Rozdział 15

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

♥️♥️♥️ Za propozycję do dzisiejszego rozdziału bardzo serdecznie dziękuję WorldCup18. Mam nadzieję, że rozdział ci się spodoba i nie zepsułam go.♥️♥️♥️

Andrea POV

Do hotelu wróciliśmy po godzinie 1 w nocy, gdyż jak zapewniał Michael, tak będzie najbezpieczniej. Gdy weszliśmy do pokoju hotelowego zastaliśmy mocno wkurzonych chłopaków. Daniel i Markus siedzieli na łóżku Michaela, Gregor stał opok nich i próbował uspokoić wściekłego Bobra, który krążył z miejsca na miejsce po całym pokoju rzucając przy tym wulgaryzmami.

- Oho, wróciła pani morderczyni

Palnął Stefan, doskonale wiedząc, że tymi słowami wyprowadzi mnie z równowagi. Udało mu się. Już miałam mu wszystko wygarnąć gdyby nie Michi, który kazał mi się uspokoić zważając na późną godzinę.

Westchnęłam jedynie cicho i posłałam brunetowi wściekłe spojrzenie. Gdyby wzrok umiał zabijać, to Bober byłby w tej chwili martwy. Mimo wszystko nie odezwałam się ani słowem i po prostu usiadłam na moim łóżku i włączyłam pierwszą lepszą grę na telefonie.

- I jak? Wiadomo już coś?

Zapytał blondyn patrząc na Bobra i Gregor'a.

- Tak, dalej zajmuje się nim nasz znajomy lekarz. Żyje, ale jest w ciężkim stanie. Będzie miał przeprowadzony szereg operacji, Jedna już została wykonana. No i jak na ten moment wiemy też tylko tyle, że jest małe prawdopodobieństwo, że w tym sezonie weźmie udział w jakimkolwiek konkursie.

Powiedział Stefan, dalej spacerując po pokoju.

- A jak tam pani morderczyni? Udało ci się z niej coś wyciągnąć?

Zapytał mierząc mnie zirytowanym spojrzeniem wyrażającym nienawiść.

- Tak. Wiem już, że Daniel ją porwał, bo to była jedyna szansa na wytłumaczenie jego zachowania i przeproszenia Andrei za wszystko co zrobił. Wiem też, jak był traktowany po jej ucieczce z domu i o tym, że zabił ich ojca, aby chronić Andreę.
No i na koniec część, na którą najbardziej czekacie, czyli próba samobójcza. To nie Andrea strzeliła do Daniela, tylko Daniel sam postrzelił się w brzuch, bo był przekonany, że Andrea nie wybaczy mu jego wcześniejszego zachowania oraz że go znienawidzi po tym, jak wyznał jej, że się w niej zakochał.

Wytłumaczył Michi spoglądając niespokojnie to na mnie, to na chłopaków.

- Kurwa, no to grubo. Przede wszystkim nikt nie może poznać prawdy, bo nam wszystkim się za to oberwie. Dlatego też po telefonie od Petera zgadaliśmy między sobą milczenie, a reszcie powiedzieliśmy, że Andrea została porwana, a Daniel postrzelony i że nie wiadomo czyja to sprawka, bo nigdzie nie ma na nic dowodów, tym bardziej, że w miejscu wypadku ani okolicy nie ma monitoringu, co dało "przestępcom" dużą przewagę.

Tym razem głos zabrał Markus.

- A chłopaki z innych drużyn wiedzą?

Dopytywał Hayböck w celu uzyskania jak najwięcej informacji w tym temacie

- Na szczęście nie, a Peter powiedział, że dla dobra nas wszystkich zachowa wszystko między sobą i że przyjdzie do nas jutro po treningu w celu dowiedzenia się, jakiej wersji mamy się trzymać, aby nie było tak, że każdy z nas podaje zupełnie inną wersję wydarzeń, bo wiadomo, że od razu skapną się, że coś jest nie tak i kombinujemy, aby coś przed nimi zataić. A wtedy wszystko może wyjść na jaw i to szybciej, niż byśmy tego chcieli.

Powiedział Schiftner, na co Michi odetchnął z ulgą.

- Całe szczęście.

- Dobra, to my się będziemy zbierać, bo w przeciwnym razie jutro na treningu będzie umieralnia. To na razie!

Powiedział Bober żegnając się z blondynem przyjacielskim uściskiem, a tuż po nim to samo zrobiła reszta chłopaków, a następnie wspólnie opuścili nasz pokój. Michael zamknął za nimi drzwi na klucz, a następnie zrobił nam po ciepłej herbacie na dobranoc i poszliśmy spać.

Michael POV

Obudziło mnie pukanie do drzwi. Powoli otworzyłem oczy i rozejrzałem się po pokoju. Było ciemno, a za oknem powoli zaczynało się rozjaśniać, co świadczyło o tym, że jest kilka minut po godzinie szóstej rano. Andrea spała jeszcze w najlepsze. Powoli wstałem z łóżka, a w tym samym czasie ponownie rozległo się pukanie do drzwi. Otworzyłem je, a przed nimi stał zaspany Peter. Chłopak musiał się niedawno obudzić, bo miał na sobie pierwsze lepsze ubrania, a jego włosy sterczały na wszystkie strony. Andrea by się na ten widok rozczuliła i stwierdziła, że wygląda uroczo.

- Hej. Mam nadzieję, że nie przeszkadzam?

Zapytał jego delikatnym głosem,po czym nerwowo rozejrzał się po korytarzu. Wiedziałem, że coś go trapi.
Wpuściłem chłopaka do środka po czym zaproponowałem mu kawy, bo dobrze wiem, że chłopak ją uwielbia. Oczywiście przystał na moją propozycję.

- Słuchaj, wpadłem pogadać o wczorajszym zdarzeniu.

Powiedział, zerkając na śpiącą Andreę.

- Powiedz mi, czy ustaliliście już z chłopakami jakąś wersję wydarzeń? Wszyscy mi trują głowę odnośnie tego co się stało. Moi bracia też są tego ciekawi, ale wczoraj innych ode mnie odpędzali, bo "widać przecież w jakim byłem stanie". Mimo wszystko czuję, że dzisiaj nie odpuszczą i będą się domagać wyjaśnień.

Wytłumaczył cicho, na co ja jedynie przytaknąłem i opowiedziałem mu o ustaleniach z chłopakami, na co on tylko pokiwał głową.

- Ok, a wiesz już coś odnośnie tej sytuacji z Andreą? O stanie zdrowia Daniela nie wiem zbyt dużo. Andie powiedziała ci co się stało?

Spytał młody szatyn, a następnie oglądając się co jakiś czas, czy blondynka śpi, opowiedziałem mu o tym, czego się dowiedziałem od dwudziestolatki.
Słoweniec był w szoku. Słysząc o takim traktowaniu, aż zatkał sobie ręką usta.
No cóż, Peter zawsze był bardzo wrażliwy, tak samo jak jego bracia.

Piliśmy w spokoju kawę i rozmawialiśmy o bardziej wesołych rzeczach, kiedy moje spojrzenie spotkało się z tym należącym do chłopaka. Miał naprawdę ładne oczy.

- Mogę cię o coś zapytać?

- Jasne.

Odpowiedziałem pewnie.

- Czy ty i Andrea jesteście razem?

Spojrzałem na niego zaskoczony. Upiłem łyka kawy, po czym odpowiedziałem szczerze na zadane przez Prevc'a pytanie.

- Nie, jesteśmy tylko przyjaciółmi. A dlaczego pytasz?

- No cóż. Krążą plotki o tym, że ty i Andrea jesteście parą albo zwyczajnie macie romans, dlatego też zapytałem, bo po prostu byłem ciekawy.

Peter był bardzo szczerą i bezpośrednią osobą, dzięki czemu cieszył się uznaniem i szacunkiem wszystkich skoczków i kadru szkoleniowego innych ludzi działającej w tej branży.

- Wspominałem już, że bardzo cię cenię za twoją szczerość i bezpośredność?

- Nie tylko ty. Ale nie, osobiście mi tego jeszcze nie mówiłeś.

Zaśmiałem się cicho na słowa Słoweńca i poklepałem go po koleżeńsku po ramieniu, a on odwzajemnił gest uśmiechając się szeroko, a chwilę później usłyszeliśmy, że Andrea się już obudziła.

- Hejka

Powiedziała zaspana, przytulając nas na powitanie, a następnie poszła do łazienki.
Po piętnastu minutach wyszła z łazienki z ręcznikiem na głowie zawiązanym w turban, po czym weszła do kuchni posyłając nam blady uśmiech.
A raczej grymas, który miał imitować uśmiech.

- Jedliście już śniadanie?

Zapytała nas, robiąc sobie kawę do czerwonego kubka z napisem "Nescafé".

- Jeszcze nie. Czekaliśmy na ciebie, bo chyba wiesz, że po wczorajszej akcji nie zostawimy cię znowu samej w hotelu?

Zapytałem patrząc jej prosto w oczy. Na mojej twarzy panowało skupienie, podczas gdy blondynka była lekko przygnębiona. Widać było, że się bała.

- Tak...

Wyszeptała cicho, wlewając gorącą wodę do kupka z kawą, a potem wsypała dwie łyżeczki cukru, a na koniec dolała mleka.

Następnie zrobiła nam na szybko zapiekanki - czyli kanapki z żółtym serem przygrzewane w mikrofalówce tak, że ten ser był taki fajnie ciągnący się. To było pyszne, a jeszcze lepsze było, gdy do dało się do tego keczup lub przyprawy takie jak zioła prowansalskie, majeranek, bazylię, paprykę słodką, ostrą. Mimo wszystko, ja i Peter jednak postawiliśmy na standardowe płatki z mlekiem, gdyż takie zapiekanki były dość tłuste, a my sportowcy niestety musimy przestrzegać diety.

Po godzinie ósmej wyjechaliśmy na trening.
Atmosfera była naprawdę ponura.
Skakaliśmy w absolutnej ciszy przerywanej co jakiś czas przez wołania trenerów lub rozmowy ludzi z kadr lub organizatorów i innych pracowników. Świadomość o wczorajszym zdarzeniu była dla wszystkich ogromnym szokiem tak ogromnym, że nikt się do siebie nie odzywał, gdyż każdy z nas był pochłonięty myślami.

Nasz tok dzisiejszego myślenia był następujący - ćwiczyć do upadłego, jak najszybciej oddać każdy ze skoków i modlić się o koniec dzisiejszego dnia.
Dodatkowym problemem okazali się Andrea i Stefan, którzy na nowo rozpoczęli swoje awantury. I znowu to samo.
Pomimo licznych próśb i gróźb żadne z nich sobie nic z tego nie robiło. Kompletnie olewali nas i nasze uwagi.
Czyste chamstwo i egoizm.
Nawet mnie nie udało się ich uspokoić.

Do hotelu wróciliśmy o godzinie dwudziestej pierwszej. Wszyscy byliśmy padnięci po próbach do sobotniego Turnieju Czterech Skoczni w Letnim Grand Prix, jednak nie dane nam było odpocząć, bo ta dwójka cholernych awanturników przez cały dzień się drze i kłóci.
Miałem już tego serdecznie dosyć. Musiałem coś z tym zrobić. I chyba nawet wiedziałem co.

Gdy tylko Stefan i Andrea wyszli po coś do jedzenia do stołówki, szybko pobiegłem do reszty drużyny, która przesiadywała u kadry niemieckiej. Zapukałem do pokoju Wellinger'a i Freitag'a, którzy szybko mi otworzyli. Wszedłem do środka rzucając szybkie "Część" i wygłosiłem swoje przemyślenia.

- Mam już serdecznie dosyć tych awantur Bobra i Andrei, dlatego też wpadłem na pomysł, aby ich uciszyć.

- No brawo, my też o tym myśleliśmy.
Masz jakiś pomysł?

Zapytał zaciekawiony Andreas.

- A wiesz, że mam? Teraz, kiedy poszli po jedzenie na stołówkę, przyszedłem do was ogłosić swój genialny pomysł, aby zamknąć tą dwójkę w pokoju i nie wypuszczać ich z niego, dopóki się nie pogodzą. Oczywiście odbierzemy im karty megnetyczne do pokoju i każdy z nas na zmianę będzie ich pilnował aby nie zwiali. My sami sobie nie poradzimy, więc liczymy również na waszą
pomoc,  nasi niemieccy przyjaciele.

Powiedziałem, na co chłopaki pokiwali twierdząco głowami

- W sumie niezły plan. Chętnie wam pomożemy, w imię ciszy i świętego pokoju.

- A więc postanowione. Poszliśmy do naszego pokoju, gdzie zabrałem rzeczy Andrei, które Schlierie przeniósł do pokoju jego i Kraft'a, a sam przeniósł swoje do mojego. Potem, żeby ich zmylić, poszliśmy do pokoju Kraft'a i Gregor'a, jednocześnie zabierając kartę magnetyczną moją i Andrei. Kiedy wrócili, nie zostali nas w naszym pokoju, więc dalej się awanturując, wrócili do pokoju Stefana. Zaskoczeni spojrzeli na nas i wrócili do swoich kłótni.
Dlatego też nadszedł czas, by wcielić plan w życie.

- Oho, państwo awanturnicy dalej drą ryje na cały hotel? Spokojnie wykrzyczcie się. Macie na to nawet całą wieczność.

Powiedziałem, a już po chwili wszyscy wybiegliśmy z pokoju, zostawiając ich zaskoczonych samych w pokoju.
Gregor wyszedł ostatni upewniając się, że zabrał jego i bobra karty hotelowe, a następnie poszedł do mojego pokoju, a Schiftner został na straży mając bekę z krzyków i gróźb kierowanych głównie przez Andreę dotyczących wypuszczenia ich.

My prosiliśmy, groziliśmy, a oni mieli nas w dupie. Teraz role się odwróciły i to my mamy na ich wołania i sprzeciwy wyjebane. Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie.



// Hejka! Wróciłam z nowym rozdziałem!♥️♥️♥️ Tęskniliście? Pewnie nie 🤣🤣🤣

Trzymajcie się cieplutko i do zobaczenia 😉




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro