13.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Nie pomyślałabym, że będziesz próbowała się zabić, po tym, jak sobie już przypomnisz - Zeskoczyła ze stołu - Żałosne. Zawsze byłaś tak słaba? Aż smutne, że jesteśmy jedną osobą

- Zdajesz sobie czasami sprawę jak ja się czuję? Straciłaś kiedykolwiek kogoś dla ciebie ważnego?  - Prychnęłam kpiąco - Jedyne co potrafisz, to niszczyć

- Może i? Ale wiesz... - Podeszła bliżej, łapiąc mój policzek w dłoń - Ten Fudou też potrafi dużo zniszczyć... - Uśmiechnęła się szyderczo, zabierając rękę po tym, jak w nią uderzyłam. - Nawet więcej niż ja... I tak nie mogę ci nic zrobić, bo byłoby to samobójstwo. Ale on już odebrał mi wiele - Uśmiechnęła się szyderczo, na co przeszedł mnie dreszcz. Po chwili uśmiech przemienił się w przeraźliwy śmiech

W jej oczach widziałam zarówno cierpienie i niepokój, wymieszane ze zupełnie innymi, skrajnymi emocjami. Odsunęłam się na krok w tył, z chęcią odwrotu i ucieczki, lecz przeszkodziła mi w tym zimna ściana, do której mnie przyparła. Czułam gęsią skórkę na rękach i nogach, po chwili zerwał się silny wiatr rozwiewający jej, jak i moje włosy na wszystkie strony

- Więc... Chcesz zobaczyć jak wygląda mój świat? Jak wygląda moje cierpienie? - Zaśmiała się na widok mojego przerażenia - Och... W moim świecie byś nie wytrzymała

Nim spostrzegłam, wyciągnęła nóż. Oblizując krwiożerczo wargi niebezpiecznie zbliżyła się do mnie posyłając mi mordercze spojrzenie. Chciałam uciec jak najdalej, lecz nie miałam dokąd. Zagrodziła mi drogę, była zbyt blisko. Wszystko trwało kilka sekund, lecz czułam jak mijają godziny. Godziny od momentu, kiedy wbiła swe ostrze w jedno z moich oczu, po czym szybkim ruchem zrobiła to samo z drugim. 

W moment cały świat przy najmniejszej probie otworzenia oczu stawał się czerwony. W końcu odpuściłam próbę walki osuwając się na ziemie zakrywając oczy ręką. Krzyczałam, mimo wiedzy, że nikt nie przybędzie mi na ratunek. Byłam sama w tym świecie. Sama, z tym potworem który pozbawił mnie wzroku. Spomiędzy serii moich przeraźliwych krzyków usłyszałam jej śmiech. Głośny. Gdyby było tutaj jakieś szkło, w sekundę zostałoby przez ten rechot rozbite. 

- Więc... Jak podoba ci się mój świat?

***

- Tak, wiem, że jesteś teraz w szoku, że znowu widzisz bez problemu. Nie musisz mi dziękować, bo to nie ja cię uratowałam - Usłyszałam znajomy głos białowłosej dziewczyny.

Niepewnie otworzyłam oczy. Mrugnęłam kilka razy uderzona silnym światłem. Rozejrzałam się wokół - pustka. Spojrzałam na dziewczynę przede mną. Ubrana w lekką, białą sukienkę siedziała na jasnym stole, a z jej pleców wydobywały się miękkie jak puch, białe skrzydła

- Co się... Stało..? - Wydusiłam pewna, że moje gardło jest zupełnie zdarte po wcześniejszej serii krzyków. Było praktycznie jak na co dzień 

- Mizuki wbiła ci sztylet w oczy, ale uratowało cię przeniesienie do mnie. Szczerze powiedziawszy nie lubię z tobą rozmawiać. Zawsze zadajesz za dużo pytań - Syknęła zeskakując ze stołu, podczas gdy jej włosy zafalowały za nią - Więc o co dzisiaj będziesz pytać?

- Kim jesteś? - Wydukałam niepewna czy kiedyś już jej nie zadawałam tego pytania

- No znowu to samo pytanie, wymyśliłabyś coś ciekawszego - Podparła głowę na ręce pokazując jej znudzenie - Jibril, twój anioł stróż siedzący w twojej głowie

- Cz-czemu cię widzę..? 

- Znowu pytasz o to samo. Śnię ci się. Matko, może serio powinnam ci wszczepić te wspomnienia od Mizuki? I tak jesteś w psychiatryku więc pewnie nie dadzą ci się zabić, czy zwariować - Powiedziała sama do siebie, lecz na tyle słyszalnie bym również mogła to usłyszeć - Chcesz je? Mi zalegają szczerze powiedziawszy

- Wspomnienia Mizuki..? Tej dziewczyny z wcześniej..? Kim ona jest?

- Tobą. Inną wersją

Żartujesz sobie ze mnie? Ona mną? To jest jawna kpina! Nigdy nie skrzywdziłabym tak żadnego człowieka. Wyglądała, jakby takie rzeczy były dla niej zupełną codziennością. Wspominała również o jakimś cierpieniu. Jeżeli zyskałabym jej wspomnienia, wiedziałabym przez co cierpi, prawda? To mogłoby mnie zniszczyć. Z drugiej strony patrząc chciałabym ją zrozumieć. 

- N-nie.. - Odparłam po szybkiej decyzji - Nie jestem na to jeszcze gotowa

- Jak sobie chcesz. Ale pamiętaj, że jak jakimś cudem kiedyś się nas pozbędziesz to te wspomnienia nie mając gdzie się podziać trafią do ciebie. Wtedy już nie będziesz miała wyboru. Twoim przeznaczeniem jest po prostu się z nimi zmierzyć - Oparła się o stół, mierząc mnie wzrokiem - Nie będziesz mogła od nich uciekać do końca. Zapamiętaj to

Nim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć wszystko zaczęło przykrywać jasne, oślepiające wręcz światło. Widziałam powoli zanikającą w bieli sylwetkę dziewczyny i jej lekki, spokojny uśmiech. 

***

Otworzyłam oczy. Tym razem nie podniosłam się z krzykiem do pionu jak to w zwyczaju miałam podczas budzenia się ze snów Jibril i Mizuki. To były jedyne sny jakie w pełni byłam w stanie zapamiętać. Każdy, najmniejszy szczegół. Lecz w snach miałam wiecznie wrażenie, że widzę je po raz pierwszy. Było to uciążliwe, ponieważ chcę dowiedzieć się skąd się biorą, czym są, dlaczego śnią mi się praktycznie co noc.

Jibril mówiła o wspomnieniach Mizuki. Rzekomo powinnam je do siebie wpuścić, a aby to zrobić powinnam ją o to zapytać. Fajnie by było, gdybym po wejściu z nimi w rozmowę była w stanie pamiętać o tym, czego dowiedziałam się podczas tej poprzedniej. Westchnęłam cicho zawiedziona swoją bezsilnością w sprawie wspomnień.

Mizuki opowiadała o Fudou. Wspominała, że potrafi zadać mnóstwo cierpienia. Pozostaje tylko pytanie czy cierpienia fizycznego, czy psychicznego? A może jest satanistą i potrafi mnie opętać niczym demon? Zaśmiałam się cicho na tą myśl. Nie słyszałam z pokoju obok żadnych modlitw, czy też rytuałów, więc raczej ta opcja jest wykluczona. Akio jest w zasadzie tuż za ścianą. Gdybym teraz w nią postukała, pewnie by się obudził i mogłabym z nim zamienić kilka słów. Mimo wszystko, wolę odpuścić tę opcję, obraziłby się za budzenie go w środku nocy

Odwróciłam się na drugi bok i przyjrzałam mojej różowowłosej współlokatorce. Przytulała kurczowo swojego króliczka do ciała. Oczy miała mocno zaciśnięte, a dłonie lekko drżały. Musiał śnić jej się jakiś koszmar. Chociaż w stanie jej psychiki mogę być prawie pewna, iż koszmary ma co noc. Nadstawiłam uszu by sprawdzić czy mamrocze

- Mamo... Nie... Pomocy... Ogień... Tato... - Usłyszałam cichy głos dziewczynki

Tak, była już bardzo późna godzina. Ułożyłam się wygodniej w pościeli i kalkulując raz jeszcze mój sen, oraz co powinnam w tej sytuacji zrobić zasnęłam.

Licznik słów: 1005

Data napisania: 16.04.19r

Miałam ostatnio brak motywacji, ale przez to, iż czytam aktualnie bardzo boską książkę przecudownie napisaną możecie widzieć lekkie zmiany w moim stylu pisania. Dzięki tej książce nabrałam ogromnej motywacji do pisania. Chciałabym kiedyś dojść do takiego poziomu... To tyle. Bayo!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro