🌺 Rozdział 32 🌺

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Nie szturchaj mnie. - burknął blondwłosy alfa starszy ode mnie o rok.

- To ty się ogarnij. - warknąłem wiedząc, że ten zaczął. Trzeba było mnie do siebie nie przytulać.

- Proszę nie przynieście mi wstydu. - westchnął zażenowany nami Osamu.

- Wstydu to ci może przynieść najwyżej twój tępy tatulek. - odparłem wpatrując się z wrzutem na wyższego.

- Tatulek? Oj jak uroczo matulko. - mówiąc to ponownie mnie do siebie przyciągnął.

- Puszczaj zboczeńcu. - warknąłem odpychając go od siebie. - Niewyżyty zbok. - dodałem pod nosem wchodząc już do sali lekcyjnej.

W pomieszczeniu znajdowała się większość osób, a przynajmniej wszyscy przyjacile Osiego. No właśnie, wszyscy. Jaskrawe, błękitne tęczówki obydwu alf momentalnie spoczęły na naszych osobach, a uśmiechający się Osi udał się w stronę swojej ławki. Czarnowłosy spojrzał na stojącego w miejscu Katsukiego. Blondyn wpatrywał się w Dabiego poważnym wzrokiem, co drugi robił podobnie.

Popchnąłem go delikatnie w przód aby ten się ruszył, po czym ruszyłem w stronę tylnich ławek, czyli w tych, w których siedzieli rodzice. Zasiadłem na miejscu tuż obok Keigo, a następnie posłałem blondynowi znaczące spojrzenie, dzięki któremu ten się ruszył z miejsca i już po chwili siedział obok mnie.

- Cześć Keigo, hej Dabi. - oznajmiłem miło się do nich uśmiechając, lecz ich nastawienie nie było już takie samo jak moje.

- Bakugo. - wysyczał przez zęby, a mój, jak i jego syn spojrzeli na nas. Osamu pokręcił tylko zrezygnowany głową na boki, a Neto głupio się uśmiechając ponownie odwrócił się do swojego przyjaciela, który momentalnie został napadnięty pytaniami kim jest ten alfa obok mnie. - Nawet nie wiesz jak bardzo mam ochotę ci wjebać.

- Ja tobie też. - odparł lekceważąco ten drugi. Spojrzałem zażenowany na Keigo, który miał ten sam wyraz twarzy, po czym swój wzrok przeniosłem na blondyna. - Co. - to słowo tym razem skierował do mnie.

- Gówno. Zachowuj się, masz prawie trzydzieści lat, a zachowujesz się jak gówniarz. - burknąłem. Alfa na moje słowa wywrócił tylko oczami i ściągnął ze mnie swój wzrok. - Pobijecie się po szkole. - dodałem, na co ten ponownie na mnie patrząc uśmiechnął się łobuzersko. - Tylko nie przychodź do mnie później z zakrwawionym nosem. - ostrzegłem go, choć wiedziałem, że ten się i tak mnie nie posłucha.

- Więc Bakugo. - zaczął sowiooki. - Co ty tu robisz po dwunastu latach. - mówiąc to dodał nacisk na przedostatnie słowo. Keigo był spokojniejszy od swojego męża, ale i tak miał urazę w stosunku co do blondyna.

- Wróciłem do Deku i przychodząc do niego do domu okazało się, że mam syna. - odparł już spokojniej.

- Ta, chyba Izuku ma syna. - prychnął czarnowłosy.

- Ja też jestestem ojcem Osamiego. - warknął swoim wcześniejszym tonem, mordując drugą alfę wzrokiem.

- Co z ciebie za ojciec, który ucieka od własnej rodziny?! Pewnie gówno o Osamu wiesz! - I znowu to samo.

- A tak się właśnie składa, że wiem o nim dużo! - No i oczywiście ten stary debil nie umie odpuścić.

- Ta, ciekawe co. To, że jest alfą i ma jedenaście lat? Ty wiesz w ogóle kiedy on ma urodziny? - powiedział już ciszej, ponieważ parę rodziców zaczęło patrzeć się w naszym kierunku.

- Oczywiście, że wiem. Ma- i tu się zatrzymał.

- No właśnie, tak właśnie myślałem. - parsknął machając po bokach głową.

Bakugo nic już więcej nie powiedział. Zdjął wzrok z błękitnookiej alfy, po czym przeniósł go na swoje ściśnięte ze sobą dłonie. Zagryzł z nerwów zęby i siedział w ciszy wsłuchując się w wychowawcę.

- Trzynasty kwietnia. - szepnąłem do niego niepewnie.

- Co? - momentalnie uniósł głowę do góry.

- Osamu urodził się trzynastego kwietnia. - wytłumaczyłem.

- Trzynasty kwietnia. - powtórzył jakby odnalazł odpowiedź gdzie znajduje się skarb na mapie. - Obiecuję, że ten dzień spędzimy jak najlepiej się da. Kupię dziesięcio kilowy tort, wynajmę dla nas całe kino i pojedziemy do Paryża zjeść prawdziwe, paryskie croissanty. - mówił z szerokim uśmiechem, co ja uważałem za niezwykle głupie.

- Nie przesadzasz czasem? - spytałem lekko roześmiany jego słowami.

- Ja tam nie narzekam. - oznajmił odwrócony do nas przodem Osamu. - Zjadłbym se takiego rogala.

- I zjesz. - zadecydował blondyn.

- Osamu, Panie Midoriya. - z naszej rozmowy wyrwał nas głos mężczyzny. - Wasza kolej. - dodał.

🌺🌺🌺🌺🌺🌺

Odchyliłem powoli głowę do tyłu głośno przy tym wzdychając oraz nasłuchując rozmów z mojego serialu. Po szkole zawsze kładłem się na łóżku i oglądałem jakieś filmy lub seriale, relaksując się w ten sposób wolnym czasem. Przebierałem się w wygodniejsze ubrania, szykowałem jakąś przekąskę oraz leżałem na materacu czekając aż Katsuki zapuka w moje okno.

Blondyn praktycznie codziennie do mnie przychodził, dlatego tylko czekałem aż ten przyjdzie pod mój dom, zapuka w moje okno, a ja jak głupi, zakochany nastolatek wpuszczę go do środka. Zawsze go wpuszczałem.

16. 05. 2012 - Izuku ma 15 lat

- Chodź, chodź. - zachichotałem ciągnąc go za sobą za rękę.

Położyłem się na łóżku, a odziana w strój bejsbolowy alfa tuż obok mnie. Zdjął z swojej głowy czapkę, po czym rzucił ją gdzieś za siebie. Przytulił mnie mocno do siebie, a ja w tym czasie zaciągnąłem się jego uzależniającym zapachem, który mieszał się z zapachami innych alf, potem oraz trawą.

- Co ty znowu oglądasz? - burknął widząc półnagą alfę na telewizorze.

- Yes, I love you. - odparłem jakby nigdy nic, oglądając dalsze poczynania Ericha.

Ten nic nie odpowiadając wstał z łóżka, po czym chwytając pilota od telewizora wyłączył obraz.

- No ej. - stęknąłem zrezygnowany.

Blondyn na moje słowa uśmiechnął się tylko delikatnie, po czym jednym, zręcznym ruchem zdjął z siebie koszulkę, ukazując tym samym swój umięśniony tors.

- Wolę, żebyś oglądał tylko i wyłącznie mnie. - oznajmił ponownie wchodząc na łóżko. Uklęknął tuż nade mną, tak że jego krocze było tuż nad moim kroczem, po czym usadowił dłonie na swoich biodrach.

Na ten widok momentalnie się zaczerwieniłem oraz mimowolnie przygryzłem dolną wargę. Ten zauważając to uśmiechnął się łobuzersko, po czym z niesamowitą pewnością siebie złapał mnie za nadgarstek, a następnie usadowił moją dłoń na swojej gorącej skórze.

- O Boże. - szepnąłem czując każdy mięsień z osobna.

- Wystarczy Kacchan. - prychnął nie ściągając ze mnie wzroku. Przesunąłem delikatnym czubkami palców po jego klatce do brzucha, aż dotarłem do podbrzusza. - Kusisz mnie Deku. - warknął zachrypniętym głosem.

Spojrzałem na chwilę w jego oczy, aby móc dostrzec niesamowite pożądanie jakie się w nich znajduje, a następnie ponownie skierowałem swój wzrok do jego nagiej skóry. Przełknąłem głośno ślinę widząc podbrzusze w jego spodniach. Naszła mnie przez sekundę strasznie niegrzeczna myśl, przez co moje i tak zarumienione policzki zarumieniły się jeszcze bardziej.

Znów na niego spojrzałem. Wpatrywał się w moją dłoń, która była niebezpiecznie blisko jego krocza. Wyglądał jakby miał zaraz eksplodować z podniecenia, po czym rzucić się na mnie jak dzikie zwierzę na swoją zdobycz. Gdy położył swoją dłoń na tej mojej, a następnie nakierował ją na swoje krocze, głośno westchnął z przyjemności.

- Kacchan. - szepnąłem nie odrywając od niego wzroku.

- Kurwa, Deku. - sapnął czując jak powoli poruszam dłonią po jego wybrzuszeniu. Moja kończyna robiła to co tylko chciała, nie pytając się mnie nawet o pozwolenie. Zawisnął nade mną nie ściągając nawet dłoni z tej mojej, po czym przybliżając mi się do ucha szepnął do niego. - Jak będziesz tak dalej robił to przelecę cię tu i teraz.

Ponownie zarumieniłem się jeszcze bardziej na jego słowa, jednak nie ściągnąłem dłoni z jego spodni. Wydawały mi się wtedy najbardziej ekscytującą rzeczą w tym całym pomieszczeniu. Powoli ją zacisnąłem, będąc ciekawym jak na to zaraaguje blondwłosa alfa.

- Dobra, sam tego chciałeś. - warknął z słyszalną nutką ekscytacji w głosie. Oj coś czuję, że to nie był najlepszy pomysł.

Z moich niegrzecznych rozmyślań wyrwało mnie identyczne pukanie w okno jakie słyszałem za dzieciaka. Na ten dźwięk zmarszczyłem delikatnie brwi, po czym wstałem ociężale z łóżka. Podszedłem do wydobywającego się z drugiej strony pokoju hałasu, a następnie zręcznym ruchem otworzyłem okno.

- Cześć kotku. - oznajmił szczerząc swoje zakrwawione zęby.

- Coś ty narobił. - westchnąłem sam do siebie przyglądając się zaschniętej krwi na skórze mężczyzny. - Eh, dobra w łaź. - dodałem przesuwając się w bok aby ten mógł wejść do środka.

Blondyn bez najmniejszego problemu wszedł do środka, po czym nawet się nie kryjąc zaciągnął moim zapachem. Spojrzał na mnie kontem oka, a ja kręcąc głową na boki udałem się w kierunku łazienki. Będąc już na miejscu wyciągnąłem z szafki apteczkę, a następnie wróciłem do siedzącego na moim łóżku alfy.

Podszedłem do niego zrezygnowanym krokiem i nic nawet nie mówiąc otworzyłem apteczkę. Wyciągnąłem z niej potrzebne mi przedmioty, po czym psikając gazy sprejem przyłożyłem je do nosa Katsukiego, aby móc zmyć zaschniętą już krew.

- Nie masz swojego domu? Musiałeś przyleźć akurat do mnie? - spytałem wodząc gazą po jego zakrwawionej skórze.

- Coś czułem, że tutaj najlepiej by się mną zajęto. - odparł przyglądając się każdemu ruchowi mojej ręki.

- Mówiłem ci przecież, że masz do mnie nie przychodzić.

- Wiedziałem, że masz za dobre serce, żeby się mną nie zająć. Za dobrze cię znam Deku, każdy szczegół jaki w sobie posiadasz. Dosłownie każdy. - mówiąc ostatnie zdanie spojrzał w bok głupio się przy tym uśmiechając. Zboczeniec.

Po umyciu już jego twarzy wyrzuciłem gazy na bok i ponownie przyjrzałem się twarzy alfy. Oczy całe, nos cały, warga rozcięta. Westchnąłem zrezygnowany, po czym ponownie sięgnąłem po gazę zamoczoną w płynie.

- Wygrałem. - oznajmił jakby miało mi to jakoś zaimponować. - Jesteś ze mnie dumny?

- Wisi mi to. - odparłem przykładając gazę do jego rozcięcia.

- Na pewno? Wiesz, alfy lubią imponować swoim omegą, a te są później z nich dumne. - mówiąc te słowa pokręcił powoli głową na boki.

- Może zacznijmy od tego, że nie jestem twoją omegą.

- A chcesz być?

- Nie w tym życiu. - prychnąłem odkładając gazę do pozostałych zużytych przedmiotów.

- No weź, jestem przecież przystojny, umięśniony, wysoki i bogaty. Czego chciałbyś więcej? - stęknął opierając się dłońmi o materac za sobą.

- Eh, Katsuki, Katsuki. - westchnąłem kręcąc głową na boki. - Nie jestem jak inne omegi, które lecą na takie rzeczy, ja wolę, żeby alfa miał coś w głowie, a nie mięśnie i kasę. I wiem, że nie jesteś głupi, ale nie umiałbym być z osobą, która porzuciła mnie samą z dzieckiem.

- Przepraszam. - mruknął odwracając głowę w bok, przez co nie mogłem patrzeć już na jego twarz.

- Wiem, wiem, że ci przykro, ale przeszłości już nie zmienisz. - odparłem kładąc delikatnie dłoń na tej należącej do niego. Miał całe zdarte kostki oraz posiniaczony nadgarstek.

Gdy ten poczuł moją dłoń na tej swojej, chwilowo się spioł, lecz szybko splótł swoje palce z tymi moimi. Zacisnął je z ostrożnością na mojej dłoni, a następnie przyciągnął do swoich warg i ucałował moją skórę.

- To daj mi się poprowadzić przez przyszłość. - szepnął, a jego gorący oddech momentalnie owiał moją nagą skórę. Krwiste tęczówki, które we mnie wlepiał dodawały mojemu ciału ciepła, a oddech dziwnie przyspieszał. Nie wspomnę już nawet o wypiekach, które zagościły się na moich policzkach.

- Już ci daję, nawet nie mam pojęcia dlaczego. - odszepnąłem nie umiejąc oderwać wzroku od jego oczu.

Czułem się w tym momencie jakbym miał piętnaście lat i tylko czekał aż te rozcięte wargi przeniosą się z mojej dłoni na moje usta, zdarte dłonie powędrują na moje nagie ciało, a umięśniony tors naprze na moją klatkę piersiową. Czułem się jakbym chciał, żeby szeptał mi do ucha sprośne rzeczy, żeby podgryzł płatek mojego ucha i owiał go gorącym oddechem. Czułem się jak w jakiejś chorej nostalgii i nawet nie miałem pojęcia dlaczego. Nie miałem cholernego pojęcia dlaczego miałem dokładnie te same zachcianki co w wieku piętnastu lat.

- Chcę cię pocałować.

🌺_________________🌺
Rozdział 32

I jak rozdział?

O Jezu ile tu się dzieje! Izuku coraz bardziej zdaję sobie sprawę z tego, że Kocha Bakugo, a Bakugo mu w tym pomaga.

Teraz jest jedno, bardzo ważne pytanie. Kto zadał to ostatnie pytanie? Kto się odważył to powiedzieć?

Zapraszam do czytania mojej drugiej książki "Dwa Światy", dziękuję wszystkim, którzy to jeszcze czytają.

Pa, do następnego!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro