Rozdział 3

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kilka dni później, Nancy:

Odkąd ojciec Marty zrobił z siebie błazna minęło kilka dni. Jak tylko opowiedziałam o tym moim rodzicom, to śmiali się do rozpuku. Niby biznesmen, a zrobił z siebie kompletnego idiotę. W każdym razie, byłam w ogrodzie i kąpałam mojego Ivysaur'a, któremu bardzo się podobała kąpiel. Stał spokojnie i pozwalał się umyć. Pielęgnowanie pokemona to podstawowy obowiązek każdego trenera. Tak samo regularne treningi lub bitwy z innymi pokemonami oraz karmienie. Dzięki temu pokemon prawidłowo się rozwija, rośnie zdrowy i szczęśliwy.

- Nancy, ktoś do ciebie!- usłyszałam.

- Więc przyprowadź tego kogoś do ogrodu, teraz kąpię mojego pokemona!- odkrzyknęłam.

Delikatnie czyściłam płatki kwiatu Ivysaur'a, gdy...

 - Witaj Nancy.- usłyszałam jego głos.

- Czego znowu chcesz, Brandon?- spytałam, nawet nie zaszczycając go spojrzeniem.

Brandon to mój ex-chłopak. Zerwałam z nim po tym jak się przekonałam jaki jest z niego dupek.

- A czy muszę czegoś chcieć, przychodząc w odwiedziny?- spytał.

- Nie nabierzesz mnie na swoje gierki. Za dobrze cię znam. I już raz ci wyraźnie powiedziałam, że do ciebie nie wrócę. Nigdy.- odpowiedziałam, nadal na niego nie patrząc.

- Uparłaś się aby nie dawać mi drugiej szansy.

- A co? Kumple się z ciebie śmieją, że dałam ci kosza i nie zamierzam wracać?

Ivysaur zaczął na moją kąśliwą uwagę cicho chichotać. Na swój sposób, oczywiście.

- Język cięty jak zawsze.- mruknął.

- Jeśli to wszystko, to możesz już sobie iść. Jestem zajęta pielęgnowaniem mojego pokemona.- powiedziałam.

- Nancy, porozmawiaj ze mną. Proszę.- odparł.

- Ivysaur, dzikie pnącze.- zwróciłam się do pokemona.

- Saur.- odparł i zaczął przeganiać natręta.

Nie oglądając się, słyszałam jak dzikie pnącza Ivysaur'a, "strzelają" Brandonowi pod nogami skutecznie odganiając natręta. Niedługo potem usłyszałam dźwięk zamykania drzwi frontowych.

- Bardzo ładnie Ivysaur. Po kąpieli dostaniesz podwójną porcję twojej ulubionej karmy w nagrodę.- powiedziałam, głaszcząc pokemona po głowie.

Jak powiedziałam, tak zrobiłam. Gdy Ivysaur był już wykąpany i pachnący, zrobiłam dla niego podwójną porcję jego karmy. W nagrodę, za szybkie przegonienie natręta. Po jedzeniu Ivysaur uciął sobie drzemkę by strawić karmę, a ja w tym czasie wyciągnęłam mój zestaw młodej krawcowej i zaczęłam szyć. Za jakieś dwa tygodnie Marta będzie miała imieniny, więc uszyję dla niej piękną apaszkę. Zastanawiam się tylko czy pozostali też pamiętają o imieninach Marty. Napiszę do nich w międzyczasie. Oczywiście poza Martą, bo wtedy by się wydało, że szykuję dla niej prezent.

Gdy zrobiłam sobie małą przerwę napisałam do Callusa, Roberta i Damiena czy pamiętają o nadchodzących imieninach Marty. Szybko dostałam odpowiedzi od całej trójki, że pamiętają i mam być spokojna. To mi wystarczyło by im uwierzyć. Znamy się już tyle czasu, to czemu miałabym im nie wierzyć?

Tymczasem u Callusa

Po wysłaniu Nancy wiadomości, że pamiętam o imieninach Marty, razem z bratem ruszyliśmy głębiej w las. Musieliśmy dotrzeć nad morze gdzie najprawdopodobniej znajdziemy jajo wodnego pokemona. Marta przez całą naszą znajomość nam powtarzała, że bardzo chciałaby mieć pokemona typu wodnego. Długo się z bratem zastanawialiśmy, który pokemon tego typu będzie do niej pasował. W końcu nasz wybór padł na Squirtle'a - pokemona małego żółwika. Dzięki specjalnemu skanerowi, który pożyczyłem od Profesora Davisa - wnuka zmarłego profesora Charlesa, mogłem stwierdzić które to może być jajo.

Kiedy dotarliśmy na plażę, zastaliśmy tam nie małe zamieszanie. Wodne pokemony zauważyły nas i zrobiły nam przejście, byśmy mogli zobaczyć co się dzieje. To co ujrzeliśmy, przerosło nasze największe obawy. Samica Blastoise'a leżała na piasku w kałuży krwi z rozległymi obrażeniami ciała. Kto jej to zrobił? Dlaczego? Czyżby dla jaja, które w sobie nosiła?

- Callus jak myślisz, kto ją tak urządził?- spytał mnie Lucario.

- Nie jestem do końca pewny, ale obrażenia jednoznacznie wskazują na działalność człowieka. Najprawdopodobniej takiego, który chciał odebrać jej jajo.- odpowiedziałem, podchodząc i klękając przy rannej.

- Porozmawiam z tymi pokemonami, może się czegoś więcej dowiem.- stwierdził.

- Tak właśnie zrób, bracie. Ja spróbuję jakoś ocalić jajo, bo niestety dla matki nie ma już nadziei, że przeżyje.- odparłem.

W czasie gdy mój brat zbierał informacje na temat tego co się tu wydarzyło, ja robiłem co się dało by bezpiecznie wyciągnąć jajo z łona matki. Bynajmniej tak aby jej bardziej nie zaszkodzić. Czas upłynął nam do zachodu słońca, gdy udało mi się bezpiecznie wyciągnąć jajo.

- Gotowe.- wysapałem.

- Już wiem co się tu stało.- powiedział mój brat.

- Tak? A więc słucham.- odparłem.

- Z relacji pozostałych pokemonów wynika, że przy nadbrzeżu pojawili się łowcy nagród. Niektóre Gyarados'y podejrzewają, że komuś mogło bardzo zależeć na tym jaju.- zaczął.

- Tylko komu mogło zależeć na jaju tego pokemona?- spytałem.

- Jeden Poliwrath powiedział, że takim którzy dążą do władzy nad światem.- odpowiedział.

- Teraz to trochę przesadził.- odparłem.

- Miałem podobne wrażenie. Natomiast Feraligatr stwierdził, że tej zbrodni dopuścili się ludzie, którym najbardziej zależy na pieniądzach.

- No to już jest bardziej prawdopodobne. Ludzi, którzy dla pieniędzy są w stanie zabić niewinne stworzenie na tym okrutnym świecie nie brakuje.

- A skoro już o niewinnych stworzeniach mowa. Jak się ma matka tego maleństwa w jaju?

- Już ledwo zipie. Odejdzie z tego świata gdy tylko wzejdzie księżyc.

- Wartortle powiedział, że jak ten moment nastąpi, zabiorą ją na dno oceanu, gdzie będzie mogła spokojnie spędzić już całą wieczność.

- Przynajmniej tyle dobrego. W porządku, jajo wyczyszczone teraz je przeskanuję.

Wyciągnąłem z torby skaner i nakierowałem na jajo. Po chwili miałem wyniki.

- To jajo Squirtle'a. Chłopiec.- powiedziałem.

- Misja wykonana.- odparł mój brat.

Przytaknąłem i umieściłem jajo w specjalnym, przenośnym inkubatorze. Aby podtrzymać życie pokemona, który w ciągu kilku miesięcy powinien się wykluć z jaja. Zostaliśmy jeszcze do wieczora by pożegnać matkę tego malucha. To smutne, że dla bogactwa ludzie są w stanie posunąć się do takich okropieństw. Obiecaliśmy też, że ten Squirtle będzie pod doskonałą opieką i ruszyliśmy w drogę powrotną. Mam nadzieję, że ci bandyci zostaną ukarani za to co się stało i sprawiedliwości stanie się zadość.

W międzyczasie u Roberta

Wysłałem Nancy wiadomość zwrotną, że pamiętam o imieninach Marty. Razem z Callusem i Damienem podzieliśmy się zadaniami. Callus i Lucario mieli znaleźć jajo wodnego pokemona, ja miałem przygotować odpowiedni zestaw opieki i pielęgnacji dla takiego pokemona. Sęk w tym, że nie wiem jakiego konkretnie pokemona jajo mają znaleźć. Callus ma dać mi w tym zakresie znać. Och, o wilku mowa. Napisał do mnie.

Od Callus:

"Znaleźliśmy jajo. W środku jest Squirtle."

A więc Squirtle, tak? W porządku, zatem zabieram się do pracy!

A no i oczywiście Damien też ma coś przygotować. Ale nie chciał powiedzieć co, bo to ma być "niespodzianka"

W tym czasie, u Damiena

Po udzieleniu Nancy odpowiedzi potwierdzającej, że pamiętam o imieninach Marty zabrałem się do pracy. Postanowiłem ułożyć zbilansowany program żywieniowy i treningowy dla wodnego pokemona, którego mają znaleźć Callus i Lucario. Och, właśnie dostałem od niego wiadomość.

Od Callus:

"Nie wiem co szykujesz, ale ty wiedz, że znaleźliśmy jajo Squirtle'a"

Jajo Squirtle'a! Doskonale! Ułożenie programu dla właśnie tego pokemona będzie dziecinnie proste. Oczywiście skontaktowałem się też z Xavienierem, dobrym znajomym Callusa z prośbą o pomoc. Przecież pożywienie wodnego pokemona jakim jest Squirtle nie może składać się tylko z suchej karmy. Nawet jeśli zawiera wszystkie najważniejsze składniki odżywcze dla tego pokemona. Xavienier oczywiście z radością się zgodził mi pomóc i doradził, które znane nam jagody będą dla Squirtle'a najodpowiedniejsze. Oczywiście nie chciałem wyjść na chama i spytałem o jagody, które on hoduje. Od razu się rozpromienił i wymienił wspomniane jagody.

Na pewno trochę pracy mnie przy tym czeka, ale czego się nie robi dla przyjaciół? Potem przyjdzie już czekać na ten wspaniały dzień.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro