Rozdział 2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wiedeń - dzień drugi. Według listy zajęć Claudii Bernhard, dzisiaj skupimy się na zwiedzaniu miasta i małych zakupach w galerii handlowej, gdyż jak to szatynka stwierdziła, moja garderoba świeci pustkami, a to dlatego, że większość moich ubrań nie nadawała się do chodzenia w nich, ze względu na ich starą datę.

Fakt, nigdy nie należałam do osób z pokaźną sumką, nigdy nie nosiłam markowych ubrań, nie wspominając już o tym, że nigdy się nie malowałam.
No dobra, to skąd w takim razie mam torbę z Pumy, skoro jest to markowa firma? Odpowiedź jest prosta - dostałam ją na moje osiemnaste urodziny, gdyż jechaliśmy na wycieczkę dwutygodniową do Szwajcarii i była mi ona potrzebna. 

Ale mniejsza z tym.

Pobudkę miałam o godzinie ósmej, kiedy to Claudii zadzwonił telefon. Z przeprowadzonej rozmowy, dowiedziałam się, że szatynka przyjdzie razem ze mną o osiemnastej. Ale gdzie pójdziemy i z kim to tego już niestety nie wiem.
Tak czy inaczej, miałam godzinę czasu na naszykowanie się i po tym czasie miałyśmy wyjść na miasto.

Jak było ustalone, tak też zrobiłam, umyłam się i ubrałam w przygotowany przez przyjaciółkę zestaw ubrań. Chwilę po tym w moje ślady poszła i ona, dlatego też równą godzinę później już wyszłyśmy z domu, uprzednio zamykając go na klucz, gdyż rodzice dziewczyny już dawno pojechali do swoich prac.

                       
 ▶️✔️◀️

Pierwszym miejscem na naszej liście, był sklep spożywczy, gdyż żadna z nas nie zjadła śniadania. Ja kupiłam sobie gotowe cappuccino w kubku, małą sałatkę grecką oraz mleko sojowe i migdałowe i kilka napojów proteinowych. No cóż - gruba nie jestem, ale najszczuplejsza też nie. Jak patrzę na tą idealną sylwetkę Claudii, to mi się płakać chcę... Dlatego też postanowiłam się ostro wziąć za siebie i zrzucić kilka zbędnych kilogramów.

Claudia zaś kupiła 2 czekolady, dwie słodkie bułki, dwie duże litrowe Pepsi oraz
- to co mnie zaskoczyło najbardziej - alkohol. Dwie duże wódki - jedna wiśniowa, a druga czysta.

Następnie poszłyśmy do galerii handlowej, gdzie Claudia kupiła sobie i mnie nowe ubrania, które jak na mój gust były trochę zbyt obcisłe i skąpe. Czarne jeans'y z dziurami na kolanach, oraz drugie, również czarne rurki tym razem bez dziur to jeszcze rozumiem, ale bluzka z dużym dekoltem i koronkowymi rękawami, oraz kilka koszulek również z dużym dekoltem, większość z nich była na ramiączkach, sportowy stanik, lekko za krótkie jeans'owe szorty w kolorze czarnym, błękitnym, białym i czerwonym, które ledwo zakrywają tyłek, czy też zbyt skąpe topy i bluzki. Jedna miała nacięcia po bokach, a drugą skrzyżowane na plecach ramiączka. Nie mogło zabraknąć również sukienek miniówek. Jeśli chodzi o buty to oczywiście markowe adidasy i sneakers'y oraz standardowo szpilki i koturny, albo buty na grubym obcasie, czyli tak zwanej kolumnie, jak to ja mam w zwyczaju mówić.

Jeszcze tylko sklep kosmetyczny  i z biżuterią. Claudia wykupiła mi chyba wszystkie kosmetyki, jakie tylko mogła, podkład, fluid, puder ryżowy, puder transparentny, zwykły puder, puder bananowy, tusze do rzęs - wydłużający i pogrubiający, eyeliner, kredki do brwi i ust, tusz do brwi, wszelkie szminki i błyszczyki oraz pomadki pielęgnacyjno-ochronne, róż do policzków, rozświetlacz, bronzer, cienie do powiek, kredki do oczu, gąbeczki do makijażu, zestaw pędzli do makijażu i do maseczek, zestaw maseczek, płyn do demakijażu, olejek do demakijażu, woda różana, woda ryżowa, serum, peeling do twarzy, peeling do ciała, peeling do stóp, krem do stóp, krem do rąk, balsam do ciała, zalotkę - no po prostu wszystko. No i oczywiście ogrom drogiej biżuterii. Ale cóż - ją akurat na to wszystko było stać. Czułam się  trochę źle z myślą o tym, że dziewczyna wydała na mnie aż tyle pieniędzy, jednak ona się tym nawet nie przejęła. Jak jednak stwierdziła, cieszy się, że po roku nieobecności może mnie obrzucić podarkami.
Byłam hej za to szalenie wdzięczna.

              
 ◀️✔️▶️

Kiedy skończyłyśmy robić zakupy, zaczęłyśmy dalej zwiedzać miasto, wiem już mniej więcej gdzie znajduje się kino, teatr czy muzeum, minęłyśmy filharmonię i jakiś uniwersytet. Spacerowałyśmy tak do późnego wieczora, kiedy to ponownie zadzwonił telefon Claudii.

- Halo?

Zapytała dziewczyna, po czym oddała się krótkiej rozmowie z nieznajomą dla mnie osobą. Z całej tej rozmowy wyłapałam tylko tyle, że zapewne chodzi o jakieś spotkanie.

- ... Dobra, to my już idziemy. Na razie.

Powiedziała, po czym złapała mnie za rękę i pociągnęła w tylko sobie znanym kierunku.

                                ▶️✔️◀️   

Na miejsce dotarłyśmy równo o osiemnastej, czyli po dwudziestu minutach.
Przed nami znajdował się duży żółty dom, do którego prowadził chodnik z kostek  brukowych, po którego obu stanach stały lampy ogrodowe, oraz schody, których wierzch pokryty był, drewnianymi deskami oraz czerwonym dywanem, który hamował poślizgnięcia. Przy płocie stały małe drzewa, ozdabiające spore podwórko.
W domu słychać było cicho puszczoną muzykę, a Claudia z uśmiechem na twarzy zadzwoniła dzwonkiem, dając właścicielowi znać, że już przyszłyśmy.

Nie minęła minuta, a drzwi otworzył młody, przystojny blondyn, o perfekcyjnym uśmiechu, który zaprosił nas do środka.
Kiedy weszłyśmy do domu mężczyzny, nieznajomy przywitał się z Claudią ciepło, a po chwili zwrócił się do mnie.

- Cześć, jestem Michael.

Chłopak w dalszym ciągu posyłał nam ten zniewalający uśmiech, od którego nie mogłam oderwać wzroku, podobnie jak od jego ślicznych oczu. Nieśmiało wyciągnęłam rękę i potrząsnęłam tą jego.

- Andrea. Miło mi cię poznać.

- Claudia mi o tobie dużo mówiła.
Wcześniej mieszkałaś w Leoben, prawda?

Zapytał Michael, a ja pokiwałam twierdząco głową.

- Tak. Razem z Claudią chodziłyśmy do tej samej klasy.

- Rozumiem. Nie będę was trzymał na korytarzu. Wejdźcie do środka, a ja zrobię nam coś do picia. Kawę, herbatę?

- Dwie kawy, poprosimy.

Oznajmiła szatynka i tak, jak powiedział blondyn, tak zrobiłyśmy. Poszłyśmy za nim do salonu, a on, jak na dżentelmena przystało, przepuścił nas w drzwiach.

We wspomnianym salonie, zobaczyłam kilku innych mężczyzn. Jak widać z nimi też moja przyjaciółka ma dobry kontakt.

Patrzyłam tak, jak dziewczyna się wita ze wszystkimi i czułam się nieco nieswojo. Byłam trochę skrępowana i onieśmielona obecnością obcych mi ludzi, którzy chwilę później przenieśli na mnie swoje badawcze spojrzenia. Nie u wszystkich malowała się sympatia. No cóż. Mówi się trudno. Najwyżej posiedzę tutaj z godzinę i pojadę do domu taksówką.

- Poznajcie proszę moją przyjaciółkę, Andreę. Andrea to jest Markus, Manuel, Gregor, Stefan, Daniel i Florian.

W pokoju zapanowała cisza, którą przerwałam cichym "Część".
Kiedy wszyscy tak bez słowa na mnie patrzyli, usiadłam na krześle i wyciągnęłam swój smartfon, aby przejrzeć swoje social media.

- Ej, Claudia. Co ona tutaj robi?

Zapytał jeden z chłopaków. Nie wiem, który bo nie patrzyłam na nich, aby potem nie było czepiania się mnie. Mimo to, doskonale czułam czyjś wzrok na sobie.

- Spokojnie, Stefan. Sama ją tu przyprowadziłam. Dopiero wczoraj się przeprowadziła do Wiednia, dlatego też uznałam, że kilka nowych znajomości dobrze jej zrobi. Przynajmniej nie będzie się czuła tutaj samotna. Kiedy ja tutaj przyjechałam razem z rodzicami, nie znałam przecież nikogo i musiałam sobie radzić ze wszystkim sama.

Dalej nikt nie poruszył tematu mojej osoby. Zamiast tego, wszyscy zajęli się swoimi sprawami. Po kilku minutach, Michael przyniósł nam kubki z kawą. Cukier i mleko stały już na stole, tak samo jak różne słodycze, przekąski, napoje i alkohole.

- Proszę. Śmiało, częstujcie się.

Powiedział właściciel domu i posłał mi oczko, na co się delikatnie uśmiechnęłam i zarumieniłam.

- Dziękuję.

Powiedziałam cicho, po czym osłodziłam sobie kawę dwoma łyżeczkami cukru.

- Andrea, a ty nie dolewasz czasem mleka do kawy?

Zapytała dwudziestolatka, która spojrzała na mnie pytająco, gdyż doskonale wiedziała, że nienawidzę pić kawy bez mleka lub śmietanki.

- Dzisiaj napiję się bez mleka.

Przez chwilę zapadła cisza, jednak po chwili tylko wzruszyła ramionami, zabrała ciastko z dużego, przezroczystego pojemnika i wróciła do rozmów i wygłupów z jej kolegami, a ja znowu zajęłam się przeglądaniem Internetu.

Właśnie oglądałam kolejny tutorial makijażowy na Instagramie, kiedy tuż obok mnie rozległ się zadowolony głos Claudii.

- To co, może napijemy się czegoś mocniejszego?

Chłopaki, jak jeden mąż od razu wyrazili chęć na picie i stanęli przy stole biorąc do rąk czyste kieliszki, a szatynka bez namysłu zaczęła im nalewać czystej.

- A ty, Andrea czego się napijesz?

Zapytała wesoło dziewczyna, jednak ja tylko dopiłam resztę kawy i wstałam od stołu.

- Nie, dziękuję. Nie piję. Poza tym będę się już zbierać, bo muszę zajść jeszcze do sklepu. Bawcie się dobrze. Cześć.

Rzuciłam dość chłodno, po czym opuściłam salon. Przez chwilę słyszałam jeszcze nawoływanie Claudii, jednak nic sobie z tego nie zrobiłam i po prostu wyszłam z domu. Na dworze było dość chłodno, jednak mimo wszystko szłam w stronę, z której tu przyszłyśmy z Claudią. 
Niestety pech chciał, że nie znając miasta, szybko się zgubiłam, a od domu Michaela wcale nie poszłam daleko. Zwolniłam kroku, rozglądając się na boku, w poszukiwaniu czegoś, co by mi pomogło dowiedzieć się, gdzie jestem i jak mam stąd wrócić do domu.

- Tu jesteś. Wiedziałem, że nie poszłaś daleko, w końcu nawet nie znasz miasta i drogi do domu.

Usłyszałam za sobą męski głos, który zdążyłam dzisiaj poznać. Należał on w rzeczy samej do Michaela.

- I tak dam sobie radę. Zawsze mogę kogoś spytać o drogę.

Powiedziałam spokojnie, jednak pokazując swoją pewność.

- W to nie wątpię. Przyszedłem, bo zapomniałaś swojej kurtki.

No tak, ale ze mnie gapa! Kompletnie o niej zapomniałam...

- Dziękuję.

Odpowiedziałam, biorąc swoją zgubę.
Widziałam, jak mężczyzna uważnie mi się przygląda.

- Dlaczego tak szybko wyszłaś? Nie podobało ci się spotkanie?

Zapytał, a ja rozglądałam się na wszystkie strony, aby tylko nie patrzeć mu w oczy. Bałam się jego reakcji. Może mnie uzna za sztywniarę, albo coś... O ile już tego nie zrobił.

- Nie, dlaczego? Było okay...

Widać było, że to do niego nie przemówiło. Ja na jego miejscu też bym nie była przekonana.

- Widzę, że coś jest nie tak. Proszę, bądź ze mną szczera.

Powiedział łagodnie i razem ze mną postanowił przejść się trochę i porozmawiać na spokojnie.

- Wiesz, chodzi o to, że ja chyba nie zrobiłam najlepszego pierwszego wrażenia na twoich i Claudii kolegach. Od kiedy tylko tam przyszłyśmy byłam przez nich ignorowana i tylko ty i Claudia co jakiś czas zamieniliście ze mną parę słów. Nie zrozum mnie źle, ale po prostu czułam się trochę nieswojo. To nie jest towarzystwo dla mnie. Poza tym jest jeszcze coś co nie pozwala mi na zagłębianie z innymi relacji. Jasne, mogę  się kolegować i pogadać z kimś jak człowiek z człowiekiem, ale to w zasadzie tyle... Ale mniejsza. To nie istotne. Po prostu nie pasuję, do tego typu towarzystwa.

Chłopak tylko powoli kiwał głową, pokazując mi, że mnie słucha i rozumie.
Na jego twarzy malowało się zrozumienie, skupienie no i też lekkie współczucie, jakby domyślał się, że coś jest nie tak.

- Wiesz, to nie jest tak, że oni cię nie polubili, czy zrobiłaś złe pierwsze wrażenie. My jesteśmy dla siebie jak rodzina, każdy każdego zna od dziecka, każdy z nas zajmuje się tym samym. Dla nich to też zapewne jest duży szok, bo nie spodziewali się tego, że ktoś nowy z obcego środowiska do nas dołączy tak z godziny na godzinę. Uwierz mi, oni potrzebują czasu na oswojenie się z tą nową sytuacją i z czasem i ciebie zaczną traktować jak jedną z nas. Myślisz, że z Claudią było inaczej?

Zaczął wyjaśniać chłopak, czym odrobinę mnie uspokoił. Ale tylko odrobinę. Spojrzałam na niego, a on cały czas patrzył się na mnie. Na dłuższą chwilę nasze spojrzenia się spotkały, a między nami zapadła cisza przerywana odgłosami jadących samochodów oraz mijających nas ludzi.

- Ale Claudia jest całkowitym przeciwieństwem mnie. Jest ładna, odważna, szalona, pewna siebie, wszędzie jej pełno, ale przede wszystkim szybko nawiązuje kontakty, a ja nie.

Powiedziałam, w głębi ducha zazdroszcząc tych cech Claudii. Dziewczyna z takimi cechami to ideał...

- Posłuchaj mnie. Tutaj wygląd nie ma nic do rzeczy. Ty też jesteś bardzo ładną dziewczyną, ale tak jak mówiłem, nam też jest się ciężko przyzwyczaić do sytuacji, gdzie ktoś obcy do nas tak nagle dołącza.

- Ale ty mnie ciepło przywitałeś. Przynajmniej wykazałeś jakieś pozory zainteresowania moją osobą, nawet jeśli nie mam jakiegoś mega ciekawego życia, czy mega świetnego charakteru i osobowości.

- Jeśli mam być szczery, to dla mnie jesteś interesującą osobą. Taką tajemniczą... Ale mimo wszystko mnie Claudia poinformowała o tym, że przyprowadzi cię ze sobą, poza tym wcześniej mi o tobie opowiadała, a chłopaki, którzy do tej pory nie wiedzieli o twoim istnieniu, przyszli zaledwie dziesięć minut przed wami i pomagali mi w szykowaniu wszystkiego na imprezę. Także tak jak mówiłem, daj im czas, aby oswoili się z nową sytuacją.
Mnie możesz zaufać.

Blondyn posłał mi ciepły uśmiech.

- Nie wiem. Może masz rację? Co do zaufania tobie, to nie wiem. Nie znam cię za bardzo. No, może z historyjek Claudii jaki to nie jesteś cudny, boski i wspaniały.

Zaśmiałam się na wspomnienie rozmów przez telefon lub kamerkę z przyjaciółką, która robiła mi godzinne wykłady na temat "przystojnego Michaela, w którym chyba się zakochała". Mina dwudziestoczterolatka była bezcenna. Widać było, że on też skrywał do dziewczyny jakieś głębsze uczucia, ale co do tego to się nawet słowem nie odezwał.

- Ale postaram się tobie zaufać, tak jak zaufała ci Claudia.

- To dobrze. To co, wracamy do nich?

Zapytał chłopak, a ja szybko zaprzeczyłam. Nie chciałam tam iść. Nie, kiedy oni udają, że nie istnieję.

-  Nie dzisiaj. Wpadnę do ciebie następnym razem, jak chłopaków nie będzie. Myślę, że wtedy będziemy mieć więcej czasu, aby się lepiej poznać. Poza tym i tak miałam iść do sklepu.

Oznajmiłam, na co mężczyzna przytaknął i ruszyliśmy do sklepu.

- Myślałem, że ten sklep to jedynie wymówka, aby uciec ze spotkania.

Powiedział Michael, gdy wyszliśmy że sklepu, w którym kupiłam kilka czekolad, napoje proteinowe, kilka energetyków oraz opakowanie sałatki greckiej.

- Początkowo tak miało być, ale przypomniałam sobie, że muszę sobie kupić coś do jedzenia.

Mężczyzna odprowadził mnie do domu przyjaciółki. Wymieniliśmy się numerami telefonów oraz pożegnaliśmy przyjacielskim uściskiem.

- Miło było cię poznać. Do zobaczenia.

Powiedziałam machając mu na odchodne z szerokim, bardziej pewnym uśmiechem, a chłopak odpowiedział mi tym samym.

- Ciebie również. Do zobaczenia.

I każde z nas poszło w swoją stronę.



// Oto przybywam z rozdziałem drugim, liczącym (aktualnie nieco ponad) 2180 słów! ♥️

No to Andrea miała okazję poznać już część kadru skoczków narciarskich. Mimo wszystko do odkrycia jej tajemnicy, jeszcze daleka droga.

Mam nadzieję, że rozdział Wam przypadł do gustu. Przepraszam, jeśli pojawiły się jakieś błędy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro