3. Znalazłem cię...

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

  Ach... Ten zapach... Tego właśnie mu brakowało. Tutaj zaczynało się jego życie, to tutaj czuł, że naprawdę żyje. Mimo to... Nie mógł tu zostać na zawsze, przecież koniec końców musi wrócić do René... Ciekawe czy gdyby nie istnienie tego staruszka, czy w ogóle przemieniałby się w człowieka. Pewnie nie, skoro teraz nawet to sprawia mu trudność i wręcz wolałby tego nie robić. Yuri niestety nie wiedział, kiedy to się zaczęło. Niechęć do swojego ludzkiego ciała zmieniła się w obrzydzenie, a następnie w nienawiść. Z trudem czasem patrzy w lustro, a i również dobrego słowa o sobie nie potrafi powiedzieć. Kiedy to się zaczęło? Czy jest z tego jakieś wyjście? Na pewno nie myślał o tym, kiedy to mijał co chwila wysokie drzewa, powoli zbliżając się do lasu. Promienie słońca odbijały się na jego futrze, tworząc delikatny połysk. Wilk od dłuższej chwili biegł przed siebie, nie zwracając na nic uwagi. Liczyła się tylko przestrzeń przed nim. 

Basior zatrzymał się dopiero, wtedy gdy poczuł się wystarczająco bezpiecznie. Zdyszany od szybkiego biegu ułożył się płasko na ziemi i sapnął cicho pod nosem, przymykając lekko powieki. Na reszcie zgubił te psy, a na dodatek w końcu mógł się nacieszyć spokojem, z dala od ludzi i zmartwień... Nie musiał, długo czekać aż zregenerują się jego siły. Już po chwili znowu parł naprzód, czując nieopisaną chęć ucieczki przed czymś, mimo że nic, ani nikt go nie gonił. Jednakże po kilku minutach  zwolnił tempo i podążył za instynktem, który prowadził go w tak dobrze znane mu miejsce. Miejsce, gdzie przyjemny szum wiatru koił nerwy...

~~*~~

W tym samym czasie Viktor wrócił do gospody i usiadł w holu, wzdychając ciężko. Tak właśnie zakończyła się jego mała wycieczka po miasteczku... Został przewrócony przez jakiegoś psa...? Wilka...? Sam nie wiedział... Trudno było mu to stwierdzić, gdyż wszystko działo się zbyt szybko. Ale zapach zwierzęcia zwrócił jego uwagę...

- Już wróciłeś? - nagle pani Wandzia stanęła przed platynowłosym i spojrzała na niego badawczo. - Coś szybko ci to zeszło.

- Moje plany zostały pokrzyżowane przez pewną istotę... - mruknął pod nosem i ściągnął z siebie płaszcz, który wziął pod pachę.

- Oh... Coś poważnego się stało? - patrzyła na niego zmartwiona, zawsze starała się nawiązywać dobre relacje z domownikami, którzy wynajmowali u niej pokoje.

- Jakieś czarne wilkowate coś na mnie wpadło... - spojrzał w bok, chcąc jak najszybciej wrócić do swoich czterech kątów.

- To pewnie był Yuri! - uśmiechnęła się nagle promiennie.

- Yuri...? - ku jego własnemu zdziwieniu zainteresował się trochę.

- Tak! To ten drobny brunecik z rana - uśmiechnęła się łagodnie, kiedy mówiła o chłopaku.

Teraz się wyjaśniło, skąd kojarzył zapach. W sumie to od razu wyczuł, że brunet jest omegą, więc w sumie mógł się domyślić... No, jednak jakieś trybiki w mózgu nie pracują... Chyba nigdy nie wyleczy się z głupoty.
Gdy tylko zauważył, że kobieta chce odejść, złapał ją niepewnie za dłoń.

- Emm... - zaczął w sumie to, nie wiedział czemu to zrobił. - C-czy mogłaby pani opowiedzieć coś o Yurim? - spojrzał jej w oczy.

Wandzia stała przez chwilę zaskoczona, tak samo Viktor nie spodziewając się po sobie takiego pytania.

- Oczywiście! - chwyciła go gwałtownie za ramię i zaciągnęła młodego mężczyznę do kuchni, na co ten opuścił swój płaszcz z wrażenia.

- Więc zacznijmy od tego, że jest to bardzo zamknięty w sobie chłopak - gospodyni posadziła Viktora na krześle, nawet nie dopuszczając do siebie sprzeciwu. - Nikt dokładnie nie wie gdzie przyszedł na świat ani jak się tu dokładnie znalazł... - zajęła miejsce przy Rosjaninie. - Od małego opiekuje się nim René. Yuri jest tu znany z tego, że prędzej go spotkasz w wilczej postaci niż... w normalnej...? - dodała dość niepewnie.

- Co to znaczy?

- On.... Tak jakby ukrywa się pod wilczą skórą... Zauważyłam ostatnio, że zaczyna izolować się od pozostałych... W sumie nigdy nie był zbyt rozmowny, ale teraz to już w ogóle staje się jakąś niemową... - westchnęła cicho i ujęła dłoń Viktora. - Zaznał tu dużo przykrości i to głównie od swoich rówieśników... Ty jesteś troszkę od niego starszy... Może byś spróbował jakoś się z nim zakolegować...? - uśmiechnęła się lekko, z nadzieją w oczach.

- Proszę wybaczyć, ale to niemożliwe... - burknął i wyrwał swoją rękę, wstając od razu krzesła.

Kobieta jakoś tak posmutniała, a uśmiech zszedł z jej ust. Zmarszczki zagościły na twarzy gospodyni i wydawała się jeszcze starsza niż była. Za to Viktor nie zbyt przejęty smutkiem, który właśnie ogarnął panią Wandzię, postanowił wyjść na zewnątrz. Po tej rozmowie, brunet jeszcze bardziej zaciekawił Viktora swoją osobą, ale Rosjanin nie miał zamiaru się z nim kolegować... Szczerze? Nie widział w Yurim omegi... Po prostu był dla niego tajemniczym i intrygującym chłopakiem... 

Nikiforov westchnął przeciągle i dopiął na ostatni guzik swój płaszcz, po czym spojrzał na bezchmurne niebo. W sumie... Nic nie ma do roboty, więc może spróbować odnaleźć tego aspołecznego dzieciaka... A to nie będzie trudne zadanie, gdyż nadal wyczuwał jego zapach, który unosił się po okolicy. Platynowłosy uśmiechnął się jedynie pod nosem i spokojnym krokiem ruszył za tropem wilka. Zapowiadała się ciekawa przygoda...


~~*~~

Yuri siedział sobie nad zamarzniętym jak zawsze o tej porze roku, jeziorem. Obserwował jego gładką powierzchnię i wzdychał co chwila ciężko, gdy tylko przypominał sobie o tym, że musi niedługo wracać. Jednak jego myśli zeszły na drugi tor, ponieważ usłyszał za sobą kroki, a tak dokładniej to kroki mężczyzny, który przedzierał się przez krzaki. Zaskoczony podskoczył automatycznie i cały się zjeżył, w końcu ludzie nie zapuszczali się aż tutaj, w dodatku sami...

- Ha ha - położył uszy po sobie, kiedy zza roślinek wyłoniła się platynowa łepetyna. - Znalazłem cię - uśmiechnął się zadowolony z siebie Rosjanin i przystanął na chwilę, obserwując przyczajonego wilka.

Yuri wycofał się trochę, nie rozumiejąc, co ta ameba tu robi, w końcu kto normalny szedłby tyle kilometrów, żeby znaleźć kogoś takiego jak Katsuki? Niestety nie poznał motywów Viktora, który dalej uśmiechnięty podszedł do niego, nie przejmując się tym, że wilk obnażył w jego stronę kły, powarkując cicho. Platynowłosy wyciągnął rękę w stronę czworonoga i zatopił palce w jego mięciutkim futrze na szyi. A co zrobił Yuri? Najzwyklej w świecie... Ujebał go...


~~*~~

Witam, witam w już trzecim rozdziale c: Chciałabym bardzo podziękować wszystkim za wyświetlenia, głosy no i oczywiście za komentarze, które bardzo podnoszą mnie na duchu <3 Nie spodziewałam się nawet, że komuś może się to spodobać, dlatego bardzoo dziękuję XD 

Na koniec przepraszam za wszelkie możliwe błędy, które mogły wystąpić w rozdziale i pozdrawiam :D

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro