Rozdział 13 cz.2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Tą część dedykuję mojej bliskiej aczkolwiek dalekiej przyjaciółce agakikama z okazji dnia jej urodzin. Jeszcze raz wszystkiego najlepszego, kochana! 😚😚😚

Kiedy nastał ranek, tak bardzo nie chciało mi się wstawać. Wolałem sobie pospać, jednak ktoś bardzo uprzejmie nie dał mi takiej możliwości. I tym kimś był Gallade.

- No dobrze, Gallade. Już wstaję, wstaję.- mruknąłem zaspanym głosem.

- Lade.- powiedział, podając mi kubek herbaty.

- Dziękuję.- odparłem, biorąc kubek.

Podmuchałem i upiłem łyk. Moja ulubiona, owocowa. Jeśli chodzi o gust herbaciany, mam taki sam co dziadek. Bardzo lubię owocową herbatę, więc Gallade pewnie nie miał problemu z przygotowaniem właściwej. Potem zjadłem śniadanie, przebrałem się i byłem gotowy na powitanie nowych pokemonów.

Jednak Gallade podał mi jeden pokeball. Mogłem się domyślić, że to będzie ostatni pokemon dziadka. Wypuściłem go, jednak nie wyglądał mi ani trochę znajomo. Wyciągnąłem więc pokedex i nakierowałem na pokemona.

"Noivern - pokemon fala dźwiękowa, typ latający i smoczy. Ewoluuje z Noibata."

- Noivern, tak? Bardzo miło mi cię poznać.- powiedziałem do pokemona.

Noivern jedynie zaczął się do mnie łasić. Dla odmiany delikatnie podrapałem go po brodzie, co bardzo mu się spodobało. Wtedy usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi. To był Blaziken.

- Blaziken, coś się stało?- spytałem.

- Ken, ken, Blaziken.- odpowiedział, pokazując abym za nim poszedł.

Wycofałem Noiverna do jego pokeballa, wziąłem torbę, którą podał mi Gallade i pobiegłem za Blazikenem. Flareon i Jolteon również z nami poszli. W milczeniu szedłem za Blazikenem, który poprowadził nas do Centrum Dowodzenia. Podszedłem bliżej Głównej Konsoli i spojrzałem na obraz z kamer dronów. To co ujrzałem, wcale mi się nie podobało.

- Zespół Chaos, coraz bardziej się panoszy. Burząc spokój mieszkańców. Jest gorzej niż przypuszczałem.- powiedziałem bardziej do siebie niż do nich.

- Gallade, lade, Gallade!- padło od Gallade'a.

- Wiem, Gallade. Ktoś musi zrobić z tym porządek.- odparłem.

Nie potrzebowałem tłumacza by zrozumieć co powiedział Gallade. Już po tonie jego głosu domyśliłem się, że aż go nosi by zrobić z tymi gnojami porządek. Jednak to zadanie będzie należało do Callusa, gdy nadejdzie odpowiedni czas. Wiem już, że Callus znalazł notatnik. Pytanie jak go pozyskać? Wtedy na ramieniu poczułem łapki Flareona, który znów polizał mnie po policzku jak tylko na niego spojrzałem.

Nie mogę tak się zamyślać, bo zapominam o wszystkim wokół. Muszę zacząć działać. A pierwszy krok, to sprowadzenie poprzednich rekrutów do bazy i poproszenie ich o pomoc ze sprowadzeniem tu Callusa, jego brata i przyjaciół jeszcze dzisiejszej nocy.

/tego samego dnia, wieczór/

Udało się. Wszyscy co do jednej osoby zostali tu sprowadzeni. Callus, Lucario, Marta, Nancy, Robert i Damien. Rzeczy do nich należące tak samo. Wszyscy oczywiście śpią jak susły, więc się nie domyślają, że zostali przeniesieni do innego miejsca. Byłem w Centrum Dowodzenia i przygotowywałem wszystkie systemu do ponownego uruchomienia, gdy tylko hasło zostanie wpisane i zatwierdzone. Wtem zauważyłem jakiś dziwny portal na jednym z ekranów.

- Co do...?- nagle urwałem pytanie, gdy tylko zobaczyłem co wyleciało z owego portalu.

Od razu ruszyłem na dach. Arceus przybył. Po tylu latach, znów przybył. Gdy znalazłem się na dachu, Arceus już czekał.

- Witaj, Alex.- powiedział.

- Witaj, Arceusie. Co cię tu sprowadza?- odparłem i spytałem.

- Wiem, co uczyniłeś. I bardzo mnie to cieszy. Od początku wiedziałem, że Callus rozwikła sprawę tajemniczej śmierci ostatniego przywódcy. Sprawa została zamknięta przez policję, co mnie bardzo zaniedowoliło. Teraz, sprawa może zostać wyjaśniona. Przekaż Callusowi tą oto perłę, dzięki której będę miał wgląd na to co się dzieje.- odpowiedział.

W dłoni trzymałem przedmiot o niezwykłej mocy. Perłę Arceusa. Człowiek, który ją założy zostaje łącznikiem pomiędzy Arceusem a ludźmi. Tylko wybrani przez samego Arceusa mogą dostąpić tego zaszczytu.

- Oczywiście, Wielki Arceusie. Przekażę mu perłę.- odparłem.

- Muszę już wracać do mojego wymiaru. Życzę wam powodzenia i udanych bitew. Och, oraz pozdrów ode mnie Zygarde'a.

- Pozdrowię.

Arceus przytaknął i wleciał z powrotem do portalu, którym wrócił do swojego wymiaru. Wróciłem do wnętrza bazy i skierowałem się do sypialni Callusa i jego brata. Cicho wszedłem do środka i zbliżyłem się do śpiącego na wznak chłopaka. Ostrożnie założyłem mu Perłę Arceusa, która lekko zabłysnęła gdy zetknęła się z nagą skórą nastolatka. No tak, Callus często śpi roznegliżowany od pasa w górę. Sam równie cicho wyszedłem z ich sypialni i spokojnym krokiem udałem się w stronę sypialni dziadka. Właściwie to jest już moja sypialnia, więc po wejściu do środka zastałem czekającego na mnie Gallade'a.

Pozostawiłem jego zachowanie bez komentarza i sam ułożyłem się do snu. Po zgaszeniu światła, zmorzył mnie głęboki sen.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro