Zjawa Mastertona - językowe case study - cz. I

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


"Góra, dół, prawo, lewo" – czyli trochę o metodzie, która zainspirowała ten tekst


Jakiś czas temu stworzyłam na moim Instagramie post na temat dość zgrabnej i przydatnej strategii narracyjnej, którą nazwałam roboczo "góra, dół, prawo, lewo". Na czym to polega? Ilekroć nie mamy czasu (lub ochoty) na snucie rozległych, wieloakapitowych opisów otoczenia, a musimy jakoś umiejscowić naszych bohaterów w świecie przedstawionym, możemy pójść trochę... na skróty. Zamiast opisywać dokładnie całe otoczenie wybieramy po jednym kluczowym elemencie, który reprezentuje np. dany kierunek, plan, większy wycinek otoczenia itd. Następnie wymieniamy te elementy, jak w wyliczeniu, szybko, jeden po drugim. W ten sposób tworzymy błyskawicznie niezbędny szkielet otoczenia i dynamizujemy opis.

Zobaczmy na przykładach:

[1] "Ocknął się z drzemki. Świat włączył się nagle jak elektryczność powracająca po burzy. Zimny krawężnik, kamienice, drgające światło ulicznej latarni – Gabriel zamrugał."

[2] "Coś pstryknęło mu przed oczami. Rękaw z żółtym haftem. Strumień, brzeg, równina, góry, niebo. Świat wrócił. Avis oderwał ręce od uszu."

[3] "Swoboda groziła rozprężeniem myśli, a myśli miał na ogół precyzyjne. Proste. Krótkie. Bezpieczne: oto wnętrze karczmy – cztery ściany, podłoga, sufit. Na ścianach zasuszone liście w ramkach. Sufit jest drewniany, wszystko jest drewniane. Na podłodze dzieci, na ławie torba."

Widzimy, że bardzo łatwo możemy poinformować czytelnika o tym, gdzie jesteśmy, bez utraty dynamizmu sceny: widzimy ciemną ulicę [1], przenosimy się na wielką równinę [2] czy zasiadamy we wnętrzu karczmy [3]. Za pomocą kilku słów. Czasami nie trzeba więcej.

Oczywiście powyższy zabieg nie jest żadnym odkryciem Ameryki; niekiedy pisarze używają tej metody wręcz instynktownie. Przykład znalazłam również u Grahama Mastertona, brytyjskiego pisarza (znanego z horrorów), którego dorobek jest tak ogromny, że nie będę nawet podejmować prób rozpisywania się tutaj na ten temat – wyszedłby z tego potworny tasiemiec, a przecież mieliśmy porozmawiać o języku. :)

Skąd Masterton? Tak się składa, że w tym roku ukazało się w Polsce czwarte wydanie "Zjawy" (Albatros, tłum. A. Szulc, red. L. Lewandowska) i to wydanie wpadło w moje edytorskie łapki. Łapki, które dzielnie dzierżą ołówek i nie boją się bazgrać, zakreślać, zaznaczać i szukać. Tak się składa, że już na pierwszej stronie "Zjawy" odnalazłam piękny przykład zastosowania omawianej wyżej metody:

 "Elizabeth słyszała tylko szelest białych płatków i drżenie gałęzi, składających co jakiś czas swą małą daninę śniegu. Poza tym nic więcej. Potężny, głuchy dźwięk niczego więcej. Niebo, ogród, dom – to było wszystko." [s. 7]

Tutaj działa ona nie tylko jako ekspozycja, ale przede wszystkim jako podsumowanie, zebranie "do kupy" wrażeń czytelnika, uszeregowanie świata:

[0] typ: trzy plany

Niebo – plan wysoki;

ogród – plan daleki, dół;

dom – obiekt kluczowy, środek.

Podobnie możemy rozpisać pozostałe przykłady:

[1] typ: trzy plany

"Ocknął się z drzemki. Świat włączył się nagle jak elektryczność powracająca po burzy. Zimny krawężnik, kamienice, drgające światło ulicznej latarni – Gabriel zamrugał."

krawężnik – dół,

kamienice – góra,

latarnia – coś, co jest dokładnie pomiędzy górą i dołem.

[2] typ: od dołu do góry

"Coś pstryknęło mu przed oczami. Rękaw z żółtym haftem. Strumień, brzeg, równina, góry, niebo. Świat wrócił. Avis oderwał ręce od uszu."

strumień – dół > brzeg – nieco wyżej > równina – plan daleki > góry – wyżej i jeszcze dalej > niebo – plan wysoki.

[3] typ: zawężenie

"Swoboda groziła rozprężeniem myśli, a myśli miał na ogół precyzyjne. Proste. Krótkie. Bezpieczne: oto wnętrze karczmy – cztery ściany, podłoga, sufit. Na ścianach zasuszone liście w ramkach. Sufit jest drewniany, wszystko jest drewniane. Na podłodze dzieci, na ławie torba."

cztery ściany – to, co dookoła;

podłoga – dół

sufit – góra.

W tym ostatnim przypadku zamykamy bohatera w pomieszczeniu jak w pudełku, sprawiamy, że świat przedstawiony staje się ograniczony, a w skrajnych przypadkach – nawet klaustrofobiczny!

Jak łatwo się domyślić, konfiguracji może być wiele. Grunt, żeby znaleźć własny rytm, jakiś pomysł na uporządkowanie przestrzeni. A może na brak uporządkowania... to też się czasami przydaje: kiedy w głowie bohatera panuje chaos, kiedy się budzi, kiedy wytrącamy go z głębokiego zamyślenia, kiedy jesteśmy w samym środku akcji, kiedy bohater przeżył coś traumatycznego i dla uspokojenia musi sobie uporządkować fakty/ zrobić reality check.

Odkrycie, że uznani pisarze używają tych samych metod, co my, początkujący adepci, to miłe doświadczenie. Moje małe odkrycie skłoniło mnie do przemyśleń: "Co jeszcze Masterton zaszył w swojej narracji, a co mogę wyłuskać moim edytorskim, czujnym ołówkiem?". Przeczytałam więc 479 stron i to, co rzuciło mi się w oczy to... powtórzenia. Takie celowe. I to właśnie o nich będzie w następnym odcinku. :)


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro