9. Słuczony talerz

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

~Hermiona~

-Serena?

Moja matka patrzyła na mnie ze współczuciem, kiedy ja cały czas patrzyłam na ową kartkę wiszącą na drzwiach.

-Wiedziałaś, Esme?

Spytałam ją nie zawracając uwagi na to jak się do niej zwróciłam. Teraz to nie było istotne... Teraz nic już nie było istotne.

-Nie...

-Musiałaś coś wiedzieć, ale wiesz to nie ważne... Bo w końcu ludzie odchodzą a oni i tak mnie nie pamiętali, prawda? 

-No nie...

-Dlatego ja musze iść przodu. To nie ja jestem martwa tylko oni, więc chodźmy do domu.

Powiedziałam łapiąc Angel za rękę.

-Jesteś pewna?

Spojrzała moja matka z niepewnością na twarzy.

-Jak nigdy dawniej...

     -Pięknie wyglądasz, kochanie.

Powiedział mój ojciec, kiedy kręciłam się po pokoju w nowej sukience aby mógł zobaczyć jak w niej wyglądam.

-Dziękuje.

Uśmiechnęłam się do niego delikatnie i usiadłam obok na kanapie.

-Wiesz co z Draco?

Już dawno chciałam go o to spytać ale jakoś nie miałam odwagi.

-Wiem tylko, że dostał jakąś misje od Czarnego Pana. Bella mi mówiła, ale także powiedziała, że nie chce jej zdradzić co to za misja.

-A jak jej nie wykona?

Nie wiem po co o to pytałam skoro bardzo dobrze znałam odpowiedź. Ale może miałam nadzieje, że to nie prawda. Że to będzie wyglądało inaczej.

-Zginie... Czarny Pan nie ma litości. Czarny Pan nie wybacza, a także nie daje drugiej szansy.

~Draco~

     Minal tydzień od moich poszukiwań i mimo, że próbowałem na różne sposoby nie udało mi się jej znaleźć... A na dodatek jutro ślub Gabriela. To mój kuzyn i mam obowiązek na nim być mimo, że nie darzymy się zbyt wielką miłością.

     -Draco!

Usłyszałem z dołu głos mojej ciotki więc niechętnie wyszedłem z pokoju i zacząłem schodzić powoli po schodach.

     -Kochanie, zgadnij co się stało.

Zobaczyłem jej twarz i od razu wiedziałem, że wpadła w jeden ze swoich ataków szaleństwa.

-O czym ty mówisz?

Spytałem nie rozumiejąc co mi chce przekazać.

-Znalazłam twoją matkę i teraz mam zamiar się jej pozbyć raz, a dobrze.

-Łżesz!

Nie mogłem w to uwierzyć... Nie... Ja nie chciałem w to uwierzyć.

-Draco... Obydwoje wiemy, że ja wszystko znajdę. Wszystko i wszystkich.

-Ojciec...

-Ojciec jest w pracy. A zanim się dowie twoja matka już dawno będzie martwa...

-Nie...

Nie mogłem na to pozwolić. Ale co mam zrobić? Przecież jej nie powstrzymam... Chyba nie.

-Tak Draco, widzisz nawet nie zdążysz się pożegnać... Ale wiesz już mam pomysł jak ją zabić. I to nie będzie szybka śmierć.

To się stało w sekundę... Złapałem za stojący na szafie ciężki talerz i uderzyłem ją w głowę. Moja matka miała takie hobby, zbierała porcelanowe talerze, no i teraz się w końcu na coś przydał. Tylko szkoda, że się rozbił...

-Paniczu?

Spojrzałem wystraszony na skrzata stojącego w drzwiach, a następnie znowu spojrzałem na leżące u moich stup ciało Bellatrix Lestrange.

-Pączek...

-Czy ona paniczu nie żyje?

                      ~~~~

Czy Hermiona dowie się jaką misje dostał Draco? A jak będzie na ślubie? Co się tam wydarzy? Bellatrix Lestrange nie żyje... Czy to możliwe?
Tego wszystkiego dowiemy się w następnym rozdziale.

Piszcie komentarze! Nawet nie wiecie jak motywują do dalszego pisania.

~Black~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro