Nowy rok, nowe przeżycia

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nowy rok przyszedł bardzo szybko.Po incydencie w święta, Elton nie odzywał się do mnie.Raz zadzwoniłam do niego, ale zamiast jego głosu usłyszałam głos John'a.Powiedział mi, że Eltonowi na dobre wyjdzie, jak popracuję z kimś innym.Nie wiedziałam ile w tym wszystkim prawdy.To był jedyny telefon jaki wykonałam do niego.

Był już luty, więc trzeba było zacząć koncertować.Freddie zaproponował jednak, żeby zacząć ten rok od nagrania jakiś piosenek.Był już z nami John, więc można by było nagrać dodatkowe partie basu.Mieliśmy nagrywać w naszym ulubionym studiu.John nie wiedział gdzie to jest, dlatego ja miałam po niego jechać.

Byliśmy umówieni na 2 po południu.Ja wyszłam trochę wcześniej z domu po Johna, ponieważ szłam na pieszo(po ostatniej "przygodzie" z autobusami wolę zachować ostrożność).Byliśmy umówieni pod naszą kawiarnią.Starałam się stawiać dość duże kroki, żeby się nie spóźnić a  poza tym było mi strasznie zimno.Niestety dzisiaj nie miałam szczęścia i pod kawiarnią byłam druga.John już pod nią stał:
Ja:Hej, przepraszam Cię za spóźnienie, mam nadzieję, że długo nie czekałeś?
Deaky:Nie, spokojnie.Przynajmniej stałem na świeżym powietrzu.
Ja:Nie jest ci zimno?
Deaky:Nie.Jestem dobrze opatulony:)

Po tym miłym przywitaniu zaczęliśmy iść w stronę studia.Nie przeszliśmy nawet kilometra, gdy nagle zaczął padać deszcz.Padać to mało powiedziane(W sumie to napisane).Zaczęło lać.Przyspieszyliśmy więc z Johnem kroku i zaczęliśmy biec.Na ziemi zdążyło się nazbierać trochę wody, dość aby powstały małe kałuże.Biegnąc nie zauważyłam jednej i prawie bym w nią wpadła, gdyby nie John.Szybko złapał mnie w talii i odciągnął w drugą stronę:
Deaky:Mam Cię:)-po powiedzeniu tego uśmiechnął się do mnie i odstawił na chodnik.Przez resztę drogi starałam się uważać na kałużę.

Gdy weszliśmy do studia byliśmy cali przemoczeni.Wszyscy pozostali czekali tylko na nas:
F.:Co wy tacy przemoczeni??
Ja:Jakbyś nie wiedział, to pada a po drugie wpadłam do kałuży.
Deaky:Prawie.
Ja:No tak;)
F.:Chciałbym wam przedstawić moją partnerkę Mary.
Mary:Hej, jestem Mary...
Ja:Austin.
M.:Tak, skąd wiesz?
Ja przez chwilę nie wiedząca co powiedzieć rzekłam:
Ja:Gdzieś Cię kiedyś widziałam.Rose William jestem.
M.:Miło mi Cię poznać.
F.:Dobra skarby, nie gadamy, tylko nagrywamy.
Chłopacy przystąpili do nagrywania a Mary pomogła mi się ogarnąć.

Cała czwórka zaczęła nagrywać utwór "Seven Seas Of Rhye".Ja po cichu zaczęłam ją sobie nucić:
M.:Skąd ją znasz?
Ja:*ze strachem* a wiesz, kiedyś ją już próbowali nagrywać.Teraz jest John i chyba chcą lepiej to nagrać.Wiesz, że Freddie lubi pokombinować z muzyką.
M.:Wiem i to jest w nim najlepsze.
Siedziałyśmy sobie na sofie i rozmawiałyśmy, gdy nagle zadzwonił telefon.Odebrałam go:
E.:Hej.Słuchaj mam pytanie??
Ja:No.
E.:Czy moglibyśmy się spotkać??
Ja:No nie wiem,John też będzie?
E.:Tak, ale proszę ciebie.Zobaczysz, że jest fajny.
Ja:Okej, ale nie idę, żeby się z nim zaprzyjaźnić, tylko idę ze względu na Ciebie.
E.:Dziękuję Ci.
Odłożyłam słuchawkę i dalej prowadziłam rozmowę z Mary.

Następnego dnia byłam umówiona z Eltona w kawiarni.Strasznie nie chciałam iść, ale poszłam ze względu na Eltona.Może to była szansa na pogodzenie się z nim, bo nie chciałam się z nim kłócić.Weszłam do kawiarni i usiadłam na wolne miejsce.Trochę mi się nudziło, więc zaczęłam się bawić gumką do włosów.Po krótkim czasie oczekiwania zjawił się Elton:
E.:Przepraszam Cię za spóźnienie.
Ja:Spokojnie, długo nie czekałam.Po co chciałeś się spotkać?
E.:Chciałbym Cię przeprosić.Wiem, że w święta głupio wyszło, że nie powiedziałem wam o Johnie.Naprawde bardzo się cieszył, że może z nami siedzieć przy stole i był trochę zawiedziony jak wyszłaś.Czemu to zrobiłaś?
Ja nie wiedząc co powiedzieć rzekłam:
Ja:Źle się poczułam i...
Nie dokończylam zdania, ponieważ John był już przy naszym stoliku.(Przepraszam, ale czuję dyskonfort jak o nim mówię i myślę).
E.:O hej skarbie.Rose mam do Ciebie prośbę i zarazem pytanie.
Ja:Tak?
E.:Pamiętasz nasz ostatni wyjazd do Californii?Doug zaproponował nam jeszcze cztery koncerty, zaczynając od przyszłego tygodnia, stąd moje zapytanie czy pojechałabyś ze mną i pomogła nam?
Ja:A kto jedzie?
E.:Ja, John, Bernie, Ray no i ty.
Ja:Nie wiem, muszę się zastanowić.
E.:Proszę to dla mnie ważne, żebyś ze mną tam była.-w rozmowę wtrącił się John.
J.:Rose, możemy pomówić na osobności?
Ja:*niepewnie*Tak?

Wstaliśmy od stolika i poszliśmy do WC.Po tym jak wszedł John, zamknął za sobą drzwi:
J.:Słuchaj, odczep się od niego rozumiesz?!
Ja:Bo co?Nic o mnie nie wiesz.
J.:Nic?Rose William, lat 20.Mało doświadczony menager nie wspominając o roli jako producent.Matka i ojciec nieznani, strasznie głupia i naiwna osoba, która myśli, że jest lubiana.Wszyscy w szkole mieli cię w nosie, podobnie jak trochę później.Brak znajomych i chęć wybicia się na znanych gwiazdach, ale bez skutku.
Ja:Myślisz, że zacznę płakać, bo taki dupek jak ty zacznie mówić takie rzeczy?Trafiłeś nie na tą osobę.
J.:Usuń się w cień póki to możliwe.Masz odrzucić ofertę Eltona, rozumiesz?
Ja:Bo co mi zrobisz, uderzysz mnie, zaczniesz mówić o mnie ludziom jaka jestem zła?Ty jesteś sto razy gorszy.Myślisz, że nie wiem co chcesz zrobić?!
J.:Pamiętaj, że jestem odrobinę bardziej znany od Ciebie i to mi bardziej prasa uwierzy.Nie znasz mnie.Nie wiesz, do czego jestem zdolny.Teraz wyjdziesz grzecznie stąd i powiesz Eltonowi NIE!Zrozum, tak będzie lepiej.
Nagle wszedł ktoś do WC, więc to był idealny moment, aby stąd wyjść.

Usiadłam przy stoliku i udawałam, że do niczego nie doszło:
E.:I jak?Podjełaś decyzję?
Ja:Tak.Pojadę, ale pod warunkiem.
E.:Jasne, co tylko zechcesz.
Ja:Będę mogła w tym samym miejscu zrobić koncert Queen.
Widziałam kątem oka , że John był wkurzony, ale nie chciał tego pokazać przy Eltonie.Ja się cieszyłam:
E.:Jeśli Ci się uda to możemy jechać wszyscy razem.
Ja:Oki, to będziemy w kontakcie.
Wyszłam z kawiarni pod pretekstem załatwiania spraw.Pod wieczór spotkałam się z Berniem i wspólnie pojechaliśmy do chłopaków z Queen.

Otworzył nam Deaky:
Deaky:O hej, coś się stało?
Ja:Tak.Możemy wejść?
Deaky:Jasne, śmiało.
Weszliśmy do środka.Na szczęście wszyscy byli w domu:
Ja:Słuchajcie, mam propozycję dla was.
F.:Zamieniamy się w słuch.
Ja:Elton zgodził się, że jeżeli uda mi się wszystko załatwić, będziecie mogli wystąpić w Troubadour.Co wy na to?
Rog.:Nie żartuj!
Ja:Nie żartuję, chcecie?
F.:Jasne.
Po chwili zadzwoniłam do Doug'a:
Ja:Hej Doug.Słuchaj, jest sprawa.
D.:Co się stało moja droga?
Ja:Słyszałam, że zaproponowałeś Eltonowi cztery koncerty u siebie i mam takie pytanie czy dałoby radę dodać kogoś jeszcze na występ?
D.:Zależy kogo.
Ja:Zespół Queen, coś Ci to mówi?
D.:Coś tam słyszałem, mówią, że całkiem nieźle grają.
Ja:Mogę Ci zagwarantować, ze grają dobrze.Dałoby radę zrobić im też koncerty?
D.:Wsumie to tak.W tych samych terminach co Elton.Graliby przed nim.
Ja:Pasuje.Dzięki😉
D.:Dobra, to do usłyszenia.
Ja:Do usłyszenia.
Odłożyłam słuchawkę:
Ja:No to macie załatwione cztery koncerty w Troubadour.Muszę tylko wiedzieć czy wszyscy macie ważne paszporty i dzisiaj będzie wszystko załatwione.
Chł.:Tak!
Cała czwórka uścisnęła mnie.Pożegnaliśmy się i pojechaliśmy z Berniem do mnie.

Weszliśmy do środka i walnęliśmy się na łóżko:
B.:Jak ty to robisz?
Ja:Nie wiem.Ty łatwo piszesz super teksty a ja załatwiam koncerty, chociaż chyba nie ma długo.
B.:Czemu?
Ja:Ten John mi śmierdzi.Elton coraz bardziej mu ufa.On mu załatwia powoli koncerty a za niedługo przejmie wszystkie moje obowiązki i Elton zapomni o mnie.On zrobi mu krzywdę a Elton da się mu.
B.:Dla mnie będziesz zawsze potrzebna^-^.
Zjedliśmy kolację i poszliśmy spać.Ten rok zaczyna się ciekawie...

______________________________________
Witam.

Wiem, dawno nie wstawiałam rozdziału, ale to dlatego, że nie miałam pomysłu.

Przepraszam Was za to.

Chciałam tylko dodać, że początkiem tego rozdziału(kiedy szłam po Johna)
Był trochę inspirowany jedną z książekxcDelilahxc, do której was zapraszam.

Postaram się, żeby nie robić takich przerw pomiędzy rozdziałami.

Miłego dnia, nocy, popołudnia♡

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro