Rozdział IX - Your virginity is mine

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Nie wiem gdzie i po co idzie, ale może być pewien, że się tego dowiem. W tym przypadku potrzebny jest mi, nie wierzę, że to mówię, Francis.

Stałam przy drzewie obok domu Alfreda i czekałam na tego zboczeńca. Kiedy wreszcie zjawił się na horyzoncie, po prostu podbiegłam do niego.

— Ma cher, co jest?

Nie ,,Maszeruj" mi tu teraz. Pilna sprawa!

A co? Powiedziałaś koleżankom, że nie jesteś dziewicą i teraz chcą byś im to udowodniła?

Nie, tyl... Czekaj... Co?! walnęłam go w ten pusty łeb.

Francis, choć raz bądź poważny! Alfred prawdopodobnie znalazł sobie dziewczynę i nic nam nie powiedział!

Jak on mógł braciszkowi Francisowi nic nie powiedzieć? powiedział płaczliwym tonem głosu.

A jak on mógł mi o tym nie powiedzieć? To ja mu pomagam przejść gry, a on takie coś odwala pokręciłam głową. No nic! Nasza misja Śledzenie go!

Zatem prowadź!

Ruszyliśmy drogą, którą wcześniej szedł Alfred. Nie wiem dokąd mógł się udać, dlatego pozostaje nam wydedukować dokąd mógł zabrać potencjalną dziewczynę. W międzyczasie napisałam do Eliz, żeby również go wypatrywała, ponieważ jest to bardzo ważna sprawa.

Po jakimś czasie trafiliśmy na trzy skrzyżowania.

— Ma cher, dokąd teraz? usłyszałam głos Francisa.

Echm... Może chodźmy najpierw tym środkowym?

Jesteś pewna? Ta droga prowadzi do teatru, a Alfred raczej nie jest typem osoby, która tam chodzi, nawet z dziewczyną. Może ta po lewej, ponieważ prowadzi do kina, a teraz grają tam wiele filmów romantycznych~

To po co żeś się mnie zapytał dokąd idziemy? wymamrotałam, ale posłusznie poszłam drogą, którą wybrał Francis.

Kiedy doszliśmy do kina, podeszliśmy do kasjerki

Witam w [Nazwa Kina], w czym mogę pomóc? uśmiechnęła się w naszą stronę swoim typowym, firmowym uśmieszkiem, jakim zawsze powinni darzyć klientów.

Przepraszam, czy wchodził tutaj może taki jeden wysoki, blondwłosy chłopak z takim odstającym loczkiem? To nasz przyjaciel i mieliśmy do niego dojść zaczęłam.

Pewnie, zakupił bilet na [Tytuł Filmu Romantycznego].

W takim razie poprosiłabym dwa bilety.

Dwa bilety... Już, dla uroczej pary dwadzieścia procent zniżki uśmiechnęła się uroczo.

Ale my nie... próbowałam powiedzieć, kiedy mi przerwano.

Ależ [Imię]! Przecież wiesz, że przy tej uroczej damie nie musimy się kryć! Rozumie pani, nasi rodzice są przeciw naszemu związkowi, dlatego jesteśmy zmuszeni ukrywać nasze relacje  powiedział smutno, a ja miałam ochotę zdzielić go w łeb.

Och... To takie przykre... Młoda miłość, która musi rozkwitać, ale nie może też ujrzeć światła dziennego... odpowiedziała z szczerym współczuciem.

W takim przypadku pięćdziesiąt procent zniżki! — Nim się spostrzegłam, trzymałam bilet w ręce, a Francis ciągnął mnie na salę.

F-francis! Co ty robisz?

Jak to co? Ja tylko załatwiłem nam zniżkę~ Zwłaszcza, że idziemy szpiegować Alfreda~ powiedział wesoło.

Ta... Dziękuję... burknęłam pod nosem, a on tylko się zaśmiał.

Weszliśmy na salę, jednak niczego nie widzieliśmy. Poszliśmy wyżej, próbując wyszukać znajomego blondyna. Po chwili znaleźliśmy go. Jednak nie tego, którego szukaliśmy. Podeszliśmy do niego.

Hej, Matthew. Co tu robisz? powiedziałam cicho do niego. Nieco się wzdrygnął, ale obrócił się do nas.

[Imię]? Francis? Co Wy tu robicie? Czyżbyście...?

Nie, szukamy Alfreda. Myśleliśmy, że kasjerce chodziło o niego... powiedziałam zażenowana i po prostu pociągnęłam za sobą Francisa.

Wyszliśmy z kina zostawiając biednego chłopaka na sali.

Gdzie teraz idziemy?

Teraz salon gier.

Ale to jest daleko... Po co żeś wybrał taką drogę? marudziłam mu pod uchem. Musi mieć naprawdę dobrą cierpliwość skoro jeszcze nie pękł.

Poza tym... Możemy zahaczyć już o ten teatr... No co ci szkodzi?

Ma cher... Skoro nie miał garnituru, to zapewne nie ma go w teatrze.

Do teatru nie potrzeba garnituru... Wystarczy być eleganckim! powiedziałam pewnie i ruszyłam na skrzyżowanie gdzie się idzie do teatru.

W międzyczasie Francis zaczął mi marudzić, że na sto procent nie ma go tam. Szczerze to sama w to wątpię, ale skoro jest bliżej, to warto spróbować.

W pewnym momencie po prostu go zgubiłam. Kiedy chciałam się odwrócić i go poszukać, poczułam jak coś, albo może ktoś, wciąga mnie w krzaki.

Twoje dziewictwo będzie moje. usłyszałam głos przy moim uchu. Walnęłam osobnika mocno w brzuch, a jego uścisk na moich ustach zelżał.

Francis! Kretynie! Co ty odp...

— Ma cher, damie nie przystaje przeklinać~ przerwał mi kiedy zamierzałam dokończyć zdanie.

Od tego ,,Ma cher" w dupie ci się poprzewracało... Po co żeś mnie tu zaciągnął? zapytałam wkurzona.

Zobacz tam wskazał palcem na jakiegoś chłopaka, który stał do nas tyłem.

Nie rozumiem po... A nie, czekaj. Czy to Alfred? w odpowiedzi francuz pokiwał głową.

Ha! Mówiłam, że może warto sprawdzić teatr! powiedziałam triumfalnie.

Cicho, Ma cher, bo nas jeszcze usłyszy.

Cicho, Ma cher, bo nas jeszcze usłyszy... przedrzeźniałam go pod nosem, ale zostałam cicho.

Nie mogliśmy wypatrzeć żadnego osobnika płci żeńskiej, ani żadnego żywego osobnika obok Alfreda. Na razie stał sam.

Zauważyłam jak Feliks szedł tą samą drogą, gdzie stał Alfred. Kiedy się do nas zbliżył, niewiele myśląc, po prostu go zaciągnęłam w te krzaki.

Przytrzymałam go trochę, pokazując, żeby był cicho, a ten pokiwał głową.

[Imię], co tu robisz? zapytał w końcu.

Śledzimy Alfreda powiedziałam wskazując na francuza.

A czy mogłabyś ze mnie zejść?

A ze mną dziewictwa to stracić nie chciała... dopiero teraz zauważyłam, że siedzę na Feliksie okrakiem. Szybko z niego zeszłam, przywalając w twarz Francisowi przy okazji.

A to za co?

Za żywota... posłałam mu mordercze spojrzenie.

Nie wiem jak zamierzacie śledzić Alfreda skoro gdzieś poszedł usłyszeliśmy głos Felka.

Co? Nie! wyjęczałam, patrząc w stronę gdzie wcześniej stał Joneson.

No nic, Ma cher. Ja się będę zbierał. Napisz jak czegoś się dowiesz i odszedł. Spojrzałam w stronę Feliksa.

Ale ty mnie nie opuścisz, prawda? patrzyłam prosto w jego oczy, czując jak nie wytrzymuje nacisku mojego wzroku. Po prostu odwrócił głowę.

Nie... powiedział w końcu.

Wspaniale~

Jednak... Skoro Alfred zniknął, to dokąd teraz? zapytał, uświadamiając mi, że tak naprawdę nie wiemy gdzie jest ten samozwańczy bohater.

Wiesz, mo... Czekaj. Dlaczego Alfie poszedł do teatru? powiedziałam nagle kiedy sobie to uświadomiłam.

Nagła zmiana tematu? pokręcił głową.

Ale naprawdę mnie ciekawi kim ta dziewczyna jest, że Alfred zabrał ją do teatru. Wiesz, spędziłam z nim już trochę czasu, może trochę za dużo czasu, więc zdążyłam już go poznać. Należy on do osób, które by prędzej zabrały dziewczynę do kina, salonu gier, wesołego miasteczka, może nawet piknik, czy już ta restauracja. Dziwi mnie bardzo, że wybrał teatr. Nie jest typem osoby, który zabrałby nawet dziewczynę do teatru. Poza tym... Wiesz co? To trochę smutne, że mnie tego nie powiedział, że sobie kogoś znalazł. Mnie, własnej przyjaciółce. Znamy się prawie dwa miesiące, a już czuję jakbyśmy się wieczność znali. Zrobić takie coś mnie. Masakra... Gdzie mnie prowadzisz? przez mój monolog nie zauważyłam, że Felek zaczął mnie dokądś ciągnąć.

O tutaj wskazał na park. Nie wiem jak Ty, ale mi się nie chce cały czas czekać przed teatrem, żeby tylko się dowiedzieć kto z kim, po co i dlaczego.

A mnie się za bardzo nie chce chodzić... Chodź na ławkę i nie czekając, poszłam usiąść.

Zatem wystarczy tylko czekać aż Alfred ruszy swoje szanowne cztery litery i wtedy zobaczymy z kim poszedł.

Nie lepiej odpuścić? zapowietrzyłam się nagle.

Odpuścić? Po co? Nie po to ściągałam Francisa i szukałam z nim Alfreda po całym mieście, potem odnajdując go przy teatrze, żeby teraz móc odpuścić.

Co odpuścić? usłyszałam głos za sobą. Szybko się odwróciłam i rzuciłam na osobnika.

Alfred! Gdzieżeś polazł i z kim?

Przecież sama wiesz gdzie. Chyba po to się ukrywałaś w krzakach z Francisem i Feliksem, prawda? - powiedział zdezorientowany.

Ja? Że niby co? Że niby ciebie śledziłam? Ja? Nie... To kim ona jest? rzuciłam szybko.

Jaka ,,ona"?

No dziewczyna, którą wziąłeś na randkę~ Tak się uśmiechnąłeś do tego telefonu, że to musi być to~ powiedziałam wesoło. Chyba, że to nie była dziewczyna...

W-what? Nope, nic z tych rzeczy, [Imię].

To w takim razie co?

Co jakiś czas chodzę z kuzynem do teatru. Rzadko się widujemy, a on, jako że bardzo lubi teatr, to uznał, że mi również nie zaszkodzi – powiedział swoim typowym tonem. – Ale mnie to po prostu nudzi... Uwierzysz, że tak co jakieś pół roku? Masakra!

Tobie to by się akurat przydał teatr... powiedział cicho Felek.

Muszę już iść~ Kuzyn czeka. Goodbye [Imię]! wykrzyczał machając.

Zagadka rozwiązana... powiedziałam do siebie To co, Felek? Wracamy również?

Tak~ czy mi się zdaje, czy humor mu się naprawdę poprawił odkąd Alfred sobie poszedł?

Poza tym... Dlaczego powiedziałeś, że Alfiemu przydałby się teatr? zapytałam nagle.

Chodzi do teatru przynajmniej raz na kilka miesięcy. Może nie byłoby w tym nic dziwnego, ale skoro nie czyta lektur szkolnych, ani żadnych innych książek, to mógłby chociaż do teatru chodzić częściej. Sztuka jest piękna!

Och... wydobyłam z siebie jedynie tylko taki dźwięk.

Coś się stało?

Nie chodzę do teatru... Ani nie czytam książek... wymamrotałam.

Żadnych książek? zdziwił się trochę. Skinęłam jedynie głową.

Znaczy wiesz... Mam parę serii przeczytanych, a tak to raczej nie... Ciężko mnie czymś zaciekawić... A do teatru nie mam nawet z kim chodzić, a samej mi się nie opłaca, ponieważ nie chciałabym się czuć samotna, więc wiesz...

Hmmm... Jeśli byś kiedyś chciała, to wiesz... zaczął. Spojrzałam w jego stronę. To możemy wybrać się razem do teatru. Oczywiście jeśli byś chciała~

Czy bym chciała? Hmm... zastanowiłam się chwilę. Jasne! Z wielką chęcią!  powiedziałam promiennie.

A teraz chodźmy! Musimy zapakować projekt, a niefortunnie zostawiłam u ciebie rzeczy~

I biorąc go pod ramię, ruszyliśmy w stronę jego domu.

----------------------------------------------

Chciałabym uświadomić Was, że popędzanie mnie do wstawienia rozdziału NIE sprawi, że wstawię go szybciej, a raczej opóźnię go. Nawet jeśli będę miała go już napisany, ja naprawdę mogę wstawić rozdział później. Nawet za rok jeśli będzie taka potrzeba.  Poza tym deadline wstawienia tego rozdziału mija dopiero w tę niedzielę. Jednak i tak mam wrażenie, że niektórzy uważają mnie za jakąś maszynę.

Ja też mam prawo przecież wolny czas spędzić z rodziną. Wattpada traktuję jako takie hobby. :I

A teraz milsze informacje~

Kto zauważył, że zaczęłam pracować nad dialogami? Mam nadzieję, że teraz będą poprawnie zapisane.

Poza tym planuję trochę przyśpieszyć czas, żeby trochę szybciej to poszło. Zwłaszcza, że planuję ich kisić jeszcze na trzecim roku szkolnym, więc myślę, że akcja nie popędzi aż tak niczym Pendolino. Tak jak to zrobiłam w tym rozdziale, heh...

Mam plany co do następnego rozdziału, więc będziemy się zbliżać do końca roku i może zrobię również rozdział o nowym roku... Nie, obowiązkowo muszę zrobić ten rozdział. Tak. Poza tym... Do tego opka przewidywałam jakieś dwadzieścia rozdziałów. Teraz przewiduję jakieś trzydzieści.

Planuję co jakiś czas dawać takie małe bonusiki do rozdziałów w postaci jakichś słodkich scen~ Tak, żeby Wam osłodzić te czekanie na główną część fabuły~

Chyba również napiszę od nowa prolog, ale to w momencie kiedy się okaże czy plany wypalą, czy nie.

Zatem...

Jeśli gdzieś wstawiłam myślnik, który oznacza, że rozpoczyna się dialog, ale owym dialogiem nie jest, krzyczeć!

Przy okazji przeglądarka w trakcie wstawiania tego rozdziału mi się wyłączyła. ;-;

Ale mam nadzieję, że wszystko jest w porządku.

Dziękuję za przeczytanie i do następnego~ :3

*Chowa się z powrotem pod łóżko*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro