"Partner"
*16.04.1970*
-"Rose William zadaje się z gwiazdami.Czy to z miłości, czy dla pieniędzy?".Przecież to są jakieś kpiny?!-oburzona odłożyłam herbatę.
-Dlatego twierdzę, że fani są lepsi od prasy-stwierdził brunet.
-Potwierdzam-dołączył okularnik-chociaż zdarzają się fani, którzy chcą wiedzieć za dużo.
-Wiecie, że teraz będzie ciężko?
-No, ale damy radę, co młoda?-uśmiechnął się Elton.
-Oczywiście!
*23.06.1970*
-O, mamy tutaj pianino-rzekłam, spoglądając na brązowe cudo-będzie można coś pokomponować.
-Tak, nawet podczas koncertu.A właśnie, powinieniem się przebrać i iść-powiedział muzyk, wchodząc do garderoby.
-Co ubierasz?-zapytałam zaciekawiona.
-Ten czerwony kombinezon i krawat.
-Aha, spoko-odpowiedziałam, po czym usiadłam przed pianinem-masz jakieś teksty?
-W sumie to mam-powiedział Bernie, sięgając ręką do torby-coś tam napisałem.
Spojrzałam na kartki.Przed oczyma miałam tekst "Burn Down The Mission" oraz "My Father's Gun".Chwyciłam za ten pierwszy i położyłam go na pulpicie.Zaczęłam grać pojedyncze akordy, po chwili jednak kombinację były coraz to trudniejsze:
"Burn down the mission
If we're gonna stay alive
Watch the black smoke fly to heaven
See the red flame light the sky"
-Zagraj to jeszcze raz-powiedział zachwycony Elton.
Zrobiłam to, o co mnie poprosił:
-Spróbuj oktawę wyżej i z przewagą lewej-posłuchał chwilę-jednak oktawę w dół.Wow, to ma potencjał, mówiłem, że piszesz dobre melodię.
-Ta, chciałabym-odpowiedziałam, uśmiechając się.
-Jaki tytuł?-Zapytał zaciekawiony pianista.
-"Burn Down The Mission"-odpowiedział przyjaciel.
-Super, dobra muszę się chyba zbierać-odparł Elton.
-Chyba tak, trzymam kciuki-uśmiechnęłam się do chłopaka.
-Dzięki-odpowiedział, całując mnie w czoło-za niedługo będę.
Drzwi zamknęły się i zostaliśmy sami.Ja siedziałam przy pianinie a chłopak stał przy drzwiach:
-Chcesz coś do picia?-zapytał.
-Tak, poproszę.
Wzięłam do ręki tekst piosenki, którą przed chwilą grałam i dalej analizowałam.
~
-Masz już ten tekst?-krzyczałam z drugiego końca pomieszczenia.
-Moment, kończę.
Po chwili, chłopak podszedł do mnie, dając mi tekst "Country Comfort".Przejrzałam go szybko:
-Cudne-powiedziałam podekscytowana.
-Dzięki-odpowiedział tekściarz z uśmiechem na twarzy-cieszę się, że ci się podoba.
~
Dalej siedziałam przy instrumencie.Po chwili ktoś zapukał do drzwi:
- To pewnie ona-odpowiedział chłopak, zrywając się z sofy.
-A kto?-zapytałam lekko zdziwiona.
-Znajoma-podszedł do drzwi, po czym je otworzył.
-No nareszcie.Już się bałam, że Cię nie ma-odpowiedziała kobieta.
-Nie no, co ty.Gdzie miałbym być?Tak wogóle Rose to jest Ashley, Ashley to Rose-przedstawił nas sobie.
-Miło mi-powiedziała dziwnie.
-Mi też-odpowiedziałam podobnie-to żeby wam nie przeszkadzać, pójdę może posłuchać Eltona-uśmiechnęłam się ironicznie.
-Tylko uważaj na siebie.
-Oczywiście-puściłam oczko i wyszłam z pomieszczenia.
~
Oglądałam właśnie Eltona.Brzmiał przecudnie.Śpiewał akurat "Skyline Pigeon".Uwielbiałam ten utwór, bo napisaliśmy go wspólnie, we trójkę.
Chwytał mnie za serce moment, którym śpiewał refren.Perfekcyjnie i bez fałszu przechodził z niższych dźwięków na wyższe.Tekst Bernie'go i nasza melodia, zgrywały się idealnie.
Stałam sobie tak i rozmyślałam o utworach, które pisaliśmy z Berniem jakieś pół godziny temu.Nagle jakby zgasło mi światło.Ktoś przyłożył ręce do moich oczu(w sumie to do okularów):
-Zgadnij kto to?-zapytał ciepły głos.
-Bernie, wiem przecież, że to Ty-odparłam, łapiąc za jego dłonie i odchylając je z okularów.
-Kurde, jestem słaby w takie rzeczy.
-Nieprawda, po prostu problemem są moje okulary-zaśmiałam się-tak wogóle, to co z twoją znajomą?
-Spokojnie, nie musisz być o nią zazdrosna, pokłóciłem się z nią.
-Nie jestem zazdrosna.O co się pokłóciliście, jeśli mogę zapytać?
-Oszukała mnie.Nieważne, nic poważnego-odpowiedział.
-Napewno?-zapytałam zatroskana.
-Tak.Jak tam mu idzie ogólnie?-zmienił temat.
-Super, właśnie przed chwilą śpiewał "Skyline Pigeon".Teraz będzie chyba "Your Song".
********
-Dziękuję wam bardzo.Teraz utwór z mojej nowej płyty.Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu."Your Song"!!-zacząłem grać początek utworu.Publiczność ku mojemu zdziwieniu, zaczęła śpiewać piosenkę ze mną.Mój śpiew plus śpiew około dziesięciu tysięcy ludzi motywuję.Za każdym razem, podnosi mnie na duchu.To chyba ten moment, w którym nawiązuję z widownią większą więź.
Nie mogłem uwierzyć w to, co dzieje naprzeciwko mnie.Grałem cały czas, już dawno palce chodziły mi same po klawiaturze.Każdy akord, nawet sam dźwięk niósł za sobą większy sens, niż się mogłoby wydawać.Cała ta muzyka szła z naszych serc, każdy tekst i melodia budowały jakąś historię.Uwielbiałem to.
********
*31.12.1970*
Dzisiaj Sylwester.Przez te sześć miesięcy dokończyliśmy trasę, napisaliśmy mnóstwo nowych utworów i spędzaliśmy wspólnie czas.
Postanowiliśmy, że sylwestra spędzimy razem, u mnie w domu.Tak naprawdę dom nie był już tylko mój.
Chłopacy przeprowadzili się do mnie gdzieś pod koniec października.Jeden przywłaszczył sobie sofę a drugi spał na jednoosobowym łóżku.Wiadomo chyba, kto wziął łóżko.
Przyjaciele strasznie się zaangażowali w imprezę.Poszli popołudniu do sklepu i kupili najpotrzebniejsze rzeczy.Przekąski, (ładnie mówiąc) napoje procentowe oraz ozdoby.Na to ostanie Elton zachorował.Kupił konfetti, piszczałki, wiszący na sznurku napis "Happy New Year" i wiele wiele innych rzeczy.Gdy przyszli z dwiema dużymi torbami do domu, trochę się przeraziłam:
-Co wyście nakupywali?-zapytałam zaglądając do jednej z torebek.
-Kilka rzeczy-zaśmiał się okularnik.
-Kilka-podkreślił, uśmiechający się w moją stronę brunet.
-Ciekawe kto to będzie potem sprzątał-zapytałam.
-Oj, ja postrzątam-odpowiedział okularnik.
-Już chcę to zobaczyć-powiedział Bernie.
*31.12.1970, 23.59*
Wszyscy już "trochę" popili nopoju procentowego.
-To może jeszcze po kieliszku?-zaproponował, "lekko" wstawiony Elton.
-Z wielką chęcią-odpowiedziałam w podobnym stanie.
-Ej Ciii liczymy już.
-DzIeSiĘć
-DzIeWiĘć
-OsIeM
-SiEdeM
-SzEśĆ
-PiĘć
-CzTeRy
-TrZy
-DwA
-JeDeN
-Szczęśliwego Nowego roku kochani!-krzyknęliśmy wszyscy, jednym chórem.
-kochana, żebyśmy pisali więcej zajebistych utworów-powiedział muzyk, całując mnie w policzek.
-Może wyjdziemy na dwór popatrzeć na niebo?-zaproponowałam.
Jakoś po chwili wykulaliśmy się z domu.Każdy ubrał jakąś bluzę, ponieważ było zimno.Usiedliśmy na schodach wejściowych.Elton przy okazji wziął aparat:
-Ale tu ładnie, te fajerwerki.Elton rób zdjęcia-powtarzał tekściarz.
-No już-odpowiadał przyjaciel.
-Ładnie gwiazdy-zaczęłam.
-Lubisz patrzeć w gwiazdy?-zapytał brunet.
-Oczywiście, najładniej jest, jak całe niebo jest w nich.
-A widziałaś kiedyś spadającą gwiazdę?-zapytał.
-Tak, stoi obok Ciebie i robi zdjęcia-zażartowałam.
-Ty też jesteś ładna, wiesz?-oznajmił chłopak.
-Tak?
-Oczywiście!Jesteś najładniejszą dziewczyną, jaką widziałem.Wiesz czego nam życzę na ten rok?
-Nie wiem?
-Życzę nam, żebyśmy już nie musieli udawać-mówiąc to zbliżył się do mnie i pocałował.
Zarumieniłam się.Blask flesza aparatu trochę mnie oślepił:
-Będzie pamiątka-zaśmiał się totalnie już pijany Elton-Bernie, życze nam, żebyśmy zawsze byli braćmi, obiecasz mi to?
-Oczywiście, zawsze jesteś i będziesz dla mnie bratem Elton-oboje przytulili się do siebie.
Ja skorzystałam z sytuacji i zrobiłam im zdjęcie:
-Też pamiątka będzie-uśmiechnęłam się-ciekawe co nam przyniesie ten rok...
______________________________________
Witam was serdecznie
Niektórzy się zapewne ucieszą z nowego rozdziału.
Można powiedzieć, że opisałam wydarzenia prawie z całego roku:)
Możecie śmiało, jak chcecie, pisać komentarze.Przeczytam w wielką chęcią.
Trzymajcie się ciepło♡
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro