Rozdział 27

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ograniczenia często potrafią nam przysporzyć nerwów i wściekłości na wszystkich wokół lub na samych siebie. Wywołują ból, który ujawnia się na dwa sposoby.-Zewnętrzny oraz wewnętrzny.- Oczywiście nie mowa tutaj o tym, iż zewnętrzny ból ma na celu pokazanie tego, co mamy w środku, na pozór to, co wcześniej zostało opisane jest jednym i tym samym, ale to nie prawda. Kiedy przyjrzymy się sobie, innym możemy łatwo dostrzec wiele różnic. Zewnętrzny ból pokazuje emocje, jakich nie możemy schować, wyżywamy się na innych, przekazujemy swoje cierpienie innym, płaczemy na oczach bliskich lub obcych ludzi. Jak na scenie koncertowej wykrzykujemy swoje myśli do tego, co przeżyliśmy, przepełnieni negatywami chcemy ulżyć sobie bez względu na wszystko, nie martwiąc się o to, kto co pomyśli, gdyż po prostu nie dajemy rady. A więc co to znaczy, jeśli mamy ból wewnętrzny? Tak naprawdę, nie pokazujemy go. Tłamsimy wszystko w sobie i kiedy tylko czujemy, że nie wytrzymamy zaciskamy mocno zęby, aby tylko nie pęknąć, nie pokazać, co się dzieje. W bólu wewnętrznym tli się coś jeszcze, to nie tylko złe emocje, zdarzenia, których doświadczyliśmy, on w nas tworzy się od początku, nie wiadomo, kiedy jego zalążek rozrasta się obejmując kolejne milimetry nas samych. Można coś takiego porównać do czarnej smoły, oblepieni nią od środka stajemy się ciężcy, lecz na zewnątrz jesteśmy jak piórko, które może zdmuchnąć wiatr. Uśmiechnięci uciekamy od prawdziwych siebie byleby nie widzieć, nie poczuć swoich ograniczeń, które niszczą, ale, o jakich tak naprawdę mowa?

Ograniczeń może być wiele, w prawie, w społeczeństwie, ogólnie w świecie, lecz lepiej się skupić może na tych niewidocznych? Kiedy to właśnie nasza psychika nas ogranicza, odmawia nam zrobienia jakiegoś kroku nawet i powiedzenia prawdy w tym, co się dzieje. Często, kiedy człowiek ma wszystko i nagle traci swój cały świat, krzyczy wściekle, dlaczego to właśnie jemu odebrano szczęście, ale są również tacy, co nic nie powiedzą, nie pisną choćby słowa a bardzo tego chcą, lecz nie mogą, nie daliby rady przyznać się do tego jak bardzo boli ich własne ograniczenie.

Dając przykład osoby na wózku inwalidzkim, która kiedyś chodziła, czy właśnie ona nie powinna być zła o to wszystko? Czy nie powinna pluć na każdego, kto jest sprawny? Oczywiście to przypadki skrajne, ale bardzo częste, jeśli chodzi o wyobrażenia w głowie. Pomimo iż osoba może być pogodzona ze sobą, ze swoim zdrowiem i ze swoim ograniczeniem to choćby nie wiadomo, co zrobiła i tak widok przyjaciół, którzy poruszają się normalnie boli. Widok ludzi, którzy zdobywają wszystkie swoje cele, boli, ponieważ wydaje się im, że oni stoją w miejscu wraz z niemożliwością zrobienia kroku. Dlatego milczą, topią się w swoim smutku wewnątrz by tylko nie pokazać większej słabości.

Ograniczenie to słabość, ukazanie właśnie tych punktów, których nie możemy przebić choćbyśmy mieli siekierę w rękach a ono byłoby stalową ścianą. One po prostu są niezniszczalne, pokazują jak bardzo musimy układać życie pod nie, aby wszystko było prawie w porządku. Można żyć z ograniczeniami, każdy z nas żyje tak i to nie sprawia niczego złego, nauczyliśmy się tego, więc ludzie zaczęli to traktować jak codzienność, coś, co nigdy się nie zmieni, ale czy to prawda? Czy naprawdę nie możemy uciec od ograniczeń? Nawet coś takiego jak pieniądze są ograniczeniem, dają one również masę innych, choćby takich jak brak pozwolenia na kupno tego, czego się chce lub tego, czego się potrzebuje. A co z ciałem? Czy właśnie ono nie jest ograniczeniem dla niby duszy, która się w nas znajduje? Czy to właśnie nie powoduje tego, że czujemy ból we wszystkim, więc jeśli cierpimy zewnętrznie to nasza dusza jest nietknięta, ponieważ wylewamy z siebie całe morze negatywnych doświadczeń a gdy tylko chowamy emocje do siebie i upychamy je jak najgłębiej to ranimy ją i zabijamy?

Często możemy się nad tym zastanawiać a jednak niewielu z nas odpowiedziałoby na to wszystko, tym bardziej poprawnie, bo co możemy powiedzieć o większości ograniczeń w ludzkim świecie? Jedyne słowa, jakie można usłyszeć to, że wszystko możemy zrobić, możemy zmienić, ale czy na pewno? Z taką postawą najlepiej iść do kogoś, najlepiej obłożnie chorego i powiedzieć mu.: Wstań, przecież możesz zrobić wszystko.- I tu właśnie powstaje ten problem, przecież taka osoba nie może zrobić nic, to ktoś będzie się starać na cud dla niego by przebić ograniczenie lub jeśli to jeszcze kogoś nie przekona to najlepiej pójść do matki czwórki dzieci, bez męża i bliskich mówiąc, wprost że przecież może wyjść z biedy, bo można wszystko zrobić, jeśli się chce, ale czy naprawdę dałaby radę? Możliwe, że tak, gdyby dostała świetną pracę a tym sposobem musiałaby zostawić dzieci samym sobie żeby zarobić jeszcze więcej na ich życie. Dla takich osób takie podejście nie jest nic warte, ograniczenia są ich ogromnym murem, ale czy zdajecie sobie sprawę, że właśnie większość takich osób pokonuje swoje demony, problemy wyobraźnią? Oddani złudzeniom, na moment potrafimy zapomnieć o wszystkim. Odpoczywając wyobrażamy sobie wszystko, czego nie ma lub nie mamy, uwalniając się przy tym od bólu chociażby krótkotrwale.

A więc jeśli mowa o ucieczce, od dobrych trzech dni leżąc w łóżku i nie mogąc choćby ruszyć palcem Camila patrzyła się w biały sufit oddana wyobraźni chcąc odciąć się od swojego cierpienia. Odkąd była w opuszczonym skrzydle szpitala jej stan nieznacznie się pogorszył, przynajmniej wychodziło tak w wynikach a jednak ona czuła się o wiele bardziej fatalnie niż można byłoby zakładać. Wcześniej nie zwracała na to uwagi, wychodząc na spacery z dziewczynami miała zawsze nadzieje, że jej po prostu przejdzie w trakcie krótkiego wysiłku fizycznego i nie będzie musiała nikogo informować o wszystkim. Myliła się, wraz z momentem, gdy zobaczyła kobietę w czerni idącą do rudowłosej pacjentki na izbie przyjęć, zemdlała tak po prostu jak gdyby nigdy nic, bez bólu, bez słabego cukru jaki czasem się zdarza przy diecie którą prowadzi. Jej mózg po prostu stwierdził, że będzie świetnie, kiedy upadnie na środku korytarza przy pielęgniarce prowadzącej ją na badania. Po tym zdarzeniu obudziła się w swoim łóżku jeszcze bardziej bez sił niż dotychczas a zielonooka wolontariuszka wciąż się nie zjawiła.

Dziewczynie nie było źle z tego powodu, wmawiała sobie, że ją to wszystko nie obchodzi i chce tylko świętego spokoju oraz wymarzonej nowej nerki, lecz tak naprawdę czuła się pusto i nijako bez kobiety. Pomimo iż Lauren była dość dziwnym typem człowieka to czuła się przy niej dobrze, inaczej i gdyby tylko nie miała postawionych między nimi granic to może mogłaby jeszcze więcej powiedzieć o tym, co czuje oraz myśli.

Nie mając ochoty nawet mrugnąć pozwalała sobie wciąż na bezpodstawne zbywanie przyjaciół. Czuła się jak wrak nawet oddychanie było utrapieniem a co dopiero rozmowa. Niedługo minie miesiąc odkąd przebywa w szpitalu, miesiąc czasu odkąd udają, że dostanie nerkę, ale to nie prawda.

Kłamali.

Wszyscy kłamali jej prosto w oczy, ponieważ znowu spadła o dwa miejsca pomimo pogarszającego się stanu. To wszystko ją drażniło, dlaczego ma tu leżeć, jeśli oni nic nie robią, aby przeżyła? Dlaczego nagle z dnia na dzień jej samopoczucie aż tak bardzo się pogorszyło? Nie wiedziała, sama myśl o tym powodowała, iż do jej brązowych ciemnych oczu napływały palące łzy. Możliwe, że było to śmieszne, ale nawet nie miała sił się umyć, przebrać czy choćby zjeść cokolwiek, to wszystko robiła za nią Dinah, ponieważ kiedy dowiedziała się o pogorszeniu stanu zdrowia, nie opuszczała szpitala jak i jej pokoju w ogóle, dopóki pracownicy nie wypraszali gości. Camila była wdzięczna przyjaciółce, choć nawet na wdzięczność nie miała sił ale starała się być choć o drobinę miła.

-Dawaj Mila, idziemy się umyć.- silna ręka blondynki podniosła ją delikatnie pod plecy.- Sprawdzałam wodę i jest super gorąca!

-Nie mam siły Dj.- chrypiąc, chora spojrzała się na nią z przekrwionymi białkami.

-Masz siłę, ale się rozleniwiłaś kochana po prostu.- prychając próbowała nie zauważać jak bardzo ciało Kubanki było dziwnie bezwładne.- Odpoczniesz trochę i znowu pójdziemy na te twoje spacerki.

Uśmiech Dinah był szeroki i lśniący, widać było gołym okiem, że próbowała wesprzeć swoją najlepszą przyjaciółkę, dlatego również kompletnie nie akceptując tego, co się dzieje wzięła ją na ręce podkładając jedną dłoń pod kolana a drugą pod łopatki, aby dziewczyna mogła się wygodnie oprzeć bokiem. Camila nie była ciężka, łatwo chudła przez swój codzienny jadłospis jak i ogólne wycieńczenie organizmu, więc nie mając problemu z pozycją, w której się znalazły bez żadnego słowa wysoka blondynka zaniosła ją do łazienki gdzie czekały wszystkie potrzebne rzeczy do kąpieli. Obie nie wstydziły się tego, że Dj musi pomagać jej w myciu się, to było normalne w końcu były dla siebie jak siostry, więc razem zaakceptowały fakt, iż lepiej czułyby się z tym niż żeby jakieś obce pielęgniarki musiały bez żadnej delikatności dotykać ciało brązowookiej.

-Ręce do góry Chancho! – krzycząc jak kapitan schyliła się, aby zdjąć dziewczynie białą przepoconą bluzkę.- Boże, ale ty się pocisz.

-Wal się Dinah.

-O jednak panienka milcząca się odezwała.- prychając, zarzuciła na plecy dziewczyny zdjętą koszulkę, aby nie zmarzła.- Teraz spodenki.

Camila milcząc wciąż, wstała chwiejąc się na nogach, po czym łapiąc w końcu równowagę zdjęła różowe spodnie sięgające jej do połowy ud. Zostając w samej dolnej bieliźnie zasłoniła drżącymi dłońmi piersi, myśl o tym, iż Normani dowiedziałaby się, że jej dziewczyna patrzy na jeszcze kogoś nawet w przyjacielskich zamiarach to i tak sprawiało, że przeszywały ją ciarki za każdym razem. Bez pośpiechu wraz z pomocą przyjaciółki weszła do mlecznej kabiny, w której roznosił się zapach wilgoci i stęchlizny. Siadając na plastikowym białym krzesełku skuliła się czując jak na jej skórze podnoszą się włoski przez chłód pomieszczenia.

Nie chciała tu być, nie chciała, aby ktoś ją dotykał i oglądał. Nie miała ochoty widzieć wszystkiego, chciała być teraz jak niewidomy człowiek odgrodzony od zewnętrznego świata. Marzyła żeby stać się odległa i wolna, lecz czym jest wolność, jeśli bliscy trzymają nas przy sobie a zostawienie ich sprawi poczucie winy odbierając nam zdobytą nieskalaną niczym błogość.

Głośny szum zwrócił jej uwagę w momencie, gdy ciepła struga wody oblała głowę i całe ciało. Krople spływały po jej twarzy jak i włosach, które przyklejając się do twarzy kompletnie ją zasłoniły, gdy wciąż skulona trzęsła się jak osika. Pomimo iż teraz było ciepło a para osiadała na szybach kabiny to i tak czuła, co innego, coś, czego nie powinna, na pewno nie w tym stanie jaki pokazał wynik badań.

-Dj.- zaszczękała zębami unosząc głowę a pojedyncze kosmyki włosów odklejały się od policzków dając możliwość na kolejne strumyki ociekające po twarzy.

-Tak?

-Co byś zrobiła, jeśli Normani by odeszła?

Pytając nawet nie zdawała sobie sprawy o to, czego się chce dowiedzieć. Przeźroczysta ciecz spływała po jej czole, policzkach, nosie jak i ustach wpadając, co jakiś czas między wargi, aby mogła posmakować szpitalnej wody, która była specyficzna, ale nie obchodziło ją to za bardzo. Nie potrafiła oderwać przerażonego wzroku od zaskoczonej twarzy Polinezyjki, wciąż skulona zasłaniała się chcąc ogrzać, pomimo iż woda doskonale obmywała całe ciało.

-Czemu chcesz to wiedzieć?- zdziwiona na zadane pytanie, uniosła jedną brew do góry sięgając po waniliowy żel pod prysznic.- Ręce do góry Mila.

-J-ja...- zadygotała, kiedy ciepłe dłonie przyjaciółki dotknęły brzucha.- Nie wiem.

-Pewnie to samo, co ty tamtego dnia.- mruknęła nie przestając namydlać ciała Camili.- Lub może jeszcze gorzej, kto wie.- wzruszając ramionami odwróciła twarz w kierunku ściany.- Bez niej straciłabym połowę siebie. W końcu każdy, kto posiadł nasze serce zabiera nas kawałek po kawałku i nawet o tym nie wiemy Mila, więc zanim się zorientujemy nie ma nas prawie ale co ja będę o tym mówić, wiesz jak to jest.

Brązowooka słuchała z czystą ciekawością, lecz ból pogłębiał się jeszcze bardziej, gdy widziała przed sobą smutny uśmiech osoby, dla której zrobiłaby wszystko a jedyne, co teraz mogła to pozwalać się bez problemu umyć. W końcu Dinah skończyła wszystko, co robiła, wyłączając wodę kucnęła ponownie nachylając się, aby złapać za biały ręcznik.

-A, co jeśli to ja odejdę?- szepnęła czując ponownie zbierające się łzy rozmazujące obraz.

-Jak odejdziesz?- Dj prychnęła uśmiechając się uroczo i bez żadnej innej reakcji owinęła dziewczynę puchatym materiałem.- To oczywiste, co zrobię.

-Oczywiste?

-Tak, wraz z twoim odejściem...- mruknęła pomagając jej wstać z krzesła.- Straciłabym wszystko, co mam teraz i to bezpowrotnie. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro