Rozdział 14

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Andrea POV

Obudziłam się w ciemnym pomieszczeniu, gdzie jedynym źródłem światła były zapalone świeczki zapachowe. Ich zapach był bardzo przyjemny, nie to, co ten przeszywający ból głowy. Ostrożnie uniosłam się w górę, gdyż zakręciło mi się w głowie, jednak nie dałam rady się całkowicie podnieść. A wszystko przez zaciśnięte wokół mojego ciała liny. Czułam się tak, jakbym była czymś otumaniona, ale nie wiem czym. Dodatkowo ogarniały mnie dziwnie emocje - przygnębienie, samotność i strach. Nie wiedziałam co się ze mną działo - gdzie byłam i co się stało, że znalazłam się w tym miejscu?
Próbowałam sobie cokolwiek przypomnieć, jednak w głowie miałam jedynie pustkę.

Rozejrzałam się na tyle, na ile pozwalały mi liny, ale nie zauważyłam niczego, co mogło by mi dać jakąkolwiek wskazówkę dotyczące tego, jak się tu dostałam.

Chciało mi się płakać. Czułam się taka bezradna... Wtedy drzwi się otworzyły i do pokoju wszedł ktoś, kogo na początku nie rozpoznałam, jednak chwilę później jego głos oraz sylwetka uświadomiły mi, kim jest jest ten oprawca. Daniel!

- Widzę, że już nie śpisz, siostrzyczko.

Powiedział tuż za mną składając pocałunek na moim uchu. Wzdrygnęłam się na gest mojego biologicznego brata. Czy ktoś może mi powiedzieć, o co tutaj chodzi?!

- Gdzie jestem, co ja tutaj robię oraz co ty tutaj robisz?! Czego chcesz ode mnie?!

Spojrzałam spanikowana na blondyna i zaczęłam zasypywać go potokiem pytań, co u mnie było jednym ze znaków rozpoznawalnych w sytuacjach stresowych.
Byłam przerażona ponownym spotkaniem brata. Bałam się, a zwłaszcza jego. Daniel naprawdę jest nieprzewidywalny.

- Spokojnie, kochanie. Jesteś gdzieś, gdzie nikt inny nie położy na tobie swoich brudnych łap. Jesteś moja. Tylko moja.

Powiedział Norweg uważnie patrząc w moje oczy. Jego dłonie powoli sunęły po moim ciele. Najpierw po policzku, potem po rękach.

- Jesteś moim bratem idioto!

Powiedziałam i zaczęłam się wiercić.

- No i? Ale kocham cię, nie jak brat, ale jak facet kobietę.

Zamarłam na słowa brata.

- Co?! Ale jak?!

Chłopak westchnął głośno, ale usiadł obok mnie i spojrzał mi w oczy, a następnie zaczął opowiadać mi o wszystkim.

- Wiesz, zawsze byłaś dla mnie bardzo ważna i zależało mi na naszych dobrych relacjach. Potem byłaś najważniejszą kobietą w moim życiu, bo odkąd rodzice mieli nas w dupie, miałem tylko ciebie.
Nawet nie zauważyłem kiedy, a zakochałem się w tobie. Tak wiem, brat zakochany w siostrze - idiotyzm. Zgadzam się, ale wysłuchaj mnie, proszę do końca.

Spojrzał na mnie, a ja byłam w szoku. Po chwili ciszy, chłopak kontynuował.

- Z początku chciałem ci powiedzieć o swoich uczuciach, jednak wiedziałem, jak to się skończy. Nie bałem się odrzucenia przez ciebie moich uczuć, ale tego, że przez to jedno wyznanie mnie znienawidzisz. Dlatego ukrywałem swoje uczucia do ciebie. Potem zaczęły się problemy z ojcem. On się przez przypadek dowiedział o moich uczuciach do ciebie, po tym, jak przeczytał mój pamiętnik. To od tamtej pory zaczął cię gwałcić, bo dobrze wiedział, że jestem za słaby, aby go powstrzymać. Mało tego, żeby jeszcze bardziej mnie i ciebie ośmieszyć kazał i mnie ciebie gwałcić. Sprzeciwiałem mu się, ale zawsze byłem przez niego prany i zastraszany, że jeśli ja tego nie zrobię, to zrobi to on, dużo mocniej i brutalniej.
Ja nie chciałem, ale musiałem. Byłem bezradny... Wiem, że mnie nienawidzisz, ale robiłem to przede wszystkim dlatego, bo chciałem cię chronić. Zawsze potem zamykałem się w pokoju i płakałem, bijąc się po mordzie, bo wiedziałem, że cię krzywdzę i że mnie nienawidzisz. Wiedziałem, że się mnie bałaś i dalej boisz i właśnie za to się nienawidzę. Po prostu nigdy nie potrafiłem ci po tym wszystkim spojrzeć w oczy. Bałem się. Cholernie się bałem.
Nienawidziłem siebie, obiecałem sobie, że poczekam jeszcze trochę i w dniu, kiedy miałem skończyć siedemnaście lat, miałem zamiar zabrać cię i uciec do mojej kryjówki w zakamarku Oslo - był tam bowiem mały domek, gdzie spokojnie mogliśmy mieszkać. To właśnie tam chciałem ci o wszystkim powiedzieć, przeprosić, chronić i starać się o odbudowanie naszej relacji, jednak nie zdążyłem. Uciekłaś, a ja wiedziałem, że to za długo i że powinienem wcześniej to zrobić.... A potem... Potem oberwałem od ojca za to, że pozwoliłem ci uciec. I potem to już na mnie wyładowywał swoją frustrację. No i mnie też gwałcił. Swoim prawnikom kazał cię znaleźć i umieścić w domu zakonnym - tam gdzie niby wszyscy tacy pobożni, a w rzeczywistości dochodzi do gwałtów i przemocy. Stamtąd nie wyszłabyś żywa, a przynajmniej były na to minimalne szanse, dlatego też gdy się o tym dowiedziałem to się wkurwiłem. Bałem się, że jego plan się powiedzie dlatego też, gdy dowiedziałem się, że ten adwokat czekał na jego potwierdzenie, to wykorzystałem to i go zabiłem. Po prostu upiłem go na śmierć podmieniając zwykły alkohol na alkohol etylowy. Potem uciekłem. Szukałem cię, ale jedyne co udało mi się dowiedzieć to to, że jesteś w innym kraju. Wtedy załamałem się i straciłem nadzieję, na to, że cię znajdę i ci wszystko wyjaśnię. Zająłem się sobą, no i wyszło jak wyszło - zostałem skoczkiem narciarskim. Przepraszam za wszystko, co wtedy zrobiłem, wiem, że to wszystko jest nie do wybaczenia, wiem, że po tym wszystkim nigdy nie przestaniesz mnie nienawidzić, a rana w twoim delikatnym i niewinnym serduszku pozostanie już na zawsze, ale robiłem to, aby cię chronić, bo byłaś i zawsze będziesz jedyną kobietą w moim sercu. Przepraszam cię, za moją chorą miłość do ciebie i tą pieprzoną obsesję na twoim punkcie. Przepraszam cię również za to, że cię dzisiaj porwałem tutaj, ale to była jedyna szansa i okazja na wyjaśnienie ci tego wszystkiego. Jak coś to jesteśmy w uliczce przeciwnej, do uliczki z kawiarnią "Der Baecker Ruetz - Rathausgalerie", czyli tej kawiarni, gdzie ostatnio byłaś z Peterem Prevc'em.
Proszę. Już jesteś wolna.

Powiedział blondyn i rozwiązał mnie, puszczając na wolność. Byłam w szoku. Nie wiedziałam, że to tak wyglądało z jego perspektywy, ale te ciągłe siniaki na jego ciele, smutek w jego oczach oraz cienie pod oczami wynikające z braku snu, jego słyszalny nocami płacz oraz krzyki spowodowane nocnymi koszmarami, ból i strach, kiedy dochodziło między nami do zbliżenia... Nigdy nie brałam tego do siebie. Zdawałam się tego nie widzieć. Byłam za bardzo wpatrzona w siebie, żeby dostrzec to, że Daniel również cierpiał. Nawaliłam i to strasznie... Teraz to i ja powinnam go przeprosić.

Chłopak stał do mnie odwrócony plecami i myślał nad czymś. Słyszałam jego cichy płacz i aż mi się serce kroiło...

- Daniel, ja....

Zaczęłam, jednak chłopak nie dał mi dokończyć.

- Nic nie mów. Doskonale wiem, że cię zraniłem i nie zasługuję na wybaczenie...
Przepraszam, kocham cię...

Nagle chłopak wybiegł z pokoju, a gdy chciałam go dogonić i zatrzymać usłyszałam głośny strzał pistoletu i odgłos upadającego na podłogę ciała. Krzyknęłam głośno i podbiegłam do chłopaka, z którego brzucha spływał silny strumień krwi. Z moich oczu spływały krystaliczne łzy. Uklękłam przed chłopakiem i zdejmując z niego dziurawą już koszulkę rozerwałam ją, abym mogła zawiązać ją tuż nad raną mojego brata i zatamować krwawienie.

Patrzyłam na chłopaka, jednocześnie udzielając mu pierwszej pomocy.

- Daniel, przepraszam....

Wtedy ku mojemu zdziwieniu, drzwi do mieszkania się otworzyły i do środka weszli Michael, Stefan i Peter, którzy widząc mnie i nieprzytomnego Daniela od razu zaczęli się nim zajmować. Stefan i Peter zajmowali się moim bratem czekając na przyjazd karetki, a Michael i ja uciekliśmy w inne miejsce, tak, abym w razie przyjazdu policji, nie była w to wszystko wmieszana, bo raz, że jest to duży stres, po drugie mogę być oskarżona o próbę zabójstwa Daniela. A po trzecie - gdyby wszystko wyszło na jaw, to Daniel miałby ogromne kłopoty.

Mimo wszystko wiedziałam, że Michael czeka na wyjaśnienia. Jego wzrok mówił sam za siebie. Najpierw jednak szliśmy w ciszy w nieznanym mi kierunku, a ja mocno się przytuliłam do blondyna, a on obiął mnie rękami.

- Michi, to wszystko było pomyłką...

Wyszeptałam, a po moich oczach ponownie spłynęły łzy.

Michael POV

Kiedy usłyszeliśmy krzyk Andrei, razem z Bobrem i Peterem wbiegliśmy do jedynego budynku, który napotkaliśmy w jednej z pobliskiej do kawiarni uliczek. Okolica ta była spokojna, bo raczej nikt tam nie mieszkał, jednak byliśmy gotowi do ewentualnej walki. Nas było trzech, a on był jeden. Z nami nie miał szans.

Jednak to, co zobaczyliśmy po przekroczeniu progu domu zwaliło nas z nóg. Zapłakana Andrea klęczała nad nieprzytomnym Danielem, z którego brzucha leciała zatamowana (?) nieco krew. Obok Norwega na podłodze leżał czarny, niewielki pistolet. Andrea tylko szeptała przeprosiny skierowane do blondyna oraz coś tam, że to nie jego wina i mu wybacza. Oczywiście po norwesku.

Tylko mi nie mówcie, że ona go zabiła...
Nie, na pewno nie. Ona taka nie jest.
Pytanie tylko, co tu się stało?
Spojrzałem na równie zszokowanych co ja Stefana i Petera, którzy zajęli się nieprzytomnym Tande, a ja w tym czasie zadzwoniłem do znajomego lekarza, opowiedziałem mu wszystko i prosiłem go o zachowanie tajemnicy i zabrałem Andreę z tego mieszkania, aby odciągnąć ją od ewentualnych zarzutów.

Mimo wszystko chciałem dowiedzieć się, co tam się stało, jednak blondynka mocno się do mnie przytulała i powiedziała tylko "Michi, to wszystko było pomyłką".

◀️✔️▶️

- Spokojnie, już dobrze... A teraz powiedz mi od początku co się stało.

Poprosiłem, gdy zatrzymaliśmy się w miejscu, gdzie nie było ludzi.
Dziewczyna spojrzała na mnie i ponownie tego dnia wybuchnęła głośnym płaczem. Mimo wszystko zaczęła mi wszystko wyjaśniać. Z jej rozmowy dowiedziałem się, że po godzinie czternastej wyszła z domu w celu zjedzenia objadu. Najpierw chciała iść do "Der Baecker Ruetz - Rothausgalerie", ale przypomniawszy sobie o ostatniej akcji w niej wraz z Bobrem straciła apetyt, dlatego postanowiła się nieco przejść, jednak nie znając miasta i miejsca szybko się zgubiła.
Potem została porwana przez Daniela, o czym na początku nie wiedziała, a gdy się obudziła, Daniel zachowywał się w stosunku do niej zupełnie inaczej. Nie był zaborczy, brutalny, nachalny, ani nie dobierał się do niej. Zamiast tego wytłumaczył jej, jak wyglądała sprawa z ich rodzicami z jego perspektywy.
Chłopak twierdził, że robił to, bo ojciec go zastraszał i zmuszał do tego po tym, jak po przeczytaniu pamiętnika Daniela dowiedział się, że blondyn się w niej zakochał. Andrea wspomniała również o tym, że Norwegowi oberwało się od ojca o to, że pozwolił jej uciec, przez co sam był bity, poniżany i gwałcony, i że chciał, aby w wieku siedemnastu lat uciec razem z nią z domu rodzinnego i tam jej wszystko wyjaśnić, przeprosić ją i ją chronić, ale nie zdążył. Zdziwiło mnie również to, że po tym, jak ojciec kazał prawnikowi złapać Andreę i zamieścić ją w domu zakonnym z zaostrzonym rygorem, o których nie raz słyszałem, że tam dochodzi do gwałtów i przemocy, a nawet morderstw i samobójstw, to Daniel w celu ochrony jego siostry po prostu zabił ich ojca upijając go alkoholem etylowym. A co było dalej, to łatwo się domyślić - chłopak ją przepraszał, a że zdawał sobie sprawę z tego, że nie dostanie od Andrei wybaczenia to poprostu postrzelił się w brzuch.

Szczerze mówiąc to sam nie wiedziałem, co o tym wszystkim sądzić. Z jednej strony dla mnie jego zachowanie było dziecinne i chore, ale z drugiej zupełnie go rozumiałem. Doskonale wiem, jak to jest zakochać się w nieodpowiedniej osobie. Wiem też, że serce nie sługa i to nie my wybieramy, w kim chcemy się zakochać.
Rozumiem również to, że chciał ją chronić, nawet jeśli kosztem tego cierpieli oboje, ale na litość boską, oni powinni uzyskać od kogoś pomoc! Teraz oboje są już dorośli, a takie sceny odpierdalają...

Ale tak to jest, kiedy ty potrzebujesz pomocy i wręcz o nią błagasz, podczas gdy inni mają na ciebie i twoje problemy wyjebane i  wszystko co musimy zrobić, to zataić przed wszystkimi informacje o tym wszystkim, kryć Daniela i Andreę, załatwić im obojgu terapię u specjalisty, a potem zobaczymy, co z tym dalej zrobić.
Wiem jednak jedno - z tego wszystkiego zrobiło się jedno, wielkie bagno, a jeden zły ruch może przynieść tragiczne dla nas wszystkich konsekwencje.


// Wybaczcie za te kilka dni nieobecności, ale byłam zajęta świąteczną rutyną. Ale mimo wszystko dzisiaj dodaję kolejny rozdział, który zawiera prawie 2000 słów.
Tak czy inaczej przytrzymałam was trochę w niepewności.

Z góry mówię, że to nie jest łatwe opowiadanie, co zapewne zauważyliście.
Jednak staram się, aby było ono jak najbardziej realistycznie odwzorowane.

Po pierwsze opisywanie wydarzeń opisywane jest z punktu widzenia kilku postaci. Dzięki temu będziecie mieć stale porównanie danych wydarzeń i sytuacji, oraz na bieżąco dowiecie się, kto jest winny, kto jest szczery, a kto fałszywy, kto nosi maski, a kto poprostu fiksuje od pogłębienia się w kłamstwach bądź wydarzeniach z ciężkiej przeszłości.

Tak samo jest z sytuacją z Danielem - z jednej strony obsesyjnie zakochany we własnej siostrze, jednak teraz dowiadujemy się, z jakich okoliczności to powstało. Wiemy również, że chcąc bronić siostrę naraził się na jej nienawiść, wstręt i lęk do jego osoby.
No i przede wszystkim wyszło na jaw prawdziwe "Ja" Daniela, który w rzeczywistości jest delikatnym i wrażliwym chłopakiem, który nie potrafi poradzić sobie z problemami oraz stale męczącą go przeszłością, przez co szuka ucieczki i uwolnienia się od problemów poprzez próbę samobójstwa.

Jak myślicie, czy to była jedyna próba samobójcza Daniela? Czy Daniel skrywa przed Andreą jeszcze jakieś sekrety? Czy Michaelowi, Stefanowi aka Bobrowi i Peter'owi uda się utrzymać tajemnice rodzeństwa w sekrecie?

Jestem bardzo ciekawa waszej opinii, a tym czasem trzymajcie się cieplutko ♥️

Kocham was ♥️










Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro