13."Mózgowcy"

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Była siódma rano wsiadałam do szkolnego busa który miała zawieść nas na lotnisko. Jadę na ten konkurs mózgowców. Co do avengers nic nowego. Ratują ludzi a mi każą trzymać się na dystans i zająć szkoła.

Siedzę w autobusie sama miejsce obok mnie zajmuje mój plecak. Na uszach mam słuchawki. W dłoni trzymam telefon.

Clint pojechał na misije a ja zostałam wysłana na głupi konkurs.

Tony mówi, że mi to dobrze zrobi. Zajmę się normalnym życiem. Bo jego zdaniem ja i Peter potrzebujemy odpoczynku.

Co do mnie i Petera przyjaźnimy się w szkole. Ale nie możemy pokazać innym, że jesteśmy parą. Wtedy dowiedzieli by się o jego tożsamości a tego nie chce ani on ani ja.

Po doejachaniu na lotnisko. Zajęliśmy miejsca w samolocie. Na moje nieszczęście siedziałam obok lizzy i Flasha.

W trakcje lotu wypytywali mnie o avengers i mojego chłopaka. Zbywałam ich ignorując i ubierając słuchawki.

Po locie pojechaliśmy do hotelu gdzie przenocowaliśmy.

Kolejnego dnia czyli we wtorek. Odbywał się konkurs. Muszę przyznać, że poziom był wysoki jak w sumie to bywa w Europie.

Stałam na stanowisku z Lizzy , Mj oraz Flashem. Nauczyciel jednak zmienił Flasha na Petera. Po tym jak bogaty dzieciak pomylił pojęcia. Uśmiechnęłam się wtedy do niego złośliwie.

Nasza szkoła wygrała konkurs. Otrzymaliśmy puchar oraz dyplomy.
Wszyscy ruszyliśmy do hotelu.

Była osiemnasta kiedy przebrałam się I wyszłam na miasto.

Nigdy nie byłam w Niemczech ich język mi się nie podoba. Rodowici niemcy również nie grzeszą urodą. Na mieście było dużo osób z zagranicy. Studenci z Azij , indi, hiszpani, Anglicy oraz Polacy.

Ciekawa różnorodność nie powiem ,że nie.

Stanełam przy fontannie dotykając wody króra była lodowata. Przeszedł mnie lekki dreszcz.

Spojrzałam na otoczenie. Kamienny bruk, I domy z czerwonej cegły. Nie było tu ładnie ale w nowym Jorku też nie jest.

Postanowiłam jeszcze pospacerować. Zrobiłam sobie zdjęcie przy jednej z bram które wysłałam bratu.

-To ona -Usłyszałam I zobaczyłam srebrnowłosego który, podszedł do mnie rozglądając się dookoła

-Pomożesz mi a ja pomogę Ci-Zaczął blondyn

-O co chodzi? - Spytałam

-Jesteś siostrą jednego z Avengers nie przepadam za Starkiem ale jesteś siostrą Clinta więc jesteś dobra w sumie to pokazałaś ale...

-O co chodzi?Mów wprost

-Byłem w Hydrze z siostrą bliźniaczką uciekliśmy ale Hydra znowu ją złapała-Odparł - Jest w tyn mieście potrzebuje pomocy kogokolwiek więc jeśli mogłabyś uruchomić kontakty

-Skąd mam wiedzieć czy nie jesteś w zmowie z hydrą?-Spytałam

-Jestem Pietro Maximoff słyszałaś o nas w hydrze ukrywali nas jak ciebie, chcieliśmy normalnie żyć

-Ty jesteś szybki -Stwierdziłam -Nie powiadomię Avengers sama pomogę tylko musimy się przebrać ,by ludzie nas nie rozpoznali

Weszłam do sklepu kupując kilka ubrać po czym weszłam w zaułek gdzie czekał na mnie Pietro.

Dałam mu ciuchy na przebranie. Co do mnie. Ubrałam czarny kombinezon, maskę na oczy a kolor włosów zmieniłam na ciemny brąz.

-Skoro jesteś gotowa możemy iść-Odpowiedział a ja spojrzałam na niego czując jak w kieszeni wibruje mój telefon

-Chwila -Mówiąc to odebrałam telefon od Petera-Tak ?-Spytałam

-Gdzie jesteś za dwie godziny sprawdzają pokoje -Zaczął

-Rzucułam zaklęcie spokojnie -Odparłam

-Nie mamy czasu -Zaczął Pietro

-Kto to był ?-Spytał Peter

-Zostań w hotelu może być nieciekawie poradzę sobie -Mówiąc to rozłączyłam się

Spojrzałam na srebrnowłosego ten mnie podniosłam i ruszył biegiem do jakiegoś budynku. Zeszliśmy do piwnicy i jak się okazało znajdowała się tam baza hydry.

Pokonaliśmy ochronę I włamaliśmy do laboratorium. Była tam rudowłosa dziewczyna. Odpieram ją od fotela przytrzymując by ta nie upadła przy wstawaniu.

-Kim ty jesteś?-Spytała dysząc

-Pietro poprosił o pomoc -Wyjaśniłam

-Wróg!-Krzyknął agent hydry a ja go oślepiłam

Podszedł do nas Pietro a ja zobaczyłam większą ilość żołnierzy hydry.

-Pietro zbieramy się-Mówiąc to ruszyłam przodem torując drogę na koniec podpalając piwnicę.

Staliśmy kilka ulic dalej srebrnowłosy przyniósł nam ciuchy na przebranie. Gdy się przebraliśmy. Ustaliłam, że wracają ze mną do hotelu gdzie wynajmę im pokój na swój koszt.

Jednak gdy tylko przekroczyliśmy próg hotelu a oni dostali kluczę do pokoi. W holu spotkałam Petera oraz Lizzy I Flasha.

-Już godzina nocna powinnaś być w pokoju -Zaczął Flash

-Dziecko idź spać i nie pyskuj -Odparł Pietro

-A wy to kto niby ?-Spytała Lizzy

-Nie twoją sprawa -Odpowiedziała Wanda

-Chodźmy -Mówiąc to wskazałam im pokoje

Po czym zamówiłam im jedzenie na swój rachunek. Gdy miałam wychodzić rodzeństwo mi podziękowało. A ja uśmiechnełam się do nich.

Gdy w końcu byłam w swoim pokoju zobaczyłam Petera siedzącego na łóżku.

-Kim oni są?-Spytał

-Dobrymi osobami -Odparłam

-Powiesz coś więcej -Spytał

-Najpierw muszę wrócić do nowego Jorku oni jadą z nami

-Tony i reszta nic nie wiedzą prawda?Ten pożar kilka kilometrów dalej to wy-Spytał

-Możliwe, a teraz proszę cię wyjdź chce się położyć spać- Po moich słowach Peter odszedł a ja po wzięciu kąpieli poszłam spać

🌹🌹🌹🌹🌹🌹🌹🌹🌹🌹🌹🌹🌹🌹🌹

Mam nadzieję,że się podoba 🥰

🥀🥀🥀🥀🥀🥀🥀🥀🥀🥀🥀🥀🥀🥀🥀

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro