49. Zmiana pieluchy
~Draco~
-No i smoku wtedy przekładasz tutaj, zapinasz i...
-No i pielucha ubrana! Diable męczymy to już drugą godzinę, na pewno uda ci się ją zakładać idealnie.
-Muszę jeszcze raz...
Miałem dość zakładania pieluchy lalce i jej ściągania. No bo ile razy można ćwiczyć.
-Blaise... Rozumiem, że chcesz to robić idealnie ale to nie musiała być od razu lalka, która po dotknięciu w brzuch na prawdę się załatwia...
Tak, właśnie. Blaise wymyślił sobie, że musi to wyglądać autentycznie.
-Smoku... Ty nic nie rozumiesz. Jak będziesz miał własne to będziesz się tak samo zachowywał.
-Ja będę poważnym ojcem.
Warknąłem patrząc na niego z pogardą.
-Nie tak jak niektóre zebrane tutaj osły.
-O wypraszam sobie tego osła... A teraz podaj mi tą lalkę... Moją Gertrudę!
-Ten kto chce dać dziecku tak na imię nie może być normalny...
Mruknąłem i podałem mu zabawkę.
-Gertruda to śliczne imię dla ślicznej dziewczynki i tak właśnie nazwę swoje dziecko.
-Przykro mi Blaise bo według mnie z prawdą nie zgadza się ani pierwsza ani druga cześć zdania, którą wypowiedziałeś.
I w tym momencie zatkałem nos aby nie czuć okropnego zapachu, który wydobywał się z pieluchy lalki.
-Ale śmierdzi...
Mruknął czarnoskóry i zaczął ściągać pieluchę z zabawki.
-Przyzwyczajaj się...
Zaśmiałem się dalej zatykając sobie nos.
-A Ginny jak chce nazwać dziecko?
Spytałem patrząc na chłopaka, który borykał się z pieluchą.
-Jeszcze nie wie ale ja jestem pewny, że to będzie Gertruda.
-Po moim trupie! Nie nazwę córki Gertruda!
Nawet nie zauważyliśmy, że do pomieszczenia weszła ruda dziewczyna.
~Hermiona~
Nie, to nie możliwe! Od paru dni miałam mdłości i bardzo dużo razy wymiotowałam. Ale przecież to nie może być to co myśle...
-Serena... Musisz mi powiedzieć o co chodzi...
-To nic, Draco. Zjadłam coś niedobrego i teraz mam tego skutki.
-Nie wydaje mi się żeby to tak długo trwało...
-Nie ważne, nic się nie dzieje.
Ale czy na pewno nic się nie działo?
-Patryk?
-Tak, Serena?
Minął tydzień od tej bójki, a ja chyba zaprzyjaźniłam się z Patrykiem. Czułam, że mam w nim oparcie i mogę mu o wszystkim powiedzieć. Był prawdziwym przyjacielem mimo, że dawniej mnie tak zranił...
-Powiem ci coś ale obiecaj, że nikomu tego nie powiesz.
-Dajesz! I jasne, że obiecuje.
-Chyba jestem w ciąży...
-Słucham?
Cieżko mi było to potwierdzić... Sama nie czułam się na tyle pewna aby nie bać się tych słów.
-No będę miała dziecko z Draco...
-Zostanę wujkiem!
Krzyknął uradowany, a ja już miałam mu coś odpowiedzieć kiedy za jednego z parawanów wyskoczył...
~~~~
Nawet nie wiecie jak się ciesze, że wróciłam! Ten rozdział bardzo mi się podoba i uważam, że mi wyszedł.
Jak myślicie? Kto wyskoczył za parawanu? Macie jakieś pomysły?
Dawajcie gwiazdki! Piszcie komentarze! Pokażcie, że jesteście!
~Black~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro