Rozdział 8

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Youn Ah miała dzisiaj jakiś lepszy humor. Szła chętnie w stronę szkoły. Niektórzy uczniowie na nią patrzyli, a ta odpowiadała im uśmiechem. Mała grupa chłopców z pierwszej klasy na nią spojrzało. Mrugnęła do nich. Jeden z nich mało co się nie przewrócił. Zaśmiała się pod nosem i skierowała się do budynku. Weszła do klasy.

"Cześć wszystkim!" usiadła na swoim miejscu. Soo Jin odwróciła się w jej stronę.

"Co się stało, że jesteś taka uśmiechnięta?" zapytała.

"No właśnie. Bije od ciebie ciepło z daleka." dodała Soo Ah.

"Nie mam pojęcia... Wczoraj byłam zmartwiona, a teraz... Mam dobry humor po prostu."

Zadzwonił dzwonek. Do sali wszedł nauczyciel od histori. Rozpoczęła się lekcja.

***

Była przerwa na lunch. Youn Ah miała czas zauważyć opatrunek na ranie Joo Gyung. W dodatku podczas lunchu zauważyła jak Lee i ona są niedaleko siebie. Lim wskazała na plaster na kolanie i się uśmiechnęła do niego. Skierowała się do stolika. To wszystko obserwował Seo Jun. Kang nałożyła sobie jedzenie na tacę i poszła w tym samym kierunku co Joo Gyung. Zajęła miejsce obok niej.

"Youn Ah." zwróciła się do niej Lim "Dlaczego powiedziałaś, że dzisiaj masz dobry dzień, a wczoraj byłaś zmartwiona?"

"Też jestem tego ciekawa."

"Wczoraj tak... Około 20? Zadzwonił do mnie mój tata. Powiedział mi, że mama zemdlała i jest w szpitalu. Dowiedziałam się też, że te omdlenia ma ostatnio często." wyjaśniła.

"Naprawdę?"

"Bardzo mi przykro."

"Przekaż jej od nas szybkiego powrotu do zdrowia."

"Dobrze."

"Co to? To Seo Jun i Su Ho?" odezwał się Tae Hoon

"Oni?"

Kang spojrzała w ich stronę. Han wytrącił z rąk Lee tacę z jedzeniem. Zaczął kierować się w kierunku Joo Gyung. Każdy obserwował co się dzieje.

Wysunął wolne krzesło obok Lim i usiadł na nim. Dziewczyna rozejrzała się po bokach. Youn Ah spojrzała na Hana ze zmarszczonymi brwiami i ze zankiem zapytania na twarzy.

"Chodzi o kask?" zapytała.

"Nie. Chciałem z Tobą zjeść." powiedział.

Po stołówce rozniosły się głosy zdziwionych osób. Niektórzy zaczęli pomiędzy sobą szeptać.

"Co? Nie jesz?" zapytał.

"Nie, ja..."

"HAN SEO JUN!" krzyknął Su Ho, podchodząc do niego. Chwycił go za kołnierz i zmusił do wstania. Nastała cisza.

"No co?" odezwał się Han "Ty dupku... Uderz mnie."

Su Ho nie odpowiadał ani nie reagował. Musiało to zdenerwować Seo Juna, bo uderzył go z pięści w twarz. Lee wylądował na ziemi. Youn Ah zerwała się z krzesła.

"No i co? Taki silny jesteś?"

"Han Seo Jun..." powiedziała nie za głośno.

Lee Su Ho wstał z podłogi i ponownie chwycił Hana za kołnierz, ale tym razem jedną ręką. Drugą chciał mu wymierzyć cios jednak się powstrzymywał.

"Wal śmiało." prosił

Su Ho już chciał go uderzyć, ale do pomieszczenia wszedł dziekan.

"Co tu się dzieje?!" krzyknął "Odsuńcie się od siebie! Już!"

***

W klasie był wielki tłok. Wielu uczniów chciało się dowiedzieć dlaczego Han Seo Jun i Lee Su Ho wszczęli bójkę. Youn Ah postanowiła wyjść klasy.

Przechodziła obok pokoju nauczycielskiego. Przystanęła, gdy usłyszała głos dziekana. Wiedziała z kim rozmawiał. 

"Han Seo Jun, co z tobą, u licha?" Kang stanęła bliżej drzwi, ale tak aby nikt ze środka jej nie widział. Wyciągnęła telefon aby nikt nie myślał, że podsłuchuje "Chciałeś być idolem, ale zrezygnowałeś i w zamian postanowiłeś być gangsterem?" Han odwrócił głowę na chwilę zirytowany "Jak śmiesz wszczynać bójkę w szkole?"

"Prawda, proszę pana?" odezwał się Hyun Kyu "Sam byłem w szoku." dziekan wstał "Kiedy zobaczyłem, jak walczą, prawie zwróciłem to, co zjadłem." dodał.

"Spadaj stąd!" zarządał dziekan.

"Dobrze."  ukłonił się i wyszedł. Nie zauważył Youn Ah.

"Heh... Co, jeśli zbierze się komisja dyscyplinarna? Chcesz zostać wyrzucony?" znów zwrócił się do Hana.

"Ja wszcząłem tę bójkę." odezwał się nagle Lee Su Ho.

"Mój Boże, Su Ho. Dlaczego go bronisz?" spojrzał na niego, a potem swój wzrok z powrotem przeniósł na Hana "Boże, zrobiłeś sobie wolne ze względu na chorobę mamy, a zajmujesz się właśnie tym." Kang zaczęła się bardziej przysłuchiwać "Twoja mama musi być tobą strasznie rozczarowana. Bez trudu mogę zgadnąć, czemu się pochorowała."

"Jak on śmie tak mówić?" Youn Ah odezwała się sama do siebie.

"Myślę, że już wystarczy." pan Han podszedł do dziekana.

"Matko! Su Ho postanowił mu wybaczyć!" dyrektor wszedł do pokoju "Zakończmy tę sprawę. Nie ma potrzeby zwoływać komisji. Nie zgadzasz się?" podszedł bliżej "Ty draniu!" zwrócił się do Seo Juna "Su Ho, za dwa dni masz konkurs matematyczny. Powinieneś o siebie dbać. Możesz wracać do klasy." oznajmił.

Lee Su Ho niepewnie się ukłonił i wyszedł z pokoju nauczycielskiego. Skierował się w kierunku klasy. Nie zauważył Kang, która nadal stała przy pokoju

"Ty draniu!" dyrektor jeszcze raz krzyknął na Seo Juna i wyszedł. Kolejny, który nie zauważył błękitnowłosej.

"Co to za spojrzenie? Jak śmiesz się tak gapić?" odezwał się dziekan "Ty mały..."

"Naprawdę wystarczy." powstrzymał go pan Han Joon Woo.

"Przeproś szybko!"

"Przepraszam..."

"Oby się to już więcej nie powtórzyło."

Kang Youn Ah wyłączyła telefon i odeszła sprzed pokoju nauczycielskiego. Udała się na dach.

Rozejrzała się, aby sprawdzić czy nikogo nie ma. Usiadła na jednym z krzeseł, które tam było. Oparła podbródek o dłoń.

Jak on śmiał wspominać o tym kim chciał być i kim według niego teraz jest? W dodatku wspomniał o chorobie jego matki i, że to niby przez niego! Co to miało być?!

Rozumiem, że Seo Jun może być kłopotliwy, ale raczej nie robi tego bez powodu? Każdego należy traktować tak samo, na równi. Widać, że dla większości nauczycieli Su Ho jest święty, a Seo Jun to ten zły.

Mogę trochę go zrozumieć. W gimnazjum miałam pare takich przypadków. W pierwszej klasie wiele uczniów mnie zaczepiało za mój wygląd, ale gdy raz się im postawiłam... Zamiast one oberwać to oberwałam ja. Bo niby co takiego takie "drobne dziewczynki" mogłyby mi zrobić?

W 2 klasie nie raz miałam rozmowę z nauczycielami. Nikt mi nie wierzył. Zawsze byłam tą złą aż do 3 klasy. Moi rodzice nie wiedzieli i nie wiedzą, dlaczego się tak zachowywałam. Bycie uważanym przez innych za innego człowieka niż się jest, jest okropne.

Siedziała jeszcze jakiś czas i rozmyślała. 

Może powinnam być dla niego bardziej wyrozumiała? Może powinnam mu pomóc? Może powinnam się z nim bardziej poznać?

"Agrh! Nie wiem!" złapała się za głowę. Przeciągnęła się przez zastane kości "Chwila...Która godzina?" spojrzała na wyświetlacz "Przerwa dawno minęła?! Za chwilę jest kolejna?! O shit! Tak długo tu siedziałam?!" wstała i szybko skierowała się na swoje piętro.

***

Zadzwonił dzwonek. Soo Ah odwróciła się do Joo Gyung, a Soo Jin do nich podeszła.

"Ciekawe, gdzie jest Youn Ah?"

"Nie było ją przez całą lekcję." oznajmiła Kang. Han zaczął im się przysłuchiwać.

"A co jeśli się coś jej stało?" powiedziała zmartwiona Choi "Może ktoś ją napadł lub porwał?"

"Takie coś może się stać?"

"Nie przesadzaj Soo Ah. W szkole nikt by jej nie napadł ani porwał." uspokoiła je Soo Jin.

"Nawet nie widziałyśmy jak wychodziła..."

"Bo wszyscy byli zainteresowani Jo Gyung i tym co wydarzyło się w stołówce." oznajmiła Kang Youn Ah, wchodząc do klasy i od razu skierowała się na swoje miejsce.

"Youn Ah. Gdzie byłaś? dziewczyny do niej podeszły.

"Na zewnątrz. Źle się poczułam i musiałam trochę pomyśleć..."

"Chodzi o twoją mamę?"

"Huh?" spojrzała dyskretnie na Seo Juna "Ah... Tak"

***

Youn Ah przechodziła obok sali gimnastycznej. Spojrzała przez szklane drzwi. Su Ho i Seo Jun tam byli. Wyglądali jakby znowu mięli się na siebie rzucić.

Han skierował się w stronę wyjścia, zostawiając Lee samego. Kang szybko schowała się z drugiej strony budynku. Chłopak wyszedł z hali.

"Auć!" Seo Jun się zatrzymał. Skierował się w stronę głosu "Kto tu to postawił?"

"Co ty tu robisz?" zwrócił się do niej.

"Co? Ja? Przechodziłam obok."

"Coś ci nie wierzę."

"Tu jest terytorium szkoły, możesz chodzić gdzie tylko chcesz."

"Co tu robisz o tej porze?"

"Uczyłam się w bibliotece. Nie wolno? Muszę utrzymać swoje oceny." skrzyżowała ramiona.

"Biblioteka jest tam." kiwnął głową.

"Może postanowiłam się tu przejść?" uniósł jedną brew "No dobra... Obiecałam twojej mamie że cię przypilnuję, a ty? Dlaczego wychodzisz? Z tego co widziałam hala nie jest posprzątana."

"On narobił hałasu, więc niech sprząta."

"Ty go pierwszy uderzyłeś." zwróciła mu uwagę. Ten zirytowany westchnął.

"Ty też zamierzasz mnie pouczać i mówić kim jestem?"

"Nie. Nie zamierzam cię pouczać ani mówić kim jesteś. Nie wiem o co poszło. Nie mam prawa cię oceniać. A to co powiedział dziekan... Pft! To było za dużo. Za mocne! Jak on śmiał wspomnieć o twojej mamie!"

"Ty... Słyszałaś?"

"Tak. Nie wiem, jak można używać takich słów. Aby pouczyć ucznia? Aby zdać mu sprawę co on robi? Okej, rozumiem. Powiedzieć, że to jest niedopuszczalne... Że jeśli się będzie tak zachowywać to będzie tak, ale aby wspominać o problemach osobistych? O członkach rodziny? Że są chorzy przez ciebie? To jest gruba przesada!" mówiła wszystko co przyszło jej na język.

"Czy ty..."

"W dodatku każdy... Powtarzam. KAŻDY po kolei wychodził z tego pokoju nauczycielskiego, ale nikt mnie nie zauważył. Jestem niewidzialna czy jak?!"

"Pft." prychnął.

Ta spojrzała na niego. Widziała, jak się delikatnie uśmiecha. Na jej usta sam wkradł się uśmiech.

***

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro