Namjoonie!

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jungkook rozłożył się na siedzeniu w samochodzie, i poluzował krawat. NamJoon tylko westchnął cierpiętniczo i zanotował w głowie by więcej nie pozwalać temu smarkaczowi siadać z przodu.

- Długo jeszcze? - zapytał Jeon bawiąc się srebrnym Rolexem na swoim nadgarstku.
Kim westchnął ciężko po czym obrócił głowę w stronę Jeonguka.

- Jeżeli coś ci się nie podoba, to zawsze możesz iść na nogach, szczylu. - warknął z udawaną złością Nam doskonale wiedząc, że młodszy robi to wszystko tylko i wyłącznie po to by go wkurzyć.

- No już dobra, staruszku, uspokój się bo ci jeszcze ciśnienie podskoczy.
NamJoon postanowił nie odpowiedzieć tylko skupić się na drodze. Uśmiechnął się sam do siebie, delektując się ciszą która powstała w samochodzie. Oczywiście Jungkook miał zupełnie inny pomysł na to jak ma być w jego samochodzie, więc po pięciu minutach wzdychania, przewracania oczami i wiercenia się postanowił włączyć radio. Głos jakiegoś Pop-owego piosenkarza rozdarł się w powietrzu i NamJoon zapłakał nad utrąconą ciszą. I o ile NamJoon jeszcze wytrzymywał z radiem to kiedy JeonGuk postanowił się dołączyć, był na skraju wytrzymałości.

- What do you mean, o o o - darł się Guk podrygując na fotelu i kiwając głową - When you wanna..

I właśnie w tym momencie NamJoon stwierdził że ma już dość. Wyłączył radio urywając muzykę i kilka sekund po tym śpiew Jeonguka. Młodszy posłał mu urażone spojrzenie i zadarł głowę do góry, a Joon świętował w duchu zwycięstwo. Już w ciszy przejechali przez najbardziej ruchliwe ulice i po kilku minutach znaleźli się na obrzeżach miasta. Naraz Joon gwałtownie skręcił w jedną z mniejszych uliczek i po przejechaniu kilku metrów zatrzymał auto.

- To tutaj. - powiedział NamJoon z uśmiechem odpinając pasy i wychodząc z samochodu. Jeon mu wtórował i po chwili stali przed starszym budynkiem.

- Kawiarnia pod zielonym smokiem. - odczytał Jungkook. Była to stara, zapomniana kawiarenka na przedmieściach Seulu, z pięknym zielonym szyldem w kształcie smoka. I Jeon poczuł coś dziwnego w sercu.

Czy było w niej coś wyjątkowego? Niewątpliwie tak. Może to, że każdego człowieka który wchodził do środka witała pięknym, intensywnym aromatem kawy i nutą wanilii? A może to ta dziwna magia tego miejsca sprawiająca, że ludziom otwierały się serca? A może coś całkiem innego. Jednak wiadome było jedno. Było to miejsce niezwykłe, pełne ciepła i tak jakoś swojskie... Właśnie to wszystko naraz poczuł Jungkook wchodząc do kawiarenki. To miejsce atakowało, omamiało i odbierało zmysły zastępując je czymś o wiele, wiele innym, głębszym i bardziej niebezpiecznym. Sprawiało, że człowiek wręcz chciał się zakochać.

- Namjoonie! - cichy krzyk wybił Kooka z osłupienia. Zobaczył jak młody, przystojny mężczyzna ubrany w brązowy fartuszek z wizerunkiem smoka wybiega zza konturu i rzuca się w ramiona jego kuzyna.

- Cześć kruszynko. - uśmiechnął się NamJoon ściskając w ramionach chłopaka. Po chwili puścili się i Kim pokazał ręką na Jeonguka. - Jinnie, to jest Jungguk mój kuzyn, a z resztą ty już to wiesz. JeongGuk, mój chłopak Jin.

- Cześć. - przywitał się Kookie z uśmiechem ściskając rękę, powodu szczęścia swojego kuzyna. Jin odpowiedział tym samym a następnie poprowadził ich do odpowiedniego stolika.

- Poczekajcie chwile, poproszę Jimina by zebrał od was zamówienia. - uśmiechnął się Seokjin i z gracją ruszył na zaplecze.

W kawiarni nie było specjalnie dużo ludzi, mimo że były to godziny szczytu. W półmroku Jeon zauważył starszą pare popijającą herbatę w kącie pomieszczenia i młodą, białoskórą brunetkę piszącą coś na tablecie, z małym uśmiechem. Popatrzył na nią chwile by potem znów rozglądnąć się po pomieszczeniu. I tyle. Nikogo więcej nie było.

- I co sądzisz! - pisnął naraz NamJoon patrząc na niego z wielkimi szczenięcym oczyma. Poważny pan Kim NamJoon, szef wielkiej firmy zniknął, a na jego miejscu pojawiał się Joonnie z dołeczkami w policzkach i miłością w oczach. - Jest przystojny, prawda?!

- Bardzo. Aż dziw, że poleciał na kogoś takiego jak ty. - zażartował Jeon. Tak naprawdę NamJoon dla niego, wręcz opływał seksapilem szczególnie jak zdejmuje z siebie garnitur, albo nie zakłada ubrań własnego pomysłu i ubiera się normalnie. Wtedy Jungkook aż żałuje, że ten jest jego kuzynem.

- Phi. On mnie kocha od środka.

Naraz ich przekomarzanie przerwał, cichy spokojny głosik.
- Czy mogę zebrać od panów zamówienie?

__________________________________________________
_________

Mam nadzieje, że się podoba^^
V.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro