🌺 Rozdział 28 🌺

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov. Bakugo

- Dobra dawaj dalej. - oznajmiła kosmitka pokazując ruchem głowy na album.

- Dobra, dobra. - odparł przerzucając na następną stronę.

- O mój Boże! Jakie to jest przeurocze!

Podczas gdy kosmitka piszczała z rozkoszy, a Deku na nią krzyczał, żeby się uspokoiła, ja nie potrafiłem ściągnąć wzroku z jego szerokiego, zmęczonego uśmiechu oraz dużego brzuszka ciążowego. Wpatrywałem się w tę fotografię jak psychopata nie dowierzając, że wypełniając papiery straciłem takie ważne chwilę w moim życiu.

Nie zwracając uwagi na pozostałą trójkę zbliżyłem powoli dłoń do zdjęcia, po czym opuszkami palców przejechałem po naszym jeszcze nienarodzonym dziecku.

- A tobie co? - z mojego transu wyrwał mnie głos zielonowłosego.

- Jesteś taki piękny. - oznajmiłem z iskierkami w oczach.

- Podniecają cię piętnastolatki w ciąży? - spytała różowowłosa wpatrując się we mnie z jedną brwią uniesioną ku górze.

- Weź się kosmitko ogarnij, oczywiście, że nie. - warknąłem patrząc na nią kątem oka. - Po prostu żałuję, że mnie wtedy przy tobie nie było Izuku. - mówiąc to spojrzałem na zaskoczonego moimi słowami szmaragdowookiego.

- No to nieźle, użył imienia. - oznajmił blondyn wstając z kanapy. - Chodź ciotka, niech se pogadają czy robią to co robią dorośli. - mówiąc to uniósł się powoli z kanapy.

- Ty w ogóle wiesz co dorośli zazwyczaj robią gdy się godzą? - również wstała.

- Wolałbym nie myśleć o tym, że moja mama z Katsukim robią - dokończył odchrypnięciem.

- A ja bym znowu chciała zobaczyć jak patrząc sobie prosto w oczy całując się młodzieńczo. - westchnęła rozmarzona. Ja też, uwierz mi, że ja również.

- Fuj ciociu! Jesteś obrzydliwa. - aj tam czepiasz się.

- A spadaj ty mały flujku. - burkneła pchając go w ramię. Zabawne jest to, że Mina ma lat dwadzieścia sześć, a jest tego samego wzrostu co jedenastolatek.

Gdy alfa wraz z omegą zniknęli z nad naszych oczu ponownie spojrzałem na zielonowłosego, który po chwili swój wrok wbił również i we mnie. Jego szmaragdowe oczy wyrażały niezrozumienie, zaś lekko rozwarte wargi sprawiały iż trudniej było mi do niego przemawiać. No i tak w ogóle co mam mu powiedzieć? Ponownie go przeprosić za to, że zniknąłem na dwanaście lat i niesamowicie żałuję decyzji porzucenia go?

- A więc naprawdę żałujesz? - Z moich rozmyślań wyrwał mnie głos zielonowłosego nie patrzącego już na moją twarz, a nawet chociażby ciało.

- Niesamowicie żałuję. Żałuję tak bardzo, że mógłbym wybiec na zewnątrz i wydrzeć się na całe gardło jakim ja to byłem debilem zostawiając cię samego. Żałuję tak bardzo, że mógłbym zostać tu z tobą do końca swoich dni.

- To to zrób. - oznajmił twardo oraz stanowczo.

- Co? - spytałem nie rozumiejąc jego słów. Czy on nie chciał się mnie przypadkiem pozbyć?

- Zostań ze mną i Osamem. - wytłumaczył luźno, lecz przez cały czas stanowczo.

- Ty teraz tak na serio?

- Słuchaj Katsuki. - mówiąc to ostrożnie usadowił swoją smukłą dłoń na tej należącej do mnie. - Nie wierzyłem, nie rozumiałem, ani widzieć nie chciałem, lecz teraz zauważając twoje starania, twoje podejście do mnie i do Osiego, twoje niesamowite poświęcenie w stosunku do mnie, stwierdzić mogę, że jesteś naprawdę dobrym alfą.

- Czy to oznacza, że mi wybaczyłeś? - spytałem z nadzieją w głosie.

- Nie, nie do końca. Nie potrafiłbym ci wybaczyć w stu procentach, ale teraz mogę stwierdzić, że siedemdziesiąt masz już za sobą.

- Sprawię, że te brakujące trzydzieści będą najlepszymi chwilami w twoim życiu.

- No dobrze, zróbmy tak. - zaśmiał się sprawiąc iż moje policzki stały się jeszcze bardziej czerwone.

Nie wiedziałem co mnie wtedy naszło na ten ruch, lecz teraz jestem sobie bardzo wdzięczny za to co zrobiłem.
Ponownie spojrzałem na nasze dłonie, w chuj się stresowałem, po czym znowu spoglądając na zielonowłosą omegę powoli się do niego zbliżyłem. Nie cofnął się. Po prostu siedział i obserwował moje czyny będąc ciekawym co nastąpi dalej. Przytuliłem go. Delikatnie zacisnąłem dłonie na jego plecach, a następnie przyciągnąłem bliżej siebie. Byłem gotowy na każdy ruch ze strony omegi, lecz nie na ten, który nastąpił.

Izuku oddał uścisk. Oddał go równie nieśmiało jak ja ukazując tym samym swoją niepewność w czynach. Jego delikatne dłonie czule ocieplały moje plecy, a gorący oddech przyjemnie rozgrzewał moją szyję.

Nie chce tego kończyć.

🌺🌺🌺🌺🌺🌺

- Osamu! - krzyknął głośno, patrząc wściekle na coś w telefonie. - Na dół! W tej chwili! - dodał tym razem wpatrując się w schody.

Boże, dawno się tak nie wydarł. Aż sam się go boję, a nawet nic nie zrobiłem.

Już po chwili z góry powoli oraz nieufnie zaczął schodzić blondynek, który wyraźnie bał się oraz stresował. Nic nie mówiąc podszedł do nas, po czym spuszczając głowę w dół zaczął bawić się z nerwów palcami. Faktycznie robi to samo co ja, heh.

- Co to jest? - warknął wystawiając telefon w jego stronę.

- Ocena? - spytał wpatrując się w ekran urządzenia. Ah, a więc wszystko jasne! Młody dostał szmate.

- Wiem przecież, że ocena! Dostałeś kolejną jedynkę! - odparł wpatrując się w niego złym wzrokiem. - To już twoja siódma jedynka z matmy!

- Przepraszam Mamo. - mruknął ponownie patrząc na czubki swoich palców u stóp.

- W dup- zaczął, lecz szybko mu przerwałem.

- Poprawi to.

- Jak niby poprawi skoro nic nie umie i zrozumieć nie potrafi? Wiesz ile ja z nim siedziałem nad tymi jebanymi książkami? - warknął patrząc na mnie zirytowanym wzrokiem.

- No to ja go Nauczę. - oznajmiłem jakby nigdy nic.

- Ty? - spytali zdziwieni jednocześnie.

- Zawsze byłem dobry z matmy, nie pamiętasz? Zawsze jak czegoś nasz klasowy kujonek nie wiedział to przychodził z tym do mnie. - odparłem wypominając mu jego błędy z przeszłości.

- A no faktycznie coś takiego było. - zaśmiał się stopniowo uspokajając. - No dobrze Osi, twój niedoszły tatuś cię pouczy. - dodał wpatrując się tym razem w chłopca.

Tatuś?

- Super! To kiedy będziesz mnie uczył? - spytał przeszczęśliwy patrząc w moją stronę.

- Teraz. - oznajmiłem jakby nigdy nic.

- Teraz? - powtórzyli jednocześnie lekko zgubieni z tropu.

- No, a czemu nie?

- A ty nie masz czasem firmy, która potrzebuje szefa? - spytał zielonek wpatrując się prosto w moje oczy.

- Shinso się nią zajmie. - odparłem nie umiejąc oprzeć się jego zieleni. Hipnotyzuje mnie i sprawia iż na mojej skórze pojawiaja się gęsia skórka. - A teraz leć synu po książki.

- Synu?

- A kogo wyrobem niby jesteś?

- No twoim, ale to dziwne gdy mnie tak nazywasz. - odparł idąc w kierunku schodów. - Mów mi po prostu po imieniu, tak jak mama.

- Aha. - burknąłem na co zielonowłosy się zaśmiał.

Już po kilku minutach naszym oczom ponownie ukazał się jedenastoletni chłopiec, lecz tym razem z książką, zeszytem oraz długopisem w ręku. Szybko do nas podszedł, po czym usiadł pośrodku nas. Położył przedmioty na stół przed nami, a następnie oparł się leniwie o oparcie kanapy.

- No dobra co ty tam teraz masz? - spytałem biorąc do ręki zeszyt.

- Dzielenie i mnożenie sposobem pisemnym. - odparł.

- I z tego dostałeś pizde?

- Wyrażaj się. - warknął na mnie mój przyszły mąż. Nie wiem kurwa jak mnie pokocha, ale to zrobi. Nie wiem, mogę nawet zrobić jak w 365 dniach, ale ważne, żeby jego czyste serce w końcu należało do mnie.

- Dobrze Mamo. - prychnąłem. - To czego nie rozumiesz? - spytałem tym razem Osiego, biorąc do ręki długopis.

- Wszystkiego! - podczas gdy on odpowiadał mi na pytanie ja zapisywałem w zeszycie pewne działanie.

- Ajajaj. No dobra, oblicz mi to. - oznajmiłem podając mu zeszyt z przykładem.

Ten wziął ode mnie przedmioty, a następnie usadowiwszy sobie zeszyt na kolana zaczął rozwiązywać równanie. Podczas tego był uważnie przez nas obserwowany. Przez nas, czyli przeze mnie i przez Deku.

- I ile ci wyszło? - spytałem zauważając gotowy wynik.

- 12.

- Jak z 345 podzielonych przez 47 wyszło ci 12? - mówiąc to delikatnie zmarszczyłem brwi.

- No normalnie. - odparł nieco oburzony.

- To będzie długi dzień. - westchnąłem pisząc kolejny przykład.

🌺___________________🌺
Rozdział 28

I jak rozdział?

Tak, wiem, ale zanim na mnie nakrzyczycie, że rozdział jest taki krótki to mam coś na swoje usprawiedliwienie. Nie chciało mi się.

Nie wiem czy akcja nie dzieje się czasem za szybko. Jeszcze nie dawno Izuku nienawidził Bakugo, a teraz się przytulają.

Pa, do następnego!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro