Początek czegoś nowego?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

*23.11.1991*

Wstaliśmy z samego rana, aby wykorzystać ten dzień w 100%.Mieliśmy spotkać się pod naszym domem.Elton przyjechał pół godziny wcześniej, więc trochę wykorzystaliśmy go.Wszyscy byli już spakowani, zostało nam tylko spakowanie wszystkich bagaży do aut.
Roger siedział już na miejscu kierowcy w swoim aucie, Brian i Deaky pakowali walizki do bagażnika.Zauważyłam, że Freddie stoi z wielką walizką o progu drzwi:
Bri.:Chodź Fred, daj mi tą torbę.
F.:Dzięki, ale odpieprz się ode mnie.🙃
Bri.:Na pewno?
F.:Tak, wsiadaj!
Lokowaty ustąpił i wsiadł do samochodu.
Wszyscy już byli gotowi, więc wyruszyliśmy w drogę.

*jakiś czas później, w drodze*

Jechaliśmy już jakąś chwilę.Postanowiłam skorzystać z okazji i zamknęłam oczy.Cały czas było mi ciężko z myślą, że to ostatni dzień mojej podróży.Nie mogłam pogodzić się, że Freddie się poddał.Starałam się po sobie tego nie pokazywać, ale emocje były silniejsze.Po policzkach zaczęły spływać mi łzy.Oczywiście zaczęłam też lekko szlochać.Nagle poczułam coś ciepłego na mojej dłoni.To była dłoń Bernie'go:
B.:Spokojnie, wszystko będzie dobrze.
Ja:Jakoś nie jestem pewna.Wszystko się wali.Dlaczego nie próbowałam mu pomóc, przecież wiedziałam, że tak będzie.
B.:Może gdzieś się pogubiłaś, ale to normalne.Skupiliśmy się na miłych chwilach i zapomnieliśmy o tym.Czasu już nie cofniemy, ale cieszmy się tym, co mamy tu i teraz.
Ja.:Chyba masz rację.-tylko się uśmiechnęłam i zaczęłam podziwiać widoki za oknem.

Po pewnej chwili zauważyłam, że inni zjeżdżają na pobliską stację paliw.My również na nią zjechaliśmy:
Ja:Co jest?
Deaky:Musieliśmy się zatrzymać-popatrzył się na mnie wzrokiem i już wszystko wiedziałam.
Ja:Freddie.
Brian pokiwał twierdząco głową:
E.:Może to nie był dobry pomysł?Ta podróż też go męczy.
F.:Wcale nie.To naprawdę był dobry pomysł.Przepraszam was za to.To cholerstwo nie daje wogóle spokoju.
Rog.:Nie musisz nas przepraszać.
Freddie uśmiechnął się i kontynuowaliśmy podróż.

*Kilka godzin później, Brighton*

Od razu po przyjeździe poszliśmy na obiad do naszej restauracji.Po obiedzie poszliśmy na plażę:
Ja:Ej Freddie!Weź to.-mówiąc to, ściągnęłam kapelusz z mojej głowy.
F.:Tobie się bardziej przyda.Masz ciemne włosy.
Ja:Nie gadaj, tylko ubieraj.
Freddie posłusznie ubrał kapelusz na głowę.Przez te kilka godzin siedzieliśmy wszyscy razem i rozmawialiśmy na różne tematy.Wtedy Elton zmienił temat:
E.:Może poprzypominajmy sobie wspólne chwilę?
Wszyscy zgodzili się na ten pomysł:
E.:O matko, pamiętam jak dziś, jak pierwszy raz spotkaliśmy Rose.To było dość krótkie spotkanie, ale od razu przypadła mi do gustu.
Ja:Elton, to było głupie co wtedy zrobiłam.
E.:Ale i śmieszne.
Ja:Siedziałam w kawiarni pełnej ludzi.Usłyszałam nagle, jak tych dwóch tutaj gadało ze sobą o czymś, więc ja bez zastanowienia podeszłam do nich, rzuciłam wizytówką i uciekłam.To było głupie.
Wszyscy zaczęli się śmiać:
B.:Pamiętam, że potem zadzwoniłem do niej.
Ja:Tak, powinno być odwrotnie, ale niech będzie.Następnego dnia się spotkaliśmy i tak zostałam ich menagerem.Potem dwa lata minęły BARDZO szybko i nadarzyła się okazja, żeby spotkać was.
Rog.:Teraz, jak sobie to przypominam, to aż mi głupio za moją reakcję.
Ja:Nie no, ja też bym tak zareagowała.Jak mi wtedy serce szalało.Mało zawału nie dostałam.
E.:Nie ma za co.😉
Ja:Potem ten wypadek.Od tamtej pory nie wsiadłam do żadnego autobusu.Potem poznałam Poly.
E.:Wyjazd do Californii i koncert w Troubadour.Potem Reid i...To wszystko przeze mnie.Mam jedną lekcję do końca życia.Słuchaj się przyjaciela i pierwszego menagera, jak Ci mówią, że z tym gościem jest coś nie tak a nie idź z nim do łóżka.Po tym wszystkim żałuję tego, co się stało.
Ja:Każdy popełnia błędy.
Bri.:Później Deaky dołączył do zespołu.
Deaky:Dzięki Rose.Gdyby nie Ty, mógłbym tutaj nie być dzisiaj z wami.
Ja:Nie ma sprawy.
Rog.:Wigilia.Te pierniczki były przepyszne.😆
F.:Potem nasz debiut w Troubadour.
Nigdy nie zapomnę tych koncertów.Byłoby jeszcze miłej, gdyby Reid nie skatował Cię.
Ja:No, jeszcze mi debil okulary połamał.Nie przypominamy już sobie niego.Pamiętacie pierwszą płytę?
Deaky:Kto by jej nie pamiętał.Aj, całe dnie przesiedziane w studio.

Rozmawialiśmy tak bez końca.W pewnym momencie Freddie przeprosił nas i odszedł gdzieś sam.Ja postanowiłam z nim pogadać:
Ja:Co jest?
F.:Nic, nic mi nie jest.
Ja:Przecież widzę Freddie.Boisz się?
F.:Tak jak ty skarbie.Nie chcę tego pokazać po sobie.Nie chcę, żeby cierpieli przeze mnie.
Ja:Mam pewne pytanie?
F.:Śmiało.
Ja:Dlaczego się poddałeś?Wiem, że to ciężkie, ale pomoglibyśmy Ci wszyscy.Przeszlibyśmy przez to razem.
F.:Od razu nie zrozum mnie źle.Moje dni są policzone, każde leczenie nie pomaga mi, tylko powoduje, że dłużej cierpię.Przepraszam, że nie powiedziałem wam.Kocham Was wszystkich, ale nie chciałem cierpieć.Wiem, że przeze mnie wrócisz do siebie.
Ja:Rozumiem Cię i nie przepraszaj mnie.To, że się przenoszę nie znaczy, że zapomnę o Was.Jesteście moją rodziną, kocham Was.Teraz, kiedy wytłumaczyłeś mi, dlaczego podjąłeś taką decyzję, szanuję to.Tylko to cholernie boli.-zaczełam płakać.
F.:Bądź twarda.Przejdziemy przez to razem.Czy umrę dziś czy za tydzień, chcę być przy Was.-przytulił mnie, po czym uspokoiłam się nieco.Wróciliśmy do reszty.

E.:No zacznij.
B.:Rose wiemy, że masz mało czasu, dlatego mamy dla Ciebie niespodzianki.Zróbmy sobie wspólne zdjęcie.-zrobiliśmy to.
B.:Zatrzymaj je sobie.Za każdym razem, jak będziesz na nie patrzeć, przypomnij sobie o Nas.
Ja:Tak będzie.
B.:A druga niespodzianka jest bardziej ode mnie.-wyciągnął z kieszeni czerwone pudełko.
Serce zadrżało mi mocniej. Otworzyłam je delikatnie a moim oczom ukazał się piękny delikatny złoty pierścionek.Z radości rzuciłam się w jego ramiona:
Bri.:Chyba czas się pożegnać.
Ja:Tak, chyba tak.
Na myśl o tym znów zaczęłam płakać:
Ja:Chciałabym Wam wszystkim podziękować za te wszystkie lata, które razem spędziliśmy.Gdyby ktoś mi powiedział, że przeniosę się w czasie i Was poznam, wyśmiałabym go.Teraz wiem, że będę za wami tęsknić jeszcze bardziej.Dziękuje wam, że mnie wspieraliście w trudnych sytuacjach, że przyjeliście mnie do siebie.Za wszystko wam dziękuję.
F.:My dziękujemy Ci, że jesteś i byłaś z Nami.
Jeszcze bardziej się rozpłakałam.Przytuliłam każdego z osobna, po czym przyszedł czas na sen.
Przez dłuższy czas nie mogłam zasnąć, ale gdy to nastąpiło od razu poczułam ból, który czułam na początku.Zanim ból minął usłyszałam głos wszystkich, mówiący "Kochamy Was".

Nie chciałam otwierać oczu.Po chwili jednak to zrobiłam a moim oczom ukazał się mój pokój.Szybko zerwałam się z łóżka i podeszłam do lustra.Od razu się rozpłakałam.W lustrze nie widziałam już dorosłej kobiety, tylko zwykłą nastolatkę.Myślałam, że wszystko przepadło, ale przez przypadek popatrzyłam się na podłogę.Na niej leżała fotografia.To była ta fotografia.Chwyciłam ją i przytuliłam do piersi.Chciałam się upewnić jeszcze w jednej sprawie.Rozłożyłam rękę przed siebie.Na dłoni dalej był pierścionek.Nie mogłam w to uwierzyć, ale jednak pozostała mi pamiątka po nich.Nagle do mojego pokoju weszła mama:
Mama:Kochanie co się stało, czemu płaczesz?
Ja:Powiem Ci później.
M.:Może się zbieraj, bo zaraz wyjeżdżamy.
Ja:Co, gdzie?
M.:No na koncert Eltona, ty głuptasku.
Ja:Aaaa, sorki zapomniałam.Już się zbieram.
Szybko ubrałam tęczową koszulkę oraz kurtkę z naszywkami inspirowaną kurtką Eltona oraz dzwony.
Zabrałam plecak z rzeczami i wyszłam z domu.Wsiadłam do auta, gdzie czekała już na mnie mama z tatą:
Tata:Gotowa?
Ja:Jak nikt.
Ruszyliśmy przed siebie.

*jakiś czas później*

M.:Może teraz nam powiesz?
Ja:No dobra, ale nie będziecie się śmiać?Bo to prawda.
T.:Dobrze.
Ja:No to...-zaczęłam-w tak wielkim skrócie.Przeniosłam się w czasie do 1968 roku i spotkałam Eltona z Berniem.No i ja miałam 18 lat i zostałam ich menagerem.Później spotkałam Queen i spędzaliśmy ze sobą różne chwilę.Niestety widziałam Freddie'go, ostatniego dnia życia i się przeniosłam.Zostało mi tylko po nich zdjęcie i pierścionek.
M.:Widziałam go, nie kupiłaś go czasem ostatnio.
Ja:Nie!
T.:Ja nie wiedziałem córcia, że Ty tak dobrze umiesz przerabiać zdjęcia.
Ja:Ale ono nie jest przerobione!
M.:Dobrze już się nie złość.Posłuchaj muzyki, bo jeszcze trochę nam zajmie podróż.
Włożyłam słuchawki do uszu i włączyłam "Sweet Painted Lady".Do głowy przychodziły mi wszystkie wspomnienia, jakie miałam, będąc od 1968 roku.

*Godzinę później, Berlin*

Już za moment miał się zacząć koncert Eltona.Nie mogłam uwierzyć, że jestem na nim, chociaż przeżyłam na żywo Live Aid.Nagle wszystkie światła pociemniały, tylko na scenie pojawiło się kilka.Po chwili zauważyłam go wchodzącego na scenę.Oczy oczywiście znowu napełniły się łzami.Koncert się zaczął.

Elton wykonywał już ostatni utwór "Goodbye Yellow Brick Road".Poczułam na swoim ramieniu czyjąś dłoń:
M.:Kochanie, bo słyszałam pewną rzecz.Słyszałam, że Elton będzie rozdawać autografy w wyznaczonym do tego miejscu i...Tata już tam stoi w kolejce, więc po tym utworze musimy pędzić do niego.
Ja:Oki😊
Elton skończył utwór, pożegnał się i zapewne poszedł rozdawać autografy.
Wybiegłyśmy z mamą z pomieszczenia jak najszybciej.
Po chwili biegu znaleźliśmy się obok taty:
T.:Cieszysz się?
Ja:I to jak.Jak dobrze, że wzięłam książkę ze sobą.

Chwilę musieliśmy poczekać na naszą kolej.Kolejka naprawdę była spora, ale nareszcie.Gdy osoba przed nami odeszła z autografem, moje serce jakby stanęło.Byli oboje, tacy starzy.Wydawało mi się, jakbym ich kilka godzin temu widziała trzydzieści lat młodszych(bo tak było).
Podałam Eltonowi książkę o on otworzył ją na pierwszej stronie i podpisał ją. Podał książkę przyjacielowi, który zrobił to samo. Oddając mi książkę Bernie spojrzał na mnie, A potem na moją rękę.
Ja.:Thanks😀
Bernie Jeszcze raz spojrzał prosto w moje oczy:
B.:Wait...Rose?!...

______________________________________

Witam!

Chciałabym bardzo podziękować wam za wszystkie gwiazdki, odczyty i komentarze.To wszystko bardzo motywowało do dalszego pisania.

Chciałabym podziękować szczególnie mojej mamie, która podsuwała mi pomysły na rozdziały.Dzięki niej w dużym stopniu dokończyłam książkę.

Na pewno chciałabym też podziękować samej sobie(i swojej wyobraźni), że wymyśliłam tą historię.

Będzie 2 Książka???Tego dowiecie się
Mam nadzieję Za niedługo.

Miłego dnia, nocy, popołudnia♡

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro