Przerwa i spokój?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Następnego dnia koncert wyglądał tam samo jak wczorajszy.Po koncercie wybraliśmy się całą paczką na lotnisko, pożegnać Eltona:
Ja:Elton, uważaj na siebie.Uważaj na narkotyki i nie przesadzaj z imprezami🙂
E.:Dobrze mamo:D
Ja:A ty-mówiąc to podeszłam do Johna-zrobisz krzywdę Eltonowi, to Cię znajdę, rozumiesz?
J.:Nie zrobię mu krzywdy.Wiem, jak o niego zadbać.
Ja:A ty Bernie, wracaj jak najszybciej do mnie i dzwoń, proszę.
B.:Dobrze.
Przytulił mnie i szepnęłam mu do ucha:
Ja:Pilnuj ich.
Cała trójka weszła do samolotu.Gdy ten odleciał wróciliśmy do hotelu.

Szybko spakowaliśmy wszystko do walizek i udaliśmy się na samolot do Londynu.Niestety na lotnisku Roger zgubił swój bagaż.Na szczęście bardzo szybko się znalazł:
F.:Roger, ty gałganie, pilnuj swojego bagażu.
Rog.:No sorry, po prostu się zamyśliłem i nie zauważyłem, że go nie mam.
Bri:Wiecie, doszedłem do wniosku, że może byśmy kupili sobie jakieś mieszkanie i zamieszkali we czwórkę.
Rog.:To dobry pomysł.Możemy przygarnąć Rose na czas przed wyjazdem do Japonii, żeby nie była sama?
F.:Ok.Rose, jesteś zainteresowana?
Ja:Jasne, czemu nie.
F.:Wogóle mamy niespodziankę.Wiem Rose, że masz czasem dużo pracy i przez to nie masz dużo czasu dla siebie, dlatego postanowiliśmy zatrudnić menagera, który Ci pomoże.Poza tym jest też prawnikiem, więc pomoże nam z kontraktami i takie tam.
Ja:Mogę się chociaż dowiedzieć, jak ma na imię?
Bri.:Jim Beach.Mowią, że jest całkiem dobry no i trochę odciąży Cię z obowiązków.
Ja:To jest bardzo dobra decyzja.Znam go i wiem, że jest bardzo dobry.
Deaky:No to wszyscy są zadowoleni.
F.:Jak coś to pójdziesz z nami na spotkanie z nim?
Ja:Oczywiście.
F.:Wreszcie się spotkam z Mary.Zapewne już tęskni za mną tak jak ja za nią.
Ja:Na pewno.
Następnego dnia znaleźliśmy się w Londynie.Przed wejściem na lotnisko czekała już na nas Mary.Od razu rzuciła się w ramiona Freddie'go:
M.:Jejku, jak się cieszę, że was widzę.
Bri.:My też się cieszymy.
F.:Jak tam kochana?
M.:Całkiem dobrze.Wogóle to Jim chciał się z wami dzisiaj spotkać.Kazał zadzwonić, jak wrócicie.
F.:W takim razie znajdźmy telefon.

Dość blisko nas znaleźliśmy jakiś telefon.Fred wykręcił szybko numer i chwilę rozmawiał z Jim'em.Po chwili odłożył słuchawkę:
F.:Jim chce się dzisiaj spotkać za dwie godziny.
Bri.:No to zbierajmy się.Jeszcze mieliśmy kupić mieszkanie.
F.:Racja, chodźmy.
Wsiedliśmy do furgonetki Rogera i pojechaliśmy znaleźć jakąś ofertę.Długo nie musieliśmy szukać.Po 20 minutach znaleźliśmy ogłoszenie o sprzedaży domu, niedaleko stąd.Podjechaliśmy tam.Mieliśmy szczęście, bo akurat mężczyzna, który chciał go sprzedać był w domu:
F.:Dzień dobry.Czy można obejrzeć dom.
Mężczyzna:Oczywiście.
Weszliśmy do środka.Dom był duży, bo składał się z czterech pokoi, dwóch łazienek i kuchni.Chłopacy długo się nie zastanawiali nad wyborem:
F.:Bierzemy.
Mężczyzna:Dobrze, jeżeli płatność z góry to będzie 10.000£.(od razu mówię, że nie wiem, jakie są ceny za domy w Londynie)
Ja:Będzie płatność z góry.-wyciągnęłam pieniądze z portfela i podałam je mężczyźnie.
Facet dał nam klucze, podziękował, po czym odjechał:
Rog.:To co, trzeba jechać po rzeczy.
F.:Posiedźmy chwilę w salonie.
Weszliśmy do salonu.Oczywiście była tam sofa, ale usiedliśmy na podłodzę:
Ja:Słuchajcie...przez ten czas w Californii trochę się działo pomiędzy mną a Johnem i mam pytanie?
Rog.:Wal śmiało.
Ja:Czy wy mi nadal ufacie i chcecie ze mną dalej współpracować?
F.:Nie...
Ja:Okej.Rozumiem...
F.:Nie pozwolimy Ci odejść.Oczywiście, że Ci ufamy.To co działo się między Tobą a Johnem nie ma wpływu na nasze relacje i stosunki.
Ja:Jezu nie strasz mnie.Prawie bym zawału dostała.Nie no żartuje sobie.Dzięki, że mi wierzycie.
Bri.:Spoko i tak dużo nam pomogłaś, to czemu mielibyśmy Cię zostawiać?!
Rog.:Racja.
Lekko się uśmiechnęłam, po czym pojechaliśmy do kawiarnii na spotkanie z Jim'em.Po drodze odwieźliśmy Mary do domu.

Pół godziny później, kawiarnia.

Jim:Czyli jedziecie w trasę po Japonii za dwa tygodnie?
F.:Dokładnie.Potrzebujemy Cię jako naszego prawnika.Przy wydawaniu płyt i podpisaniu kontraktu z wytwórnią trzeba mieć prawnika.Chcemy robić karierę na serio, nie udawać i grać tylko w pubach.Chcemy wydawać płyty.
Jim:Nie ma sprawy.
Rog.:Chcielibyśmy jeszcze, żebyś z nami pojechał w trasę.Zgadzasz się?
Jim:Jasne.
Przez resztę spotkania rozmawialiśmy o karierze i takich tam.Dopiliśmy napoje i pożegnaliśmy się.Następnym przystankiem był dom Freddie'go, Briana i Rogera.Zapakowaliśmy jakieś meble, pianino oraz zestaw perkusyjny i ciuchy, po czym pojechaliśmy do Johna.Zabrał trochę mniej rzeczy od swoich przyjaciół, ale za to wziął toster.Na końcu podjechaliśmy do mnie.Zabrałam swoje ciuchy, na czas przed wyjazdem i tyle.Wróciliśmy do nowego domu i rozładowaliśmy meble.Na szczęście dawny właściciel zostawił nam aneks kuchenny, sofę i jedno łóżko oraz telewizor.Nie jest tak źle.

Usiedliśmy wszyscy w salonie:
Deaky:Ktoś chce tosty??
Ja:Ja chcę!
Rog.:Zrób więcej.
Deaky zrobił tosty i usiadł spowrotem:
Rog.:Mam pomysł!Może niech każdy coś o sobie powie, czego może nikt o nas nie wie?
F.:Czemu nie?Roger zaczynaj.
Rog.:No dobra.Muszę wam powiedzieć, że BARDZO lubię auta.
Bri.:Co za bezsens.
Rog.:Co!!!!
F.:Skarbie, przecież wszyscy o tym wiedzieli od dawna.
Rog.:Super, Teraz Brian.
Bri.:Okej no to pamiętacie moją gitarę, Red Special?Skonstruowałem ją z moim ojcem.
Deaky:Wow, fajnie.
Ja:Teraz Deaky.
Deaky:Dobra...KOCHAM TOSTY!!!-mówiąc to trzymał tosta w ręku.
Wszyscy:🤨🤨😄😄
Deaky:No co??
Ja:Wcale nie widać, że lubisz tosty.
Deaky:Jestem dzisiaj bardzo spokojny, jeśli chodzi o jedzenie tostów.
Rog.:A to dopiero wieczór.😂
F.:Ja jak byłem mały, to chodziłem na boks.Byłem całkiem dobry.
Deaky:Ty i boks?
F.:Co?Zaskoczyłem skarbie?
Bri.:Rose?Co ty nam powiesz?
Ja:95% mojego mózgu, który chyba posiadam, pamięta teksty większości waszych i Eltona utworów, reszta to nauka i nic więcej.
F.:Wow, ale to nie wszystko.
Rog.:Coś jeszcze przed nami ukrywa?
F.:Oczywiście, że tak.Ona się uczyła gry na fortepianie.
Ja:Ale tylko przez rok.
Bri.:Co umiesz?
Ja:Nie wiele, ale byłam na jednym konkursie.Było całkiem nieźle.
F.:Coś zajęłaś?
Ja:Drugie miejsce.
Deaky:Czyli grasz dobrze, jak w pierwszej klasie na konkursie drugie miejsce zajęłaś.
Ja:🤷🏻‍♀️może?
Deaky:Zagrasz nam coś?
Ja:Ok, tylko nie wiem co.
Bri.:Co pierwsze przyjdzie Ci do głowy.
Usiadłam przy pianinie i zaczęłam grać początek Bohemian Rhapsody:
Rog.:Ładnie.Co to?
Ja:Freddie mnie nauczył w Californii, chociaż znałam to wcześniej.
Deaky:Wymyśliłeś coś i nie podzieliłeś się tym z nami?☹
F.:Sorki skarbie, ale jeszcze pracuję nad tym.
Deaky:Ok.

Przez trzy godziny robiliśmy duże przemeblowanie domu.Przy okazji dołączyła do nas Mary.Po przemeblowaniu zjedliśmy kolację i wszyscy rozeszli się do swoich pokoi.Rozłożyłam kołdrę oraz poduszkę na sofę i wykonałam telefon:
Ja:Hejka.
B.:Hej, czemu jeszcze nie śpisz?
Ja:Załatwialiśmy dzisiaj dużo.Chłopacy kupili dom, poznałam ich prawnika.
B.:Jesteś sama w domu?
Ja:Nie, chłopacy zaproponowali mi, żebym z nimi zamieszkała do czasu, aż pojedziemy w trasę.
B.:To dobrze.😘
Ja:Jak tam Elton?
B.:Wczoraj miał pierwszy koncert.Wydaje mi się, że na scenie był teraz jakiś...inny, jakby bardziej porywczy.
Ja:A jak wygląda sprawa z Johnem?
B.:Zapewnia mnie, że jest ok, ale niestety średnio mu wierzę.Wygląda na bardziej pobudzonego.
Ja:Pilnuj go, proszę.
B.:Obiecałem Ci, więc dotrzymam tego.
Ja:Dzięki, a kłócicie się czy nie?
B.:Nie spokojnie, jest okej.
Ja:Tęsknię.
B.:Ja też.Zadzwonię o szóstej, mojego czasu.
Ja:Dobra, do później.
B.:Dobranoc, kocham Cię.
Ja:Ja Ciebie też❤
Odłożyłam słuchawkę i poszłam się spać.

Ten dzień był wspaniały i spontaniczny.Wróciliśmy do Londynu, kupiliśmy chłopakom dom, poznałam Jim'a Beach'a, spędziliśmy miło czas oraz wreszcie zadzwoniłam do Bernie'go i dowiedziałam się, że wszystko jest w porządku, tak myślę...

______________________________________

Witam!

Dzisiaj skupiła się na Queen, bo trochę mało o nich pisałam.

Mam nadzieję, że książka wam się podoba.🙂🙂

Miłego dnia, nocy, popołudnia♡

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro