Urwany film

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

*01.01.1971*

Obudziłam się na podłodze.Kulturalnie miałam poduszkę pod głową.Chłopacy spali na sofie:

-Szczęściarze-pomyślałam, po czym złapałam się za głowę(kac).-co myśmy tu wczoraj robili!?

-Jak mi łeb pęka, nie wiem.Mieszkanie wygląda, jakby przez nie przeszło stado słoni-powiedział Elton, zrywając się z sofy.

-Przecież robiliśmy zdjęcia, może nam się coś przypomni, jak je przejrzymy?-zaproponował Bernie.

-Dobry pomysł-zgodziliśmy się z przyjacielem.

Każdy się ubrał i jakoś odświeżył.
Usiedliśmy wszyscy na sofie i zaczęliśmy przeglądać zdjęcia:

-Są w miarę nor...cholera, Elton to moja sukienka!O kurde niech ktoś to przełączy dalej!-podniosłam głos.

-Moment, nawet ładnie wyglądam w sukience, Rosee...-zaczął okularnik.

-Nawet o tym nie myśl Elton-uprzedziłam chłopaka-właśnie miałam ją wyrzucać.

-Nieeee!-zaczął krzyczeć.

-Zamknij łeb, lecimy dalej-uciszyłam go.

-O, my wyszliśmy na dwór, jak zabawnie-powiedział ironicznie tekściarz.

-Ale ładne wtedy niebo b...-przerwałam gdy zobaczyłam to zdjęcie.Czułam, jak moje policzki płonęły z zawstydzenia.Nie tylko ja się tak zapewne czułam.

-U lala, ile myśmy wypili?-zaśmiał się Elton.

Nie mogłam nic powiedzieć.Dopiero po kilku sekundach udało mi się wypowiedzieć cokolwiek:

-Nie wiem Elton...-zamilkłam i znów czułam płomienie na policzkach.

-Na tyle dużo, że chciałaś się całować z tym brzydalem-śmiał się cały czas-nie no żart.

-Bardzo zabawne Elton.Eeee to może...-nieśmiało zaczął.

-To ja może...-powtórzyła jego słowa-Pogram na pianinie!

-Coś popiszę-powiedzieliśmy tak równo, jak od linijki.

Usiadłam przy instrumencie.Nie mogłam pozbierać myśli w jedną całość.Palce jakby odmawiały mi posłuszeństwa.Cały czas myślałam o nim."Co on teraz o mnie myśli?", zadawałam sobie to pytanie w głowie.

*******

Usiadłem na łóżku i chwyciłem za zeszyt.Do ręki wziąłem ołówek i próbowałem coś napisać.Nic nie przychodziło mi do głowy.Cały czas myślałem o niej."Jak mogłem coś takiego jej zrobić, jej!Czemu po pijanemu?".Rzuciłem ze złości ołówek w drugi kąt pokoju i myślałem.Z zadumy wyrwał mnie Elton:

- Co jest?-zapytał, siadając obok mnie.

-Nic, nie mogę znieść, że to się wydarzyło pod wpływem-wykrztusiłem z siebie.

-To wolałbyś, żeby to się nie wydarzyło?-zapytał.

-Co?!Oczywiście, że chciałbym, żeby to się zdarzyło, ale nie w takich okolicznościach.

-Czyli coś do niej...

-Może-nie zaprzeczyłem.

- To zaproś ją gdzieś.Kolacja lub jakiś wypad.

- Nie wiem...-zawahałem się.

- Nie przesadzaj, gdzie możesz ją zabrać?

Nie wiem, kino, polana...

-Oooo polana to super pomysł.Idź do niej i zaproś ją-namawiał mnie muzyk.

- No dobra-wreszcie uległem.

********

Nadal siedziałam przy pianinie.Dawno już zrezygnowałam z dzisiejszego komponowania.Siedziałam z założonymi rękoma i w lekkim oszołomieniu.Nagle poczułam czyjąś rękę:

-Słuchaj Rose, może chciałabyś się przejść na polanę?-rzucił Bernie.

-Okej, mi pasuje-uśmiechnęłam się, po czym wstałam od pianina.

*kilka godzin później, polana*

Siedzieliśmy właśnie na polanie.Wzięliśmy ze sobą koc, jedzenie i zeszyt.Chwyciliśmy za to ostatnie i zaczęliśmy coś wymyślać:

"Blue jean baby, L.A. lady, seamstress for the band

Pretty eyed, pirate smile, you'll marry a music man

Ballerina, you must've seen her dancing in the sand

And now she's in me, always with me, tiny dancer in my hand"

-To jest piękne-przyznałam, trzymając zeszyt.

-No-odpowiedział dość ponuro chłopak.

-Coś jest nie tak?-zapytałam, marszcząc brwi.

-Nic, cały czas myślę o tej sytuacji z wczoraj.Nie mogę znieść, ze to się stało...

-Nie mów tak.Nie chcę, żebyś był z mojego powodu smutny.Uśmiechnij się, było minęło.

-Właśnie, było minęło.Nie wiem dlaczego, ale to już mi siedzi dłuższy czas w głowie.Od tego koncertu..-mówił tyle rzeczy, że ledwo co go rozumiałam.

-Ciii-przyłożyłam mu palec do ust-wiem o co ci chodzi.To udawanie?Mnie też nie jest łatwo, ale...

-Tylko, że do końca nie udaje.

-Wtedy już wszystko zrozumiałam-Czyli ty...

-Tak Rose, kocham Cię.Kochałem od zawsze-przełamał się wreszcie.

Zarumieniłam się (co poczułam), złapałam za jego koszulę i pociągnęłam go do siebie.Wiedomo co się wtedy stało.Nie zapomnę tego.

*18.01.1971*

-I co my będziemy robić teraz?Mamy jeszcze kupę czasu do koncertu-zapytał okularnik.

-Możemy się przejść, jak jechaliśmy do hotelu, widziałam lodowisko.

-Zdążymy potem wrócić?-ponownie zapytał Elton.

-Oczywiście, nie jest to daleko od Madison Square Garden, zdążymy-zapewniłam przyjaciela.

-No to idziemy

~

Zapłaciliśmy za wejście i poszliśmy zmienić obuwie:

-Mam nadzieję, że nic nie złamie-rzekłam trzymając się barierki-aż mi się przypomniało, jak byliśmy na wrotkach.

-Oj tak, to było piękne-uśmiechnął się chłopak.

-Tak, zwłaszcza, że prawie się wywaliłam-przypomniałam.

-Na szczęście tam byłem-odrzekł, puszczając oczko.

-Oczywiście, mój ty rycerzu-powiedziałam, przewracając oczyma z uśmiechem.

-Wchodzimy, czy tak tu stoimy?-wtrącił się muzyk-na romanse będzie jeszcze czas.

Chłopacy uczyli mnie jak jeździć.Oczywiście jestem dość słabym uczniem, jeśli chodzi o jazdę na czymś.Wolę posiedzieć przy fortepianie.Jeżdźiliśmy sobie przez jakieś dwie godziny, po czym wróciliśmy na miejsce koncertu.

~

-Elton, mogę sobie pograć na fortepianie na scenie?-zapytałam, lekko stojąc na palcach.

-Spoko i tak do koncertu moment, ja muszę się przebrać, więc leć młoda-pozwolił starszy.

-To idę Cię posłuchać-powiedział partner.

Usiadłam przed klawiaturą i zaczęłam myśleć, co zagrać.Po chwili namysłu wybrałam akompaniament do "Your Song".Położyłam dłonie na klawiszach i zaczęłam grać.Tak skupiłam się na grze, że nie usłyszałam, jak do mnie dołączył zespół i sam Elton z wokalem.To naprawdę brzmiało fantastycznie:

-Kurde dziewczyno, to brzmi zajebiście-dodał Elton.

-Nie przesadzaj chłopie-machnęłam ręką.

-Może zagrasz za mnie na koncercie, ja będę tylko śpiewał?-zaśmiał się okularnik.

-Chciałbyś-odparłam.

-Może kiedyś, kto wie-spojrzał na mnie tajemniczym wzrokiem-dobra, jeszcze raz przećwiczymy wszystko?

~

Koncert trwał w najlepsze.Staliśmy z Berniem przy samym wejściu na scenę:

-Ahh też tak chciałam występować-oznajmiłam, opierając się o chłopaka-może do tego wrócę.

-Chcesz nas zostawić?-zapytał patrząc mi w oczy.

-Oczywiście, że nie matołku-zaśmiałam się-dobrze mi z wami.

-To dobrze-objął mnie w tali-już myślałem, że nas opuszczasz.Dopiero co jesteśmy ze sobą.

-Aj, głupiutki mój-już miałam go pocałować, ale usłyszałam swoje imię.

-Chciałbym zaprosić moją przyjaciółkę Rose.Dzisiaj zagra za mnie utwór "Your Song".Powitajcie ją ogromnymi oklaskami.

Tak jak poprosił, tak widownia zrobiła.Wszyscy, jak na komendę, zaczęli wiwatować:

-Super, nawet pożyć mi nie da-zaśmiałam się.

-No leć, mamy mnóstwo czasu-ponaglił mnie tekściarz.

Weszłam wreszcie na scenę.Elton jak zawsze podszedł do mnie, objął i zaprowadził do fortepianu.Usiadłam wygodnie na stołku.Gdy już się ogarnęłam, przyjaciel dopiero odszedł ode mnie i stanął obok skrzydła fortepianu.Na mój znak muzyk zaczął śpiewać.Miał rację, to brzmiało zajebiście.Nawet ja się tak czułam.

Po zakończeniu utworu, cała sala nie mogła się uspokoić.Stałam już obok Eltona.Oboje kłanialiśmy się z dobre kilkanaście minut.Z każdej strony latały jakieś pluszaki lub kwiaty.Gdy zeszliśmy ze sceny, publiczność dalej była zachwycona:

-To dla Ciebie- okularnik wyciągnął zza pleców małą różę.

-Nie trzeba było.

-To było magiczne, daliście super koncert.

-Chyba Elton-poprawiłam chłopaka.

-To może teraz gdzieś pójdziemy?...

______________________________________

Uszanowanko.

Nowy rok, nowe przygody.

Jakby były jakieś błędy, to piszcie.

Dobra, nie wiem co tu jeszcze napisać:D

Trzymajcie się♡

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro