biała farba opadała płatami ukazując zieloną pleśń oblepiającą coraz bardziej wszystko. Na samą myśl o tym, iż wdychają toksyczne opary skrzywiła się, nie dość, że miała chore nerki to również mogła nabawić się jakiegoś świństwa.

-Gdzie ty mnie zabrałaś?- odwracając się w stronę kobiety przystanęła na przedostatnim schodku.

-Odwróć się a zobaczysz.- mruknęła stając tuż obok.

Jak na zawołanie zrobiła to momentalnie otwierając szerzej oczy i uchylając ze zdziwienia usta. Stała jak słup soli, nie mogąc ruszyć się wpatrzona w widok przed sobą zamrugała kilkakrotnie, gdy chłód bijący od Lauren przywrócił jej umysł do normalności. Wciąż nie mając słów do wypowiedzenia się o tym wszystkim zrobiła dwa kroki by jeszcze lepiej móc zobaczyć miejsce, w którym nigdy nie myślała, że będzie.

Przed sobą miała korytarz, może nawet taki, jaki mógłby być w budynku, w którym się znajduje, na co dzień, lecz tutaj było zupełnie inaczej. Drewniane słupy podtrzymywały sufit, opuszczone szpitalne łóżka stały na środku lub leżały przewrócone pod oknami, przez które przebijały się pnącza nieznanej dla niej roślinności obejmując przy okazji kamienne parapety. Leżące oraz upchane na stosy materace pokrywała pleśń i tona kurzu, widać było, iż ledwo, co trzymają się, aby tylko nie spaść jak lawina. Promienie słońca oświetlały pół pomieszczenia, przebijając się przez brudne popękane szyby oraz otwarte na oścież okna jakby ktoś tu specjalnie wywietrzył i możliwe, iż zrobiła to tajemnicza wolontariuszka.

Widok ten był piękny, miał w sobie coś sentymentalnego, jeśliby pomyśleć o tym, iż do niedawna tutaj przechadzali się pacjenci, pielęgniarki oraz cała służba zdrowia, jak walczono w tym miejscu o czyjeś życie, lub po prostu sprzątaczki czyściły każdy centymetr teraz już opustoszałego korytarza, to nie mogąc uwierzyć, iż to miejsce jest teraz tak zniszczone i objęte przez naturę, dziewczyna rozejrzała się chcąc jeszcze bardziej poznać to wszystko, co mogła teraz ujrzeć. Otwarte drzwi od pokoi były porysowane i obdarte, wózki inwalidzkie stały przy ścianach oprószone białym jakby pudrem a jednak to był tylko stary tynk. Nie mogąc się oprzeć podeszła do jednego z parapetów chcąc wyjrzeć na zewnątrz, naprawdę nie miała pojęcia, że takie miejsce znajdowało się tutaj, tak blisko na wyciągnięcie ręki.

-Często tu przychodzisz?- spytała widząc zarośnięty dziedziniec.

-Gdy tylko mam czas.- odpowiadając Lauren zbliżyła się nieznacznie wciąż zachowując odległość od ciała młodszej.

-Nie boisz się, że pleśń cię zatruje?- odwracając się w jej stronę widziała rozmarzone spojrzenie kobiety.- Lub że coś się stanie i stąd nie wyjdziesz?

-Piękno tego miejsca jest zbyt cenne by go nie podziwiać.

Nie chcąc przerywać specyficznej w dobrym znaczeniu atmosfery, Camila uśmiechnęła się pod nosem ciesząc się, pomimo że znajduje się w szpitalu mogła doświadczyć czegoś tak niespotykanego. Od kiedy poznała zielonooką wariatkę nie myślała, że będzie mogła spędzać z nią w ten sposób czas, jedyna wizja ich znajomości kreowała się głównie na rozmowie w pokoju a jednak tym razem przeczucia dziewczyny nie sprawdziły się.

-Camila powiesz mi coś?

-Słucham?

-Czy ty lub ludzie boicie się nocy?- prawie, że szeptając, zielone tęczówki wpatrywały się w brązowe jakby miały w tym momencie dostrzec wszystko, co skrywały.

-Brzmisz jakbyś nie była jednym z nas.- śmiejąc się odeszła kilka kroków, aby móc dotknąć zabrudzonej pękniętej szyby.- Nie mogę się wypowiedzieć za wszystkich jednak, jeśli mam mówić o tym, co sądzę to ludzie nie odczuwają strachu, gdy zapada mrok oznaczający czas nocy.

-Dlaczego tak uważasz?- podążając za brunetką kobieta stanęła o dwa kroki od niej.

-Wiesz w nocy jesteśmy samotni, jesteśmy prawdziwi. W nocy człowiek nie udaje, nie ma powodu udawać, kim jest i jaki jest, również podczas przebywania w mroku możemy dostrzegać swoje wewnętrzne demony, z którymi rozmawiamy niemo wyobrażając sobie w umyśle wszystko, co tak bardzo chcemy od siebie odsunąć.- szeptała dotykając palcami krawędzi szkła.- Wielu może ci powiedzieć, że noc jest zła, niebezpieczna oraz sprawiająca, iż nie mogą znieść jej, ale to nie prawda. Moim zdaniem noc jest spokojna, świat otoczony snem odrywa się od rzeczywistości pozwalając na wolność.

-Wolność?- głos łamał się jakby kobieta w ogóle nie mogła w to uwierzyć.

-Lauren ludzie nie boją się nocy.- mruknęła odwracając twarz w jej stronę.- Ludzie boją się dnia gdyż muszą udawać.

~~~~~
Panika Camili to czeste odwozorowanie mnie gdy ktos chce zabrac do jakiegos wypizdowa XD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro