~ (nie) mogę ~

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Mogę walczyć o nas

Lecz ty dalej się cofasz. Każdego dnia robisz krok w tył, odrzucasz pomoc, którą myślałam, że ci ofiarowałam.
Cała moja praca,
miesięczne starania...

Wszystko na nic.

Wszystko miało się ułożyć, tak cię codziennie zapewniam. Wiem, że następnego dnia mnie przeprosisz.
Że będziesz płakać całą noc, jeśli nie dłużej.

Naprawdę mnie potrzebujesz.

I obie to wiemy.
Lecz tak naprawdę nigdy nie wyjęłaś sztyletu,
który dziurawi moje serce, które powoli, stopniowo słabnie. Gdyby chociaż był tam tylko
ten jeden nóż...
Ale ty regularnie dokładasz nowe.
Nigdy się nie zmieniasz,
bezwzględu na moje słowa czy gesty.
Nigdy.
Zawsze ta sama:
Wrażliwa, niewinna, smutna, zraniona, skrzywdzona, zrozpaczona.
Ja jestem inna.
Optymistyczna, radosna, uśmiechnięta, zabawna,
z chęcią do życia.
Ale chyba w pewnym momencie przejęłam twoje cechy. Zmieniam się, choć tego nie chcę. Coraz częściej wypłakuję się przyjaciółkom, każda twoja porażka czy smutek dotyka mnie osobiście. I czuję się zraniona.

Ale ci tego nie powiem.

Nie winię cię i nie będę cię martwić. Nie chcę usłyszeć,
że byłam niewystarczająca.
Nie chcę przyznać,

że zawiodłam

Poradzę sobie.

Lecz czas mija, a nic się nie zmienia. A nie, przepraszam, jest coraz gorzej.
Jedyne co się nie zmienia to
ty i twoja sytuacja.

A mogło być inaczej.

Mogłam ci pomóc,
zaprowadzić do światła.
Teraz jednak sądzę, że owszem, idziemy w stronę światła, ale pochodzi ono od lamp pociągu.
Pociąg Bólu i Poczucia Winy zmierza prosto we mnie z zabójczą prędkością, a ja nie mogę uciec. Trzymam cię za rękę,
a ty się nie ruszasz.
Stoisz i czekasz, a ja razem z tobą.

Tylko po co?
Czemu ja też mam zginąć?

Odpycham te myśli jak najdalej, przecież zależy mi na tobie.
Nie dam ci zginąć.
Z całych sił pociągnę cię w bok
i razem unikniemy śmierci.
Ale ja jestem już słaba.
Moje serce powoli traci resztki sił, twoje sztylety je wykończyły. Twoje słowa opętały mój umysł, który nie ma już energii, aby powtarzać ciągle to samo.
Nic się nie zmienia, oprócz mnie.
Teraz już codziennie myślę o tym, co mogło się wydarzyć, co jeszcze mogłam zrobić...
Jakiś wewnętrzny głos podpowiada mi, że nic nie mogę,
że pora się wycofać, przerwać to piekło, póki jeszcze do niego nie należę.

A nie należę?

Wiem, że w głębi duszy ci zależy.
Mi też zależy.
Dlatego po raz kolejny odpycham te myśli, ukrywam je w najciemniejszym zakamarku umysłu i staram się udawać,
że nic się nie zmieniło.
Wierzyć, że mogę coś zmienić.

Dla ciebie.

Robię to, wierząc, że Ty kiedyś zrobisz coś dla mnie.
Moim jedynym pragnieniem jest Twoje szczęście.
Tyle, że ty je odrzucasz.
Nie dostrzegasz go, chociaż masz je pod nosem.

"I co teraz?" - pytam po raz setny. - "Czego byś chciała? Zrobię dla ciebie wszystko."

A ty po raz kolejny wyrzucasz z siebie dwa, szybkie słowa.

"Zabij mnie" - prosisz.

Brak mi już sił, by o nas walczyć. Czuję, że zaraz moje serce przestanie bić, a Pociąg zmiażdży nas na środku drogi.

Jestem słaba.

Wiem, że jutro znowu przeprosisz.
Wiem, że teraz cierpisz. Wiem, że to może się zmienić...
Ale ja już tak dłużej

nie mogę

Wyznałam Ci wszystko, a ty zamiast powiedzieć, że sprawy się ułożą,

obwiniasz mnie.

Pociąg Bólu i Poczucia winy uderza prosto we mnie, a ty się odsuwasz, pozwalasz, abym

cierpiała w samotności.

Krwawię...Co ja mówię, wykrwawiam się na śmierć, a ty się tylko przyglądasz i pytasz:
"W czym zawiniłam? Starałam się jak mogłam"
Lecz to było za mało,
teraz to już wiem.

A wiesz co jest najgorsze?

To ty prowadziłaś ten Pociąg.

Pławisz się w Bólu, mam wrażenie, że czerpiesz przyjemność z wywoływania u innych
Poczucia Winy.
Muszę przyznać,
jesteś w tym mistrzynią.
Zniszczyłaś mnie.
Ja już...
Nie mogę
Moja silna, pozytywna strona umarła. Jesteś tak podobna do postaci, którą stworzyłam specjalnie po to, aby poradzić sobie z naszą sytuacją...
ale wiesz co?
Nie mogę napisać dla nas
happy endu.
Wiem, że zawiodłam. Ale ja już dłużej nie mogę walczyć o coś,
co jest niemożliwe.

Nie mogę płakać całymi dniami
Nie mogę stawiać cię nad rodzinę i przyjaciół
Nie mogę psuć sobie ważnych chwil w życiu, tylko dlatego, że nie odpisałaś.
Nie mogę żyć z tak dużym poczuciem winy.
Czasami myślę, że już w ogóle
nie mogę niczego.
Zabrałaś mi radość z każdej czynności, którą kochałam. Wyssałaś szczęście z mojego życia, które tak desperacko starałam się utrzymać.

Zniszczyłaś mnie.

A jednak twierdzisz, że to moja wina, że ta relacja się kończy.
Masz rację.
To ja się poddałam.
Ale to ty o nas nie walczyłaś.
Ja się starałam, ale już

NIE MOGĘ.

Płaczę, pisząc do ciebie słowa pożegnania, w duchu myśląc, że ukoisz mój ból. Jaka ja głupia byłam...
Ty w odpowiedzi machasz ręką, a Pociąg, którym kierujesz zawraca, uderzając we mnie ponownie.

Sztylety, które wbijałaś, zagłębiły się już tak głęboko, że leżąc na torach czuję, jak dotykają podłoża.
Moja krew jest wszędzie, moje ciało zostało zmiażdżone.

Ale wiesz co jest w tym dobrego?

Zmiażdżyłaś również moje serce.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro