Rozdział 16

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Cztery dni później, baza Obrońców, hala treningowa, Sabrina:

|Wow, pierwszy rozdział z jej punktu widzenia.|

- Teraz Absol, Lodowy Promień!- wydałam komendę ataku.

Pokemon wykonał komendę i zaatakował Lodowym Promieniem. Odkąd zostałam jego trenerką, minęły cztery dni. Cały ten czas poświęciłam na naukę o Absolu i treningach z nim. Przede mną była jeszcze długa droga, nim mogłam zostać Białym Rycerzem. Jak na razie, jestem nowicjuszką. Wciąż zastanawiałam się czemu ten Absol wybrał właśnie mnie. I co mogło mu chodzić po głowie.

- Teraz, Ciemny Puls!- krzyknęłam.

Absol zaatakował ciemnym pulsem i pokonał przeciwnika. To kończyło sesję treningową. Oczywiście to były tylko manekiny, które nie mogły mnie zaatakować. Przynajmniej na razie.

- Widzę, że idzie wam coraz lepiej.- usłyszałam.

Spojrzałam za siebie i zobaczyłam wchodzącego do hali treningowej Alexa. Ten to ma wyczucie.

- Tak. Idzie nam całkiem nieźle.- powiedziałam i wyminęłam go.

Miałam co do niego bardzo złe przeczucie. Jakby coś kombinował. Chyba Absol wyczuł, że coś jest nie tak z tym chłopakiem i posłał mu złowrogie spojrzenie.

- Powiedz, co zrobisz jak Obrońcy zostaną przywróceni?- zadałam mu pytanie ni z gruszki ni z pietruszki.

- A co to za pytanie? To oczywiste, że będę chronił nasz region. Oraz cały świat.- odpowiedział.

- Słuchaj, innych może nabrałeś, ale nie mnie. Mam takie przeczucie, że ty coś kombinujesz. Może chcesz pozbawić mojego kuzyna przywództwa? Sam chcesz objąć władzę?- odparłam.

- Co? Dziewczyno o czym ty mówisz? Jesteś jakaś przewrażliwiona. Nie mam nic takiego w planach.

- Doprawdy? Bo jakoś bardzo dobrze znasz układ korytarzy, rozkład pomieszczeń no i Intelligence.

- Dziadek Artur dużo mi opowiadał o tym miejscu, pokazywał mi plany. A gdy mnie tu przyprowadził, pokazał mi co gdzie jest. Stąd tyle wiem. Ale nie zamierzam odbierać twojemu kuzynowi czegoś, co jest jego dziedzictwem.

- Uprzejmie przepraszam, że przeszkadzam. Pan Callus prosi Panienkę Sabrinę do Centrum Dowodzenia na rozmowę.- nagle wtrąciła się Intela.

- Dobrze, Intelligence. Już tam idę.- powiedziałam.

- Od kiedy mówisz o Callusie per "pan"? On ma dopiero czternaście lat.- padło od Alexa.

Dalej już nie słuchałam, bo wyszłam razem z moim pokemonem z hali treningowej. Przemierzałam długi korytarz aż natrafiłam na rozwidlenie. Ech, nie odnajduję się w tych labiryntach korytarzy.

- Kurde, którędy to było? W lewo czy w prawo?- zastanowiłam się na głos.

Wtedy na podłodze pojawiły się strzałki wskazujące mi drogę. Spojrzałam na Absola, który jedynie nosem trącił mnie w nogę bym poszła w stronę wskazaną przez strzałki. Wzruszyłam jedynie ramionami i skręciłam w lewo. Szłam za tymi strzałkami, które wskazywały mi drogę. Chyba nigdy nie odnajdę się w tym labiryncie.

- Może Alex ma co do mnie rację? Naskoczyłam na niego bez powodu. Najwyraźniej naprawdę jestem przewrażliwiona. A ty jak myślisz, Absol?- zastanowiłam się i spytałam pokemona.

Pokemon się zatrzymał, więc ja też się zatrzymałam. Kucnęłam i Absol podszedł i zaczął nosem miziać mój policzek. Pogłaskałam go i lekko podrapałam po brodzie. On wiedział jak mnie pocieszyć i odgonić smutki. A moje przewrażliwienie? To pewnie z powodu tego, że moi rodzice zostali zdradzeni przez kogoś, kogo uważali za przyjaciela. Ale to dłuższa historia i nie na teraz.

- Chodźmy, dowiemy się czego chce od nas Callus.- powiedziałam.

- Sol.- potaknął mój pokemon.

Podniosłam się i ruszyliśmy dalej. Kiedy dotarliśmy do Centrum Dowodzenia, mój kuzyn już na nas czekał. Na dużym ekranie, wiszącym nad biurkiem były widoczne jakieś dane.

- Callus, chciałeś mnie widzieć.- powiedziałam, stając obok.

- Sabrina, tak. Mam dla ciebie misję.- odparł.

- Naprawdę? Jaką? Odwiedzić Dom Spokojnej Starości by zobaczyć jak się miewa Pan Artur?- spytałam.

- Niezupełnie. W Regionie Kalos mieszka pewien naukowiec. Niejaki Profesor Sycamore. Zajmuje się on badaniami nad Mega-ewolucją. Polecisz tam i poprosisz go by sprawdził nam ten mega-kamień.- odpowiedział i pokazał mi wspomniany kamień.

Spojrzałam na kamień. Był jasny i miał podwójną helisę. Dziwne, nie kojarzę takiego kamienia.

- Co to jest za mega-kamień?- spytałam.

- Tego właśnie nie wiem. Twoim zadaniem jest się tego dowiedzieć. Idź się szykować do drogi. Jak wyruszysz jeszcze dzisiaj, to w ciągu najbliższej doby powinnaś dotrzeć do Kalos. Dokładniej mówiąc, jutro z samego rana.- odpowiedział.

- Rozumiem, że to bardzo ważna misja.

- Zgadza się. Tylko musisz być bardzo ostrożna. Bardzo możliwe, że Trevor wyśle za tobą swoich ludzi.

- Oczywiście. Będę ostrożna, z w razie kłopotów Absol mnie obroni.

- Absol!

- Widzisz? Zgadza się ze mną.

- Widać, że do siebie pasujecie jak motyl do kwiatu. Dobra, idźcie się szykować. Alex później zawiezie was na lotnisko.

- Jasne. Chodźmy Absol.

- Absol!

Wybiegłam z Centrum Dowodzenia, a mój pokemon razem ze mną. Dzięki wsparciu Inteli bezpiecznie dotarłam do swojej sypialni. Właściwie, nim zdążyłam zrobić cokolwiek, Absol rogiem odsunął skrzydło drzwi szafy i władował swoją głowę, po czym wyciągnął moją torbę podróżną.

- Absol, czy ty przypadkiem nie jesteś w gorącej wodzie kąpany?- spytałam żartobliwie.

On tylko przekrzywił głowę na bok, nie bardzo rozumiejąc. Zaśmiałam się i wzięłam od niego torbę, którą położyłam na łóżku i zaczęłam się pakować. Moja pierwsza ważna misja, nie mogę nawalić. Gdy układałam rzeczy w torbie do mojej sypialni wszedł jakiś robot. W rękach trzymał pudełko z tym tajemniczym mega-kamieniem w środku. Wzięłam od niego pudełko i włożyłam do torby. Zamknęłam torbę i z kieszeni wyciągnęłam pokeball.

- Wypuszczę cię gdy dotrzemy do Kalos. Słowo.- powiedziałam, głaszcząc go.

Absol wrócił do swojego pokeball'a, którego schowałam z powrotem do kieszeni. Wzięłam torbę i wyszłam z pokoju. Ponownie dzięki, Inteli bezpiecznie dotarłam do podziemnego garażu. Alex już na mnie czekał.

- Gotowa?- spytał gdy podeszłam.

- Tak, możemy jechać.- odpowiedziałam.

Alex wpakował moją torbę do bagażnika auta, przy którym czekał i oboje zajęliśmy miejsca. On w fotelu kierowcy, ja pasażera. Alex odpalił silnik i ruszyliśmy. Lotnisko znajdowało się na pierwszej wyspie naszego regionu. Na szczęście prowadzi tam specjalna jezdnia, dzięki której można bez problemu dotrzeć na miejsce. Między mną i Alexem trwała cisza. Była trochę, niezręczna. Jednak nie zamierzałam przyznawać, że Alex mógł mieć rację. Więc patrzyłam cały czas przez szybę na mijany krajobraz.

- Nic nie powiesz?- nagle spytał.

- A co miałabym ci powiedzieć?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie.

- No na przykład "Alex miałeś rację, jestem przewrażliwiona" albo "Przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłam" - odpowiedział mi.

- W twoich snach.- mruknęłam.

- Dziewczyno, będziemy w jednej drużynie. Nie. My jesteśmy w jednej drużynie. Musimy zacząć się dogadywać, albo cały wysiłek pójdzie na marne. Na lotnisko dotrzemy gdy słońce będzie chylić się ku zachodowi, więc możemy pogadać.

- Nie zamierzam ci się do niczego przyznawać. Ani spowiadać.

- *ciężkie westchnienie* jak wolisz. Mam nadzieję, że w czasie twojego pobytu w Kalos trochę ochłoniesz i przemyślisz sobie kilka spraw. A gdy wrócisz, to podamy sobie ręce na zgodę i zaczniemy działać jak drużyna. Pod przywództwem Callusa, rzecz jasna.

Ta, jasne. Jak tylko zniknę od razu zaczniesz planować jak pozbyć się mojego kuzyna. Gdy dotarliśmy na lotnisko, słońce zaczynało powoli zachodzić. Po dotarciu na miejsce, kupiłam bilet i poszłam na odprawę. Alex cały czas mi towarzyszył. Gdy usłyszałam komunikat, że pasażerowie lecący do Kalos są proszeni o udanie się do przejścia nr.14 od razu się tam skierowałam. Znałam lotnisko bardzo dobrze, bo bywałam tutaj jako hostessa.

- Nie musisz dalej ze mną iść. Sama trafię na pokład samolotu.- powiedziałam.

- Jesteś pewna? Jeśli chcesz, to mogę dać znać Callusowi i kupić drugi bilet by z tobą polecieć.- odparł.

- Dam sobie radę.- warknęłam.- Idę, bo mi samolot ucieknie. A ty nic nie kombinuj i dbaj o mojego kuzyna.- dodałam na odchodne.

- Ja-jasne. Do zobaczenia, uważaj na siebie.- z każdym kolejnym metrem jego głos oddalał się i cichł.

W końcu dotarłam na pokład i zajęłam miejsce przy oknie. Kalos, nadchodzę.

Alex:

- Nie musisz dalej ze mną iść. Sama trafię na pokład samolotu.- powiedziała.

- Jesteś pewna? Jeśli chcesz, to mogę dać znać Callusowi i kupić drugi bilet by z tobą polecieć.- odparłem.

- Dam sobie radę.- warknęła.- Idę, bo mi samolot ucieknie. A ty nic nie kombinuj i dbaj o mojego kuzyna.- dodała na odchodne.

- Ja-jasne. Do zobaczenia, uważaj na siebie. I powodzenia.- kiedy to mówiłem, oddalała się coraz bardziej.

Nie wiedziałem dlaczego, ale jej słowa warknięte w moją stronę bardzo mnie zabolały. Co się z nią dzieje? Dlaczego ona się tak zachowuje i podejrzewa mnie o to, że chcę odebrać przywództwo Callusowi? Przecież nigdy bym tego nie zrobił. Nie mógłbym. Zawiódłbym tym samym dziadka i Arceusa. Mam nadzieję, że moja relacja z nią się poprawi gdy tylko wróci z Kalos.

_______________________________________________________________

Sabrina wyleciała z bardzo ważną misją do Kalos. Alex natomiast nie może zrozumieć, czemu dziewczyna była wobec niego tak agresywna. Czy relacja Sabriny i Alexa się poprawi gdy misja młodej trenerki się powiedzie? Jakie przygody czekają ją w Kalos? Tego dowiecie się w przyszłych rozdziałach.

A wspaniała przygoda trwa.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro