21.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ciemność. Ciemność wiła się przed moimi oczami bez przerwy, zasłaniając cokolwiek znalazłoby się przede mną. Nie słyszałam swojego oddechu, ani bicia serca, jedynie czyjś dotyk, dźwięki karetki i nieznajomy mi głos. Wszystko działo się tak powoli. Nie czułam bólu, nie oddychałam, nie żyłam. Po prostu nie żyłam, jednak ktoś nadal był niesamowicie zainteresowany moim ciałem. Jakby próbował mnie uratować z tego koszmaru, który miał trwać przez wieczność. 

W końcu wszelki dźwięk, wszystko co czułam ustało. Jakbym po prostu zasnęła, a całe cierpienie zniknęło w mgnieniu oka.

Mijały godziny. Chociaż... Może nawet dni? Tygodnie? Miesiące? Lata? Nie wiem. Czas był dla mnie niczym.

Nagle po długim czasie snu usłyszałam ciche pikanie maszyny odpowiedzialnej za monitorowanie pracy serca. Próbowałam się poruszyć, jednak byłam niesamowicie wycieńczona, a samo drgnięcie palca było ogromnym wyzwaniem. Słuchałam więc pikania, myśląc o tym, co się stanie, gdy zmieni się ono w długi, znaczący jedno dźwięk.

Usłyszałam kroki i znajomy mi głos. Przywitał się ze mną i zamilkł. Czułam, że świdruje mnie wzrokiem i głaszcze delikatnie po głowie, wręcz jakbym była porcelaną, którą przy najmniejszym nieprzemyślanym ruchu można zniszczyć.

- Już wszystko w porządku - Powiedział cicho zagłuszając dźwięk maszyny. -  Jestem z tobą i zawsze będę - Chodź tego nie widziałam, wiedziałam, że teraz uśmiechnął się.

Uśmiechnął się, lecz po chwili na jego twarz wpełzł ogromny grymas bólu, a po policzkach wręcz wodospadem zaczęły płynąć łzy kapiąc lekko na mój nadgarstek, który poczułam,  że zaczął lekko piec.

- Zawsze... - Dodał jeszcze łamiącym się głosem.

Mimo walki i wielokrotnych prób wybudzenia się ze snu nie byłam w stanie czegokolwiek zrobić. Po czasie weszła kolejna osoba, a mój brat wyszedł za drzwi żegnając się ze mną i mówiąc, że jutro również przyjdzie.

***

Poczułam, że jestem o wiele mniej zmęczona niż wczoraj, ponieważ mogłam się poruszać. Mogłam ruszyć lekko ręką, a nawet uchylić oczy, co zrobiłam, lecz szybko zamknęłam je z powrotem oślepiona jasnym światłem w pomieszczeniu. Mruknęłam cicho i ponowiłam próbę uchylając powieki do końca, jednak znów zamykając je prędko. Powtórzyłam czynność jeszcze kilka razy, aż w końcu moje oczy przyzwyczaiły się do jasności panującej w pokoju. 

Zobaczyłam salę szpitalną, w której najprawdopodobniej byłam tylko ja, ponieważ nie słyszałam żadnego innego dźwięku, niż dźwięk mojej maszyny monitorującej pracę serca. Ostatkiem sił wcisnęłam przycisk wołając do siebie pielęgniarkę, która po chwili zjawiła się. Przyszedł również lekarz, który wypytał mnie o moje samopoczucie i inne niezbędne mu informacje. Na wszystko niewyraźnie i cicho odpowiedziałam, mając nadzieję, iż nie będę musiała nic powtarzać, gdyż sił miałam niewiele. Niemrawo jeszcze zapytałam o to, co się wydarzyło, na co lekarz odpowiedział tylko "Najwidoczniej masz chwilową amnezję. Lepiej dla ciebie będzie, jak przypomnisz sobie o tym sama, to kwestia kilku dni". Nie byłam tym zbyt przejęta, gdyż i tak ta informacja ledwo do mnie dotarła. Mężczyzna wyszedł z pomieszczenia rzucając szybkie "Odpoczywaj" na odchodnym. 

Zamknęłam z powrotem oczy i szybko odpłynęłam w objęcia morfeusza, jednak nie na długo, gdyż po niecałej godzinie z trzaskiem w drzwiach pojawił się Burn. Spojrzał na mnie szeroko otwartymi oczami, w których kącikach zobaczyłam łzy radości. Uśmiechnęłam się niemrawo do niego i lekko machnęłam ręką. Po chwili chłopak został wyprowadzony z mojego pokoju, gdyż najwidoczniej znalazł się tam nielegalnie. Zaśmiałam się w duchu widząc, jak szarpie się z lekarzem, który szybko wyniósł go z pomieszczenia.

***

Po dniu byłam już w bardzo dobrym stanie. Odwiedziny do mnie zostały wznowione, przez co Burn siedział ze mną w każdej wolnej chwili, lecz niejednokrotnie opuszczał lekcje by do mnie przyjść. Treningów jednak opuścić nie mógł, gdyż zabroniłam mu tego, ze względu na to, iż trwa aktualnie kolejna edycja strefy futbolu, a kolejny mecz jest z Raimonem. Kazałam mu strzelić jedną bramkę dla mnie, przez co od razu był zmotywowany by chodzić na każdy trening. Ciekawi mnie jak aktualnie wygląda drużyna Raimona. Kto jest ich kapitanem? Jak sobie radzą? Mam nadzieję, że po tym, gdy Mark ukończył szkołę ich poziom nie spadł. 

Po pięciu dniach pobytu w szpitalu wróciłam na oddział psychiatryczny. Cóż, przez to, co się wydarzyło mogłam przynajmniej więcej czasu spędzić na przepustce. Na nadgarstkach zawiązali mi bandaże, które zmieniane są dwa razy dziennie. Najwidoczniej to było przyczyną mojego pobytu w szpitalu. W zasadzie oprócz wydarzenia przez które wybrałam się w podróż karetką, nie pamiętałam również kilku wcześniejszych dni. Najwidoczniej coś bardzo złego musiało się wydarzyć, więc nie wiem, czy na pewno chcę, by te wspomnienia do mnie wróciły. 

Po przyjściu na oddział zostałam mocno wyściskana przez Fubukiego, który wręcz lekko zapłakał ze szczęścia wiedząc, iż nic mi się nie stało.

- Nie było cię ze względu na to, co jest na twoich nadgarstkach, tak? - Spytał wskazując na moje bandaże - Mogę wiedzieć, co się wydarzyło?

- A wiesz, że nie wiem? Lekarz powiedział mi, że to chwilowa amnezja i za kilka dni powinnam sobie to przypomnieć. -Powiedziałam - Oprócz tego wydarzenia nie pamiętam jeszcze kilku dni przed, kiedy byłam jeszcze na oddziale, jak i również na przepustce. Wiesz może co się wtedy ze mną działo?

- Byłaś bardzo nieobecna w sobie. Odpowiadałaś krótko, nie podejmowałaś żadnego tematu rozmowy, nie rozwijałaś jej. Byłaś jak nie ty, jakby ktoś zapanował nad twoim ciałem - Wytłumaczył przypominając sobie poprzednie wydarzenia

Na wieść o tym, co powiedział mi Fubuki z tyłu głowy poczułam jakby... kopnięcie? Cichy głos w mojej głowie i kopnięcie...

Nasza rozmowa nie trwała jednak zbyt długo, gdyż zaraz po przyjściu miałam mieć rozmowę z członkiem BTS, więc szybko się ze sobą pożegnaliśmy i poszliśmy w swoje strony.

Rozsiadłam się wygodnie w fotelu wiążąc nogi po turecku i spojrzałam w stronę okularnika. Wyglądał na dość zestresowanego i zmartwionego. To aż dziwne, że on w ogóle miał jakieś emocje.

- Co się stało, Aiko? - Spytał wiążąc dłonie w koszyczek i podpierając na nich podbródek.

- W zasadzie to nie pamiętam. Wiem tylko, że mam te bandaże, a pod spodem muskularne blizny - Podniosłam nadgarstek do góry. - Oprócz tego wiem tylko tyle, że kilka dni przed tym wydarzeniem byłam nieobecna w sobie i w ogóle coś mnie opętało, z tego, co mi Fubuki mówił - Opowiedziałam

- Tak, racja, kilka dnie przed przepustką byłaś bardzo grzeczna, opowiadałaś bardzo dużo, nie żartowałaś, ani nic z tych rzeczy. Jak nie ty, naprawdę - Uśmiechnął się z ulgą, że bez większych przeszkód opowiedziałam mu co wiem.

- Niech pan nie wierzy, że to, co wtedy mówiłam to prawda, obstawiam, że to brednie i tyle. - Machnęłam ręką śmiejąc się cicho.

- Rozumiem...

Prowadziliśmy tak jeszcze naszą piękną rozmowę przez piękną godzinę, podczas której jak to ja wpatrywałam się w jego pięknego kwiatka, który zauważyłam, iż zaczął powoli schnąć, najwidoczniej blondynek zapominał ostatnio go podlewać.

***

W nocy nie miałam sennego koszmaru tak, jak to było zawsze. Jednak słyszałam pewien głos, mówiący bardzo dziwne rzeczy, jakby w mojej głowie. Wydawał się być niesamowicie znajomy, budził we mnie ciarki, sprawiał, że bardzo się trzęsłam i bałam. Gdy tylko zasnęłam, po dziesięciu minutach budziłam się znów słysząc te głos, przez który nie mogłam zasnąć. Kiedy już zobaczyłam delikatne przebłyski światła słonecznego za oknem usłyszałam "Cierp" w swojej głowie, na co wręcz od razu zasnęłam. Od teraz miałam cierpieć.

Licznik słów: 1182

Data napisania: 08.06.19r.

Byłam ostatnio na wycieczce pięciodniowej z klasą. Wszystko było zajebiście, a dwie ostatnie nocki zarwałam, narysowałam gościowi który mnie wrzucił do morza kutasa na klacie jak spał i generalnie było spoko. W dwie ostatnie nocki inne klasy ostro chlały i palili szlugi pod moim oknem XD To tyle. Bayo!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro