Rozdział 20

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Miesiąc później, żłobek, Callus:

Odkąd trafiliśmy do bazy obrońców minął miesiąc. Jakoś się tutaj zadomowiliśmy, ciągle przybywają rekruci. Ale teraz przebywam w żłobku. A dlaczego? Ponieważ wykluł się nowy pokemon. Jest nim Charmander.

- To bardzo dziwne, że ten Charmander wykluł się na dwa miesiące przed wyznaczonym terminem.- powiedziała Nancy.

- Ćśśś, obudzisz go.- skarciłem ją.

Charmander właśnie spał i nie chciałem aby się obudził. Opuszkami palców pogłaskałem pokemona po główce. Był taki malutki i drobniutki. Starałem się jak najdelikatniej go głaskać by go nie tylko nie obudzić, ale też nie zrobić mu krzywdy. Przedwcześnie wyklute pokemony są niezwykle delikatne i trzeba się z nimi obchodzić jak z jajkiem.

Wtedy Alex podszedł i pochylił się by spojrzeć na śpiącego słodko pokemona.

- Wygląda tak uroczo gdy śpi.- szepnął.

Krótko po tych słowach, Charmander zaczął się wiercić aż ziewnął przeciągle i otworzył oczka. Nasze spojrzenia się skrzyżowały, kompletnie nie wiedziałem co zrobić. Po prostu patrzyłem pokemonowi w oczy. Pokemon chwycił się krawędzi ścianki i wystawił za nią łepek. Patrzył na mnie z zaintrygowaniem. Powoli podniosłem się z krzesełka, na którym do tej pory siedziałem. Charmander patrzył na mnie, gdy wyciągnął w górę łapki. Ale stracił równowagę i upadł na jego małe cztery litery. Już myślałem, że będzie płakał ale znowu wyciągnął w moją stronę łapki.

- Awww, on chce byś wziął go na ręce. Jakie to urocze~ - powiedziała Marta.

Uśmiechnąłem się i wziąłem malucha na ręce. Delikatnie przytuliłem małego do siebie, a on wtulił się we mnie. Głaskałem go po pleckach, a on tulił się do mnie. Właściwie to do mojej klatki piersiowej.

- Charmander najwyraźniej poznał bicie twojego serca. Spójrz tylko jak jest spokojny.- stwierdził Alex.

- Tak. Taki słodki maluszek.- odparłem.

Alex miał mi coś odpowiedzieć gdy nagle usłyszeliśmy huk upadającego ciała. Wszyscy spojrzeliśmy w stronę tego dźwięku i zobaczyliśmy, że Blaziken leży nieprzytomny.

- Blaziken nie!- krzyknął przerażony Alex.

Chłopak od razu dopadł do nieprzytomnego pokemona. Jak tylko jego dłoń zetknęła się z ciałem Blazikena, Alex zabrał dłoń.

- Au, poparzyłem się.- powiedział.

/time skip, skrzydło medyczne/

Nie wiem ile czasu minęło odkąd Blaziken stracił przytomność, wezwaliśmy Profesora Davisa by przebadał Blazikena. Miałem nadzieję, że on będzie wiedział jak pomóc Blazikenowi, bo ja miałem kompletnie związane ręce. Nigdy wcześniej z czymś takim się nie spotkałem, nawet jeśli miałem już do czynienia z pokemonami typu ognistego.

- Callusie.- usłyszałem.

Spojrzałem w stronę drzwi od sali, w której przebywał Blaziken. Pozostali również spojrzeli na młodego profesora. Wstałem z krzesła i podszedłem do mężczyzny.

- I co z Blazikenem, profesorze?- spytałem.

- Udało mi się go ustabilizować. Jednak nie jest z nim najlepiej.- odpowiedział.

- W jakim sensie?- spytała Nancy.

- U pokemonów typu ognistego czasami dochodzi do tak zwanego przegrzania.- odpowiedział jej.

- A czym dokładnie jest to przegrzanie?- spytał Robert.

- Przegrzanie to zjawisko występujące u wielu pokemonów typu ognistego. I choć jest ono sporadyczne, to jednak jest to stan zagrażający życiu pokemona. Do przegrzania dochodzi gdy pokemon taki jak Blaziken pochłonie więcej ognia, niż jego ciało jest w stanie skumulować. Wtedy u takiego pokemona dochodzi do ogólnego osłabienia organizmu, braku apetytu, zawrotów głowy, omdlenia i utraty przytomności.

- Wszystko jasne. W wyniku tego przegrzania Blaziken Alexa nie chciał nic jeść. Pamiętacie jak Intela pokazywała nam również nagrania z monitoringu? Blaziken łaził po korytarzach bazy, a gdy go o to spytaliśmy to powiedział, że nie może spać.

- Bezsenność również może być efektem przegrzania. Powiedzcie mi, czy Blaziken przebywał w miejscu gdzie była bardzo duża ilość ognia?

- Tak. Zespół Chaos podpalił jedno z przedszkoli aby nas zastraszyć. Dyrektorka, przedszkolanki i dzieci byli uwięzieni. Blaziken przez zawalony sufit wskoczył do budynku i zaczął absorbować cały ogień jaki był w zasięgu jego wzroku.

- To wiele wyjaśnia. Blaziken wchłonął więcej ognia niż jego ciało było w stanie utrzymać. Przekroczył własny limit i naraził swoje zdrowie na szwank.

- Chciał ratować ludzi w środku. Byli w pułapce.

- Rozumiem motywy, jakie nim kierowały. Nie zmienia to faktu, że postąpił wręcz nieodpowiedzialnie. To będzie cud, jeśli się z tego wyliże.

- Może pan jakoś mu pomóc?

- Jak na razie umieściłem Blazikena w komorze próżniowej. Ciało Blazikena będzie uwalniało fale żaru, więc komora próżniowa je zneutralizuje. Ale to tylko środek doraźny. Musimy szybko coś wymyślić, aby Blaziken mógł uwolnić cały ten ogień będący w jego ciele. Inaczej będzie tylko gorzej.

- Co ma pan na myśli mówiąc, że będzie gorzej?

- Ciało Blazikena będzie coraz bardziej się nagrzewać, ogień w nim będzie szaleć szukając drogi wyjścia. Aż w końcu, Blaziken wybuchnie a jego ciało zostanie rozerwane na kawałeczki.

- Nie możemy na to pozwolić! Blaziken ma dla kogo żyć. Ja, mój dziadek, Zofia. Jesteśmy najbliżsi jego sercu, nie może umrzeć.

- Alex, spokojnie. Straszysz Charmandera. Coś wymyślimy, uratujemy Blazikena.

Po moich słowach zapadła cisza. Musieliśmy jak najprędzej coś wymyślić, żeby ratować Blazikena. I wtedy mi się coś przypomniało.

Flashback

- Gdyby nie fakt, że wycinanie tych wszystkich obumarłych drzew zajmie nam całą wieczność to byśmy już dawno skończyli. To co widzisz, drogi Callusie to ponad połowa lasu. Tych drzew już nic nie uratuje.- powiedział jeden z drwali.

- Właściwie to najprościej by było te drzewa po prostu spalić na popiół. Ale nie mamy niestety żadnego pokemona typu ognistego, który byłby na tyle potężny aby spalić te martwe, wyschnięte na wiór drzewa.- dodał od siebie drugi drwal.

Koniec Flashback'u

- Już wiem!- powiedziałem.

- Ale co takiego?- spytał mój brat.

- Pamiętacie tamtą kompletnie wymarłą część jednej z wysp, gdzie ponad połowa drzew wyschła na wiór i umarła?- odpowiedziałem pytaniem na pytanie.

- No pewnie, że pamiętamy. Nawet Meganium nie był w stanie nic wskórać.- odparł mi Alex.

- No to, jeden z drwali powiedział, że najprościej byłoby spalić te drzewa na popiół. Ale nie mieli żadnego pokemona typu ognistego, który byłby na tyle potężny by to zrobić. Więc zabierzemy tam Blazikena o on swoim Miotaczem Płomieni załatwi sprawę.

- Callus to prawdziwy przebłysk geniuszu. Więc szykujmy się do drogi.

/quick skip, obumarła część wyspy/

- No i jesteśmy. Obumarła część wyspy, tutaj Blaziken uwolni ten ogień.- powiedziałem.

- Mam nadzieję, że to mu naprawdę pomoże.- odparł Alex.

Kiedy Blaziken został wypuszczony z komory próżniowej, chwiejnie przeszedł kilka kroków i ciężko stanął prosto.

- No dobra Blaziken. Miotacz Płomieni, od serca pełna moc!- Alex wydał komendę.

I pokemon tak uczynił. Miotaczem Płomieni uwolnił absolutnie cały siedzący w nim ogień, spalając wyschnięte i umarłe drzewa na drobny popiół. Gdy wszystkie drzewa były spalone, Blaziken upadł jak długi na ziemię.

- Blaziken!- Alex podbiegł do pokemona.

- Udało się?- spytał niepewnie Damien.

- Blaziken, Blaziken. Słyszysz mnie? Proszę, ocknij się. Blaziken, wstań proszę.- mówił Alex.

W pewnym momencie Blaziken się poruszył. Z wielkim trudem, ale lekko się podniósł i spojrzał na swojego trenera.

- Blaziken, czujesz się już lepiej?- spytał go chłopak

- Blaziken.- odpowiedział pokemon.

- Mówi, że o niebo lepiej.- przetłumaczył mój brat.

- Czyli się udało. Blaziken jest już zdrowy.- powiedział profesor.

- Co za ulga.- odparła Nancy.

- Blaziken bardzo się nam przysłużył. Teraz wystarczy sprzątnąć cały ten popiół i będzie można posadzić nowe drzewa.- dodał kierownik drwali.

- Miło, że mogliśmy pomóc. Teraz zabierzemy Blazikena z powrotem do bazy gdzie porządnie się wyśpi. Mam nadzieję, że reszta drzew nie uschnie i obumrze by trzeba było je palić.

- Ja również mam taką nadzieję Callusie. Ekosystem i tak jest wystarczająco zagrożony.

- Nic się nie martw, Zygarde. Poradzimy sobie z tym. Wszystko się jeszcze ułoży.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro