Rozdział 10

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Youn Ah siedziała w swojej ławce. Przeglądała media społecznościowe. Han Seo Jun siedział na swoim miejscu, a dookoła niego byli jego znajomi. Rozmawiali o czymś, ale on był zajęty myśleniem o pewnej propozycji.

Zauważył jak Kang sięgnęła do torby i wyciągnęła butelkę. Chciała się napić, ale była pusta. Westchnęła i wstała wyrzucić ją do kosza. Wróciła na swoje miejsce i zajęła się tym co poprzednio.

"Pomarańcza..." powiedział cicho sam do siebie "Cho Rong." zwrócił się do kolegi "Zaraz wracam." wstał i wyszedł z klasy.

Youn Ah uśmiechnęła się do ekranu telefonu.

~Jak tam w szkole?

Dobrze. Mam teraz trochę dłuższą przerwę. Jak się czujesz?~

~Jest dobrze. O wiele lepiej jest być w domu niż w szpitalu

To na pewno ^^~

~Wiesz może jak trzyma się mama twojego kolegi?

Nie. Nie interesowałam się tym. Dlaczego pytasz?

~Przez ten czas jak leżałam w szpitalu to z nią trochę porozmawiałam

Ah tak? A o czym takim?~

~O naszych dzieciach

Nie mów mi, że powiedziałaś jej co robiłam jak byłam mała~

~Tak, a co? Ona o swoim synu też mówiła. Miło było powspominać czasy, w których nasze dzieci były małe

Dobrze~

~Muszę kończyć. Tata przyszedł. Odwiedź nas kiedyś

Z chęcią. Może niedługo~

Han Seo Jun w tym momencie wrócił do klasy. Podszedł do ławki Kang. Położył na środku stolika butelkę z sokiem pomarańczowym. Spojrzała na napój, a potem na chłopaka.

"Han Seo Jun?"

Nachylił się w jej stronę. Cofnęła się trochę i spojrzała prosto w jego czy. Ich twarze dzieliło z 10 cm.

"Zgoda."

"Co?"

"Twoja propozycja." osoby, które były w klasie zaczęli im się przyglądać.

"Co w związku z tym?"

"Poznajmy się lepiej."

"Uuuuuuuu"

"Czy oni...?"

Seo Jun spojrzał na chwilę w bok z poirytowaniem.

"Czy każdy musi od razu coś wymyślać?" powiedział cicho. Wrócił do niej wzrokiem "To co?"

"Z wielką checią, kolego." wyciągnęła dłoń w jego stronę. Ten się wyprostował i uścisnął jej dłoń "Tylko jak będziesz nachodził Joo Gyung, to nie ręczę za siebie."

"Ehh... W porządku."

"Tak w ogóle... Dzięki za sok. Skąd wiedziałeś, że lubię właśnie ten?"

"Mam swoje sposoby." powiedział i wrócił do swojej ławki.

Youn Ah spojrzała na butelkę z napojem. Wzięła go do rąk i odkręciła. Napiła się wcześniej wspomnianej cieczy.

***

Gdy nadeszła przerwa na obiad Kang wraz z dziewczynami udała się. Choi Soo Ah odezwała się.

"Youn Ah. O co chodzi z Seo Junem?"

"Hm? O co dokładnie?"

"No kupił ci sok i coś powiedział."

"Ah... Po prostu chcemy się lepiej poznać, zakolegować."

"Co?"

"Serio?"

"Z Han Seo Junem?"

"A co jest w nim takiego złego? Widzę w nim trochę siebie i tyle." wzięła kawałek kurczaka do ust.

"W sumie Seo Jun nie jest taki zły." powiedziała Joo Gyung "Dałoby się z nim zaprzyjaźnić."

"Dopiero co narzekałaś, że zrobił ci zdjęcie, gdy miałaś maseczkę na twarzy, gdy był w salonie twojej matki i dzisiaj rano go goniłaś, prosząc o usunięcie."

"Gdyby nie to, że powiedziałam jego mamie, że przypilnuję aby nie jeździł na motorze."

"Motorze?" zapytała Youn Ah.

"Tak. Obiecałam jego mamie i mam ją poinformować, gdy będzie dalej na nim jeździł." wytłumaczyła.

"Jeśli chcesz to ja mogę przejąć na siebie tą odpowiedzialność. Też obiecałam już coś jego mamie."

"Naprawdę?"

"Ta. Aby nie brał udziału w bójkach."

"Nie. Dam radę... Ale Youn Ah... Może... To znaczy... Jakby się do mnie przyczepiał cały czas to coś mu powiedz, dobra?"

"W porządku. Jak będzie Cię nachodził to tylko mi powiedz, Joo Gyung."

***

Po szkole Youn Ah wraz z dziewczynami wybrały się na karaoke, a potem na coś do jedzenia. Kang otworzyła drzwi od mieszkania i weszła do środka.

"Ahh... Jak ja się zmęczyłam." rzcuciła torbę. Udała się w kierunku kanapy. Położyła się na niej i włączyła telewizor. Zerknęła na godzinę

"21:23 eh..." przymknęła oczy, ale nie na długo.

Jej telefon dał znać, że ktoś do niej dzwoni.  Odebrała i przyłożyła urządzenie do ucha.

"Halo?"

"Kang Youn Ah?"

"Tak. A tyyyy...?" zmarszczyła brwi.

"Seo Jun."

"Seo Jun..." powiedziała beznamiętnie "Seo Jun?!" tym razem głośniej, aż usiadła "S... Skąd masz mój numer?"

"Dostałem od Soo Ah"

"Kiedy ona ci go dała? Dobra. Nie ważne. Po co dzwonisz?"

"Możemy się spotkać niedaleko twojego przystanku?"

"A po co?"

"Tak po prostu."

"Aha. Jestem zmęczona. Nie możemy kiedy indziej?"

"Za 5 minut się widzimy."

"Za 5 minut?! Nie zdążę." rozłączył się "Nosz ty!"

Wyłączyła telewizor i w mgnienu oka założyła buty, i wybiegła z mieszkania.

***

Han Seo Jun siedział na ławce i czekał. Podniósł wzrok znad ekranu telefonu i się rozejrzał.

"Bosz. Czemu jej jeszcze nie ma?" wybrał numer i do niej zadzwonił. Odebrała "Gdzie ty jesteś?"

"No już jestem. A gdzie ty jesteś?"

"Siedzę na ławce obok."

"Uaaa! Patrz jak jeździsz baranie!"

"Co?"

"Co za palant. Nosz kurna super!"

"Czekaj tam. Gdzie jesteś?" wstał i się rozejrzał. Zauważył ją siedzącą niedaleko na chodniku "Dobra. Widzę Cię." rozłączył się i do niej podbiegł.

"Cholera" patrzyła na swoje zdarte kolano "Ja to mam pecha czy co?"

"Co jest?" podszedł do niej i kucnął.

"Jakiś palant jechał na motorze i mnie nie widział. Mało co mnie nie potrącił, gdybym się w ostatniej chwili nie cofnęła. Tylkoże zdarłam kolano!" odpowiedziała "Aish! I boli." zmieniła ton

"Pomogę ci." pomógł jej wstać i zaprowadził do najbliższej ławki "Pójdę po coś do sklepu. Czekaj tu.,

"A gdzie niby mia..." nie dokończyła bo już zniknął. 

Popatrzyła na swoje kolano. Westchnęła i oparła się o oparcie ławki. Po 5 minutach Seo Jun wrócił.

"Już jestem."

"Przecież widzę." patrzyła na to co robi. Namoczył chusteczkę i delikatnie zaczał obmywać jej ranę.

"Mogę sama to zrobić, ksiiii." syknęła.

"Ja to zrobię." po chwili delikatnie wytarł jej kolano, posmarował specjalną maścią i nakleił plaster "Gotowe." podniósł wzrok na nią i się uśmiechnął. Spojrzała na niego.

"Dzięki." powiedziała. Ten wstał i usiadł obok.

"Następnym razem bardziej uważaj."

"To nie moja wina. Nic nie było na drodze, a on nagle wyjechał! Powiedz lepiej to temu komuś!" skrzyżował ręce "Tak w ogóle, po co chciałeś się spotkać?"

"Chcesz coś zjeść?"

"Emm... Chyb..." nie dokończyła bo zaburczało jej w brzuchu vA może jednak?"

"To chodź"

Poszli do restauracji, która była niedaleko. Zamówili jedzenie i czekali na swoje zamówienie. Youn Ah odłożyła menu i spojrzała na chłopaka.

"Dowiem się dlaczego chciałeś się ze mną tak nagle spotkać?" zapytała.

"Tak po prostu."

"Myślałam, że to było coś ważnego. Wybiegłam z mieszkania jakby się paliło, hahah..."

"Chciałaś się lepiej poznać to ci to ułatwiam."

"Eh... Co byś chciał o mnie wiedzieć, co?"

"No nie wiem. Cokolwiek. Na przykład dlaczego przeniosłaś się do Saebom?"

"Em... Nie miałam tam przyjaciół. W ogóle nikogo. Pewnego dnia poznałam Joo Gyung, ale po feriach się okazało, że się przeniosła. Można powiedzieć, że przeniosłam się do Saebom ze względu na Joo Gyung." odpowiedziała.

"Dlaczego?"

"Chciałam się z nią zaprzyjaźnić." powiedziała. Kelnerka przyniosła ich dania "Dziękuję. Seo Jun... Wtedy jak byłeś w pokoju nauczycielskim. No bójka z Su Ho. To o co chodziło dziekanowi? Że zrobiłeś sobie wolne od szkoły?" zapytała. Spojrzał na nią.

"Zrobiłem sobie wolne ze względu na mamę. Rozchorowała się i wylądowała w szpitalu. Nie mogła pracować, więc sam musiałem znaleźć pracę i zarobić na rachunki, jedzenie..." wyjaśnił.

"To nie miałeś łatwo. Z tego co wiem to twoja mama czuje się już lepiej i jest już w domu."

"Ta... Lepiej jest jak jest w domu."

"Ah. Moja mama też jest już w domu. Jak się dowiedziałam, że jest w szpitalu to tak się przestraszyłam. Moi rodzice bardzo długo pracując i mieszkając tam... Mało się widywaliśmy, ale i tak się kochaliśmy. Brata rzadko kiedy widuję. Jeździ w trasy na długi czas."

"Ja mam młodszą siostrę, która chodzi do 1 klasy. Jest w hurku."

"Ooo... Chciałabym usłyszeć jak śpiewa."

"Hm... Ma wielki talent." przytaknął.

"No, nie będę wątpić twoim słowom, ale... Ocenię jak usłyszę." uśmiechnęła się.

***

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro