🌺 Rozdział 41 🌺

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Możemy spróbować. - mruknąłem odwracając wzrok.

- Naprawdę? - uśmiechnął się szeroko.

Uchwycił mnie za drugą dłoń, a następnie mocno a zarazem delikatnie się na niej zacisnął. W odpowiedzi kiwnąłem nieśmiało głową. Z zarumienionymi policzkami zerknąłem na niego z dołu, po czym uśmiechnąłem delikatnie.

Alfa na mój gest momentalnie mnie do siebie przytulił. Dłonie zacisnął na moich plecach, a ciało docisnął do ciała. Zachichotałem na jego reakcje, po czym oddałem uścisk.

- Nie wierzę, że tak to się skończyło. - westchnął wsadzając nos w moje włosy. Zaciągnął się ich zapachem, a następnie wypuścił miętę z nozdrzy.

- Ja również. Po tym gdy mnie zostawiłeś pragnąłem jedynie abyś nigdy nie wkroczył ponownie do mojego życia oraz abyś spłonął w piekle. - oznajmiłem cicho, wtulając w ciepłe ciało starszego.

- Ja za to po odejściu błagałem Bogów abyśmy znowu byli razem. Na zawsze razem. - odparł, głaszcząc kciukiem mój policzek. - W końcu mnie wysłuchali. Wysłuchali po dwunastu latach. Ale wiesz co? Warto było czekać. - dodał nakierowując mój wzrok na swój.

Jego wargi ułożyły się w delikatny uśmiech, a policzki się zaczerwieniły. Oczy emanowały miłością i spokojem, a brwi spokojnie tkwiły nad powiekami. Ja za to wyglądałem inaczej. Moje wargi były lekko rozchylony, jakby były w szoku, a zawsze piegowate policzki przywitała czerwień. Szmaragdowe tęczówki zostały całe odsłonięte dla mojego ukochanego, a dalej dla mnie dziwnie-zielone brwi poszły w górę, jakby się dziwiły.

Lecz powieki rozszerzyły się bardziej, a brwi ruszyły w górę gdy to alfa mnie pocałował. Złączył ze sobą nasze wargi, tworząc ten tak bardzo charakterystyczny dla pocałunku dźwięk. Mruknąłem przytłoczony, jednak szybko załapałem rytm blondyna i dostosowałem się do jego lubieżnych ruchów.

- Yhm. - mruknął odrywając się ode mnie. - Mina wyjechała na kilka tygodni.

- Co? Czemu? - spytałem podczas gdy ten zbliżył się do mojej szyi. - Ugh. - stęknąłem zaskoczony, gdyż alfa przygryzł delikatnie moją bladą skórę.

- Obraziła się na ciebie czy coś. - mruknął ucierając się wargami o ugryzienie, a dłońmi zjeżdżając niżej ciała.

- Pewnie tak, powiedziałem jej okropne rzeczy. - westchnąłem, gdy ten składał na mnie pocałunki.

- Jakie, hmm? - Nie odpuszczał. Męczenie mnie sprawia mu chyba największą radość.

- Że jest pijaczką.- wydukałem.

Dłonie mocniej zacisnąłem na jego barkach, a paznokcie wbiłem w jego skórę. Blond włosy załaskotały mnie w twarz, a dłonie zjechały na biodra. Ponownie zadrżałem.

- I o to się tak obraziła? Przecież każdy jej to mówi. - mruknął do mojego ucha. Jego gorący oddech momentalnie ogrzał całe moje ciało, a wargi się zatrzęsły. Nogi zresztą też, żałowałem, że muszę stać.

- Ż-że ciągle imprezuje, a później nawet nie wie z kim się ruchała. - i ponownie to wspomnienie.

Jej załzawione oczy, opinająca uda spódniczka, drżące dłonie i nogi, zapach taniego piwa, brzydko założony top o czarnej koronce i poobgryzane paznokcie. Maskara spływająca po brązowych policzkach i resztki szminki pozostawione na jej wypełnionych wargach. Czuję się jak gówno wiedząc, że doprowadziłem swoją przyjaciółkę do takiego stanu.

- No to jednak. - parsknął, lecz po kilku sekundach dodał. - Ty nie musisz się o to martwić, masz tylko jedną osobę do nocnych igraszków. - mruknął atakując moją kość policzkową. Zachichotałem na ten ruch, jego wargi mnie łaskotały.

- Przestań. - burknąłem z uśmiechem, odsuwając go od siebie.

Boję się, że dałem mu drugą szansę. Cieszę się, że w końcu to zrobiłem.

🌺🌺🌺🌺🌺🌺

Pogoda była ładna, a my byliśmy sami. Nie było nikogo kto mógłby nam przeszkodzić, ponieważ Mina wyjechała. Mojej mamy jeszcze nie ma, a Osi ma sporo czasu, który z chęcią spędzi z przyjaciółmi. No chyba, że przytagra ich tutaj jak to często robi.

Przytuliłem się mocniej do ramienia alfy. Ten czując mój dotyk uśmiechnął się w moją stronę. Oddałem jego śliczny uśmiech. Następnie przymknąłem powieki, oddając się tej magicznej chwili.

Nasze ciała zostały przykryte cienkim kocem, a kominek rozpalony. Podczas gdy ja przysypiałem w objęciach Kacchana, ten przyglądał się płomienią. Często tak robiliśmy w młodości. Ja spałem, a on czuwał, czułem się wtedy najbezpieczniej.

Ucałował delikatnie moją skroń. Zaczerwieniłem się na jego gest, po czym przykryłem kocem aż po sam nos. Uśmiechnąłem się pod nim jak zakochany nastolatek, a następnie spojrzałem na niego z dołu. On również się uśmiechał, lecz tego nie ukrywał.

- Czemu się uśmiechasz? - zaśmiałem się.

- Bo cię kocham Izuku. - odparł.

Moje policzki przybrały jeszcze większą barwę czerwoną, a uśmiech się powiększył. Blondyn odsunął kocyk z mojej twarzy, przez co mógł wszystko zauważyć. Jego uśmiech również się rozszerzył gdy zobaczył jak wyglądam ja.

- Nie ukrywaj się. - mruknął, zbliżając twarz do mojej.

- Nie ukrywam. - westchnąłem gdy jego wargi były w odległości dwóch centymetrów od tych moich.

- Ta, właśnie widziałem. - zamruczał w moje usta, jednak ich nie złączył. Znowu czekasz aż ja coś zrobię? Ale z ciebie upierdliwec Kacchan.

Zatem przyłożyłem swoje wargi do jego. Malinowe do pudrowych. Jedną z dłoni usadowiłem na jego policzku, zaś drugą na szyi. On natomiast lewą dłoń przeniósł na moje udo, a prawą na plecy.

Nie minęły nawet Dwie minuty, a już mogłem znaleźć się na jego kolanach. Nie narzekałem, ponieważ ja również lubiłem to uczucie bliskości. Lubiłem gdy wodził dłońmi po mojej talii oraz biodrach, lubiłem czuć ciepło jego napierającego na mnie torsu, lubiłem kłaść na jego karku palce i wgłębiać się w wargi, lubiłem być wyżej.

I robił to, doprowadzał mnie do szaleństwa. Zaciskał dłonie na moim ciele, zduszając moją skórę. Tarł wargi o te moje w sposób szybki oraz dominujący, udowadniając mi, że to on jest alfą w tym związku. Po mimo mojego buntowniczego charakteru daję mu to robić, dominować się.

Jego dłonie wpełzły pod moją koszulkę, a język do jamy ustnej. Otworzyłem zaskoczony oczy, jednak szybko je przymknąłem z powodu dawanej mi przyjemności. Sapnąłem w jego wargi oraz mocniej zacisnąłem dłonie na jego karku, prawie go przy tym dusząc. On jednak się tym nie przejmował, wolał zajmować się mną.

- Może się napijemy. - wysapałem, odrywając się od niego.

Uśmiechnąłem się do niego głośno dysząc oraz delikatnie odsuwając. Ten uniósł jedną brew w górę, po czym odwzajemnił uśmiech. Tylko, że on uśmiechnął się po swojemu, z czego wywnioskować mogłem, że tak łatwo mnie nie puści.

Zatem zrzucił mnie z siebie jednym ruchem, a następnie nade mną zawisnął. Zbliżył do mojej skóry szyjnej mokre od naszej śliny wargi i złożył delikatny pocałunek.

- Ale to zaraz. - wymruczał.

- Kacchan, ja chcę się napić wina! - zaśmiałem się głośno.

- Nie, bo znowu mi uciekniesz. - mruknął, składając kolejne pocałunki. Te już mnie nie łaskotały, te rozgrzewały moje ciało.

- Ja chcę tylko wino. - stęknąłem.

Blondyn już nie odpowiedział. Całował moją szyję, a dłońmi jeździł po mojej talii. Nie powiem, że tego nie chciałem, ponieważ chciałem. Podobało mi się to i podobał mi się mężczyzna za to odpowiedzialny. Ale był jeden mały problem, ja chciałem skosztować czerwonego wina.

Szybkim ruchem złapałem jedną dłonią jego szczękę, a następnie przyciągnąłem do pocałunku. Alfa zamruczał na mój ruch, momentalnie oddając słodką przyjemność. Nasze wargi tarły o siebie przez niemalże dwie minuty, po czym wraz z zmieszaną śliną oddaliły od siebie.

- Wino brzmi dobrze. - mruknął, stając na podłodze. - Pamiętam jak zawsze chcieliśmy skosztować jakiegoś starego trunku. - dopowiedział, czekając aż i ja wstanę. Więc wstałem, a następnie ruszyłem przed siebie, a przynajmniej chciałem, ponieważ ramiona alfy otulające moje ciało, uniemożliwiały mi dalszy ruch. - Teraz już możemy. - wymruczał do mojego ucha. - Możemy dużo rzeczy w tym wieku.

- Tylko nie namawiaj mnie na kolejnego dzieciaka, mam już dosyć obsranych pieluch. - zadrżałem na to wspomnienie. - Albo w sumie zróbmy se szczeniaka i zobaczysz jak to jest się męczyć z niemowlęciem. - dodałem, patrząc na niego kątem oka.

- Może pewnego dnia będę się męczyć z pieluszkami? To wszystko zależy od ciebie słońce. - mówiąc ostatnie zdanie ucałował mnie w policzek. - Ja z przyjemnością zająłbym się noworodkiem. - szepnął.

- A weź spadaj. - odepchnąłem go łokciem, a następnie nawet się za nim nie oglądając, ruszyłem w stronę spiżarni. - Jesteś za stary na kolejnego dzieciaka.

- Mam przecież dopiero dwadzieścia siedem lat. - stęknął, wchodząc po schodach. - Jestem silny jak młody ogier! - dodał. Idiota.
( Tyle miał? Już nie pamiętam )

- To się jeszcze okaże. - prychnąłem, idąc szybko do punktu docelowego. Byłem już na górze.

- Czy ty mi coś sugerujesz? - momentalnie do mnie dobiegł. Wyrównał ze mną kroku, a następnie spojrzał na mój boczny profil.

- Może? - spojrzałem na niego kątem oka, uśmiechając się przy tym delikatnie. A może nawet i zalotnie? Chciałem zrobić mu trochę na złość za te teksty.

- Niegrzeczna omega. - uśmiechnął się zadziornie, przyciągając mnie do siebie.

- Jesteś idiotą jeżeli myślisz, że ci się tak łatwo oddam. - parsknąłem, odpychając go od siebie. - Pocałunki w zupełności powinny ci wystarczyć staruszku. - dodałem, wchodząc do spiżarni.

- Wystarczy mi nawet twój uśmiech. - odparł, idąc tuż za mną. Uroczy.

🌺_____________🌺
Rozdział  41

I jak rozdział?

Przepraszam kochani, że taki krótki, ale nie miałam weny na pisanie, więc napisałam byle co, żeby coś w końcu było. Przepraszam również za przerwę dwutygodniową.

No i w końcu nasi bohaterowie są razem! Ileż to trwało, uff. Coś czuję, że na jednym winie się nie skończy, Izuku jak pije to pije na całego.

Pa, do następnego!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro