Rozdział III - Kwiatek

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dzisiaj jest trzeciego września. Dlaczego nie drugiego, zapytacie? Ano oprócz tego, że wczoraj nic się nie wydarzyło, to tak naprawdę nic się nie wydarzyło. Logiczne, prawda? Większość lekcji była organizacyjna i na wszystkich siedziałam z Eliz. Jakżeby inaczej? W międzyczasie poznałam Olenę, która z kolei zapoznała mnie osobiście z Ivanem i Natalią. O ile Ivan był w miarę w porządku, to Natalia od razu postawiła sprawę jasno, że jak zbliżę się do Ivana w relacjach na bliżej niż kolega-koleżanka, to mogę już żegnać się z życiem. Zaakceptowałam warunki, na co ona się uśmiechnęła. Oprócz tego, że jest trochę straszna, to może być również w porządku koleżanką.

Następnie Ludwig powiedział, że zapozna mnie z Feliciano, ponieważ mówiłam mu, że chciałabym go poznać. Trochę niezdarny, ale sympatyczny Włoch z niego. Zapoznał mnie ze swoim bratem, Lovino, który prawdopodobnie miał żal o istnienie do świata, ale zapoznał mnie chociaż z Antoniem, bo przecież był obok, to niech ma dzień dziecka. I tak wiem, że głęboko w serduszku jest miły, ale nie chce tego pokazywać przy ludziach.

Poznałam również Kiku, Yao, Raivisa, Eduarda i Vasha, który z tego co mi wiadomo, odprowadzał młodszą siostrzyczkę do szkoły podstawowej.

Oprócz tego, że drugiego dnia poznałam resztę klasy, to niestety nie dałam rady zapytać Feliksa o sytuację w sklepie. Nie miałam serca, przecież on by mi nie dał rady odpowiedzi wyjąkać. Dlatego postanowiłam, że pozostanie to tajemnicą.

Wróćmy teraz do teraźniejszości. Właśnie leżę i patrzę w sufit, a obok mnie na szafce nocnej leży telefon, który właśnie brutalnie wyrwał mnie ze snu. Szybko wstałam, ponieważ jak tu nie wstać kiedy twój kochany budzik gra remiks ,,Just do it!"? (Mój dzwonek na budziku. xD Dop. Aut.) Ale tak naprawdę, to nie wstałam, a spadłam z łóżka, tworząc ze mnie i z kołdry jedną wielką tortillę. Usłyszałam kroki w przedpokoju, a następnie dźwięk otwieranych drzwi do mojego pokoju. Ujrzałam w nich moją mamę, która po chwili ogarniania co się stało, zaczęła się śmiać, mówiąc, żebym się ubrała i zeszła na śniadanie. Zażenowana wstałam, biorąc mundurek i kierując się do łazienki. Ciekawy początek dnia.

Wyszłam z łazienki, stawiając swoje kroki w stronę kuchni, po czym weszłam do pomieszczenia i udawałam, że sytuacja sprzed kilkunastu minut nie miała miejsca. Moja mama jednak nie podzielała mojego zdania i zawinęła w ciasto francuskie, parówkę, rzeźbiąc na niej jakąś twarz. Dziękuję, mamo. Jak zawsze jesteś kochana. No ale przecież life is brutal and full of zasadzkas.

Wyszłam z domu, a na mnie czekała już Eliz. Ma po drodze, więc nie jest to aż tak duży problem, by iść ze mną, a jako, że to bardzo spoko koleżanka, która ma idealne kwalifikacje na nową przyjaciółkę, to tym bardziej lepiej.

Wreszcie dotarłyśmy do budynku szkoły, a po chwili poczułam jak coś na mnie skacze. Powtórka z pierwszego września? A nie, to jednak nie psy Ludwiga.

[Imię]!

Tak, tak, to ja. Cześć Feliciano. Mógłbyś ze mnie zejść? Powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.

Ve~ Odpowiedział mi i zaraz pobiegł w stronę wcześniej już przeze mnie wspomnianego, Ludwiga. Pomachałam mu i poszłam z Eliz w stronę klasy.

[Time Skip]

Skończyła się właśnie kolejna lekcja i wreszcie jest pora na lunch.

Idę na stołówkę z Eliz, Feliciano, Ludwigiem, Arthurem oraz, na moje nieszczęście, Francisem. Czy wspominałam, że zostałam wczoraj prawie przez niego obmacana? Nie? To teraz mówię. Niestety plan kastracji francuza się nie powiódł. Wielka szkoda. Może by przynajmniej panował nad swoją wieczną chcicą.

Właśnie, [Imię], opowiedz nam o sobie i o swojej starej szkole Powiedział w pewnym momencie Arthur.

Opowiedzieć wam, tak? Hmmm... Zatrzymałam na chwilę, myśląc co powiedzieć, a co nie. - Można by rzec, że szkoła na poziomie. Byłam tam nawet lubiana, naprawdę wspaniali ludzie. Nie lubię zbytnio podchodzić do ludzi, robię to zazwyczaj w ostateczności, kiedy to nie mam wyboru. Nie lubię też sama zaczynać znajomości, dlatego w starej szkole to moi znajomi zazwyczaj zapoznawali mnie ze swoimi znajomymi, albo po prostu ludzie sami podchodzili. To nie tak, że jestem nieśmiała, po prostu nie potrafię rozpoczynać sama nowych relacji. Można powiedzieć, że z zewnątrz mogę wyglądać jak introwertyk, ale tak naprawdę jestem ekstrawertykiem, nawet jeśli nie wyglądam na takowego. Problemu zatem nie stanowi rozmowa, a jedynie trudność w poznawaniu nowych ludzi, ponieważ tak naprawdę wystarczy chwila, żebym się rozgadała przy nowej osobie. Ogólnie jeśli chodzi o resztę, to nie miałam ciekawego życia, więc nie wiem co mogę wam jeszcze o sobie opowiedzieć. Może teraz wy mi coś o sobie opowiedzcie? Nie znam was za dobrze, dlatego chcę usłyszeć trochę o was. Na przykład, Francis, dlaczego jesteś takim zboczeńcem? Powiedziałam i spojrzałam w stronę niebieskookiego blondyna.

Ranisz, Ma Cher. Powiedział ze smutnym wyrazem twarzy.

Zranić to ja ciebie dopiero mogę w co innego za te wczorajsze macanie. A teraz tak naprawdę, co jest powodem twojego wiecznego niezaspokojenia? Zapytałam, a on patrzył przez chwilę na mnie z poważnym wyrazem twarzy, a po chwili powiedział równie poważnym tonem.

Ty, Ma Cher. Wyplułam napój, który aktualnie piłam i spojrzałam na niego jak na idiotę.

Ja? A dlaczego ja?

Bo nie dajesz mi swojego ciała. Powiedział tym razem z tym swoim typowym zboczonym uśmiechem.

Idiota... Kiedyś naprawdę ciebie wykastruję... Powiedziałam do siebie, a po chwili spojrzałam na Arthura.

A ty, Arthurze? Czym się interesujesz?

Najbardziej interesuję się czarną magią. Codziennie wraz z moimi wspólnikami odprawiamy różne rytuały. Pokiwałam głową, że rozumiem, mimo, że nic nie rozumiałam, więc żeby nie wyjść na kogoś, kto nic nie wie, zadałam kolejne pytanie.

A coś oprócz magii? Interesujesz się czymś jeszcze?

Coś jeszcze? Hmmm... Uwielbiam gotować.

Och, potrafisz gotować?

Ma Cher, przykro mi, ale jest różnica między ,,uwielbiać", a ,,potrafić".

Hej! Masz coś do mojego talentu kulinarnego? Oburzył się Arthur.

Tak, mam, a raczej do jego braku. To co robisz, to nie da się tego jeść. To jest ohydne.

To wcale nie jest ohydne... Powiedział już ciszej, jeszcze bardziej oburzony Arthur.

Arthur, nie martw się. Ja też nie potrafię gotować. Powiedziałam do niego i uśmiechnęłam się.

Nikt nie potrafi gotować gorzej od Arthura. Powiedział ponownie Francis.

Ach tak? To posłuchajcie tego. Raz na rocznicę ślubu moich rodziców, zrobiłam im śniadanie. Do tej pory wszyscy z rodziny dziwią się, że jeszcze ich nie otrułam. Ale od tamtego momentu mam zakaz robienia nawet kanapek. Tak, naprawdę, potrafię zepsuć nawet kanapki. Więc proszę mi tutaj na Arthura nie najeżdżać, bo nikt nie gotuje gorzej ode mnie i będę się wykłócała jeśli ktoś powie, że jest inaczej! Powiedziałam w obronie anglika, na co on uśmiechnął się pod nosem. Tak naprawdę jak jest jakaś impreza rodzinna, to wszyscy chcą bym coś ugotowała, ale nikt nie musi wiedzieć, że jednak potrafię.

I tak jestem pewny, że nikt nie got... Nie było mu dane skończyć, gdyż mu przerwałam.

Koniec tematu! A teraz pozwólcie, że pójdę pod klasę. Jeśli ktoś chce iść ze mną, to zapraszam. Ciebie Francis niezbyt chętnie, no ale jednak też. Najwyżej będę wiedziała, którego sekatora użyć.

Nim ruszyłam w stronę klasy, to po drodze wstąpiłam do krainy wiecznego braku mydła i papieru. No chyba, że goście z innych szkół przychodzą, albo sanepid. Chociaż, nie, chwila, stop, cisza. W tej szkole to jednak na bogato, bo mydło jest! Po chwili fascynowania się tym przypadkiem, odwróciłam się i zobaczyłam Feliksa. Czy przez przypadek weszłam do męskiego? Zrobiłam w tył zwrot, a potem popatrzyłam na znaczek od damskiego. Nie no, dobrze trafiłam, więc co robi tutaj Feliks? Wróciłam do niego i tym razem odezwałam się.

Cześć Feliks. Nie, żeby mi to przeszkadzało, czy coś, ale... Co ty tutaj robisz? Jednak nim mi odpowiedział, usłyszałam za sobą dźwięk otwieranych drzwi.

[Imię]! Chodź! Nim zrozumiałam co się właściwie dzieje, poczułam jak ta osoba ciągnie mnie za bluzkę i prowadzi, w którąś stronę.

[Imię]. Odezwała się kiedy wreszcie mnie puściła.

Coś się stało, Natalia? Zapytałam zdziwiona.

Tak. Pomóż mi szukać Ivana. Nie potrafię go znaleźć.

A szukałaś w męskim?

Szukałam wszędzie.

Wszędzie?

Wszędzie.

A może nie ma go dzisiaj w szkole?

Jest. Codziennie razem z nim i z Oleną chodzimy do szkoły. W końcu jesteśmy rodzeństwem. Pomożesz?

W porządku. Będę patrzyła czy gdzieś nie stoi. Jak go znajdę, to powiem mu, że go szukasz.

Dziękuję. Uśmiechnęła się i odeszła w swoją stronę.

Zaczęłam iść w stronę, z której mnie wyciągnęła. Może niezupełnie w dokładną. Teraz lepiej,żebym zajęła się szukaniem Ivana.

[Time Skip]

Sprawdziłam prawie wszędzie.Straciłam 90% przerwy na szukanie jednego olbrzyma. Może po prostu zapytam się kogoś. Widzę Torisa, więc może będzie coś wiedział.

Toooriiis! - Krzyknęłam do niego. Stał razem z Eduardem i Raivisem.

Coś się stało, [Imię]?

Tak. Widzieliście może Ivana? Nie potrafię go nigdzie znaleźć. Na sam dźwięk słowa ,,Ivan", Raivis zaczął się trząść.

Samobójczynią jesteś? Ivana szukasz?

Samobójczynią bym była, gdybym odmówiła poszukiwań jego siostrze, Natalii. Spokojnie najwyżej umrę młodo. Do zobaczenia!

Szłam dalej po tych samych korytarzach co chwilę temu. Widzę te same okna, rośliny i drzwi. Kwiatek, drzwi, kwiatek, drzwi, kwiatek, drzwi, Ivan za kwiatkiem, drzwi,kwiatek, drzwi. Czekaj, wróć. Dwoje drzwi wcześniej.

Ivan. - Podeszłam do niego, a on wyglądał na przerażonego. Co jest? Natalia cię szuka.

Wiem, dlatego się chowam.

Ale wiesz, że nadal ciebie widać? Zmarszczyłam brwi, kręcąc głową nad jego logiką.

D-da, wiem... Pomóż mi.

Ja rozumiem, że się jej boisz, ale co ja mam powiedzieć, kiedy życie me zagrożone?

Zagrożone? Popatrzył na mnie nie rozumiejąc o co mi chodzi.

No, zagrożone umarnięciem. Obiecałam jej, że ciebie znajdę i przyprowadzę do niej.

A-ale, Devushka! Zrozum mnie! Ona jest straszna!

Ależ ja ciebie doskonale rozumiem. Powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.

D-devushka... Spojrzał na mnie.

A teraz chodź. Pociągnęłam go za sobą. Nie było łatwo, ale nie po to wygrywałam w każdej piaskownicowej ustawce, kiedy byłam w przedszkolu, żeby teraz ta siła się zmarnowała.

Szłam dalej, ciągnąc Ivana po korytarzu, słuchając jego błagań typu ,,Devushka, zlituj się.",na widoku wszystkich uczniów, którzy mogli być świadkami tego zjawiska. Nagle usłyszałam, że Natalia mnie woła, a strach Ivana się pogłębił. Tak szczerze, to zrobiło mi się go żal.Westchnęłam ciężko i wrzuciłam go do schowka, obok którego właśnie staliśmy.

[Imię]! Znalazłaś go?

Niestety nigdzie go nie widziałam. Przykro mi.

To jak go znajdziesz, to mnie zawołaj. Powiedziała i odwróciła się krzycząc Ivanku! Gdzie jesteś?! Ożeń się ze mną!

Przez chwilę patrzyłam w miejsce,gdzie przed chwilą stała blondynka i wyciągnęłam Ivana ze schowka.

S-spasibo, Devushka...

Nie dziękuj, a idź się porządniej ukryj. Za kwiatkiem nie jest porządnie. Pamiętaj, najlepszy jest kamuflaż! Ukryj się może w szatni wśród kurtek i innych takich. Nie obiecuję, że się uda, ale lepsze to niż ten kwiatek. Zrozumiano? Spojrzałam mu w oczy.

D-da! Odpowiedział i ruszył w stronę wcześniej wspomnianej szatni, a ja pod klasę, ponieważ zaraz i tak jest dzwonek.

[Time Skip]

Wreszcie koniec lekcji. Dopiero trzeci września, ale nauczyciele nie próżnują i postanowili dać biednym uczniom tonę zadań domowych. Ale kto powiedział, że w drugiej liceum będzie łatwiej? W tej szkole akurat to jest fajne, że rozszerzenia mogliśmy wybrać dopiero w drugiej. Dlatego z doświadczenia z mojego starego liceum, wiedziałam co mi się spodoba. Oczywiście wybrałam obowiązkowo rozszerzoną biologię, ponieważ chciałabym w przyszłości zostać opiekunem medycznym. Nie ma za dużo pieniędzy z tego, ale pragnę pomagać starszym ludziom. Ciężko będzie, ale myślę, że będzie warto. (Moja mama jest takim opiekunem medycznym i opiekuje się starszymi ludźmi w szpitalach, więc wiem jak może być ciężko. ;-; Ale ważne, że kocha tę pracę. :3 dop. Aut.)

Wreszcie dotarłam do domu. Weszłam na chodnik prowadzący do drzwi wejściowych, ale przystanęłam. Co jak co, ale tej osoby się nie spodziewałam...

--------------------------------------------------------------------

1926 słów. Yaay~

Budzik Reader-Chan

https://youtu.be/5-sfG8BV8wU

Oryginalny tytuł - tak wiem. xD

Reader-Chan poznała już wszystkich. Brawo Ty!

Kto wie kim jest osoba, której Reader-Chan się nie spodziewała? c:

Do następnego! :3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro