🌺 Rozdział 34 🌺

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ostatni raz poprawiając granatowe kąpielówki w samolociki wszedłem do jacuzzi. Gorąca woda momentalnie otoczyła całe moje ciało, a delikatne bąbelki przyjemnie uderzały o moją skórę. W całym tym pomieszczeniu byłem jedynie ja, ponieważ chłopcy poszli coś przekąsić na górę.

Odchyliłem powoli głowę do tyłu, po czym zamknąłem oczy. Chwila ta była bardzo cicha oraz spokojna, po prostu relaksująca. Jednak mój spokój nie trwał długo, ponieważ już po kilku minutach usłyszeć mogłem otwierające się drzwi, a następnie kroki. Po zapachu mogłem już wywnioskować kim była osoba, która postanowiła zakłócić moją chwilę.

Starszy ode mnie blondyn wszedł powoli do jacuzzi, po czym chlapnął mnie wodą, żebym na niego spojrzał.

- Co? - spytałem nie otwierając oczu. Najzwyczajniej w świecie było mi za dobrze, żeby robić jakiekolwiek ruchy. Ciepła woda, bąbelki, ładny zapach powiewający w powietrzu. Czego chcieć więcej.

- Nic. - odparł, lecz po chwili kontynuował. - Osamu jest na górze i czeka aż przyjdzie do niego Neto. Zjedliśmy naleśniki, jak będziesz chciał to parę zostało.

- Okej. - mruknąłem przekręcając głowę w bok. Uchyliłem powieki, a następnie delikatnie się uśmiechnąłem do alfy obok mnie. - Jeszcze dzisiaj rano wyzywałem cię on gównianych ojców, ale teraz mogę stwierdzić, że jesteś dobrym tatą. Głupim, dobrym tatą.

- A ty wspaniałą mamą. Zawsze wiedziałem, że byłbyś najlepszą matką pod słońcem. - wyznał odwzajemniając uśmiech. Wpatrywał się prosto w moje oczy, a ja w te jego. Były hipnotyzujące, piękne oraz lśniące. Były identyczne do tych, które posiada Osamu.

- Nie tam. Brałem rady od Mitsuki, nie jestem idealny. - zaśmiałem się.

- No chyba że. - również się zaśmiał. - Ale i tak jesteś wspaniały. Jako matka, przyjaciel, wujek, syn czy nawet osoba. Jesteś po prostu wspaniały.

- Przestań. - zachichotałem z delikatnymi wypiekami. - Znowu mi słodzisz, wiesz jak te twoje słowa zawsze na mnie działają.

- Oj wiem, wiem. - odparł. - Zawsze się uśmiechałeś, śmiałeś, rumieniłeś i wpatrywałeś we mnie tymi szmaragdowymi oczami. Kocham to. - mówiąc ostatnie zdanie zaczesał jednego z moich zielonych kosmyków za ucho.

Oczy, wargi, zapach. Klatka piersiowa, ramiona, ostre rysy twarzy. To były jedyne rzeczy, które w tym momencie potrafiły skupić moją uwagę. Byłem cholernie roztrzepany, nie wiedziałem na czym się skupić. Chciałem się jednocześnie skupić na jednej rzeczy, a jednocześnie na wszystkich. Chciałem jednocześnie uciec od tego zapachu cynamonu, a jednocześnie wąchać go coraz więcej.

Uszy. Kremowe, przekłute uszy posiadające zwisające krzyże. Strasznie mu to pasowało. Dodawały mu pociągu seksualnego oraz sprawiały, że wyglądał młodziej. Dodawały mu tego uroku, w którym się kiedyś zakochałem.

Klatka piersiowa. Umięśnione piersi z różowymi sutkami wyglądały na jednocześnie twarde, a jednocześnie miękkie. Smok, który się na nich znajdował wyglądał bardzo odważnie, a znaczenie jakie posiadał idealnie pasowało do jego właściciela. Odwaga, siła, potęga.

Ramię. Umięśnione, duże ramię. Tatuaż, moje imię, imię, które zostało przyozdobione kwiatami. Kocham kwiaty. On o tym wie.

- Wytatuowałeś moje imię. - oznajmiłem w końcu. - Z kwiatami, moimi ulubionymi kwiatami.

- To stary tatuaż, ma już z osiem lat. Nigdy mi się nie znudził. - wyznał nie zdejmując ze mnie wzroku. Ja za to nie mogłem oderwać wzroku od mojego imienia na jego skórze.

- Dlaczego to zrobiłeś? - spytałem wystawiając powoli dłoń w stronę tatuażu. Chciałem go dotknąć i sprawdzić czy aby na pewno jest prawdziwy.

- Bo jesteś dla mnie ważny Izuku, najważniejszy. Ty i Osamu jesteście dla mnie najważniejszymi osobami w moim nędznym życiu. - oznajmił gdy moja dłoń wylądowała już na jego ramieniu.

Tatuaż był prawdziwy. Prawdziwy na lewym ramieniu. Znajdowałem się po jego prawej, dlatego musiałem się delikatnie nad nim pochylić. Izuku na jego skórze wyglądało o wiele piękniej niż napisane kaligraficznym pismem na białej kartce. Przejechałem opuszkami palców po pierwszej literce. Później drugiej, trzeciej, czwartej aż w końcu dotarłem do piątej.

Spojrzałem w górę. Spojrzałem w wpatrujące się we mnie czerwone ślepia. Były piękne, uzależniające, dominujące, satysfakcjonujące, hipnotyzujące. Mój wzrok powędrował nieco niżej, powędrował na jego wargi. Wypełnione, różowe usta wyglądające na niesamowicie miękkie, lecz w pewnym sensie i szorstkie.

Przybliżył się do mnie. Powoli i ostrożnie, a ja ani drgnąłem. Poczułem jego oddech na moich wargach, serce szybciej mi zabiło, a dłoń na jego ramieniu mocniej się zacisnęła. Delikatnie przyłożył swoje wargi do tych należących do mnie.

Pocałował mnie, a ja go nie odtrąciłem. Pocałował mnie, a ja tego chciałem.

Poruszył powoli swoimi wargami po tych moich, robiąc to tak delikatnie, że jego usta były ledwo wyczuwalne dla tych moich. Przesunąłem delikatnie dłoń w górę, tak że przejechałem przez jego ramię, bark aż w końcu dotarłem do szyi. Naparłem swoimi wargami na te jego, po czym przysuwając go bliżej siebie pogłębiłem pocałunek.

Nie chciałem być delikatny, chciałem dogłębnie go poczuć i przypomnieć sobie każdy ruch jego warg podczas pocałunku. Chciałem zobaczyć różnice jakie zainicjowały przez te dwanaście lat naszej rozłąki. To jak jego usta się zmieniły, sposób w jaki mnie całuję czy nawet ruchy języka w mojej jamie ustnej.

Nic się nie zmieniło.

Gdy ocierał swoje wargi o te moje, a jego język powoli wpełzał do nie swojej jamy ustnej, mocniej zacisnąłem dłoń na jego szyi. Zaczynałem powoli się gubić w jego ruchach, lecz on nie zdawał tego zauważać bądź celowo to ignorował.

Położył jedną z swoich dłoni na moją talię, po czym powoli zjechał nią w dół na moje udo. Jednym zręcznym ruchem wciągnął mnie na swoje kolana, a ja czując napierającego na mój tyłek penisa zarumieniłem się tylko jeszcze bardziej. Alfa wypuścił jeszcze więcej swoich przyciągających feromonów, przez co zapragnąłem go mieć jeszcze bliżej siebie. Przysunąłem swój brzuch do jego, po czym kładąc łokieć na jego barku pogłębiłem ten i tak już zachłanny pocałunek.

Jego dłonie powoli jeździły z mojej talii na moje biodra i od czasu do czasu zatrzymywały się na moich pośladkach. Gdy ponownie na nich wylądowały zacisnęły się delikatnie, przez co z mojego gardła wyrwał się cichy stęk. Blondyn zauważając to nie zdjął już dłoni z moich pośladków, a zacisnął je jeszcze mocniej, od czasu do czasu ruszając nimi w górę lub w dół. Cholernie mnie to pobudzało.

Gdy jego opuchnięte wargi powoli zjechały z moich warg na szyję, po czym zaczęły składać na niej mokre pocałunki, dopiero wtedy zdałem sobie sprawę co my robimy. Momentalnie go od siebie odepchnąłem, tak że ten boleśnie uderzył plecami o twardą krawędź jacuzzi, a następnie przyłożyłem w szoku dłonie do swoich ust.

- Nie karz mi tego zapominać, nie będę w stanie tego zrobić. - oznajmił łapiąc mnie za nadgarstek.

Nie wiele myśląc wyrwałem dłoń z jego uścisku, po czym szybko uciekłem z tego gorącego miejsca. Biegnąc tak po mokrej podłodze usłyszeć mogłem głośne przekleństwa ze strony alfy oraz obelgi, które kierował do samego siebie.

Zręcznym ruchem otworzyłem metalowe drzwi, po czym oparłem się całym swoim ciężarem po ich drugiej stronie. Zjechałem po nich plecami w dół, a następnie podciągnąłem kolana do swojej klatki piersiowej. Zdjąłem powoli dłonie z drżących oraz opuchniętych warg, po czym spojrzałem na ich wewnętrzną warstwę. Jeszcze minutę temu te dłonie dotykały jego ciepłej skóry.

- Ja też nie będę w stanie Kacchan. - szepnąłem z delikatnym uśmiechem oraz rumianymi policzkami.

🌺_______________🌺
Rozdział 34

I jak rozdział?

Na mikołajki wstawię dwa, bo czemu nie?

O Mój Boże! Chyba każdy wie co oznacza ostatnie zdanie, które wypowiedział Izuku! Nareszcie to zrozumiał!

No i proszę bardzo, mamy pocałunek naszych kochanków. Pocałunek ten miał być dopiero w następnym rozdziale, ale nie mogłam się powstrzymać. Ciekawi mnie teraz tylko jak będzie po tym wyglądała ich relacja. A wy jak myślicie?

Pa, do następnego!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro