🐽Rozdział 7🐽

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

CHMURNEJ ŁAPY NIE BYŁO! Muszę ją znaleźć!
- Em... widział ktoś Chmurną Łapę? - pytałam wszystkich po kolei. Byłam załamana i zdezorientowana. Nikt jej nie widział! Wybiegłam do lasu i zaczęłam nawoływać ale bez odpowiedzi. Co jeżeli poszła do lasu poćwiczyć wspinaczkę i ktoś zrobił jej krzywdę?! Dołożę go do mojej całkiem sporej listy osób do zabicia. Biegłam na polanę gdzie zobaczyłam moją uczennicę na drzewie. Wskoczyłam na najniższą jego gałąź nie patrząc na to, że obok jest pieszczoszka która mnie złapała.
- JEB SIĘ SUKO - wrzasnęłam wyrywając się jej. Kopnęłam ją w tył kolana i kopnęłam w brzuch powodując skulenie się. Wskoczyłam na dzrewo i zaczęłam się wspinać. Dziewczyna była na szczycie i patrzyła na mnie przerażonymi oczami.
- Boże... Chmurna Łapo... tak się cieszę, że cię widzę! - wydyszałam. - Czemu wyszłaś z obozu?! Martwiłam się - zaczęłyśmy zchodzić z drzewa a Chmurna Łapa patrzyła z smutkiem na obezwładniony dziewczynę.
- Czemu to zrobiłaś? - zapytała z wyrzutem. Czułam się jakbym zrobiła coś złego a nie zrobiłam! Pociągnęłam ją za sobą do obozu. Miałam z nią trenować ale nie miałam już siły. Trening dzisiaj rano i wczorajsza bitwa za bardzo mnie wykończyły. Nie chcialam zdradzać swojego klanu ale chciałabym być niezależna od wszystkich. Dzisiaj jeszcze jest zebranie klanów bo wczoraj się nie odbyło. Spotkalibyśmy się tam gdyby nie niespodziewany atak Klanu Przejżystej Wody. Zaraz miał zapaść zmierzch - możliwe że się zdrzemnęłam. Wyskoczyłam z posłania jak strzała i popędziłam do Mglistej Gwiazdy.
- Sojczy Locie... czy mogłabyś wziąść ze sobą Chmurną Łapę? - zapytała niepewnie.
- Oczywiście, już po nią idę - zaczęłam iść w kierunku jej posłania. Nie wiem czy wspominałam czy nie ale każdy miał oddzielne posłanie. Pociągnęłam ją za łokieć i bez słowa udałam się w kierunku tłumu. Dziewczyna spojżała na mnie pytająco a ja odpowiedziałam jej spojżeniem pokroju "chodź tu w tej chwili". Przybiegła do mnie i wyszliśmy z obozu. Zadawała mi tyle pytań, że myślałam że zwariuję ale odpowiadałam na wszystkie że spokojem.
- Gdzie idziemy?
- Na spotkanie klanów.
- Wow... a soptkam tam kogoś z innego klanu?
- Tak... - miałam ochotę odpowiedzieć jej ironicznie "nie no, wiesz co? Nie spotkamy nikogo i będziemy tylko my" ale wzięła by to na serio dodatkowo jeszcze nie przyzwyczaiłam jej do mnie bo była moją uczennicą przez niecały tydzień. Droga była o tyle trudna, że trzeba było w kilku miejscach iść na dwóch nogach. Na zebraniu zawsze trzeba było być na czterech nogach, dziwny ten zwyczaj ale jestem w klanie od 4 lat więc powinnam się przyzwyczaić. Mglista Gwiazda przywołała mnie do siebie ruchem ręki więc zaskoczona podbiegłam do niej.
- Co tam? Coś nie tak? - zmartwiłam się.
- Nie, nie... wszystko jest dobrze tylko... trochę boję się dzisiejszego spotkania - gdy zauważyła moje zdezorientowanie zaczęła wyjaśniać. - Bo... będziemy musieli wybrać na nim zastępców! Poradź mi coś... jesteś moją najbliższą przyjaciółką. Proszę...
- Moją poradą będzie: posłuchaj głosu serca. Wybierz osobę która według ciebie najlepiej się sprawdzi jako twój zastępca - skończyłam i z powrotem dołączyłam do uczennicy która prawie eksplodowała emocjami gdy się do niej zbliżyłam.
- I co?! O co jej chodziło?! - nie odpowiedziałam jej na to pytanie bo doszliśmy do polany na której stał wysoki pniak. Tak... tu odbywały się spotkania klanów, jak miło. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro