5.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Axel... - Szepnęłam cicho ściskając w ręce ozdobę

Wspomnienia. One wróciły. Wszystkie.

***

Minął tydzień. Podczas tych siedmiu dni nie jadłam zupełnie nic. Leżałam pod kocem w ciemnym pokoju i próbowałam zrozumieć co się stało. On nie żyje. Axel nie żyje. Tak ciężko jest mi się z tą myślą oswoić. Chciałabym by żył. Chciałabym go przytulić. Chciałabym z nim porozmawiać. Jedyne co mogę teraz zrobić to iść nad jego grób, zapalić świeczkę. Tak... To chyba najlepsza opcja. Zwlokłam się z materaca i wyszłam z pokoju. Zapaliłam światło w łazience i przyjrzałam się swojemu odbiciu. Rozczochrane włosy, ogromne wory pod oczami, czerwone od płaczu oczy... A do tego strasznie śmierdzę. Nie obchodzi mnie to, nie teraz. Teraz liczy się on. 

Zbiegłam na dół, rzuciłam szybkie "wychodzę" i wyszłam. Kurcze, chyba jest jakaś piąta rano... Trudno. Próbowałam przypomnieć sobie dzień w którym Axel mnie oprowadzał po mieście, wiem, że mijaliśmy wtedy cmentarz. 

***

Po wielu minutach, a może i godzinach, w końcu już jest zupełnie jasno, znalazłam go. Szary, mały nagrobek niczym nie wyróżniający się na tle innych, a jednak tak ważny. To na nim zostało wyryte nazwisko "Axel Blaze". Uklęknęłam przed nim i przeczytałam wielokrotnie napis. Ja śnię... Prawda? Co ja gadam, taka jest właśnie rzeczywistość, tak się stało i to z tym muszę się pogodzić. Po chwili po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Nie obchodziło mnie to, że ludzie się na mnie patrzą, nie obchodziło mnie to, że jest już cholernie zimno, a w dodatku jest już ciemno. Ile ja już tu kurwa siedzę? Sięgnęłam do kieszeni. Nie mam telefonu. Trudno, nie dowiem się ile już tu siedzę. 

***

- Tu jesteś! - Usłyszałam za mną znajomy głos - Wiesz ile strachu nam narobiłaś?! - Usłyszałam, że biegnie do mnie, chociaż niewiele mnie to teraz obchodziło. Stanął gdy zobaczył co robię. No a co ja kurwa takiego niesamowitego robię? No płaczę no! - Przy... Przypomniałaś sobie..? - Wydusił z siebie

- Haha... - Zaśmiałam się pod nosem - Hahahahaha - Zaczęłam śmiać się głośniej - AHAHAHAHAHAHAHAHA! - Zwijałam się ze śmiechu na kafelkach cmentarza - Nie żyje! On nie żyje haha! Widzisz to, Burn? - Wskazałam palcem na nagrobek - Tam pisze Axel Blaze! On nie żyje hahahaha! - Krzyczałam

- Aiko... - Westchnął patrząc na mnie spokojnym wzrokiem - Musimy iść do domu... Później ci opowiem szczegóły...

- Jakie do domu?! Burn! Ty nie widzisz, że on haha nie żyje haha! - Wstałam i podeszłam do nagrobka od tyłu - Axel... Aiko była zła i nie zaopiekowała się tobą wystarczająco... Zobacz jaka ja byłam niegrzeczna... Powinieneś mnie za to skarcić... - Przytuliłam tabliczkę z jego nazwiskiem - Wróć do mnie Axel... - Gładziłam ją rękami

Po chwili wstał również i Burn. Podszedł do mnie i mnie podniósł na pannę młodą

- Hej, brat! Co ty robisz?! - Krzyczałam na niego - Ja chcę tu zostać z Axelem! On musi mnie ukarać za to, jaka byłam niegrzeczna! - Machałam rękami i nogami kiedy zaczął iść w stronę domu - Postaw mnie to już nie jest zabawne! Ja chcę tam zostać z nim aż do śmierci! Nie odbieraj mi go! On jest dla mnie ważny! - Śmiałam się ze wszystkiego co nas otaczało w drodze do domu

Licznik słów: 527

Data napisania: 01.03.19r

Zajebiście mi ten rozdział wyszedł! A wam się podobał? Zaczyna się już niby wiosna ale nadal jest w cholerę zimno. Oglądałam wczoraj anime o tytule Ore Monogatari i było naprawdę bardzo przyjemne. A to dziwne, bo ja nie lubię romansów. To tyle. Bayo!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro