17. Kwiaty
Weszłam razem z Pietrem do kuchni. Gdzie zauważyłam mojego brata mieszającego drewnianą łyżką w garnku. Natomiast Bruce kroił starannie marchew.
-No proszę kuchareczki-Powiedziałam prześmiewczo
Dwójka mężczyzn natychmiast odwróciła się w moją stronę. Przyglądając się mi uważnie.
-Jakim cudem nie dostałem powiadomienia o twoim wybudzeniu?-Spytał zaskoczony Banner
-Najwyraźniej twój system szwankuje -Odparł uśmiechnięty Pietro
- Niestrasz mnie tak więcej -Odparł Clint po czym obijął mnie uważnie mi się przyglądając -Na pewno dobrze się czujesz?-Dopytał
-Tak, Co mnie nie zabije to mnie wzmocni -Odparłam sarkastycznie a ten mnie szturchnął -Spokojnie braciszku żartowałam
-Myślałem, że się nie wybudzisz...-Odparł przecierając dłonią twarz -Jak dobrze, że nic ci nie jest -Mówiąc to uśmiechnął się lekko patrząc w prost na mnie
-Nic mi nie będzie, przeżyłam -Odparłam uśmiechnięta -Jestem silna Bracie, a teraz ja mam do ciebie pytanie -Zaczęłam
-Słucham?-Spytał przyglądając się mi zmartwiony
-Co na obiad?-Spytałam a ten parsknął śmiechem
-Próbujemy z Bannerem ugotować zupę z brokułów ale coś nam nie wyszło-Odparł patrząc roześmiany na garnek
-Zamówmy Pizze -Odparłam zaczynając się śmiać -Talent do gotowania nie jest dla każdego -Dodałam rozbawiona
-Już zamówiłem -Odparł Bruce- Z godzinę temu -Clint zmierzył go wzrokiem - Co tak patrzysz? Zrobiłem to na wszelki wypadek -Odparł uśmiechnięty
-Pizza podjechała -Odparł Pietro patrząc za ogromne szklane okno -Zaraz wracam -Odparł znikając
-Droga damo -Zaczął mój brat unosząc jedną brew do góry - Od kogo dostałaś kwiaty? I kiedy się wybódziłaś ?-Spytał
-Kwiaty dostałam od Petera i Pietra mój drogi braciszku-Mówiąc to Zerknęłam na miejsce gdzie przed chwilą stał Pietro -A wybudziłam się trzy godziny temu, zanim spytasz dlaczego nic nie mówiłam odpowiem. -Ten w milczeniu przyglądał się mi- Potrzebowałam chwili dla siebie, musiałam przemyśleć co robić dalej, I postanowiłam dalej chodzić do szkoły. Kontaktowałam się z Fury'm dam na dzisiejszym balu starka wywiad. -Ten spojrzał na mnie zmartwiony a ja westchnęłam w odpowiedzi
- Nie chciałem takiego życia dla ciebie -Odparł -Przepraszam
-Ja sprawdzę co z moim systemem - Wtrącił Banner zostawiając nas samych
-Clint to moje życie, zawsze mogło być gorzej -Odparłam - Mam ciebie to najważniejsze. Jestem zdrowa, do tego umiem o siebie zadbać -Wyjaśniłam uśmiechając się do brata
-Wiem, Sabrina -Odparł uśmiechając się lekko do mnie
-Clint Kucharzu,co jemy ?-Spytał wchodzący do kuchni Tony
Najpierw zmierzył wzrokiem kuchenkę potem mojego brata i mnie . Zatrzymał się przyglądając się mi dokładnie.
-Sabrino wszystko w porządku?Nie jest ci słabo?-Spytał kładąc swoją dłoń na moim ramieniu
-Tony jest dobrze, a z wszystkim jestem na bierząco- Odparłam zanim zaczęły by się pytania
-Na obiad jest...-Zaczął Clint ale wchodzący do kuchni Pietro mu przerwał
-Pizza!-Krzyknął radośnie odkładając cztery duże kartony na stół
-No właśnie -Dodał Clint
-Poległeś z Banner'em na robieniu zupy?-Spytał rozbawiony Stark
-Bitwa była ciężka jednak brokuły nas pokonały- Odparł Banner wchodzący do pomieszczenia
-A ty co taki poetycki Bruce ?-Spytał rozbawiony Stark
-System szwankuje, musimy to sprawdzić -Zaczął a Tony ukłonił się mi i wyszedł razem z naukowcem
-Jemy?-Spytałam otwierając karton i biorąc kawałek pizzy
-Tak -Odparł mój brat stojąc obok mnie -Czekaj podam ci talerz -Zaczął kierując się do szafki
-Nie trzeba -Odparłam machając ręką a przedemną leżał już biały talerz
-Sabrino! -Zaczął zdenerwowany Barton- Jesteś...
-Niesamowita , wiem -Odparłam uśmiechnięta biorąc kolejny gryz pizzy
-Zgadzam się za pozwoleniem -Mówiąc to Pietro spojrzał na mojego brata po czym puścił mi oczko
-A co to miało być?-Spytał mój brat w tym samym czasie do kuchni weszła Natasha , Wanda oraz Steve
-Co?-Spytała zdziwiona Natasha
-Clint przesadza -Odparłam rozbawiona
-Żyjesz?-Spytał zaskoczony Steve
-Jestem weteranem Rogers -Odparłam uśmiechnięta
-Faktycznie weteran -Odparła Natasha biorąc kawałek pizzy
-Dobrze,że już ci lepiej -Odparła Wanda siadając naprzeciwko mnie
Do kuchni wparował Peter w kostjumie.
-Kto wstawił kwiaty na relację Sabriny? To taki trik?-Spytał rozglądając się po kuchni- To nie fer ona leży w skrzydle szpitalnym...-Zatrzymał wzrok na mnie i go zatkało
-Nie trik, tylko bardziej ruch pijarowy- Odparłam
-Kiedy się wybódziłaś? Dlaczego nikt mi nie powiedział?-Spytał zawiedziony
-Dowiedzieliśmy się przed chwilą -Odparła Natasha
Peter spojrzał na mnie po czym na resztę drużyny. Chciał coś powiedzieć ale chyba z tego zrezygnował drapiąc się po karku.
Podeszłam do niego, Chwyciłam za rękę i wyprowadziłam z kuchni na korytarz.
-To wszystko dzieje się tak szybko -Zaczełam-Tłumaczenie tego wszystkiego mnie męczy....-Nie zdążyłam dokończyć a ten po prostu objął mnie i ucałował moje czoło
-Nie strasz mnie tak więcej dobrze?-Spytał wpatrzony w moje oczy
-Dobrze-Odpowiedziałam oplatając ręce w okół jego szyji
Ten złożył pocałunek na moich ustach. Czas jakby się zatrzymał dopóki nie usłyszałam gwizdanie. Odsunelismy się od siebie.
Zauważając starka na korytarzu. Razem z zawstydzonym Bannerem.
-Peter!-Krzyknął na chłopaka
-Tak Panie Stark?-Spytał zakłopotany
-Co wy tu robiliście?-Spytał mierząc nas wzrokiem
-Podziwialiśmy ściany -Odpowiedziałam mierząc wzrok ze Starkiem
-Dokładnie -Odparł Parker
Nasza czwórką udała się do kuchni w ciszy. Zerknęłam na Petera rozbawiona. Ten uśmiechnął się do mnie a Stark patrzył na bannera wzruszając ramionami.
🌹🌹🌹🌹🌹🌹🌹🌹🌹🌹🌹🌹🌹🌹🌹
Mam nadzieję,że się podoba 🥰
🥀🥀🥀🥀🥀🥀🥀🥀🥀🥀🥀🥀🥀🥀🥀
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro