Blask reflektorów cz.2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Musiałam ochłonąć po tym, co kilkanaście minut temu się zdarzyło.Moje ręce cały czas się trzęsły a głos załamywał.Nie mogłam uwierzyć w to, gdzie jestem:
E.:I jak tam wrażenia?
Ja:Zajebiście się czuję.
E.:Widać, już piąty raz próbujesz nałożyć zupę na łyżkę.
Ja:Emocje.Za ile gracie?
Bri.:Za jakieś piętnaście minut.
Deaky:Przynajmniej w spokoju zdążę zjeść tosty.
Ja:Że wy jeszcze potraficie zjeść przed koncertem.To jest mój pierwszy posiłek dzisiaj.
Rog.:Widać.😆
F.:Debilu nie śmiej się z niej.
Ja:Nie no spoko.To było trochę zabawne, jak na Rogera.
Deaky:Będziemy się już chyba zbierać powoli, co?
Bri.Deaky ma rację.Jeszcze musimy iść po gitary.
Deaky:Dzięki Brian.
Wstaliśmy od stolika i poszliśmy do naszej przyczepy.Chłopacy wzięli gitary, Freddie mikrofon a Roger pałeczki.Staliśmy tuż przed wyjściem na scenę, gdy dwóch mężczyzn weszło na nią:
Mężczyzna:Powitajmy gorąco następnych wykonawców...Panie i Panowie, Queen!!
Mężczyźni zeszli ze sceny a chłopacy weszli za nimi.Nagle do naszej trójki dołączył jakiś gościu:
???:Panie John, jest Pan proszony na wywiad.
E.:Chwilkę, dasz sobie radę?
Ja:Tak.Wracaj szybko.Bedziemy czekać.
???:Obaj Panowie są proszeni.
B.:No nic.Jak ja za tym nie przepadam.
Ja:Dacie radę.😉
Pocałowałam Bernie'go w policzek i wróciłam do słuchania chłopaków.

********

Usiadłem przy fortepianie.Nigdy wcześniej się tak nie stresowałem.Zgrabnym ruchem przeleciałem palcami po klawiaturze i zacząłem grać "Bohemian Rhapsody".

"Mama, just killed a man

Put a gun against his head

Pulled my trigger, now he's dead

Mama, life had just begun

But now I've gone and thrown it all away"

"Mama, ooh

I don't want to die

I sometimes wish I'd never been born at all"

Po tych słowach Brian zaczął swoje piękne solo.Po nim odskoczyłem od fortepianu i chwyciłam za mój statyw z mikrofonem.Zacząłem skakać i gimnastykować się w rytm "Radio Ga Ga".Byłem ciekaw czy widownia będzie klaskać na refrenie.

"All We Hear is *klask klask*

Radio Ga Ga *klask klask*

Radio Goo Goo *klask klask*

Radio Ga Ga *klask klask*..."

Byłem zachwycony.Nie tylko ja.Kątem oka przeglądałem się chłopakom.Cała trójka miała ogromne uśmiechy na twarzach.Na takim koncercie nie występuje się codziennie.To było coś.

********

Dziennikarz:Jak się czujesz po koncercie?Bałeś się?
E.:Czuję się bardzo dobrze.To jest ogromny zaszczyt występować przed taką publicznością, zbierając pieniądze na szczytny cel.Jeżeli chodzi o strach, to wydaje mi się, że większość się stesowała, ale to jest normalne.
Dziennikarka:Mógłbyś powiedzieć nam, kim była ta dziewczyna, z którą śpiewałeś na końcu?
E.:Za wiele wam nie powiem.Jest naszą przyjaciółką.Nazywa się Rose.
Dziennikarz:William, ta menagerka?
E.:Tak.
Dziennikarz:Nie myślałeś o tym, że mogła Ci zniszczyć koncert?To ona Cię  poprosiła o wspólny występ?
E.:Co!?Skądże.Słyszałem ją nie raz, jest świetna.Sam ją poprosiłem o to.To była moja decyzja.Uważam, że występ udał się w 100%.
Dziennikarka:Ja to robisz, że twoje utwory podbijają listy przebojów?
E.:Po pierwsze, to nie są tylko moje utwory.Ja tylko piszę muzykę a Bernie zajmuje się tą najważniejszą częścią utworów, czyli tekstami.
Dziennikarka:Ale to ty je wykonujesz.
Dzięki twoim wykonaniom trafiają na listy.Dzięki twojej muzyce ludzie Cię kochają.
E.:Gdyby nie teksty Bernie'go, to nikt by mnie nie znał.Nawet nie wiem czy byłbym profesjonalnym muzykiem.
Dziennikarka:Jeszcze jedno pytanie odnośnie poprzedniego tematu.Jak Rose William sprawuje się na miejscu menagera?Przez ostatnie kilka miesięcy w prasie słychać było o konflikcie na pomiędzy William a twoim poprzednim menagerem, Johnem Reidem.Czy ma partnera?

W tym momencie nie wytrzymałem, ale nie tylko ja.Bernie był szybszy ode mnie:
B.:Ludzie, zamiast dopytywać się o piosenki, zawracacie mu głowę niewinną dziewczyną.Wystąpiła, bo Elton ją o to poprosił, Nie ma już żadnego konfliktu od dłuższego czasu, nie pytajcie o prywatność Rose, bo to jej sprawa a jeśli chodzi o to czy jest w związku to t...-pociągnąłem to za kurtkę.Ten wściekły wyszedł z pomieszczenia.
E.:Bernie ma rację, jeśli przyszliście dopatrywać się o prywatne życie Rose a nie o koncert, to żegnam-również wyszedłem.
Bernie siedział oparty o ścianę na podłodze, więc poszedłem w jego ślady:
B.:Boże, jak dziennikarze mogą być tacy podli.Wiedziałem, że tak będzie.Uwielbiają wtykać nosy w nie swoje sprawy.Nie chcę, żeby Rose przez to przechodziła.Tacy jak oni będą ją teraz zaczepiać na ulicy.
E.:Przepraszam, to moja wina.Nie potrzebnie proponowałem jej ten występ.Ja po prostu chciałem spełnić jej marzenie, żeby była szczęśliwa, żeby zapamiętała coś przed wiesz...
B.:Rozumiem Cię.To nie twoja wina.To było do przewidzenia.Ja też chcę dla niej jak najlepiej.To ja przepraszam, że tak wybuchłem.Nie mogłem już tego słuchać.
E.:Zgadzamy się przynajmniej w tym temacie.😉Może lepiej nie mówmy jej o tym.
B.:Tak, to dobry pomysł.Dobilibyśmy ją tylko tym.Wracajmy już.

********

Gdy chłopacy zagrali "We Are The Champions" rozpłakałam się.To był jeden z niewielu momentów, w którym popłakałam się ze szczęścia.Wyglądali bosko na scenie.Przypomniał mi się pierwszy ich koncert, na którym byłam z Eltonem i Berniem w 1970.Teraz jestem tutaj w 1985 na koncercie Live Aid.

*kilka godzin później*

Siedzieliśmy wszyscy razem i śmialiśmy się w niebogłosy.Podszedł do nas organizator koncertu:
Organizator:Słuchajcie jest akcja.Wszyscy wykonawcy, którzy występowali na koncercie będą śpiewać "Do They Know It's Christmas?"dołączycie?
F.:Jasne, czemu nie.
Organizator:Dobra jest Freddie, Brian, Deaky, Roger, Elton i Rose.
Ja:Ja też?
Org.:No oczywiście.Tez jesteś wykonawcą.Chodźcie, bo zaraz zaczynamy.
Weszliśmy całą szóstką na scenę.Na niej byli już prawie wszyscy z ekipy.Stanęliśmy na przodzie i dostaliśmy kartki z tekstem.Po chwili zaczęliśmy śpiewać.

"Bring peace and joy this Christmas to West Africa

A song of hope where there's no hope tonight, ooh

Why is coming first deadly feared?

Why is to touch to be scared?

How can they know it's Christmas time at all?"

*22.11.1991*

Siedzieliśmy tego dnia w studio, bo nagrywaliśmy ostatnie sceny teledysku do "These Are The Days Of Our Lives".
Korzystając z okazji, że byliśmy wszyscy, Freddie chciał nam o czymś powiedzieć.
Wiedziałam co chciał nam przekazać, ale nie chciałem dać nic po sobie poznać.Chciałam, żeby zrobił to po swojemu.Wiedziałam, że długo przygotowywał się do tej rozmowy i dużo go ona kosztowała:
F.:Wiem, że to nie czas na takie wyznania, bo świętujemy nasz wspólny sukces-puścił oczko w moją stronę-ale muszę wam o czym powiedzieć.Jestem wam to winien. Zauważyliście pewnie, że od pewnego czasu brakuje mi siły, nie wyglądam już tak bajecznie jak na początku i nie jestem już takim "szaleńcem estradowym" jak kiedyś...
Deaky:Dorastasz-zaśmiał się nerwowo.
F.:Chciałbym,ale jest inny powód mojej zmiany.Ja umieram Panowie-zawachał się.
Bri.:Twoje żarty zawsze były dziwne, ale to najgłupszy żart jaki słyszałem...
F.:To nie jest żart-tej właśnie chwili po moich policzkach spłynęły łzy.
F.:Ty mała wiesz, prawda?
Wtedy rozplakałam się jak małe dziecko:
Rog.:Czy ktoś mi powie co tu jest grane?
F.:To AIDS, to właśnie to cholerstwo mnie zabija.Płacę za głupotę...
Deaky:To nie możliwe-w oczach Johna pojawił się strach-Jak to jest możliwe jak?Dlaczego akurat Ty i akurat teraz? Powiedz że to żart?
Bri.:Od kiedy wiesz-zapytał spokojnie.
F.:Od jakiegoś czasu-odparł opuszczając lekko głowę w dół. Rog.:Dlaczego nie powiedziałeś nam tego wcześniej.Dlatego?-właśnie Freddie pokazał palcem na mnie i Johna-Nie chce litości, zróbmy coś fajnego zanim um...-tu jego głos zadrżał-zanim UMRĘ-dokończył pewnym głosem.Żeby ludzie jeszcze długo pamiętali kto to był FREDDIE MERCURY!!!
Ja:Będą pamiętać zawsze to mogę ci obiecać-powiedziałam przez łzy.
Freddie uśmiechnął się i widać było po nim, że mu ułożyło.Nagle w rozmowę wtrącił się Elton:
E.:Mam pewną propozycję.Może pojedźmy jutro do Brighton, spędzić miło czas?-zaproponował-żeby rozluźnic sytuację.
F.:To bardzo dobry pomysł.Umieram, wiem, ale to nie znaczy, żebyśmy teraz użalali się nade mną.Chcę jeszcze spędzić z wami czas, póki jeszcze to mam.

Wszyscy zgodzili się na ten wyjazd, po czym wróciliśmy do domu.Mam nadzieję, że ten ostatni dzień w tym świecie i ostatni dzień Freddie'go będą wspaniałe.Chociaż każde chwilę spędzone z nimi były wspaniałe...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro