🌺 Rozdział 38 🌺

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Ja cóż, um. - mruknął zarumieniony aż po czubki uszu.

Jego wzrok powędrował gdzieś na bok, a zęby zagryzły dolną wargę. Nie odezwał się, leżał pode mną nie wiedząc co powiedzieć.

- Ale czy... - zaczął, lecz nie skończył. Jego błyszczący wzrok ponownie na mnie wylądował, przez co moje jak i jego serce szybciej zabiło. Uchylił powoli wargi chcąc coś jeszcze powiedzieć, ale szybko je zamknął rezygnując jednak z tego pomysłu. Zamknął mocno oczy marszcząc przy tym usta, po czym już pewniejszy ponownie je otworzył. - Naprawdę mnie kochasz? Może to przez to, że jestem omegą tak ci się wydaje? Albo przez nasz stary związ-

- Kocham cię do cholery! Przez pierdolone czternaście jak nie piętnaście lat! Przez całą naszą rozłąkę nie potrafiłem wybić cię z mojej głowy, ciągle gdzieś byłeś. - odparłem z lekka zirytowany. Położyłem delikatnie oraz ostrożnie dłoń na jego policzku, po czym potarłem go kciukiem. Był taki gładki i ciepły. - Kochasz mnie? Chociaż słabo? Chociaż odrobinę? Lubisz mnie Izuku?

Nic nie odpowiedział. Wpatrywał się za to we mnie niezrozumiałym dla mojej osoby wzrokiem, którego nigdy wcześniej nie widziałem. Kłócił się z własnymi myślami, które bardzo chciałem poznać, a następnie pojąć, lecz nie mogłem, ponieważ młodszy mi na to nie pozwalał. Jego wargi zadrażały gdy wziął głęboki wdech, a wzrok odwrócił w bok. Znowu na mnie nie patrzył, strasznie mnie to irytowało.

- Spójrz na mnie. - oznajmiłem, co młodszy niechętnie wykonał. Spojrzałem prosto w jego lśniące oczy, a on w zakochane moje. - Kochasz mnie? - ponowiłem pytanie.

- J-ja. - zaczął, lecz nie skończył. Głos ugrzązł mu w gardle, a oczy w panice szukały miejsca na którym mogły się skupić. Chciałem, żeby skupiły się na mnie, ale on tego najwyraźniej nie chciał. - Nie jestem pewien czy to jest do końca miłość. - wydukał w końcu, co minimalnie mnie pocieszyło. - Pragnę twojego dotyku, czułości, pocałunków. - wymieniał niesamowicie mi tym schlebiając. - Ale nie wiem czy to jest miłość. Może to zwykłe zachcianki związane z naszymi drugimi płciami?

- Kocham cię. - powtórzyłem chcąc dać mu tym jakieś wsparcie.

- Ale ja nie wiem czy kocham ciebie. - szepnął patrząc na mnie smutnym wzrokiem. - Lubię cię, bardzo i to bardzo cię lubię. Chcę czuć twoje wargi na tych moich i mam ochotę całe dnie wpatrywać się w twoje lśniące oczy, ale czy to oznacza miłość? - jego wzrok mnie dobijał. Był tak okropnie smutny i zmęczony, że przy moich wyglądał jakby był martwy. - Co to jest w ogóle miłość? Czy ona istnieje? Już raz w nią uwierzyłem i strasznie się na niej zawiodłem Katsuki. - dodał.

- Izuku. - szepnąłem z skruchą w głosie.

Ten w odpowiedzi odepchnął mnie delikatnie w tył, przez co zamiast nad nim wisieć to kucałem, po czym wydostał się spod mojego ciała. Usiadł na stole, tak że jego nogi dotykały podłogi, a następnie spojrzał na mnie kątem oka.

- Może będzie lepiej jak już pójdziesz. - oznajmił z smutnym uśmiechem.

- Nie. - odparłem ostro. Ja nigdy nie odpuszczam.

- Wracaj do siebie. - kontynuował z tym samym wyrazem twarzy co chwilę wcześniej.

- Nie masz prawa mnie tak po prostu zostawić! - krzyknąłem zdenerwowany.

- Zrób to co już raz zrobiłeś, zostaw mnie. - odwrócił wzrok, nie racząc na mnie nawet spojrzeć. Uśmiech na jego piegowatej twarzy przez cały czas tkwił, lecz do kompletu dołączyły załzawione oczy, które lada chwila miały wypuścić z siebie przezroczystą ciecz.

- Co ty znowu pierdolisz?!

- A wiesz, że nie wiem? - zaśmiał się przez łzy. Wyglądał okropnie. - Może się po prostu boję, że znowu mnie zostawisz? Tak Kacchan, kocham cię, ale boję się tej miłości. - załkał, w końcu na mnie patrząc. Jego oczy przepełnione były bólem oraz zmęczeniem.

Zszedłem powoli z stołu, który o dziwo przez nasz ciężar nie pękł. Izuku uczynił to samo, lecz on dodatkowo zrobił parę kroków w tył.

- Deku. - szepnąłem powoli do niego podchodząc, lecz ten się cofnął. Nie przestałem iść.

- Mam syna, pracę, znajomych. Wszystko już sobie poukładałem, nie chcę znowu przez to wszytko od nowa przechodzić. - mówił odsuwając się ode mnie coraz to bardziej. A ja szedłem w jego stronę bojąc się, że go znowu stracę.

- Nie zostawię. - odparłem.

- To samo mówiłeś dwanaście lat temu. - Już się nawet nie uśmiechał. Jedyne co robił to odsuwał się ode mnie oraz łkał. Mnie też chciało się ryczeć, ale chciałem być dla niego silny.

- Nie chciałem cię zostawić.

- Ale jakoś zostawiłeś! - warknął, a sekundę później zatrzymał się przez blokującą go ścianę.

- Nie miałem wyboru.

- A teraz masz? - załkał. - Jesteś pieprzonym szefem firmy, masz pełno obowiązków, nie możesz tak po prostu tutaj dla mnie zostać.

- Coś wymyślimy. - oznajmiłem spokojnie.

Podszedłem na tyle blisko niego, że mogłem wyczuć ciepło bijące z jego ciała, po czym ostrożnie usadowiłem swoją dłoń na jego policzku. Ten nie spojrzał na mnie. Wpatrywał się w podłogę zagryzając z bezsilności dolną wargę. Zauważając to uchwyciłem delikatnie jego dłoń, a następnie splotłem ze sobą nasze palce. Moje palce zacisnęły się na dłoni młodszego, lecz jego na mojej już nie.

- Niby co? Mam z tobą pojechać do Tokio? A co z moją pracą? Moim życiem? Z Miną, Kirim, mamą? Co z Osamem? On ma przyjaciół, nie chce mu tego robić. - ponownie na mnie spojrzał, lecz patrzył nie tym wzrokiem, który chciałem widzieć.

- Zrobię wszystko, żeby było nam w trójkę dobrze. - odparłem mocniej zaciskając palce na jego dłoni.

- Nie wierzę ci. - mówiąc to zdjął moją dłoń z swojej twarzy. Nie dobijaj mnie, jestem już na skraju wytrzymałości Deku.

- Co mam zrobić, żebyś mi uwierzył?

- Po prostu mnie przekonaj. - jego wzrok był pusty. Chciało mi się ryczeć i krzyczeć jednocześnie. Pragnąłem go przytulić tak mocno jak tylko potrafiłem, a następnie nie opuścić aż do śmierci.

- Ale jak? - spytałem zrezygnowany.

- To już ty powinieneś znać odpowiedź na to pytanie. - odparł neutralnym tonem, który dobijał mnie równie mocno co jego oczy.

🌺________________🌺
Rozdział 38

I jak rozdział?

Szkoda mi teraz Katsukiego, ponieważ musi być to dla niego bardzo ciężkie, że osoba, którą kocha boi się z nim związać. Ale w sumie co się dziwić? W końcu Bakugo porzucił naszego piegusa, przez co ten stracił do niego zaufanie w kwestii miłosnej.

Ogólnie to chciałam w tym rozdziale napisać, że Izuku zgadza się być omegą Katsukiego, a następnie jakąś trochę cieplejszą scenkę, ale uznałam, że robię to wszytko za szybko oraz chciałam też trochę podciągnąć pod to przeszłość naszych kochanków. A więc podciągnęłam, robiąc tym samym strach przed miłością Izuku. Miejmy nadzieję, że blondyn pokaże Zuzu, że już nigdy go nie zostawi. Bo nie zostawi, prawda?

Pa, do następnego!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro