Rozdział VII/1 - Kiedy dzieci śpią, Francis zarost czesze.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Drodzy uczniowie! Jako, że następny temat jest powiązany z działem o Pierwszej Wojnie Światowej, będziecie musieli zrobić referat! Powiedział do nas nasz historyk. Minął już ponad miesiąc od rozpoczęcia roku szkolnego i teraz nadszedł cudowny czas. Czas sprawdzianów i pięciuset kartkówek na dzień. Yaay.

Jako, że liczba osób w klasie jest parzysta, będziecie pracować w dwójkę. Kontynuował, a ja wymieniłam szybkie spojrzenie z Eliz.

Zaraz powiem kto z kim będzie pracował i przedstawi pracę za następne dwie lekcje. Oczywiście rozłożę to na kilka lekcji, ponieważ nie zdążycie wszyscy przedstawić. Zatem ten kto będzie pierwszy, będzie miał najgorzej. Dodał po chwili, a w klasie pojawiły się odgłosy oburzenia. Niektórzy z powodu tego, że nie będą mogli wybrać sobie partnera do pracy, a niektórzy przez to, że prawdopodobnie znowu będą robić na ostatnią chwilę i nie zdążą na czas. Ja natomiast przez ten pierwszy powód.

Spokojnie! Będzie można to poprawić! Natomiast osoby, które zdadzą to w późniejszym terminie, nie będą mogli. Zapiszę na tablicy pytania potrzebne do opracowania, a wy natomiast je zapiszecie. Inaczej nie będziecie mieli jak tego zrobić.

Zaczęłam wewnętrznie płakać,modląc się, żeby jednak przydzielił mi Eliz. Chociaż w tym przypadku bardziej efektowne byłoby podpisanie paktu z Mefistofelesem. Ale znając życie, nawet on miałby mnie gdzieś.

Nauczyciel wreszcie przestał pisać na tablicy i wrócił do swojego biurka. Po chwili wyciągnął pudełeczko z małymi karteczkami w środku. Och, czyli losowanko?

Osoby z parzystymi numerkami będą losować osobę z numerkiem nieparzystym do współpracy. Jest szansa. Ja mam nieparzysty numerek, ale za to Eliz ma parzysty. Jeśli tylko zrobi tą swoją magię, to wszystko będzie w porządku.

Zapraszam po losy! Powiedział potrząsając pudełko z rozbawieniem, ponieważ wiedział, że zniszczył większości osobom plany.

Do biurka poszli Feliks, Eliz, Olena, Lovino, Francis, Ludwig, Ivan, Roderich, Vash, Raivis i Matthew, a po chwili zaczęli losować. Jak można było przewidzieć, Matthew jak zwykle ostatni, ponieważ dopiero po chwili pan [Nazwisko Nauczyciela] go zauważył. Kiedy wszyscy już wyciągnęli nazwiska swoich nowych towarzyszy, to mogli wreszcie wrócić do swoich ławek. W momencie kiedy wróciła do mnie Eliz, popatrzyłam na nią pełnym nadziei wzrokiem.

Przykro mi, [Imię]. Niestety nie wylosowałam Ciebie. - Powiedziała do mnie smutno. Wydałam pomruk niezadowolenia.

Wiedziałam, że to jakiś spisek. Świat zawsze jest przeciw mnie... Odpowiedziałam i odchyliłam się na krześle. A tak poza tym... Kogo wylosowałaś?

Osobę, przez którą bardziej wolałabym skoczyć z mostu, aniżeli być z nią w parze.

Czyli...? Popatrzyłam na nią dziwnym wzrokiem, a ona jedynie zamknęła oczy, wyciągając przed siebie rękę i zacieśniając dłoń, by po chwili wyszeptać imię tej osoby.

Gilbert...

Spokojnie, dasz radę pani generał! Powiedziałam do niej równocześnie salutując.

Wyciągnę ciężką artylerię i będzie po problemie. Odpowiedziała mi pewnym pewnym siebie tonem.

Ciężką artylerię? Czyli co? Patelnię? Zaśmiałam się.

Patelnia, czyli najlepsza przyjaciółka każdej kobiety. Wzruszyła jedynie ramionami. Po chwili zadzwonił dzwonek na przerwę.

Oj, Eliz, Eliz. Może tym razem się przyłoży do projektu?

Może?

Tak trochę...?

Wcale...? Dokończyła, a po chwili zawołał ją nauczyciel.

Wzięłam torbę i postanowiłam zaczekać na nią na korytarzu. Kiedy wyszłam, zobaczyłam Feliksa z przestraszonym Torisem. Niby wiedziałam dlaczego może być wystraszony, ale postanowiłam jednak podejść i się go zapytać o co chodzi, jak na dobrą kumpelę przystało.

Cześć~.

Cześć, [Imię]. Odpowiedział mi Toris, a Feliks jedynie kiwnął głową w geście powitania.

Coś się stało? Wyglądasz na przerażonego. Powiedziałam w stronę bruneta.

Wylosował mnie... Trochę bał się wymówić te imię.

Ivan, prawda? Dokończyłam za niego, a on jedynie kiwnął głową.

Nie martw się, Toris. Raczej nie powinno być źle.

Nie powinno... Ale będzie. Odpowiedział odwracając wzrok.

A tak poza tym... Feliks, kogo wylosowałeś? Powiedziałam teraz w stronę blondyna. Przez moment stał w bezruchu, ale po chwili wyciągnął karteczkę i podał mi ją. W międzyczasie zdążyła przyjść Eliz.

I co tam? Spytała kiedy już do nas doszła.

Co tam nauczyciel od ciebie chciał? Zapytałam, nie odpowiadając na jej pytanie i zaczęłam powoli odwijać karteczkę.

Ach, powiedział, że zdaje sobie sprawę z tego, że Gilbert może nic nie zrobić. Dlatego jeśli, co prawdopodobne, taka sytuacja będzie miała miejsce, to mam powiedzieć mu o tym przed lekcją. - Odpowiedziała mi, a po chwili dodała A Ty co robisz?

Sprawdzam kogo wylosował Feliks. Uśmiechnęłam się w jej stronę, a kiedy wreszcie odwinęłam karteczkę, spojrzałam na osobę.

Ojej, mnie. - Uśmiechnęłam się lekko w stronę Feliksa i oddałam mu karteczkę.

[Time Skip]

Prawie koniec dnia, a ja nadal nie ustaliłam z Feliksem gdzie wykonamy projekt. Wcale nie dlatego, że ciągle coś ode mnie chcą, bo jako jedna z niewielu osób zrobiłam notatki. Właśnie, jako jedna z niewielu, zatem dlaczego to mnie napastują jak jakieś nierozgarnięte orangutany, a nie na przykład Torisa, czy Ludwiga, którzy też mają?

Ruszyłam przed siebie w poszukiwaniu blondyna, ignorując wszystkich, którzy chcą spisać notatki. Jednak jeśli tak się ciągle chodzi dookoła i jest się prawie przewróconym przez ludzi, to można być zrezygnowanym. Nie mając lepszego pomysłu, wyciągnęłam telefon i po prostu do niego napisałam.

Reader-Chan – Feeeliiiks. Gdzie jesteś? ;w;

Za Tobą. - Usłyszałam głos blondyna. Szybko się odwróciłam i spojrzałam na niego.

Wreszcie! Wiesz ile ciebie szukałam?Jęknęłam zmęczona Musimy ustalić co z projektem, a ty sobie tak znikasz i nikt nie wie gdzie jesteś.

Szedłem cały czas za Tobą... Spuścił wzrok. Mało rozmawiamy ogółem. Jednak jeśli chodzi o rozmowy, to już rzadko co się jąka, więc jakiś progres jest. Jestem z niego dumna.

No tak, ale ja już ciebie wcześniej szukałam, a ciebie jak nie było, tak dopiero teraz się odnalazłeś.

Chodziłem za tobą cały czas.

To dlaczego się nie odezwałeś?

Odezwałem się, tylko Ty odpowiedziałaś mi, że nie dasz mi spisać notatek... Chwilę analizowałam co powiedział, a po chwili ogarnęłam, że jednak ma rację.

Ach... Czyli to jednak byłeś ty pośród innych osób chcących notatki... Wybacz... Zrobiłam zażenowaną minę. Powinnam napisać poradnik ,,Jak szybko i łatwo spławić znajomych, nie wiedząco tym", ponieważ jestem w tym świetna.

Zatem – Zaczęłam, przecierając dłonie Pasuje ci sobota? Gdzieś tak po południu? W końcu zapytałam, a Feliks jedynie skinął głową.

U mnie, u ciebie? Mam nadzieję, że jednak nie u mnie. Mama ma wolne, więc z nią trochę ciężko by było. Na szczęście los się do mnie uśmiechnął.

Może być u mnie... Chciałam również coś powiedzieć, jednak przeszkodził mi w tym dzwonek na lekcje.

To ustalimy wszystko już u ciebie? - Powiedziałam idąc tyłem, by móc mieć dalej na niego widoczność, a on ponownie skinął głową. Odwróciłam się od niego w momencie kiedy wpadłam na Eliz. Czeka mnie ciekawa sobota.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------

Ten kto śledzi książkę Dat Boi, to wie, że musiałam ponad połowę usunąć, ponieważ
 popełniłam ogromny błąd w środku.

Rozdział dzielę na dwie części, ponieważ już nie chce mi się naprawiać wszystkiego. ;_; Poddałam się, zatem wrzucam Wam jakąś połowę.

Mam nadzieję, że nie jesteście aż tak bardzo zawiedzeni jakością tego rozdziału.

Do następnego. <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro