•Rozdział 13•

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Co robisz? - Akaashi zawitał do pokoju Nany bez pukania.

Podniosła na niego wzrok, ale natychmiast wróciła do wykonywanej wcześniej czynności.

- Przewiduje wszelkie możliwe plany Bohaterów. - Mruknęła, rysując kolejne linie na papierze.

- Plany? - Zmarszczył brwi - O jakich planach mówisz?

- O różnych atakach, jak zaatakują, gdzie i w którym momencie. To ważne, możemy w ten sposób mieć zasadzkę na każdą chwilę. - Wyprostowała się - Ot tak. - Pstryknęła w palce.

- Rozumiem, mów dalej. - Usiadł na przeciwko niej, zakładając nogę na nogę - Zaciekawiłaś mnie.

- Prosiłabym, żeby Król mnie nie rozpraszał, ani nie zagadywał, muszę się skupić. - Pochyliła się nad stołem, zaznaczając parę punktów na mapie, którą sama narysowała.

- Skąd masz mapę?

- Przez ostatni rok nie próżnowałam. Poza tym, jeden z Bohaterów, którego kiedyś pojęłam, szczegółowo rozpisał mi świat Bohaterów. Znam wszystkie zakamarki i nie ma mowy o tym by mnie oszukał.

- Skąd ta pewność?

- Mam swoje sposoby. Poza tym i tak później go zabiłam. - Wzruszyła ramionami.

Oparła dłonie na mapie i zaczęła szczegółowo się jej przyglądać. Przez to, że Akaashi nieznośnie jej się przyglądał, poczuła się nieswojo i straciła czujność. Myśl, która krążyła jej po głowie od kilkunastu minut, nagle zniknęła, sprawiając, że Nana się zezłościła.

- Mógłbyś przestać się na mnie patrzeć? - Spytała ostro, przechodząc nagle z nim na "ty".

- Spokojnie, nie tak agresywnie. Nie jestem twoim wrogiem.

- Czasami mocno w to powątpiewam. - Zamknęła na chwilę oczy, biorąc parę wdechów.

Akaashi wstał i obszedł stół. Zatrzymał się za Naną i sięgnął ramieniem w stronę mapy tak, że jego tors przylegał do pleców czarnowłosej.

- Jeśli kolorem białym zaznaczasz bohaterów, którzy należą do tej grupki, która chce zniszczyć wszystkich...I swoich i wrogów, to... - Przesunął kilka białych kamieni na teren, gdzie powinny znajdować się góry - To musisz wziąć pod uwagę fakt, że mogą chować się także w górach. Roi się tutaj od jaskiń, czy takich miejsc, jak groty, nie wiem czy wiesz, co to jest...

- Nie jestem tak zacofana. - Odpowiedziała z urazą.

- Nic takiego nie powiedziałem. - Zerknął na jej profil.

- Ale zapewne pomyślałeś. - Odwróciła głowę w jego stronę.

- Może. - Wzruszył ramionami, delikatnie się uśmiechając - To niewykluczone.

- Skoro mi pomogłeś, to czy teraz możesz już odejść? Nie wiem...Zająć się swoimi sprawami? Chce w spokoju to wszystko przestudiować. - Poprosiła niemrawo.

- Mógłbym... - Położył jej dłoń na talii i ucałował czule jej czoło - Ale po co? Chce spędzić trochę czasu z tobą.

- Ale ja nie chce. - Odsunęła się od niego, lecz nie na długo.

Nie rozumiała zachowania Akaashiego, ani tego, co chciał tym wszystkim osiągnąć. Rozkochać ją w sobie? A może chciał się niej pośmiać? Nie wiedziała tego, ale miała świadomość, że jeśli na to powoli, to prędzej, czy później, zakocha się w nim.

Wojna była już tuż tuż, a gdyby Akaashi nieszczęśliwie zginął, ona by cierpiała. Nie obstawiała nic w drugą stronę, w końcu była myśli, że sobie z niej kpi. Owszem, nie podobało jej się to, ale nie była w stanie nic z tym zrobić.

- Chyba nie rozumiem. - Zmarszczył brwi, trzymając dłoń na jej ramieniu.

- Nie chce spędzać z tobą czasu poza momentami, gdy jesteśmy na przemarszu lub gdy wymaga tego sytuacja. Po prostu nie chce. - Przyznała, a jej serce zabiło nieco szybciej.

- Mówisz tak tylko dlatego, że się boisz, prawda?

- Niby czego?

- Że cię skrzywdzę. Może i wiele lat żyłaś w zamknięciu, ale nie jesteś tak głupia, jak na początku mi się wydawało. - Odgarnął pasmo czarnych włosów z jej twarzy, wodząc za nimi wzrokiem - Zachowujesz się normalnie, jak człowiek, co z w związku z twoim przypadkiem jest bardzo zaskakujące.

- Mam po prostu mocną psychikę. - Mruknęła, odwracając od niego wzrok.

- Możliwe że ignorowałaś to wszystko i starałaś się nie zwracać uwagi.

- Możemy skończyć ten temat? Nie chce rozmawiać o swoim życiu.

- Nie pragniesz uwagi? - Spytał zdumiony.

- Nie. Jedyne czego teraz pragnę, to żeby nasz świat wyszedł zwycięsko z wojny. - Spojrzała w jego ciemne tęczówki.

- Mam propozycje...Nie do odrzucenia. - Zjechał dłońmi na jej talię - Wysłuchaj mnie do końca.

- Nie mam innego wyjścia. - Po jej plecach przeszedł przyjemny dreszcz.

- Jeśli zostaniesz moją żoną... - Pierwsza część jego wypowiedzi sprawiła, że niebieskooka poczuła ogarniające ją zakłopotanie - Nie będziesz musiała walczyć...Razem ze mną będziesz dowodzić, poprowadzimy razem armię do zwycięstwa i będziemy patrzeć, jak wygrywamy.

- Nie chce patrzeć, jak giną ludzie. - Złapała za jego nadgarstki i odsunęła dłonie chłopaka od swojego ciała - Nie mam serca patrzeć, jak giną za mnie.

- Taka już rola władcy. - Rzekł spokojnie.

- To nie ja jestem władcą, a ty. - Puściła jego ręce - Możesz stać i nie robić nic, nie obchodzi mnie to. Ja zamierzam walczyć, tak, jak obiecałam. Nawet, jeśli będzie nas mniej, poprowadzę armię i wrócę z tarczą w dłoni. - Zrobiła kilka kroków w tył - Lub na tarczy.

Zauważyła, że jej ostatnie słowa sprawiły, iż Król stał się nerwowy. Jednak postanowiła dalej nie drążyć tematu, po prostu wskazała dłonią na drzwi pomieszczenia.

- Przez zabicie sił Bohaterów w czasie pokoju, wojna zostanie przyspieszona o pół roku. Zostało nam niewiele czasu, proszę, daj mi się przygotować.

Spojrzała w bok na specjalnie przygotowaną dla niej zbroje, piękną, srebrną zbroje. Akaashi chciał już się poruszyć i wyjść z pomieszczenia, ale nie mógł tego tak zostawić.

Złapał ją za ramiona, a jego twarz znajdowała się kilka centymetrów od twarzy niebieskookiej.

- Posłuchaj mnie teraz uważnie. - Ścisnął jej ramiona, na co się skrzywiła - Masz walczyć tak, żeby nie zginąć, rozumiesz?

Pokiwała energicznie głową. Wtedy czarnowłosy wypuścił powietrze ze świstem przez rozchylone wargi i przycisnął jej ciało do swojego torsu. Nana zamrugała kilkukrotnie ze zdziwienia, zaskoczona nagłym wybuchem czułości ze strony ciemnookiego.

Koniec końców ona również go objęła i odwzajemniła uścisk, zamykając oczy.

***********************

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro