Epilog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Lata później...

Jibril pov.

Bycie strażnikiem może wydawać się ciekawą robotą. Jednakowoż tutaj, w pośmiertnym świecie jest to brudna robota dla dusz buntowników którzy pragną szacunku. Dopiero pilnując dobra od dziesięciu do dwudziestu ludzi można być zwykłą, martwą osobą. Tak, ja kiedyś też byłam człowiekiem. 

Po śmierci niestety tracimy wszystkie wspomnienia. Gdzie one trafiają? Do króla duchowego świata. Przeciętny człowiek słysząc pojęcie "król" wyobraża sobie osobę zamożną, siedzącą na tronie i kierującą całym krajem. Osobę, która na wszystko może sobie pozwolić, jest nietykalna, szanowana, ma życie jak z bajki i mogłoby wydawać się, że król będzie ostatnią osobą, która chciałaby skończyć swój żywot..

Jednak bycie królem w świecie duchowym jest gorsze od lat spędzonych w lochu za bunt, jest gorsze od bycia strażnikiem. Nasz król nie jest czterdziestoletnim, oczytanym mężczyzną, jak mogłoby się wydawać. Nasza królowa zmarła niesamowicie niedawno. Owszem, królowa również była człowiekiem. Zmarła ona przeszło dwanaście lat temu. Dla porównania ja zmarłam pięćset trzydzieści dwa lata temu, a najkrótszy wyrok w lochu wynosi dwieście lat. Lata ludzkie i duchowe to dwie różne bajki. Tam żyjemy po siedemdziesiąt, osiemdziesiąt lat. Tutaj nie umieramy. W zasadzie błędnym pojęciem byłoby, gdybym powiedziała, że żyjemy. My istniejemy.

Nasze dusze błąkają się po tym dziwnym i enigmatycznym świecie. W miastach, jakie zostały tu zbudowane żyją tylko dusze młode. Do trzech tysięcy lat. Później dusze tracą nadzieję. Na wsiach znaleźć można dusze do dziesięciu tysięcy lat. Tamci ludzie pragną spokoju od miejskiego zgiełku. Liczą tam na godną starość, choć i tak jej nie dostaną.

Nikt tak naprawdę nie wie jak stare są najstarsze dusze. Czy mają sto tysięcy lat, czy miliony, miliardy lat? Nie wiemy. Tacy ludzie zwykle podróżują. Nie mają swojego stałego miejsca zamieszkania, nie czują potrzeby, by takie posiadać. Odchodzą, krążą daleko stąd. Takie dusze straciły już nadzieję na cokolwiek. Chciałyby końca. Tak, jak zwykły człowiek boi się śmierci, bo nigdy nie jest pewny co będzie po niej, zawsze może być to koniec. A co wtedy? Spokój. Tego pragną dusze błądzące po świecie. Chcą spokoju, a w pośmiertnym świecie go nie otrzymujemy.

Zazwyczaj właśnie te zagubione dusze które chcą spokoju zostają złymi duszami. Dlaczego? Bo chcą upewnić się, że to ich nie zniszczy. Te dusze są tak zmęczone czasem jaki istnieją, że chcą zniknąć za wszelką cenę. Czasami nawet udaje im się opętać człowieka i przeżyć życie ludzkie na nowo. Jednak kiedy człowiek umrze zostają wtrąceni do lochu, mają tylko nowe wspomnienia do kolekcji. Więc dlaczego ja opętałam człowieka?

Miałam wtedy zaledwie trzysta lat. Przez pewien zbieg okoliczności zaprzyjaźniłam się z pewną bezimienną duszą. Miała ona dwadzieścia pięć tysięcy lat. Opowiadała mi o całym swoim istnieniu w tym świecie. Jak to na początku imprezowała z przyjaciółmi, wykorzystywała każdą chwilę, jak później chciała odpoczynku aż w końcu miała dość. Ona również opętała człowieka. Miała wtedy siedemnaście tysięcy lat. Opowiedziała mi jak wielkim zdziwieniem było dla niej to, jak wygląda świat na ziemi. Chłopaka którego opętała poszukuję do teraz w duchowym świecie, jednak mam wrażenie, że nigdy go nie znajdę.

Powiedziała mi, bym spróbowała kogoś opętać. Podobno możliwym jest przejęcie ciała żyjącej osoby i życie na nowo na ziemi. Tak więc spróbowałam. Moją ofiarą była nieśmiała, słodka i bardzo miła gimnazjalistka o imieniu Ayane. Chociaż była bardzo miła, uczynna i dobra nigdy nie miała przyjaciela. Jej psychika była wyniszczona po latach samotności, więc dość szybko uporałam się z jej strażnikiem i przejęłam jej ciało. 

Świat na ziemi był inny. Tam czuje się emocje, ból, głód, senność, miłość... Tutaj tego nie ma. Tutaj czujemy wciąż nudę. Pamiętam jak po raz pierwszy poczułam tam miłość. To było niesamowite uczucie. Moim wybrankiem został niejaki Axel Blaze, jednakowoż on był zainteresowany inną dziewczyną. Aiko Adachi która w tamtym momencie się ze mną zaprzyjaźniła.

Była naprawdę bardzo miła, jednak wciąż widziałam w niej rywalkę o serce Axela. Do tej pory pamiętam kiedy na wycieczce klasowej się pocałowali. Wtedy przestałam nad sobą panować. 

Zapragnęłam jej śmierci. Nie znałam moralności człowieka, więc nie było to dla mnie nic dziwnego. Po prostu wzięłam nóż, zaprosiłam ją gdzieś, gdzie nie powinno być wiele osób i ją dźgnęłam. Później pamiętam tylko zakucie w kajdanki, głośny sygnał, jakiś niebieski samochód, przesłuchania i psychiatryk. Stwierdzono u mnie jakąś schizofrenię czy coś takiego i wylądowałam w wariatkowie. Tam traciłam panowanie nad ciałem. Strażniczka się zregenerowała i zostałam pokonana. Musiałam wrócić do świata duchowego. Odbębniłam karę i jakimś sposobem stałam się strażniczką Aiko. Do tej pory nie rozwikłałam dlaczego nie miała ona swojego strażnika od urodzenia, lub dlaczego jej strażnik został pokonany. 

Była ona wtedy w śpiączce, w którą zapadła przez moją próbę morderstwa. Zupełnie nie wiedziałam nic o byciu strażnikiem, przez co stworzyła się w jej mózgu alternatywna osobowość wraz ze światem w którym nazywała się Mizuki Akiyama. 

Kiedy tylko wybudziła się ze śpiączki została zaatakowana przez złego ducha. Wszystko przez jej zniszczoną przez śmierć Axela psychikę. Zapewne również grały tutaj rolę wspomnienia ze snu w trakcie śpiączki.

Ta walka była trudna, jednak moment, kiedy zostałam pokonana a duch przejął jej ciało był niesamowity. Dla mnie to był koniec. Totalny koniec. Coś, o czym każdy duch marzy. Po prostu koniec.

Jednak jako młody i silny duch szybko wydostałam jej duszę z dołu w jaki została zepchnięta i przywróciłam ją do ciała. Ostatecznie pokonałam złego ducha, który aktualnie odsiaduję loch za buntowanie się.

Aiko poszukiwała osoby, która uratowała ją od śmierci. Mimo usunięcia jej wspomnień o całym duchowym świecie Ayane, która ją uratowała wszystkie jej zwróciła. 

Kilka lat później Adachi napisała książkę o duchowym świecie, nawet stworzyły wspólnie religię o duchowym świecie, która w bardzo szybkim czasie przerosła wszystkie religie świata pod względem ilości wyznawców.

Mimo, że wraz z innymi strażnikami próbowaliśmy wymazać wspomnienia o duchowym świecie z głów ludzi na ziemi nie udało nam się tego zrobić, a religia nadal żyję. Jednak co z jej dwiema twórczyniami?

Ayane pov. 

- Aiko... - Mruknęłam tylko trzymając rękę przyjaciółki kiedy ta leżała na drodze potrącona przez samochód. Jej krew rozlała się wszędzie mieszając się wraz z moimi łzami.

Ambulans przyjechał dość szybko. Błyskawicznie przewieźli ją do szpitala gdzie podawali jej krew, której zaczynało brakować i robili jej masaż serca. Jednakowoż po pół-godzinnej reanimacji stwierdzono zgon.

Jibril pov.

Adachi zmarła. Wraz z nią po drugiej stronie zmarła Mizuki Akiyama, jednak nie przeżyła reinkarnacji po drugiej stronie ziemi.

Mizuki pov.

Walka trwała w najlepsze. Słychać było ciągłe kroki i dwa ostrza zdzierające się ze sobą. Moją przeciwniczką była białowłosa dziewczyna o jasnej cerze, która w krótkim czasie podbiła świat swoją siłą i umiejętnością walki kataną. Ludzie mówią, że tylko ona byłaby w stanie mnie pokonać. I czułam, że właśnie mieli rację.

Odskoczyłam metr od niej, kiedy trzasnęła mnie w brzuch. Krew trysnęła barwiąc moje ubranie, a ja syknęłam z bólu łapiąc się w to miejsce. Uśmiechnęła się pewnie i podbiegła uderzając bronią.

Zablokowałam ją szybko i powróciłam w wir walki starając się przyzwyczaić do bólu. Poczułam zagrożenie, więc wykorzystałam mój stary, dobry trik, który jakiś czas temu udało mi się wymyślić.

Wyjęłam z kieszeni kamień i szybkim ruchem rzuciłam go za nią. Nie wiedzieć dlaczego ludzka natura karze nam spojrzeć w takim momencie za lecącym przedmiotem,  nawet, jeśli zagraża to naszemu życiu.

- Znam tę zagrywkę bardzo dobrze, kochana. - Powiedziała, kiedy kamień przeleciał tuż obok jej głowy.

Zadziałało to niestety na moją niekorzyść, ponieważ bardzo szybko odcięła moją wyciągniętą rękę, z której trysnęła krew, a ja poczułam piekący ból. Podkosiła mi nogi i wbiła kilkukrotnie katanę w brzuch. Czułam, jakby chciała w moim ciele wydrążyć jakiś symbol. 

Z moich ust tryskała krew jak i ze wszystkich zadanych mi tego wieczoru ran. Ostatecznie rozcięła moje ciało na pół oddzielając od siebie nogi i tułów. 

- Teraz to ja jestem najlepsza. - Powiedziała chowając miecz do pochwy i po prostu odchodząc.

Czyli to tak wygląda śmierć....

Jibril pov.

Trochę bolał mnie widok moich umierających podopiecznych. Chociaż jako strażnik nie powinnam się tym zbytnio przejmować, bo jeszcze nie raz to zobaczę. Teraz jeszcze kilka minut będą latać pomiędzy światami aż w końcu przylecą do mnie i zobaczymy co się z nimi stanie. Bo nie zobaczę dwóch osób, tylko jedną. Jedną osobę z dwiema osobowościami, więc prawdopodobnie się połączą w mniej lub bardziej równym stopniu.

I w końcu w moim ukochanym strażniczym pokoiku zaczęło pojawiać się niewielkie światło, które stopniowo przybrało kształt ludzkiej sylwetki i nabrało ludzkich barw. W sumie dość ładnie się ze sobą połączyły fizycznie. Włosy były ciemniejsze niż u Aiko, ale jednak jaśniejsze niż u Mizuki, blizny od Akiyamy nie były już tak gęste, jak na jej ciele, azjatyckie rysy twarzy Ai wymieszały się z tymi europejskimi od Mizu, więc wyglądała prześlicznie, jak te dziewczynki z koreańskich zespołów.

- No cześć, jak masz na imię, koleżanko? - Zagaiłam wstając z fotela.

- Jibril! Ale masa czasu minęła od naszego ostatniego spotkania! - Głosy wymieszały im się bardzo ładnie. Mam wrażenie, że od każdej poszły te najlepsze cechy tutaj i stworzyły perfekcję.

- No racja. Jak masz na imię? - Nie wiedziałam, czy ich imiona również się wymieszały, czy jak to wygląda...

- Moje imię? Kurczę... To naprawdę może dziwnie brzmieć, ale zapomniałam swojego imienia - Podrapała się po karku. 

- Spoko, rozumiem to. Będę cię roboczo nazywać Aiko, okej? - Przytaknęła. - Jeżeli zastanawiasz się co tutaj robisz i dlaczego mnie widzisz, to najzwyczajniej w świecie nie żyjesz. 

- Nie żyję? - Zamyśliła się na chwilę. - A co to znaczy? - Ludzie po śmierci przed rozgrzeszeniem pamiętają swoje wspomnienia z życia, jednak nie wiedzą jak to jest być człowiekiem. Sama nie do końca to rozumiem. 

- To znaczy, że aktualnie zaczyna się najcudowniejszy czas, jaki kiedykolwiek przeżyłaś. - Przewróciłam oczami. Nie mogę jej powiedzieć, że już niedługo będzie okropnie cierpieć. - Jednak zanim to, muszę cię rozgrzeszyć, byś wiedziała, czy masz szansę zostać królową.

- Okej... Nie wiem co to znaczy, ale w porządku.

Odsłoniłam kotarę za którą znajdywała się zakurzona waga, którą otrzymałam po innym strażniku. Ona jest naprawdę stara, może mieć nawet kilka milionów lat.

- Rozłożę zaraz twoje wszystkie złe i dobre uczynki na tej wadze, jeżeli przechyli się ona w stronę dobrych uczynków, zostaniesz szlachcianką, jeśli nieznacznie w stronę tych złych, zostaniesz zwykłą duszą, zaś jeżeli znacznie w stronę tych złych, zostaniesz strażniczką. Rozumiesz?

- Ojej! Uczyliśmy się czegoś takiego na lekcjach w Polsce! Nigdy nie wierzyłam, że to prawda... No dobra, możesz mnie rozgrzeszać! - Czy każda dusza jest tak podekscytowana rozgrzeszaniem?

Wyjęłam moją włócznię, która spoczywała schowana odkąd tylko Aiko została mi przydzielona. Zdmuchnęłam z niej kurz i przeciągnęłam ją przed moją podopieczną.

- Robi wrażenie, co? - Spytałam pokazując jej nie mały przedmiot. Lekki też w zasadzie nie był.

Rozgrzeszanie jest o tyle ciężkie, że trzeba tu myśleć, a po śmierci w zasadzie niewiele się myśli, praktycznie zapomina się o tej umiejętności.  Umiejętności matematyki po śmierci zostają nam w głowach, więc mimo wszystko potrafimy obliczyć czy dana dusza powinna trafić do lochu, czy też do zwykłego świata dusz. 

Uderzyłam włócznią trzy razy o podłogę, przez co rozświetliła się jasnym blaskiem. Rozłożyłam skrzydła i wzniosłam się na niewielką wysokość wypowiadając rozgrzeszające słowa.

- Na mocy nadanej mi przez królową ludzkich dusz ja, strażniczka pomiędzy dwoma światami o imieniu Jibril, rozgrzeszam ciebie, Aiko Adachi, byś mogła zaznać spokoju w pośmiertnym świecie. 

Kula włóczni zaczęła świecić jeszcze jaśniej i skierowała swój promień w stronę Aiko. Ta mimowolnie wzniosła się nad ziemię i każdy zły, oraz dobry uczynek spłynął po niej lądując na strażniczej wadze. Z ust dziewczyny wydarł się okropny krzyk bólu, ponieważ rozgrzeszanie jest dla duszy bardzo bolesne. Cierpienie jednak nie trwało długo, ponieważ po chwili na wadze znalazły się wszystkie jej wspomnienia. 

Waga chwilę chwiała się pomiędzy dwoma stronami, gdy w końcu przechyliła się dość znacznie na stronę złych uczynków. Podeszłam do niej i przegrzebałam tę cięższą stronę. Oprócz jakichś lekkich złych uczynków jak zabijanie w świecie, gdzie jest to legalne, miała tam jeden, okropnie ciężki grzech, którego nawet nie próbowałam podnosić, bo razem z nim mogłabym zlecieć na ziemię.

Było to rozprzestrzenianie informacji o naszym świecie na ziemi. Cóż się dziwić, aktualnie większość planety wierzy w nasz świat duchowy, wiele zdziałała w tej kwestii.

- Co się stało...? - Spytała z martwym, duchowym spojrzeniem po wybudzeniu się z krótkotrwałej drzemki. - Kim jesteś...?

Po tym, jak wyjęłam z niej wspomnienia zapomniała o całym życiu na ziemi. Kiedy podniosła się z podłogi zauważyłam na jej plecach niewielkie, białe skrzydełka.

- Brawo, jako bardzo niegrzeczna dusza zostałaś mianowana strażniczką obu wymiarów! Kiedy przejdziesz przez szkolenie, twoje skrzydła będą takie jak moje - Tutaj się odwróciłam i wskazałam palcem na pióra sterczące z moich pleców.

- Jakie szkolenie...?

Przewróciłam oczami. Dusze przed zostaniem strażnikiem przechodzą szkolenie od jednego ze szlachciców, podczas którego rosną ich skrzydła.

- Nie ważne jakie szkolenie. Zobaczysz. - Powiedziałam wypychając ją z mojego domu. Przez okno zobaczyłam tylko, że dwójka szlachciców zabrała ją ze sobą. I super, teraz mam kilka dni spokoju, aż przydzielą mi nową duszę. Życie strażnika jest ciężkie....

Licznik słów: 2139

Data napisania: 17.12.2019r

Ten rozdział pisałam dobry miesiąc, bo totalnie nie mam siły na pisanie. Nie rzucam wattpada, żeby była jasność. Po prostu trochę ostatnio u mnie słabo i muszę się ogarnąć, aczkolwiek we wrześniu na 90% zobaczycie nową książkę mojego autorstwa. Tutaj zobaczycie jeszcze tylko podsumowanie tych trzech lat pisania tego jakże cudownego fanfika. To tyle. Bayo!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro