Powrót

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

U podnóża wieży stały Saturn, Selene, Gaja i Plutia. Nie miały zielonego pojęcia co działo się w środku, ani kiedy Helios wróci. Czas dłużył się i dłużył, nie mogły wytrzymać tej niepewności... I nagle coś poczuły.

Poczuły jakby ktoś otworzył im jakieś drzwi w głębi ich umysłów, jakby znalazły coś dawno zgubionego, czego nawet nie wiedziały, że nie mają. Napłynęły im wspomnienia z dawnych czasów, celowo ukryte przez mroczne moce. Nagle zrozumiały cały sens ich wędrówki tutaj, jak to było ważne, jaką kosmicznie wielką wagę miała ta ich krótka podróż.

I wtedy przez drzwi do wieży wyszła Ona. Wyglądała nieco jak Helios, jeśli by się bliżej przypatrzeć, ale była czymś o wiele więcej. Helios był tylko zwykłym, niepozornym duchem. Ona na pierwszy rzut oka wyglądała jak królowa.

Wszystkie zgromadzone duchy uklękły na jej widok. To była ich królowa, wiedzieli dobrze. Powinni jej oddać cześć.

- Co wy robicie? - spytała Helia. - Bardzo mi miło, nie zrozumcie mnie źle, ale nie musicie przede mną klękać. Jesteśmy przyjaciółmi.

Wszyscy popatrzyli na nią zdziwieni, ale posłusznie wstali z kolan.

- Więc to to była prawda? Że to ty byłaś królową? - spytała z niedowierzaniem Selene.

- Tak, to było to wspomnienie, które mi zabrano. - odparła Helia. - To wyjaśnia bardzo elegancko czemu Venus ma teraz koronę. To ona to sprawiła.

- I co teraz, Wasza Wysokość? - spytała Gaja.

- Nie nazywaj mnie "Wasza Wysokość", błagam... Raz, że nie mam jeszcze korony, a dwa, że to dalej ja. Nie jestem od was lepsza czy wyższa. - poprosiła Helia. - A plan jest taki jak poprzednio: idziemy do Venus i ściągamy ją z tronu.

- Moja królowo... - powiedziała nagle Saturn. - Przepraszam, że to ukrywałam, ale wiedziałam cały czas kim naprawdę jesteś. Nie chciałam ci mówić, bo tylko Lustro Czasu jest bezpieczną metodą przywracania wspomnień... Proszę, wybacz mi.

- Wybaczyć ci co dokładnie? Działanie na moją korzyść i niezwykłą lojalność? Jasne, wybaczam, nie ma problemu. - uśmiechnęła się Helia.

Saturn ze łzami w oczach i z uśmiechem na twarzy podbiegła do Helii i przytuliła się do niej mocno.

- Tęskniłam, Helia. Wiem, że byłaś tu jako Helios, ale ja... - mówiła przez łzy.

- Ciii. - uciszyła ją Helia. - Już wszystko dobrze. Jestem tu, i nie planuję znikać.

Kiedy wreszcie Saturn uspokoiła się i puściła Helię, ta zwróciła się w stronę Selene.

- Selene... Nie znałaś mnie dobrze jako królowej, wiem to dobrze... Ale kiedy pamięć o mnie zanikła, pomogłaś mi jak nikt inny. - powiedziała. - Rozumiem, jeśli odmówisz, ale chcę, żebyś dołączyła do Gaji, Mercurego, Saturn i Plutii jako członkini mojej gwardii, a kiedy odbiorę moją koronę, jako honorowy członek Rady Układu Słonecznego. Nie musisz odpowiadać od razu, ale...

- Oczywiście, Helia. Byłabym zaszczycona. - powiedziała Selene. - Pod warunkiem, że Plutia też będzie w Radzie.

- Oczywiście, nie wyobrażam sobie innej opcji. - odparła Helia. Wtedy Selene, Gaja i Plutia razem podeszły i przytuliły Helię.

- No dobra, a teraz chyba pora ruszać. Brama jest niedaleko, powinniśmy być na Wenus w ciągu godziny, góra dwóch. Pora pokazać Venus, że z nami się nie zadziera. - oznajmiła wreszcie Helia.

Wszyscy pozostali przytaknęli. Na Wenus czekały ich nowe wyzwania, nie wiedzieli nawet czego się tam spodziewać. Ale obecność Helii napawała ich nadzieją. Przywrócili zapomnianą królową do istnienia, więc czuli, że razem mogą zrobić dosłownie wszystko.

Helia nie była taka pewna siebie. Pamiętała potęgę Venus, wiedziała, że jest czego się bać. Ale patrzyła na swoich przyjaciół i miała wrażenie, że może będzie w porządku. Tym razem nie zostanie sama. Tym razem pokaże Venus, że myliła się, że w przyjaciołach naprawdę jest siła.

Bała się, ale nie mogła się doczekać, żeby udowodnić swoją rację. Nie mogła się doczekać, żeby w końcu naprawić wszystko.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro