rozdział 13

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Per.Rosji

Następny dzień miał być dniem kiedy PW miała wyjechać. Zjedliśmy w ciszy śniadanie, w powietrzu można było wyczuć napięcie i tylko w tedy ją widziałam na dole, resztę czasu spędziła w swoim pokoju dzwoniąc i pakując swoje manatki. Szczerze nie wzracałem na to większej uwagi byłem wściekły na nią za zażuty skierowane do mojego ojca. No fakt, że w dzieciństwie traktował mnie jak traktował ale po wojnie się zmienił na lepszego człowieka.
W końcu nadeszła godzina 18 i z góry zeszła niszczyciel dobrej zabawy i pogromca uśmiechów dzieci. Trzymała w ręce gazetę i popijała z kupka niewiadomą mi cieczą. Minęła mnie i skierowała się do kuchni gdzie stała Ukraina. Polska Walcząca zaczęła rozmowę.

- Ukraina wiesz o co chodzi z tym świętem?- zapytała siadając na krześle i podając gazetę siostrze.

- Wiesz, że wierza Big Ben miała remont, w końcu ją uruchomią.

Cisza, w końcu Szara ponowiła rozmowę

- Podobno, wszyscy pracownicy któży pracowali przy odnawacji wierzy są Czechami.

Ukraina zrobiła duże oczy.

- Na serio?

- No podobno- weszłem do kuchni siadają na przeciwko Polki.

- Dziwne co nie?- Powiedziała Ukraina z błyskiem w oczach- może to jest powiązane z...

Szara podniosła rękę do góry by przerwać ciąg słów wylewających się z ust Ukrainki.

- Wy już nie bierzecie udziału w śledztwie.

- Jak to?!

Zawołaliśmy niemal równocześnie

- Tak to- odparła dopijają zawartość kubka- Rosja zmusił mnie do takiego poczynania.

Zanim zdążyłem wstać i zaprotestować, popatrzyłem na dziewczynę w jej oczach nie było tego co przed śledztwem, chęci i wiary teraz można było zobaczyć złość, wstręt i nawet troskę?

-  Jestem tu tylko po to by zobaczyć, że te rzeczy zostaną zniszczone A puźniej ja sama dokończę te śledztwo

Dokończyła wstając od stołu i wychodząc z kuchni. Zostawiła mnie i Ukrainę w wielkim szoku. Kiedy się otrzosnołem z wstrząsu to mój ojciec zaczął nas wołać z podwórka.

Wszyscy po niecałych pięciu minutach zgromadzili się na polu przed ogniskiem. ZSSR trzymał w ręce zapalniczke i kilka suchych gałęzi. 

- No to więc rozpaliłem ognisko możemy zaczynać.

Powiedział uśmiechający się ZSRR od ucha do ucha.

Kazachstan przyniósł teczkę i miał wrzucać ją całą do ogniska kiedy nagle ZSRR przerwał gwałtownie.

- Młody zaczekaj chwile.

- O co chodzi?

- Może najpierw sprawdź czy tam jest co mamy zniszczyć.

Kazachstan popatrzył się na nas, kiwnołem głową by sprawdził. Można było usłyszeć westchnienie zniecierpliwienia Szarej.
Kazachstan otworzył teczkę i pokiwał głową że wszystko jest w porządku.

Kazachstan miał znowu wrzucić teczkę kiedy znowu mój ojciec znowu przerwał tylko teraz zasłonił ognisko.

- Daj mi tą teczkę

Powiedział

- Co?

- powiedziałem DAJ MI TĄ TECZKE.

- Zostaw go!

Zawołała Szara wyjmująca pistolet z swojej kieszeni i kierując w ZSRR.
On tylko się uśmiechną i raz patrz na Szarą A raz na Kazachstan.

- Och dzieci- powiedział podchodząc o krok do swojego syna- wy nie wiecie co się tu kroi.

- Podejdz o jeszcze jeden krok to zrobię z twojej twarzy sitko.- zagrzmiała Polka. 

- haha - zaśmił - jak kiedyś, dziwne że historia zatacza koło.- uśmiechnął się szerzej

- Powiedziałam coś- powiedziała z jadem w głosie Szara- ręce do góry i módl się, żebym nie strzeliła.

W tej chwili za krzaków skoczył Cesarstwo Niemieckie z pałką i z całą siłą udeżył w bok głowy dziewczyny która padła bezpłatnie na ziemię.

Ja patrzyłem się z moim rodzeństwem na tą sytuację, czyli PW miała rację. Mój ojciec jest zły i pomaga im. W tym samym czasie dostałem w tył głowy i zemdlałem.

Per.Polski

Leżałem bezpłatnie na ziemi pogrążony w krainie snów kiedy z mojego stanu wyrwał mnie kopnięcie w brzuch. Rykłem z bólu i ałtomatycznie wstałem do siadu. Byłem poobijany i poparzony. Traciłem siły z każdym dniem i z każdą minutą w tej zatęchłej celi.
Podniosłem głowę i zobaczyłem nad sobą uśmiechniętą twarz Rzeszy. Moja twarz ałtomatycznie zmieniła wyraz.

- No no wkąńcu nasz książę się obudził.

Widać, że jest w dobrym humorze. Pora mu go zepsuć.

- No no któszto przyszedł pan maruda niszczyciel dobrej zabawy i pogromca uśmiechów dzieci.

- oj dzisiaj mnie nie sprowokujesz mój stary przyjacielu- powiedział to pokazując dwa szeregi białych ostrych zębów.- zdobyłem od nich te żeczy które przywrucą mnie do władzy.

- I co przyszedłeś tu do mnie by znowu kłamać mi prosto w oczy? - powiedziałem to z taką energią, że Rzesza cofnął się o krok ale nie na długo

- mój przyjacielu, jaki z Ciebie niedowiarek- wyjąć za pleców teczkę i otworzył mi przed nosem.

Zrobiło mi się nie dobrze, w teczce było wszystko co potrzebne by znowu wrucić na mapy świata.

- A wiesz co jest zabawne? To że mamy twoją siostrę i jej przyjaciół i nikt teraz mi nie przeszkodzi.

Jego śmiech odbijał się między ścianami celi i mógłbym się założyć, że w całym budynku słychać jego straszny śmiech. Odwrucił się i kierował się do wyjścia kiedy ja zacząłem się śmiać.

- Nie bądź taki pewny siebie, pamiętaż jak pewność siebie Ciebie zniszczyło.

Rzesza stanął w miejscu i się Odwrucił się do mnie nadal się uśmiechając. Ja kontynuowałem

- Widzisz zawsze znajdzie się ktoś kto Ciebie pokona- resztkami sił wstałem z siadu- jeśli nie moja siostra to ktoś inny kto wywęszy spisek.

Z twarzy Rzeszy znikł uśmiech A jego miejscu pojawił się przez sekundę strach A puźniej złość. Zaczął powoli do mnie podchodzić z ściśniętymi pięściami.

- Ty gnojku, jak śmieszy tak się do mnie wyrażać- zagrzmiał przygniatając mnie do ściany- teraz się doigrałeś

Zaczął mnie bić pięściami po twarzy i brzuchu. Trwało to może dziesięć może pięć minut ale po tym jak przestał znowu wrzygałem krew na podłogę a on sam wyszedł trzaskając drzwiami od celi.

- Pewnie znowu nic nie dostanę do jedzenia

Powiedziałem to do siebie powoli mdlejąc z zmęczenia.


Cześć wam po długiej przerwie w mojej książce. Przepraszam was za to że nie dawałam rozdziałów ale po pierwsze

jestem tylko człowiekiem i nie zawsze mi się chce lub nie zawsze mam wene lub nie zawsze mam czas

A po drugie

Były wakacje i trochę musiałam odpocząć od wattpada, żeby mieć siłę.

A po trzecie

Szkoła. Idę kurwa do 1 liceum musiałam dymać do szkoły, dawać papiery i jeszcze sprawdzać czy mnie przyjęli.

P.S.
Przyjęli mnie hehe

Mam nadzieję, że żyjecie i życzę wam dobrego nowego roku szkolnego

Pozdrawia Autorka
Vitarii~~~
 
 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro