3

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Caden uważnie studiował kolejną pozycję, którą podsunęła mu bibliotekarka. Przeczytał ją w jeden wieczór, a kolejne dni, wracał do wybranych fragmentów, żeby je sobie przetworzyć. A nosiła ona tytuł „10 randek" i opowiadała o dziewczynie, testującej mężczyzn. Z każdym umawiała się na dziesięć randek, dość gorących, i na końcu wybrała tego, który najlepiej zadowalał ją w łóżku. Co prawda na końcu żałowała swojej decyzji, bo w życiu codziennym typek okazał się kompletnym jełopem, ale Caden wiedział, że nie o to chodziło, a o sceny erotyczne pełne pasji i zaskoczenia.

Przechodził go dreszcz i ściskało w brzuchu na myśl, że ta kobieta okazała się chętna do eksperymentów. Zaczęli grać w bardzo pociągającą grę, która budziła ogrom emocji, wodzących na pokuszenie. Całymi dniami rozmyślał o tym, gdzie i jak odtworzy wymarzoną scenę z książki. Tyle że w roli głównej bohaterki wystąpi Chloe. A to liźniecie rzeczywistości poprzez fantazję zawartą w fabule, wcielanie się w role, odtwarzanie scen, wyczekiwanie, aż w końcu to zrobią, działało na niego piorunująco. Nie potrafił skupić na niczym innym, w myślach wciąż ulepszając swoją wizję.

Ten romans, który się jeszcze na dobre nie zaczął, już spalał go od środka.


***


Zaprosił ją do kina. Zauważył zwiewną spódnicę i wielką torebkę na jej ramieniu. Uśmiechnął się pod nosem na myśl, że ona dokładnie wie, po co tu przyszła. Podszedł bliżej, patrząc jej głęboko w oczy, niemal wyzywająco.

– Cześć.

– Cześć. – Posłała nieśmiały uśmiech, choć on już wiedział, że to tylko gierka. Udawała taką delikatną i niewinną. Lubiła taką udawać. Podniecało ją to, jego zresztą też.

Ucałował policzek, a Chloe spojrzała na niego spod mocno wytuszowanych rzęs. Niemal roznosiło go w oczekiwaniu, żeby już zająć swoje miejsca. Złapał jej dłoń, splatając ze sobą palce i poszli kupić popcorn.

Zachowywał się jak dżentelmen. Przepuszczał ją w drzwiach, rozmawiał z nią grzecznie, choć kryły się w tym podteksty, a nawet pomógł jej zająć odpowiednie miejsce na samej górze w ostatnim rzędzie. Chociaż zrobił to odrobinę niezgrabnie i wysypał trochę popcornu. Nie stracił jednak ani grama ze swojej pewności siebie.

Gdy prawie pusta sala kinowa zapadła w ciemność, Chloe przykryła kurtką swoje kolana, kładąc na nich również torebkę. Caden rozpoznał znak i odłożył popcorn razem z napojami na sąsiednie wolne miejsce. Nie zabrał się od razu do czynów. Zamierzał ją trochę podrażnić. Rozsiadł się wygodnie i udawał, że całkowicie pochłonęły go reklamy puszczane przed filmem.

Minęło dziesięć, może piętnaście minut. Zerknął na kobietę siedzącą obok, ale ignorowała go w równym stopniu, jak on ją. Spuścił dłoń między ich krzesła i subtelnie zaczepił palcem o skórę Chloe. Kółka, które kreślił coraz wyraziściej, odznaczały się w miejscu przed kolanem. Przysunął się bliżej, żeby mieć lepszy dostęp do kobiety siedzącej obok. Dreszczyk ekscytacji uderzał w jego serce i ciało. Rozejrzał się w ciemności, oświetlonej jedynie wielkim ekranem. Upewnił się, że nikt im się nie przygląda. Zgrabnie wsunął dłoń pod kurtkę, spoczywającą na kolanach, i powoli, niemal z namaszczeniem, dopieszczał udo, przesuwając się nieśpiesznie w górę.

Napotkał blokadę, ale się nie poddał. Rozmasowywał skórę, jakby się prosił o dostęp do otwarcia bram. Każda upływająca sekunda, budziła w nim nowe uczucia. Od strachu, że ktoś ich przyłapie, po oszałamiające podekscytowanie, wywołane przez nowe, przeżywane właśnie doświadczenia. Rozchyliła nieznacznie uda. Niemal zamruczał z zadowolenia, ale się powstrzymał. Przesunął dłoń tylko o odrobinę i znów musiał się prosić o dalszy dostęp. Nakręcało go to, ją też. Zgrywała niedostępną, niezdecydowaną, niewinną, chociaż właśnie po to tutaj przyszła. Miał ochotę zerwać się z miejsca i zaprowadzić ją w ustronne miejsce, gdzie nie skończyłoby się gierkach. Jednak zrezygnował z tego pomysłu. To, co właśnie robili, było zbyt kuszące, żeby przerwać.

Jego modlitwy zostały wysłuchane. Dorwał się do wilgotnej bielizny, zaczepiając chętne kobiece płatki kciukiem. Usłyszał, jak Chloe zatrzymała w sobie powietrze. Uśmiechnął się zwycięsko, choć nadal oboje patrzyli w wielki kinowy ekran.

Dopieszczał ją, raz lżej, raz mocniej. Nieistotne, że był to tylko masaż, że skórę od skóry oddzielał cienki materiał. Nieważne, że nie było to zbyt wygodne, bo momentami mało nie wykręcił sobie nadgarstka. Było warto. Płonęli oboje i doskonale o tym wiedzieli.

Patrzył na nią. Z uwagą obserwował, jak przymknęła powieki i zacisnęła usta z całych sił. Starała się panować nad powoli wypuszczanym powietrzem, żeby nie zacząć jęczeć. Gwałtownie zacisnęła uda, kładąc swoją dłoń na jego dłoni. Doszła. A on na ten widok niemal podążył za nią, chociaż ona go nawet nie dotykała.

Powoli wysunął dłoń. Patrzyli sobie w oczy. Światło z ekranu odbijało się na ich twarzach. Przejechał mokrym palcem po jej ustach, jakby nawilżał je błyszczykiem. Puścił oczko, słysząc zadowolone westchnięcie. Poczuł, że tej znajomości nigdy nie zapomni.


Wybrali się na kilka tego typu randek, chociaż nie doszło do pełnego zbliżenia. Bawili się swoim napięciem erotycznym i zaspokajali go tylko na chwilę i tylko dotykiem. Kręciło ich to, że nawet nie widzieli swojej nagości.

Poza przerabianiem kolejnych książek spędzali również czas na inne sposoby. Prowadzili rozmowy na codzienne tematy, jadali wspólne obiady i kolacje, ale zawsze spotykali się na zewnątrz, wśród ludzi. Chloe uważała, że Caden jest bardzo ciekawym człowiekiem i bardzo lubiła spędzać z nim czas. On podobnie, bardzo lubił wywoływać uśmiech na tej uroczej buzi. Mimo że nigdy o tym nie rozmawiali rozdzielali chwile, w których odgrywali swoje role, od tych prawdziwych. A fakt, że miło spędzali ze sobą czas, sprawiał, że zaczynali sobie ufać. I oboje mieli ochotę posunąć się dalej.

– Przygotowałaś już dla mnie nową książkę? – Upił łyk kawy, patrząc, jak nowa znajoma zajada się swoim kawałkiem ciasta.

– Tak. – Spuściła głowę, oblewając się rumieńcem. – Jest inna od pozostałych.

Oblizał usta i odchrząknął, czując, że spodnie robią się zbyt ciasne. Nie wiedział jeszcze, co tym razem wymyśliła, ale już miał pewność, że się zgodzi. Pogłaskał ją po dłoni z czułością. Ujmowała go tym, że miała wiele fantazji i bardzo chciała je spełnić, a jednocześnie wstydziła się tego.

– Spokojnie – odparł z ciepłem. – To tylko zabawa i ma bawić nas oboje. Spróbować możemy, czego tylko zechcesz i w każdej chwili przerwać.

– Na pewno? – Uniosła spojrzenie, w którym kryło się zawahanie.

– Na pewno. Masz ochotę na coś jeszcze? – Wskazał na pusty talerzyk po czekoladowym cieście. Zadziwiająco naturalnie udawało się im przeskakiwanie z tematu na temat.

– Nie, dziękuję. Muszę poszukać inspiracji na zorganizowanie konkursu dla dzieci. Mam to zrobić razem z koleżanką, z którą nie bardzo się dogadujemy. Nieważne, jakim pomysłem rzucę, wszystko jej się nie podoba. A co najlepsze, później dziwnym trafem wpada na bardzo podobny i biegnie z nim do kierowniczki. Ja jestem za pracą zespołową, ona woli lizusostwo. – Westchnęła ciężko, sięgając po filiżankę z resztkami kawy. – No nic, jakoś to przeżyję, jak zawsze.

– Ja uważam, że jesteś bardzo pomysłowa. – Poruszył znacząco brwiami, oblizując zmysłowo łyżeczkę. – Widzimy się w piątek?

– W piątek jest właśnie ten konkurs. Raz na czas organizujemy popołudnie dla okolicznych dzieciaków i wspólnie coś robimy. Uwielbiają konkursy, więc chcę to dla nich zrobić. – Uśmiechnęła się ciepło do swoich słów.

On też się uśmiechnął, bo lubił jej osobowość. Łączyła ze sobą tak wiele różnych cech. Była ujmująca, sympatyczna, inteligentna, urzekająca, a kryła w sobie drugą naturę, której tylko czasem pozwalała dochodzić do głosu.

– Wpadnę zobaczyć cię w piątek, oczywiście po książkę.

– Myślisz, że... – urwała z zawstydzeniem, a on dał jej czas, żeby to z siebie wydusiła. – Myślisz, że powinniśmy?

– Nie wiem, bo jeszcze tego nie czytałem. – Patrzył na nią ze spokojem. – Jednak ja nie mam nic przeciwko, o ile mi się spodoba. Ty też się do niczego nie zmuszaj. Zawsze szliśmy na żywioł. Jeśli czegoś nie jesteś pewna, możemy to najpierw obgadać.

– Dzięki. – Mrugnęła do niego okiem, czując, że łącząca ich więź staje się coraz silniejsza.

^^^^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro