Rozdział 65 Jeśli...

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

  Kami-sama no Inai Nichiyoubi Opening HD  

— Nina —

Less wzruszył ramionami.

— Nie wiem — rzekł z spokojem.

Zagryzłam wargę, a moje dłonie zwinęły się w pięści.

— Jak to nie wiesz do cholery?! Jak możesz nie wiedzieć, komu zrobiłeś dziecko?! — spytałam, czując jak moje serce zaczyna krwawić. Szlag! Czyżby mnie okłamał? Nie... Literstyka by mu na to nie pozwoliła, więc... Czyżby zdołał mnie oszukać?

Miałam mętlik w głowie i nie wiedziałam, co jest prawdą, a co kłamstwem. Postawiłam krok w kierunku wampira.

— Dlaczego kłamiesz? — spytałam, a w moich oczach pojawiły się łzy. Starłam je wierzchem dłoni. Nie wiedziałam, dlaczego płakałam. Ból w sercu nasilał się. Czułam się gorzej niż w chwili, kiedy dowiedziałam się o kłamstwach Klausa.

— Nie kłamie, nie mogę tego zrobić — przypomniał, kładąc dłonie na moich ramionach.

Od razu strzepnęłam je i cofnęłam się do tyłu. Miałam zamiar już zacząć na niego krzyczeć, lecz nim to zrobiłam ktoś klasnął. Obróciłam się w kierunku — obecnego — władcy wampirów, a po moim policzku spłynęła łza. Było mi wstyd. Okazuje swoje cierpienie przed ludźmi, których praktycznie nie znam. Feris prychnął, bijąc swojego brata w ramie. Ojciec Lessa podszedł do mnie i uśmiechnął się.

— Nino, Less cię nie zdradził — oświadczył, dotykając mojego brzucha. Rozszerzyłam oczy. On chyba nie chce powiedzieć, że... — To ty jesteś w ciąży z moim synem.

Zamrugałam zaskoczona, a po chwili wybuchałam śmiechem, myśląc, że to żart. Jednak widząc poważny wyraz twarzy ojca Lessa, ucichłam. Moje ręce zaczęły się trząść. Nie... Pokręciłam głową. To musi być jakaś pomyłka!

— Pan żartuje prawda? — Wampir zaprzeczył ruchem głowy. Spojrzałam na Lessa. Na jego twarzy także malowało się niedowierzanie. — Powiedź, że to nie prawda — zażądałam, a on zagryzł wargę. Podeszłam do niego i chwyciłam za koszulę. — To niemożliwe, co nie? — spytałam z niepewnością w głosie.

— Jesteś w ciąży — oznajmił z powagą Feris. — Od kiedy cię zobaczyłem słyszę bicie serca waszego dziecka.

Dlaczego on też to potwierdził? Dlaczego...? Puściłam ubranie Lessa i z zawahaniem położyłam dłoń na swoim brzuchu. Przecież zrobiliśmy to tylko raz! To niemożliwe, żebym zaszła w ciążę! Zresztą to nie jest odpowiedni czas. Jestem za młoda, a na dodatek mam zamiar rozłączyć się Klausem i wystąpić przeciwko niemu! Przecież...! Szlag! Jeśli wilkołak dowie się o dziecku zapewne zechce je wykorzystać, a to... Nie chcę by ta mała istotka została w to wszystko wmieszana. Nie chcę by cierpiała.

—To dziecko będzie posiadać twoją krew, Nino — wtrącił król. — Wiesz chyba, co to oznacza? — Doskonale zdawałam sobie sprawę z piętna jakie będzie nosić. Ono także będzie wstanie aktywować tę maszynę... — Na dodatek wraz z jego narodzinami stracisz swoją nietykalność. Będzie można cię zabić, ponieważ żyć będzie osoba, zdolna cię zastąpić — oznajmił, a ja zagryzłam wargę. Dlaczego...?

— Chwila! — krzyknął Less. — Ja nic nie wyczuwam. — Słysząc te słowa, zapłonęła we mnie iskierka nadziei. Może jednak jest to żart?

Król wampirów pokręcił głową.

— Jesteś młody, a twoje zmysły nie są tak czułe jak moje czy twojego brata — wyjaśnił, podchodząc do młodszego z synów. Chwycił go za dłoń, po czym położył ja na moim — okrytym przez koszulkę — brzuchu. — Zamknij oczy i wsłuchaj się, a może usłyszysz bicie jego serca — polecił, a Less nie czekając na nic, wykonał polecenie swojego ojca.

Wpatrywałam się w niego, chcąc poznać jego reakcje. Miałam nadzieję, jednak z każdą minioną chwila zaczynałam ją tracić. Po upływie — może — paru minut. Less uśmiechnął się.

— Słyszę... — Otworzył oczy, a ja spostrzegłam w jego tęczówkach iskierki szczęścia. — Nina, ja go słyszę.

Cofnęłam się o krok — strącając jego dłoń. Nie potrafiłam w to uwierzyć. Ja naprawdę jestem... W oczach stanęły mi łzy. Byłam przerażona. Przecież to dziecko czeka tak smutny los! Ja... Nie wytrzymując tego wszystkiego zaczęłam biec. Less krzyczał za mną i już chciał za mną pobiec, jednak jego ojciec zatrzymał go. Może nawet coś mu powiedział, jednak ja nie słuchałam. Cały czas rozmyślałam o tym, że jestem w ciąży. To wszystko komplikuj. Moje plany muszą zostać przesunięte, jednak to nie jest głównym problemem. Nasze dziecko, będzie ścigane przez moich wrogów, — wilkołaki — którzy będą chcieli wykorzystać je przeciwko mnie. To mnie boli. Nie chcę by ta mała istotka musiała cierpieć, by została odrzucona! Nie chcę tego i zrobię wszystko by temu zapobiec.

Nie wiem, jak ale będąc w pokoju Lessa rzuciłam się na łóżko i zamknęłam oczy. Położyłam dłoń na swoim brzuchu i westchnęłam.

— Gdybyś tylko mógł przyjść na ten świat trochę później... — wyszeptałam, czując łzy spływające po policzkach. Starłam je wierzchem dłoni.

Nagle usłyszałam cichy dźwięk działającej maszyny. Nie musiałam otwierać oczu by dowiedzeń się, kto wszedł do pomieszczenia. Byłam pewna, że to Less.

— Nino, nie płacz — poprosił, siadając obok mnie.

Uśmiechnęłam się bez cienia humoru.

— Łatwo mówić — rzuciłam bez namysłu, zakrywając oczy dłonią. — Życie naszego dziecka zawsze będzie zagrożone... — wyszeptałam z bólem.

Poczułam jak dłoń Lessa zaczęła głaskać mnie po głowie.

— Obronię was, masz na to moje słowo — obiecał hardo.

Usiadłam i pokręciłam głową. Nikt nie da rady bronić dwóch osób na raz. Moje życie... Jest dla mnie ważne, lecz chcę by w razie jakiegoś wypadku to dziecko nie zostało samo. Jeśli zginę, Lessa spotka taki sam los, przez co zostawimy je na pastwę losu. Zagryzłam wargę. Nie chcę go skazywać na to, co ja przeszłam. Nie mogłabym go skrzywdzić. Może wiem o nim od parędziesięciu minut, lecz... już zdążyłam je pokochać. Chcę je chronić przed wszystkim co złe, nie ważne, jaka będzie tego cena.

Spojrzałam wprost w oczy wampira.

— Less, obiecaj mi, że... — przełknęłam z trudem ślinę — jeśli umrę, zajmiesz się nim.

Czarnowłosy pokręcił głową.

— Nino, wychowamy je razem — oświadczył z bólem w oczach. Uśmiechnęłam się. On także zdawał sobie sprawę z tego, że mogę zginąć.

Złapałam jego dłonie.

— To rozkaz — rzekłam stanowczo. Wiem, to go zrani, lecz nie mam innego wyboru. W razie mojej śmierci ten rozkaz będzie trzymać go przy życiu. — W razie mojej śmierci, wychowasz nasze dziecko i będziesz je chronił. Umrzeć ci wolno dopiero w momencie, kiedy nie będziesz mu potrzebny — rozkazałam, a Less zagryzł wargę. Zrobił to tak mocno, że z jego wargi popłynęła stróżka krwi.

Spojrzałam na znamię na jego nadgarstku. Było czarne jak nigdy dotąd. Teraz mam pewność, że jeśli coś mi się stanie to przynajmniej nie zostaniesz sam — pomyślałam, dotykając swojego brzucha.

— Ten rozkaz... — szepnął z bólem. — Ja... Nie chcę go wykonać.

Spojrzałam na niego smutna.

— Wiem, ale musisz je chronić. — Już chciał zaprotestować, lecz przyłożyłam do jego ust palce. — Jeśli chcesz mojego szczęścia to w razie mojej śmierci wychowasz je i pokażesz jak piękny może być świat. Pokażesz mu dobro i sprawisz, że nigdy nie będzie musiał cierpieć. To rozkaz, który będziesz musiał wykonać — powiedziałam z pewnością.

Musiałam być twarda, choć w środku płakałam. Mimo wszystko chciałabym wychować nasze dziecko razem, ale nikt nie wie co przyniesie nam los...

CDN

No i mamy! Jeśli chodzi o jakieś jeszcze niespodzianki to mam jeszcze jedną. Małą, malusieńką. Osoby, które czytają tę notkę dowiedzą się o niej wcześniej, tak więc (UWAGA SPOJLER) wiecie, że Klaus ma sześcioletniego syna? Pojawi się on w kolejnym rozdziale. (KONIEC SPOJLERU)

Następny w poniedziałek!

(Data opublikowania tego rozdziału: 26.05.17r)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro