Rozdział 11

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Następnego ranka, Callus:

Z samego rana, po śniadaniu wszedłem z moim bratem do posiadłości i uważnie studiując mapę, zacząłem szukać skarbu. Mapa doprowadziła mnie właśnie do prywatnego gabinetu Pana Evana. Zaczęliśmy więc z bratem szukać wskazówki na to gdzie może być skarb. Przeszukaliśmy cały gabinet i nic nie znaleźliśmy. Wtedy pomyślałem czy może nie poszukać w jego sypialni. Tak też zrobiłem. Jak tylko przekroczyłem próg pokoju to mój kamień-klucz zaczął świecić. Tak sam z siebie.

- To ciekawe. Wcześniej tak nie świecił.- mruknąłem.

Zacząłem rozglądać się po sypialni szukając jakiejś wskazówki. Raz po raz mój kamień-klucz świecił słabiej lub mocniej. Mocniej gdy byłem bliżej łóżka, a słabiej gdy się od łóżka oddalałem. Jakby kamień grał ze mną w ciepło-zimno. Stanąłem blisko łóżka i kamień mocno świecił.

- Callus, a może skarb jest pod łóżkiem?- spytał Lucario.

- To byłoby zbyt łatwe.- odpowiedziałem.

Szybko uklęknąłem i wgramoliłem się pod łóżko. Kamień bardzo mocno świecił, bo był blisko jakiejś walizki. Od razu chwyciłem rączkę walizki i wyciągnąłem ją spod łóżka. Gdy otworzyłem walizkę, oślepił mnie blask. Minęło kilka chwil nim blask zniknął i mogłem spojrzeć na zawartość walizki. To co tam zobaczyłem, przerosło moje oczekiwania.

- Lucario, musisz to zobaczyć.- powiedziałem.

- Co jest .... Och na Tarcze Życia Arceusa!- zaczął pytanie, ale urwał widząc zawartość.

/le time skip/

- Niewiarygodne!- krzyknęli wszyscy.

- Kamienie-klucze i mega-kamienie, były w tej walizce. Schowane pod łóżkiem? To było zbyt banalne.- powiedział Damien.

- No właśnie. Mamy tutaj Charizadit X, Venusaurit, Blastoisinit, Garchompit i jeszcze jeden. Ale nie umiem powiedzieć jaki to rodzaj mega-kamienia. Jednak są razem z kamieniami-kluczami. Ja swój kamień-klucz już mam, więc jak zbliżę go do Charizaditu X, to oba kamienie zaczynają świecić.- odparłem.

- Ale to znaczy, że mój Garchomp może mega-ewoluować?- spytał Robert.

- Najwyraźniej. Jednak nie będziemy jeszcze wywoływać jego mega-ewolucji. Po pierwsze Garchomp nie jest w pełni zdrowy, a po drugie dopiero co się spotkaliście. Najpierw Garchomp wyzdrowieje i nadrobicie stracone lata, a potem weźmiemy się za treningi. Po jakimś czasie wywołamy pierwszą mega-ewolucję Garchompa.- odpowiedziałem mu.

- Jasna sprawa, Callus.- odparł mi chłopak.

- Tylko zastanawia mnie ten mega-kamień. Dziwnie wygląda. Nigdy takiego nie widziałem.- mruknął Damien, oglądając kamień.

- Dobra odłóż to, bo jeszcze coś namącisz i będzie problem.

- Och, okay. Powiedz Callus, co zamierzasz zrobić z tymi kamieniami-kluczami i mega-kamieniami?

- Kiedy Ivysaur i Wartortle ewoluują w Venusaura i Blastoise'a to przekażę kamienie-klucze Marcie i Nancy by mogły mega-ewoluować swoje pokemony.

- A Garchomp?

- Już raz to powiedziałem i nie powtórzę. Słuchaj uchem, a nie brzuchem.

Reszta, łącznie z pokemonami zaczęła się śmiać. Natomiast Damien zrobił się czerwony na policzkach, co w sumie komicznie wyglądało. Jeszcze przed porą obiadową, ponownie zajrzałem do sypialni Pana Evana, by znaleźć notatnik, o którym wspomniał Pan Artur. Najpierw sprawdziłem między poduszkami. I ku mojemu zaskoczeniu to był strzał w dziesiątkę. Od razu wyciągnąłem notatnik i zacząłem przeglądać.

- Mnóstwo zapisków. Jakieś szyfry, hasła, kody. Wylęgarnia? Może to gdzieś w bazie obrońców?- mruknąłem.

Zamknąłem notatnik i wróciłem do obozu. Na miejscu zastałem Roberta z jego Garchompem. Chłopak drapał Garchompa po brodzie, a pokemon łasił się o więcej pieszczot.

- Kto by pomyślał, że będzie z niego taki pieszczoch.- powiedziałem.

- Tak. Kto jest moim pieszczoszkiem? Ty jesteś Garchomp, ty jesteś.- odparł Robert, po czym zwrócił się do pokemona.

- Heh. A właśnie, znalazłem notatnik, o którym mówił Pan Artur.

- Serio? To świetnie.

- Wiem. Jest w tym notatniku mnóstwo zapisków. Kody, szyfry, hasła. Są nawet kody do niektórych pomieszczeń w bazie obrońców. Wylęgarnia, Centrum Dowodzenia, Zbrojownia, a to zaledwie początek.

- Jak myślisz, czy będziemy mogli wejść do bazy obrońców?

- Szczerze mówiąc, to nie mam pewności. Baza jest zabarykadowana, ale gdyby się nam poszczęściło i znaleźlibyśmy jakieś drugie wejście to kto wie? Może udałoby się nam trochę zwiedzić to historyczne miejsce.

- Byłoby super gdybyśmy mieli taką możliwość.

- Wiem. Dobra, schowam notatnik i wezmę się za robienie obiadu.

Jak powiedziałem tak zrobiłem. Po schowaniu notatnika, zacząłem przygotowywać obiad. W międzyczasie zastanawiałem się kto mógłby nam pomóc w ustaleniu do jakiego pokemona może być przypisany ten tajemniczy mega-kamień. Jednak postanowiłem na razie się tym nie zamartwiać. Możliwe, że z czasem poznam odpowiedź na to pytanie. Oraz wiele innych.

Po obiedzie, dziewczyny postanowiły stoczyć małą bitwę, a mój brat miał im sędziować.

- To będzie bitwa jeden na jeden. Każda z przeciwniczek może przywołać do tej bitwy tylko jednego pokemona. Bitwa zostanie uznana za zakończoną gdy pokemon jednej ze stron będzie niezdolny do dalszej walki. Wszystko zrozumiane?- powiedział mój brat.

- Tak!- dziewczyny odpowiedziały równocześnie.

- A więc. Uwaga, bitwa start!- odparł i zaczął bitwę.

- Nasz będzie pierwszy ruch. Wartortle Armatka Wodna!- Marta pierwsza wydała komendę.

- Ivysaur, zablokuj to Bombą Błotną!- krzyknęła Nancy.

Pokemony wykonały komendy i atak Armatką Wodną został zablokowany.

- Szybko, teraz Ostry Liść!- Nancy wydała drugą komendę.

Ivysaur błyskawicznie zaatakował. Wartortle nie miał szansy na reakcję.

- Wartortle nie!- krzyknęła Marta.

- Ivysaur teraz Dzikie Pnącza!- trzecia komenda padła od Nancy.

Pnącza błyskawicznie dopadły przeciwnika i zaatakowały. Nim się obejrzeliśmy, Wartortle już leżał nieruchomo na ziemi.

- Wartortle jest niezdolny do walki! Wygrywa Ivysaur, a zwycięzcą całego pojedynku zostaje Nancy!- zakomunikował mój brat.

- Tak!- krzyknęła zadowolona Nancy.

Podszedłem do Marty i dałem jej leczniczą jagodę, po której jej pokemon poczuje się lepiej.

- Będzie dobrze Marta. Musisz więcej ćwiczyć z Wartortle'm aby stał się silniejszy. A pewnego dnia, na pewno ewoluuje.- powiedziałem.

- Dzięki Callus. Ty zawsze umiesz pocieszyć.- odparła.

- Od tego są przyjaciele. Niedługo pora na kolację, to co ty na to abyśmy przygotowali ją razem?

- Pewnie, czemu nie.

Podnieśliśmy się z ziemi i poszliśmy przygotować składniki na kolację. Nikt nie lubi przegrywać, ale z porażką trzeba się pogodzić. Głównie po to aby wyciągnąć z tej porażki lekcję, więcej ćwiczyć i jej w przyszłości nie powtórzyć. W każdym razie, przygotowanie kolacji poszło sprawnie i szybko, więc po posiłku wszyscy zaczęli szykować się do spania. Ja nie mogłem usnąć, więc postanowiłem dogłębniej przestudiować notatnik. Możliwe, że coś przeoczyłem, a sam notatnik jest podzielony. Na samym początku natknąłem się na prawdopodobnie kody dostępu, było ich całe mnóstwo i każdy był przypisany innemu pomieszczeniu. Później były hasła, pewnie do jakiś plików. Następne były daty i to nie byle jakie. To były szczegółowe daty wykluć pokemonów w wylęgarni. Coś niezwykłego. Gdy przewróciłem następną stronę na samym środku kartki było napisane coś o Intelligence i jakieś hasło.

- Ponowne uruchomienie? O co może z tym chodzić?- szepnąłem, by nie obudzić brata.

Coraz więcej pytań, coraz mniej odpowiedzi.

C.D.N

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro