(🌿)────rozdział trzynasty

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Granatowe niebo zaczęło powoli przybierać kolor złota na, którym były puchate, chmury w kolorach jasnego różu. Piękny widok zasłaniały wysokie drzewa z, których skapywały malutkie, przeźroczyste kropelki topniejącego śniegu. Cisze co jakiś czas przerywał cichy świergot ptaków, które zaczęły powoli wracać do życia po porze Nagich Drzew, a na ziemi przez śnieg zaczęły przebijać kępki trawy i pierwsze przebiśniegi.

W obozie klanu pierwsze koty zaczęły się budzić, a poranny patrol wyszedł przed chwilą. Wszytko wskazywało na to iż dzień będzie kompletnie normalny, ale czy na pewno? To pytanie zadawał sobie przywódca leżąc swoim legowisku wpatrzony pustym wzrokiem w ścianę na przeciwko. Nawet jeśli w środku dalej tęskni za swoją partnerką nie może dopuścić aby jego klan się rozpadł. Jest przywódcą. Przywódcą, który stara się przywrócić reputację swojemu klanowi bo Szczawiowa Gwiazda zrujnował ją i klanu. Sam kocur do końca nie wie czemu został wybrany przez zmarłego już przywódcę na zastępcę. Może szaro-czarny kocur widział w pręgusie siłę i odwagę, która mogłaby zrobić z jego klanu potężne imperium? Możliwe. Gronostajowa Gwiazda czuł pustkę każdego dnia z powodu braku kociaków i partnerki. Zapewne pomyślcie, że przecież mógłby się zabić i w klanie Gwiazd spotkać się z nimi? Otóż nie. Po pierwsze: Komu chciałoby się zabijać siedem razy? Po drugie: Zostawi swój klan na pastwę losu bo bądźmy szczerzy, ale Rudzikowa Fala na tę chwilę nie jest gotowy na zostanie przywódcą.

A poza tym, przecież może trafić do Mrocznej Puszczy. Jako wojownik i zastępca był jedynie pionkiem w wielkim planie Szczawiowej Gwiazdy. Jeśli musiał - zabijał. Ale zawsze przepraszał kota w myślach. Żałował tego co zrobił, ale również wiedział, że musi być wierny klanowi i zostać ze swoimi przyjaciółmi. Gdyby odszedł prawdopodobnie klan rozpadł by się kompletnie po tajemniczej śmierci Szczawiowej Gwiazdy i Zamroczonego Snu. Przywódca zniknął dwa księżyce po zniknięciu zastępcy. Może ktoś ich porwał? Zabił? Nikt nie wie, a koty jedynie snują jakieś szalone teorie na ten temat. Na przykład jedna z teorii Rudzikowej Fali zakładała, że Klan Gwiazd się zdenerwował poczynieniami Szczawiowego i zesłał na niego dwunożnych lub coś w tym stylu. Wszyscy możemy się zgodzić, że ta teoria jest niemożliwa, ale rudy kocur to zwyczajny mysi móżdżek więc chyba możemy mu to wybaczyć?

Pręgus uniósł wzrok i spojrzał w stronę wyjścia z legowiska. Na zewnątrz zaczęło się ściemniać co jest dziwne bo jest jeszcze ranek. Kocur podniósł się do siadu i podszedł bliżej wyjścia. Wychylił lekko głowe i spojrzał na niebo. Błękitne niebo zaczęły przysłaniać szare burzowe chmury, a w powietrzu można już było wyczuć zapach burzy. Miał wielką nadzieję, że deszcz nie będzie padał cały dzień bo musi mianować Długą Łapę na wojownika, a Kwiatuszka na uczennice. Nie chce aby koty mokły na deszczu, więc najwyżej mianuje ich następnego dnia.

Długo nie trzeba było czekać aż pojedyńcze, mokre kropelki zaczeły spadać na podłużny pyszczek przywódcy. Świetnie. Czy napradwę trzeba wspominać jak kocur bardzo nienawidzi deszczu? Psuje jego puchate futerko, którego suszenie zajmuje wieki. A poza tym, ma tendencje do łapania kataru i różnorakich przeziębień.

A co jeśli przebiegnął od tąd do legowiska medyka? Tam jest Sójcza Łapa, Błądzący Lot i Rudzikowa Fala. Tam będzie na sto procent ciekawiej niż tutaj, w tej pustej, cichej jaskini. Pręgus wyszedł z legowiska i truchtem pobiegł do drugiego legowiska. Kiedy wszedł do środka z jego futra już zaczęła kapać woda. No nie. Mimo iż jego futro teoretycznie powinno być odporne w jakiś sposób na wodę to przywódca tego niestety nie odziedziczył po rodzinie przez co jego futerko działa jak gąbka.

- Legowisko nam zaraz zalejesz! - Fuknęła młoda, ciemnoruda kotka, która jako jedyna zauważyła gościa. - Nawet nie myśl aby iść dalej, stój tam do póki nie wyschniesz.

- To może trochę potrwać, ostrzegam. - Miauknął brunatny kot i usiadł w jednym miejscu gdzie zdążyła już zrobić się mała kałuża z deszczowej wody. Nagle pojawiła się druga kotka, tym razem sama medyczka. Spojrzała lekko zaskoczona wizytą na przywódcę, a długowłosy, rudy kocur również spojrzał na niego.

- On będzie tam siedział do naszej śmierci, mówię ci Sójcza Łapo. - Wtrącił się zastępca umieszczjąc swój wzrok na uczennice medyczki. Starsza, biała kocica podeszła do Gronostajowej Gwiazdy i usiadła obok niego.

- Za niedługo zebranie klanów na Deszczowych Wzgórzach, kogo weźmiesz ze sobą? - Zapytała spokojnie patrząc na pręgowanego kocura.

- Zapewne Rudzikową Fale i w sumie dalej nie wiem. Mógłbym wziąć Długą Łape jak zdążę mianować go na wojownika przed zebraniem. - Wzruszył lekko 'ramionami' wpatrując się w swoje łapy.

- Musisz się pośpieszyć z tym wybieraniem i mianowaniem, zebranie jest za dwa dni. - Mruknęła biała kocica z łatą na pysku.

◃───────────▹

◃───────────▹

[758 słów]

zaczęła się szkoła, a mi się już skończyły rozdziały na zapas, więc nie spodziewajcie się rozdziałów w każdą niedzielę tak jak było dotychczas. będą one się teraz pojawiać w niedziele co dwa tygodnie lub jeśli mi się uda napisać szybciej to będą wcześniej. poza tym, moja wena po prostu umiera, a ja nie chcę pisać na siłę bo rozdziały wtedy mi wychodzą do dupy - bądźmy szczerzy.

◃───────────▹

CIEKAWOSTKA; szarotkowa łapa, która pojawiła się w prologu nigdy nie została medyczką, umarła tonąc w rzece jako uczennica medyczki niedługo po wydarzeniach z prologu.

◃───────────▹

PYTANIE; macie jakieś pomysły na imię dla długiej łapy? xd plis, nie mam pomysłów.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro